Informacje

  • Wszystkie kilometry: 215812.17 km
  • Km w terenie: 5228.95 km (2.42%)
  • Czas na rowerze: 433d 08h 06m
  • Prędkość średnia: 20.75 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2020

Dystans całkowity:1511.24 km (w terenie 48.50 km; 3.21%)
Czas w ruchu:90:29
Średnia prędkość:16.70 km/h
Maksymalna prędkość:75.40 km/h
Suma podjazdów:32662 m
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:55.97 km i 3h 21m
Więcej statystyk
Piątek, 31 lipca 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpi mio amore dz. 15

Poranek na nieczynnym kempingu spokojny, do godz. 7, kiedy to przyjechali robotnicy. Trochę się tego spodziewałem, bo widać było że trwają jakieś prace ziemne, więc mnie nie zaskoczyli. Byli też bardzo mili i nie mieli nic przeciwko temu, że tam śpię.

Wyjazd o 8:30, zjazd do Caprile, gdzie kupiłem dobry chlebek i pyszną mortadelę :) Dalej na Passo Staulanza. Nie jest to big, ale trzeba było przejechać. Weszła bez problemu, chociaż zrobiło się już gorąco. Potem zjazd do miejscowości Dont, gdzie zostawiłem bagaże w magazynku bardzo miłego pana z warzywniaka. Warzywniak miał być nieczynny, jak wrócę, bo sjesta, ale magazynek był na sąsiedniej ulicy i... nie zamykany. Tzn. drzwi były zamknięte, ale nie na klucz. W środku przyjemny chłodek, co raczej dobrze zrobiło mojemu żarciu ;)

Big Passo Duran wszedł na lekko bez problemu, a po zabraniu rzeczy (faktycznie nikogo nie było, ale dostałem się na luzie) pojechałem dalej w dól. Dojeżdżając do Forno di Zoldo usłyszałem syk... to strzeliła tylna opona! Mimo podklejenia łatką okazało się, że rozcięcie od szkła było zbyt duże i opona nie dała rady...

I teraz tak: do miasteczka kilkaset metrów, więc przeszedłem piechotą, ale... nie ma zasięgu! Nie ma więc jak sprawdzić, gdzie jest najbliższy sklep. No cóż, JEST jak sprawdzić - pytając! Ktoś jeszcze tak robi? ;) Sklepu nie ma, pokierowano mnie do warsztatu samochodowego, a stamtąd do motocyklowego. Przemaszerowałem już z tym kapciem z kilometr, a pan w warsztacie motocyklowym był bardzo miły, ale... nie miał żadnej opony w potrzebnym rozmiarze. Po namyśle skierował mnie do swojego znajomego, zapalonego rowerzysty, może on opchnie jakąś używkę...? Otóż Ruggiero opchnął! Opona co prawda szosowa (szerokość 25 mm), ale w dobrym stanie i robiąca wrażenie porządnej (Continental). Dał mi ją za darmo! Do tego sprzedał (chyba poniżej kosztów) dętkę o odpowiedniej grubości, bo moja by się nie zmieściła. Koszt awarii: 5 EUR (za dętkę) i 1,5 godziny. Trzeba przyznać, że nieźle się udało! Oczywiście "nową" oponę dałem na przód, żeby byłą mniej obciążona, a pan z warsztatu pomógł kompresorem :)
Na pewno nie jest to rozwiązanie trwałe - opona jest za wąska pod bagaż i kompletnie nie nadaje się na cięższy szuter (no i w razie gumy nie mam na zapas odpowiedniej dętki, trzeba będzie kleić na bieżąco), ale kilkaset kilometrów na pewno przejedzie, a ja w tym czasie poszukam odpowiedniej w sklepie, który w końcu gdzieś się znajdzie :)

Potem na kemping poniżej miasteczka, gdzie zrzuciłem bety i pojechałem na biga Forcella Cibiana. Ten, mimo ze obiektywnie łatwy, to jednak już mnie zmęczył. Swoje dołożył upał i stres związany z ta oponą. Na kemping wróciłem lekko po 19.



PS. O, lipiec był miesiącem o trzeciej największej sumie podjazdów w historii! Po lipcu 2009 i lipcu 2010. I to mimo, że w Alpach znalazłem się dopiero 17 lipca! :oo Nic dziwnego, że przez nieco ponad 2 tygodnie schudłem 4 kilo...
  • DST 84.22km
  • Teren 1.00km
  • Czas 05:15
  • VAVG 16.04km/h
  • VMAX 58.12km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Podjazdy 2178m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 lipca 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpi mio amore, dz. 14

Passo Gardena - Passo Sella - Canazei - Torri di Vajolet - Canazei - Passo Fedaia - Malga Ciapela.



Widoki dolomickie, czyli urwanie dupy, zwłaszcza Sella. 


Nocleg na dziko na nieczynnym kempingu. Z jednej strony fajnie, bo jest daszek, ławeczka i za darmo, z drugiej kicha, bo przydałby sie dziś prąd... Akurat jestem marnie przygotowany na dzika. Ale trudno. Przygoda :-)

A teraz znów burza... 

  • DST 82.32km
  • Teren 1.20km
  • Czas 05:35
  • VAVG 14.74km/h
  • VMAX 72.78km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 2314m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 29 lipca 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpi mio amore, dz. 13, królewski

Brunico - Valdaora - Passo Furcia - Plan de Corones (big, jeden z najbardziej widokowych, na jakich byłem! Ale podjazd szutrowy, stromy i raczej sypki, zjazd dość wymagający na sztywniaku i slickach :) - Passo Furcia - St. Vigil - San Martino in Badia - Passo delle Erbe (big, prawdziwie dolomickie widoki!) - San Martino - Corvara.



Dojechalem tuż przed zmrokiem i ledwo rozbiłem namiot, to pieprznęła burza jak sto diabłów. Ciekawe, kiedy ugotuje żryć :-) 

Dzień królewski ze względu zarówno na widoki jak i parametry. Zaprawdę, w Dolomitach nie można się opierdzielać ;-)
  • DST 99.96km
  • Teren 12.00km
  • Czas 07:21
  • VAVG 13.60km/h
  • VMAX 67.14km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 3158m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 28 lipca 2020

Alpi mio amore, dz. 12, "restowy"

Dzień "restowy" z trzykrotną wymianą dętki. Jedna pękła, a w drugiej okazało się, że łatka nie trzyma. Oraz z dwukrotnym kursem 100 metrów (pionowych) w dół do miasteczka i z powrotem. Raz po zakupy jedzeniowe, a raz, jak się okazało, że trzeba kupić nowe dętki. Do tego straszliwy upał. A w kolejnych dniach ma być gorzej.
Wykończył mnie ten dzień :p
  • DST 17.05km
  • Teren 0.70km
  • Czas 00:59
  • VAVG 17.34km/h
  • VMAX 47.58km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Podjazdy 222m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 lipca 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpi mio amore, dz. 11

Rano kapeć, wieczorem kapeć, a pomiędzy piękny i bardzo ciężki dzień. Szczegóły później ;-)

Szczegóły:
Wstałem przed szóstą, bo oprócz długiego dnia miałem w planach cofnięcie się do marketu budowlanego celem zakupienia benzyny ekstrakcyjnej. Jak się zbierałem, to okazało się, że rower stoi na kapciu. Mimo wymiany dętki udało się wyjechać o 8:20. Benzyna też się znalazła (hurra!) a potem jeszcze wskoczyłem do Lidla po drobiazgi. Ostatecznie o 9:10 byłem w trasie. W sumie nieźle. Pierwszych 20 km lekko pod górę, ale z wiatrem, więc miałem średnią 24 km/h :)

W Huben zostawiłem bagaże u przemiłej pani na stacji benzynowej i pojechałem na lekko do Lucknerhaus - biga z widokiem na lodowiec Grossglockner :) Wszedł dość łatwo, pewnie dlatego, że na świeżo, no i był to jeden z niewielu dotychczas podjazdów, który nie był bardzo stromy (do 10%), a nawet miał odcinki niemal płaskie. Oczywiście w zamian był dłuuugi.

O godz. 14 byłem z powrotem po bagaże, zjadłem kanapki i (wreszcie!) loda Solero Algida, bo i on był u przemiłej pani :) Dalej to już dłuuuugi podjazd z bagażem na biga Staller Sattel i granicę włoską. Dotarłem nieźle zmęczony, ale jednak w przyzwoitej formie, bo nic nie bolało :) Była 18:30. Początek zjazdu bardzo wąską drogą, gdzie był ruch wahadłowy, a ja oczywiście władowałem się na czerwonym, bo cholera wie, ile trzeba by czekać (na pewno nie 5 minut, raczej ze 20). Z naprzeciwka w pewnym momencie pojawiły się samochody, więc było trochę emocji, ale groźnie nie było (bo akurat nie trafił się autobus :P). Potem od Anterselva di Sopra, szerokość drogi znormalniała i zrobiły się długie proste, więc wykręciłem ładnego maksa :)

Wreszcie w Valdaorze byłem ok 19:20 i zauważyłem, że... schodzi mi powietrze w tylnym kole!! Zostało 8km do kempingu i jak dotychczas nie zeszło do końca, tylko trochę, więc może dopompuję i dojadę...? Udało się, co prawda ostatnie metry na kempingu już prowadziłem, żeby nie złapać snejka, ale jednak dało radę bez wymiany dętki wieczorem na maksymalnym zmęczeniu :)



Kemping w okolicy Brunico położony przy ruchliwej szosie i dość prosty, ale jednak znalazł się stolik i krzesło, jest też prąd. Niestety nie ma lodówki, ale trudno. Jutro dzień restowy i zajadanie włoskich pyszności! :)
  • DST 134.19km
  • Czas 07:27
  • VAVG 18.01km/h
  • VMAX 75.40km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 2684m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 lipca 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpy mio amore, dz. 10, na lekko

Dziś bez bagażu, bo dwa bigi były w zasięgu z kempingu. Rano zaoszczędziłem sobie mordęgi pod górę i pod wiatr, i podjechałem pociągiem do Tassenbach, skąd zaczynał się formalnie podjazd na biga Volkzeiner Huette. Pojazd dość łatwy, ale jednak końcówka to 6,6 km szutru, więc dobrze, że w zasadzie nie padało (choć miało).

Potem zjazd z powrotem do Tassenbach i dalej w dół doliny w stronę Lienz, początkowo nawet z wiatrem (!). W Thal znów pod górę, tym razem na biga Hochstein Parkplatz. Ten już bardziej wymagający, bo i wyższy (1100 m podjazdu, tamten miał 800) i bardziej stromy (8-13%), a i ja bardziej zmęczony. No, ale wszedł i to w porę, bo jak zjechałem na kemping, to za moment nadeszła od dość dawna słyszalna burza :)



Wieczorem niestety mokro, ale że jest kuchnia oraz w porę odstawione pod drzewo krzesełko, a przy tym główna grupa wczorajszych imprezowiczów zwinęła się rano, więc nie jest źle :)
  • DST 85.40km
  • Teren 13.20km
  • Czas 04:55
  • VAVG 17.37km/h
  • VMAX 66.24km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 2077m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 lipca 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpi mio amore, dz. 9, dawnych wspomnień czar

Dziś o dziwo było dość łatwo. Rano wyjazd przed 9, po bardzo obfitym i pysznym hotelowym śniadaniu. Wstyd się przyznać, ale dwie kanapki na biga też mi wpadły ;)
Po kilku kilometrach jestem w Winklern, gdzie tym razem bez najmniejszego problemu zostawiam bagaże w przydrożnej kafejce i już przed 10 lecę w stronę biga Zirknitztal. I tu właśnie do mnie dotarło, że... już tu byłem! Nie, nie rozpoznałem nic (wstyd!), ale drogowskazy na Grossglockner zmotywowały mnie do zerknięcia w relację z Le Big Tour des Alpes 2010 i faktycznie, jechaliśmy dokładnie ta drogą z Serweczem i Markiem podczas tamtej (jak się okazuje nie bardzo) pamiętnej wyprawy! Ale żaden obraz w mózgu się nie zapisał...

Big znów wymagający, momentami 14%, ale z odcinkami odpoczynkowymi, a nawet dwoma niewielkimi zjazdami, niestety. Na górze raptem 14 stopni i bardzo silny wiatr ze wschodu (więc wiał w dół, co dość dziwne). Na dole za to ponad 30 i słońce praży jak dzikie! Powrót z wiatrem do Winklern był bajką, bagaże czekały nienaruszone, a potem był krótki podjazd do Iselsbergu. Za to zjazd - bajka! Wyprzedziłem... porsche! :D

W Lienz sporo zakupów. Najpierw mydło w DM (niestety nie było mojego ulubionego, ono chyba niestety było w Słowenii, a nie w Austrii :( ), potem pyszności w Penny Markcie (tez nie było naszego ukochanego ciasta czekoladowego, a jestem pewien, że ono akurat było w Austrii! Widocznie już nie robią :( ).
No i na koniec benzyna ekstrakcyjna w OBI, bo powoli się kończy, a we Włoszech nie istnieje. No więc w OBI benzyny... nie ma! Sprzedała się! A drugi market budowlany o tej porze już nieczynny, bo sobota. Trudno, do poniedziałku mi spoko wystarczy, a wówczas pojadę do tego Let's Do It i tam spróbuję... Jak nie będzie, to naleję zwykłą bezołowiówkę, będzie śmierdzieć w sakwie, trudno.



Kemping Falken w Lienz (dojechałem przed godz. 17, mimo zmitrężenia mnóstwa czasu na zakupy!) robi kiepskie wrażenie, ale tak naprawdę jest dość fajny. Jest kuchnia (nie zużyję benzyny ;), czajnik, lodówka, krzesła... Tylko ludzi mnóstwo, ale to pewnie dlatego, że sobota. Zostaję do poniedziałku (jutro dwa bigi na lekko), więc zobaczymy, czy jutro się rozluźni.


Kempingowa Ściana sraczu
  • DST 87.23km
  • Czas 05:06
  • VAVG 17.10km/h
  • VMAX 73.87km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 2139m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 24 lipca 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpi mio amore, dz .8, dzień świstaka

Jako że kemping był ponoć na full zabukowany na dziś (??) i nie pozwolono mi zostać, więc zaszalałem i wziąłem sobie hotel :P
Ale najpierw rano zrobiłem biga Ochseniksee, wys 2400m npm (najwyższy bodaj od 2010 roku!) i 1700 podjazdu, z czego 1300 z nachyleniami średnio ponad 13%. Ciężko było. A na górze kompletne pustkowie, jezioro zaporowe, zero ludzi i... świstaki! Jednego mogłem sobie obejrzeć z około 10 metrów, co jest sukcesem, bo są niezwykle płochliwe. Niestety nie udało mi się zrobić zdjęcia, bo jak się zatrzymałem, to jednak świsnął i uciekł :(

Potem jeszcze powrót doliną, którą wczoraj zjeżdżałem pod wiatr. Dziś było pod górę i... pod wiatr. Jak nie idzie, to nie idzie :P Ale przynajmniej - wbrew prognozom - nie padało. Zaczęło dopiero ok godzinę po tym, jak już byłem bezpiecznie pod dachem :)



Flattach - Ochseniksee - Flattach - Stall - Rangersdorf.


Z cyklu "moje podróże": moje podrurze.


  • DST 51.04km
  • Czas 04:10
  • VAVG 12.25km/h
  • VMAX 60.67km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 2043m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 lipca 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpi mio amore, dz. 7, czyli każdy ma biga na Huetcie Jamniga

Miał być latwy dzień, ale nie wyszło :-P
Mauthen - Oberdrauburg - Goriach - Winklern - Flattach - Jamnighuette - Flattach.

Na kempingu we Flattach planowałem zostać dwie noce i jutro zrobić dwa bigi na lekko. Ale okazało się, że rzekomo na drugą noc nie mają dla mnie miejsca! Na wielkim placu braknie im miejsca na mój mały namiot! No shit! Więc zrobiłem dziś łatwiejszego biga i wróciłem późno, a trudniejszego zrobię rano i pojadę dalej. Poprosiłem z tej okazji, żebym chociaż mógł się później zwinąć, po bigu. Ale gdzie tam! Checkout do 12 i ani minuty dłużej! Bo kurwa zabraknie miejsca na wielkim pustym placu! 
Więc przy tej okazji szczerze odradzam jakąkolwiek styczność z kempingiem Raggaschlucht we Flattach, Kärnten. Bardzo nie w porządku podejście gospodarzy. 
A wieczorem była solidna burza, i o. 


  • DST 110.21km
  • Czas 06:05
  • VAVG 18.12km/h
  • VMAX 71.48km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 2112m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 22 lipca 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpi mio amore, dz. 6, restowy

Tylko poza kupy :-)
I dobrze, bo strasznie dały mi w kość te pięć dni :-)
  • DST 6.03km
  • Teren 0.30km
  • Czas 00:20
  • VAVG 18.09km/h
  • VMAX 25.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 16m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl