Wpisy archiwalne w kategorii
Wyprawa
Dystans całkowity: | 61874.99 km (w terenie 1090.17 km; 1.76%) |
Czas w ruchu: | 3444:56 |
Średnia prędkość: | 17.96 km/h |
Maksymalna prędkość: | 78.01 km/h |
Suma podjazdów: | 862546 m |
Liczba aktywności: | 727 |
Średnio na aktywność: | 85.11 km i 4h 44m |
Więcej statystyk |
Alpaga na dwóch, dz. 6
Wczoraj dzień restowy, zaledwie 0,8 km do sklepu i z powrotem, więc nawet nie wpisywałem :p
Dziś na lekko dwa bigi z dotychczasowego kempingu: najpierw Sustenpass - śliczna dolina, z lodowcami, jeziorami i wszystkim, co tylko Alpy mają najpiękniejszego do zaoferowania :)
Potem Engstlealp - zwyczajna hala na końcu drogi. Nic specjalnego.
Pogoda ładna, chociaż na początku drugiego podjazdu trochę za gorąco. Ale jakoś poszło ośle ;)
Dziś na lekko dwa bigi z dotychczasowego kempingu: najpierw Sustenpass - śliczna dolina, z lodowcami, jeziorami i wszystkim, co tylko Alpy mają najpiękniejszego do zaoferowania :)
Potem Engstlealp - zwyczajna hala na końcu drogi. Nic specjalnego.
Pogoda ładna, chociaż na początku drugiego podjazdu trochę za gorąco. Ale jakoś poszło ośle ;)
- DST 85.53km
- Teren 0.10km
- Czas 04:51
- VAVG 17.64km/h
- VMAX 65.50km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 2673m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Alpaga na dwóch, dz. 4
Brienz - Axalpe - Brienzwiler - Meiringen - Grosse Scheidegg (zarąbiste widoki! patrz niżej) - Innertkirchen
Dziś niby dość lekki dzień (oba bigi bez bagażu), ale dużo już mamy w nogach i marzy nam się rest, zwłaszcza Serweczowi, który do wyprawy przystąpił z marszu, ze względu na kontuzję bez przygotowania kondycyjnego wcześniej. Jeszcze jutro dzień everestowy, a potem cały dzień się byczymy! :) Zwłaszcza, że wreszcie trafił się naprawdę fajny kemping! Jest nawet WiFi i świetlica! Wow! :)

Wetterhorn

Eiger (po prawej, wierzchołek wystaje spomiędzy chmur)
Dziś niby dość lekki dzień (oba bigi bez bagażu), ale dużo już mamy w nogach i marzy nam się rest, zwłaszcza Serweczowi, który do wyprawy przystąpił z marszu, ze względu na kontuzję bez przygotowania kondycyjnego wcześniej. Jeszcze jutro dzień everestowy, a potem cały dzień się byczymy! :) Zwłaszcza, że wreszcie trafił się naprawdę fajny kemping! Jest nawet WiFi i świetlica! Wow! :)

Wetterhorn

Eiger (po prawej, wierzchołek wystaje spomiędzy chmur)
- DST 75.46km
- Teren 0.20km
- Czas 05:05
- VAVG 14.84km/h
- VMAX 59.33km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 2424m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Alpaga na dwóch, dz. 3
Rano nie padało, więc mimo obaw o kibel ruszamy po 8. Najpierw zakupy, bo skończył nam się chleb. Potem śniadanie na przystanku w Karns i hajda na biga Aerlichen Pass. Trochę kropiło momentami, ale generalnie było znacznie lepiej niz sie spodziewaliśmy. Na górze 12 stopni. Zjazd dość mokry, ale bez deszczu.
Na kempingu byliśmy z powrotem o 12, a po spakowaniu obozu ruszylismy o 13:30. Po kilkunastu kilometrach kolejny skok w bok na biga Glaubenbuelenpass czy jakoś tak. Pogoda raz słoneczna raz pochmurna, ale bez deszczu. No i nareszcie fajny zjazd, wijący się dobrej jakości asfalt, szybka jazda. Zjazd w czasie dokładnie 16 minut (1100 metrów różnicy wysokości)! :)
Po zabraniu bagażu jeszcze przełęcz Brunig (1007) i zjazd na kemping w Brienz. Przydomowy, drogi (32 CHF) i słabiutki, wręcz żenujący, jak się okazało, że żeby naładować komórke trzeba dodatkowo zapłacić. Tanie cwaniaczki kurna. Nie polecam kempingu Seebucht, kosztuje 32 franki i nic z tego nie ma. Żenuła.
Na kempingu byliśmy z powrotem o 12, a po spakowaniu obozu ruszylismy o 13:30. Po kilkunastu kilometrach kolejny skok w bok na biga Glaubenbuelenpass czy jakoś tak. Pogoda raz słoneczna raz pochmurna, ale bez deszczu. No i nareszcie fajny zjazd, wijący się dobrej jakości asfalt, szybka jazda. Zjazd w czasie dokładnie 16 minut (1100 metrów różnicy wysokości)! :)
Po zabraniu bagażu jeszcze przełęcz Brunig (1007) i zjazd na kemping w Brienz. Przydomowy, drogi (32 CHF) i słabiutki, wręcz żenujący, jak się okazało, że żeby naładować komórke trzeba dodatkowo zapłacić. Tanie cwaniaczki kurna. Nie polecam kempingu Seebucht, kosztuje 32 franki i nic z tego nie ma. Żenuła.
- DST 89.71km
- Teren 0.20km
- Czas 05:40
- VAVG 15.83km/h
- VMAX 65.00km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 2750m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Alpaga na dwóch, dz. 2, żyłowanie
Grossdietwil - Glaubenberg Pass - Sarnen - Melchsee-Frutt - Sarnen
Pierwszy big wszedł dobrze, choć trochę gorąco było. Ale zjazd już chłodny, bo na górze raptem 18st. Ale na dole 35 :-P
Rozłożyliśmy się na kempingu w Sarnen i myk na drugiego biga. A tu lipa, bo jak na 1100m zaczęło padać, tak już nie przestało. Na podjeździe to jeszcze, ale zjazd z 1900 na 450 to już mała masakra. Teraz nadal leje, gotujemy pod daszkiem łazienek wśród brykających bachorów. Aha, i namiot przecieka, kolejna masakra. Ale chociaż gorący prysznic bez żetonów, więc się rozgrzaliśmy :-)
Pierwszy big wszedł dobrze, choć trochę gorąco było. Ale zjazd już chłodny, bo na górze raptem 18st. Ale na dole 35 :-P
Rozłożyliśmy się na kempingu w Sarnen i myk na drugiego biga. A tu lipa, bo jak na 1100m zaczęło padać, tak już nie przestało. Na podjeździe to jeszcze, ale zjazd z 1900 na 450 to już mała masakra. Teraz nadal leje, gotujemy pod daszkiem łazienek wśród brykających bachorów. Aha, i namiot przecieka, kolejna masakra. Ale chociaż gorący prysznic bez żetonów, więc się rozgrzaliśmy :-)
- DST 115.36km
- Czas 06:47
- VAVG 17.01km/h
- VMAX 66.65km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 2815m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Alpaga na dwóch, dz. 1
Huningue - Bazylea - Balberg pass (BIG) - Weissenstein (BIG) - Solothurn - Grossdietwil
Dzień na szczęście bez historii. Zadnych awarii, problemów ani nic. Tylko bigi naprawdę wymagajace, bo strome. Pierwszy (na lekko) do 19%,drugi z bagażem do 14%. Trochę rzeznia na dzień dobry mam wyszła ;-)
Dzień na szczęście bez historii. Zadnych awarii, problemów ani nic. Tylko bigi naprawdę wymagajace, bo strome. Pierwszy (na lekko) do 19%,drugi z bagażem do 14%. Trochę rzeznia na dzień dobry mam wyszła ;-)
- DST 126.64km
- Czas 07:03
- VAVG 17.96km/h
- VMAX 64.08km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 2155m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Alpaga, dz. 0, szewcy (nie Witkacego)
Wczoraj wieczorem zauważyłem, że mi się prują sandały (!) Z jednej strony pech, że nie zauważyłem w domu, a z drugiej fart, że nie gdzieś w głuszy, tylko w cywilizacji i to w dniu wolnym. Na pewno są tu jacyś szewcy! ;)
No i byli, znalazłem z 8 punktów zarówno w Niemczech jak i w Szwajcarii, tylko we Francji posucha. Więc rano w drogę.
O dziwo już w pierwszym punkcie pan Frank Stengel (47.593189, 7.622121, polecam!) nie tylko zrobił super-profesjonalnie, nie tylko na poczekaniu, ale też bardzo tanio (tak mi się zdaje), bo za raptem 5,80 EUR. Rewelacja! :)
Oprócz tego jeszcze tylko malutkie zakupy w Aldim.
Huningue - Weil am Rhein i z powrotem
No i byli, znalazłem z 8 punktów zarówno w Niemczech jak i w Szwajcarii, tylko we Francji posucha. Więc rano w drogę.
O dziwo już w pierwszym punkcie pan Frank Stengel (47.593189, 7.622121, polecam!) nie tylko zrobił super-profesjonalnie, nie tylko na poczekaniu, ale też bardzo tanio (tak mi się zdaje), bo za raptem 5,80 EUR. Rewelacja! :)
Oprócz tego jeszcze tylko malutkie zakupy w Aldim.
Huningue - Weil am Rhein i z powrotem
- DST 17.90km
- Czas 00:55
- VAVG 19.53km/h
- VMAX 36.02km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 60m
- Aktywność Jazda na rowerze
Alpaga*, dz. -1
Po przylocie na lotnisko Basel-Mulhouse-Freiburg trochę się pokręciłem po okolicy w sprawach różnych (typu zakupy francuskich pyszności! :)
Nocleg na kempingu Au Petit Port tuż przy trójstyku granic, ale po francuskiej stronie. Niestety bardzo słaby ten kemping jest, a jeszcze jutro muszę tu zostać, bo czekam aż Serwecz dotrze tu pociągiem po pracy :/
*Dzisiaj akurat nie alpaga, tylko prawdziwy francuski cydr! :D
Nocleg na kempingu Au Petit Port tuż przy trójstyku granic, ale po francuskiej stronie. Niestety bardzo słaby ten kemping jest, a jeszcze jutro muszę tu zostać, bo czekam aż Serwecz dotrze tu pociągiem po pracy :/
*Dzisiaj akurat nie alpaga, tylko prawdziwy francuski cydr! :D
- DST 26.11km
- Teren 0.50km
- Czas 01:19
- VAVG 19.83km/h
- VMAX 37.84km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 77m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 czerwca 2019
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
Amico di bico, dz. 32 - powrotny
Na lotnisko w Alghero. Ślad poniżej przedstawia całość pobytu w Alghero (dojazd z autobusu na kwaterę, wyskok po zakupy i dojazd na lotnisko)
Udało się! Rama się nie rozpadła! Potem już tylko pozostało mi zdemontować i opakować rower oraz czekać na samolot. Do domu dotarłem ok północy. Smuteczek...
Podsumowanie wyprawy Amico di Bico, czyli MezzItalia i CeS:
Całkowity dystans wyprawy: 2 205,73 km, średnio dziennie 74,76 km bez dnia 0 i trzech dni na końcu, kiedy starałem się jechać jak najmniej a nie jak najwięcej ;) Tak czy owak marniutko.
Całkowita suma podjazdów: 38 314 m, czyli 1 737 m / 100 km. Tu zacnie, widać, że łatwo nie było
Zaliczonych bigów: 23, wcale nie tak dużo, bo średnio raptem 0,8 biga dziennie. To było spowodowane tym, że w okolicach, w których jeździłem (oprócz Sardynii), już wcześniej sporo bigów miałem zaliczone, a teraz raczej "czyściłem pozostałości". No i się udało: jedyne bigi, jakie mi pozostały do zrobienia we Włoszech, leżą w Alpach. W sumie to smutno, bo kocham bigi i Italię... :( Ale widać też po nasyceniu trasy podjazdami, że we Włoszech nie tylko na bigach jest co popodjeźdżać ;)
Ogólnie wyprawa fantastyczna! Muszę przyznać, że bałem się samotnej jazdy, wcześniej próbowałem solowe kilkudniówki i zawsze było jakoś tak "łyso". Teraz odważyłem się zaryzykować, bo miał do mnie w trzecim tygodniu dołączyć Serwecz. Nie dołączył, bo złapał kontuzję, a ja będąc już na miejscu postanowiłem kontynuować w pojedynkę. I to była dobra decyzja. Nie było ani łyso, ani smutno, ani samotnie. Oczywiście tęskniłem za domem, przede wszystkim za N., ale pobyt i jazda po Italii były przyjemnością a nie czekaniem końca. Może także dlatego, że przez ostatnią zimę naprawdę nieźle nauczyłem się włoskiego i teraz z lubością go praktykowałem :)
W każdym razie na tyle zachęciłem się do samotnych wypraw, ze jeszcze na ten rok planuje dwie kolejne! (o ile lata mi nie zabraknie ;) aczkolwiek już nie do Italii. Ciekawe czy w kraju, którego rodzimego języka nie znam, samotność będzie bardziej doskwierała ;)
Na minus natomiast pogoda. Spodziewałem się śródziemnomorskiej wiosny, czyli czegoś w rodzaju polskiego lata, tylko z mniejszą ilością deszczu. Tymczasem deszczu było w bród, śniegu też trochę, a temperatury nie rozpieszczały. Nie wiem jakim cudem nie popsuło mi to przyjemności z wyprawy, ale nie popsuło :)
Udało się! Rama się nie rozpadła! Potem już tylko pozostało mi zdemontować i opakować rower oraz czekać na samolot. Do domu dotarłem ok północy. Smuteczek...
Podsumowanie wyprawy Amico di Bico, czyli MezzItalia i CeS:
Całkowity dystans wyprawy: 2 205,73 km, średnio dziennie 74,76 km bez dnia 0 i trzech dni na końcu, kiedy starałem się jechać jak najmniej a nie jak najwięcej ;) Tak czy owak marniutko.
Całkowita suma podjazdów: 38 314 m, czyli 1 737 m / 100 km. Tu zacnie, widać, że łatwo nie było
Zaliczonych bigów: 23, wcale nie tak dużo, bo średnio raptem 0,8 biga dziennie. To było spowodowane tym, że w okolicach, w których jeździłem (oprócz Sardynii), już wcześniej sporo bigów miałem zaliczone, a teraz raczej "czyściłem pozostałości". No i się udało: jedyne bigi, jakie mi pozostały do zrobienia we Włoszech, leżą w Alpach. W sumie to smutno, bo kocham bigi i Italię... :( Ale widać też po nasyceniu trasy podjazdami, że we Włoszech nie tylko na bigach jest co popodjeźdżać ;)
Ogólnie wyprawa fantastyczna! Muszę przyznać, że bałem się samotnej jazdy, wcześniej próbowałem solowe kilkudniówki i zawsze było jakoś tak "łyso". Teraz odważyłem się zaryzykować, bo miał do mnie w trzecim tygodniu dołączyć Serwecz. Nie dołączył, bo złapał kontuzję, a ja będąc już na miejscu postanowiłem kontynuować w pojedynkę. I to była dobra decyzja. Nie było ani łyso, ani smutno, ani samotnie. Oczywiście tęskniłem za domem, przede wszystkim za N., ale pobyt i jazda po Italii były przyjemnością a nie czekaniem końca. Może także dlatego, że przez ostatnią zimę naprawdę nieźle nauczyłem się włoskiego i teraz z lubością go praktykowałem :)
W każdym razie na tyle zachęciłem się do samotnych wypraw, ze jeszcze na ten rok planuje dwie kolejne! (o ile lata mi nie zabraknie ;) aczkolwiek już nie do Italii. Ciekawe czy w kraju, którego rodzimego języka nie znam, samotność będzie bardziej doskwierała ;)
Na minus natomiast pogoda. Spodziewałem się śródziemnomorskiej wiosny, czyli czegoś w rodzaju polskiego lata, tylko z mniejszą ilością deszczu. Tymczasem deszczu było w bród, śniegu też trochę, a temperatury nie rozpieszczały. Nie wiem jakim cudem nie popsuło mi to przyjemności z wyprawy, ale nie popsuło :)
- DST 14.28km
- Czas 00:52
- VAVG 16.48km/h
- VMAX 26.74km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 48m
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 6 czerwca 2019
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
Amico di ex-bico :( dz. 30
W Oristano na stację i w Alghero ze stacji. Po drodze pociąg do Sassari i autobus do Alghero. Dotarłem na miejsce. Teraz kibel do soboty rano, kiedy to spróbuję resztką (Surlowych) sił dojechać z bagażem na lotnisko. A potem niech się dzieje co chce. Strasznie smutno, kochałem ten rower :(((
- DST 9.86km
- Czas 00:44
- VAVG 13.45km/h
- VMAX 20.08km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 64m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 5 czerwca 2019
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
Amico di bico, dz. 29, dusza na ramieniu
Całe 8,29 km (po folię bąbelkową i na stacje kolejową w Cagliari i ze stacji w Oristano na kwaterę) najwolniej jak się dało i z duszą na ramieniu. Rama się jeszcze trzyma...
- DST 8.29km
- Czas 00:42
- VAVG 11.84km/h
- VMAX 30.18km/h
- Temperatura 32.0°C
- Podjazdy 72m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze