"Skrótem" do Scepan Polje. Znaleźliśmy skrót, żeby nie zjeżdżać 10km do mostu w Brod. Nasz most ledwo dyszał. Mnóstwo emocji przy przeprawie! :) I ta lecąca w przepaść lampka od roweru N... Chyba nigdy tego nie zapomnę :) Ale niestety "nie mieliśmy głowy" do zdjęć. No i skrót nas rzecz jasna opóźnił. Mieliśmy dojechać aż pod Niksić, a skończyliśmy niemal 100 km wcześniej ;)
Blagaj - przełęcz Grebak (1093) - Nevesinje - niesamowity płaskowyż, potem równie niesamowita dolina (rzeka sobie płynęła, aż... znikła. Postanowiliśmy to zbadać. Po krótkim spacerze w przyjemnie chłodzącej wodzie okazało się, że rzeka kończy się bajorem, gdzie z wielu miejsc unoszą się bąbelki, ale nie wygląda na to, by coś gniło. Obstawiłem taki jakby "rozproszony" ponor - czy słusznie...?) - Gacko - Cemerno (BIG) - Tjentiste.
Właściwie nie wiem, czemu nie wziąłem serio możliwości pojechania na BIGa rano. Chyba obojgu nam się wydawało, że przez ten pociąg mamy jakieś opóźnienie. Później się okaże, ze niesłusznie, ale spora część wyprawy upłynie pod znakiem tego niepotrzebnego, psychologicznego pośpiechu...
Ilidża - Konjic - dolina Neretvy (piękna!) - Jablanica - kanion Neretvy (trochę rozczarował, jakoś zapamiętałem go jako ciekawszy) - Mostar - Blagaj. Cudowny wiatr w plecy :)
Kotorsko - Doboj. Stamtąd miał być szybki przelot pociągiem do Sarajewa, a po południu długi podjazd na big (Jahorina), ale bardziej stojące niż jadące bośniackie koleje zapewniły nam całodzienną podroż, więc z biga wyszły nici i na kemping w Ilidży dotarliśmy już po zmroku :(
Do atrakcji tego dnia dodajmy, że przez chyba pół godziny byliśmy pewni, że zostawiliśmy szpilki od namiotu na poprzednim noclegu, że czeka nas płącenie za (jakoś idiotycznie drogi) domek na kempingu i nazajutrz szukanie sklepu turystycznego w Sarajevie...
Szpilki się jednak jakimś cudem znalazły ;) No i była to pierwsza noc, kiedy nie rozłożyliśmy tropiku. Do końca wyprawy pod tropikiem spaliśmy jeszcze może raz...? Albo ewentualnie wcale :P
z N.: Kombinowana podroż pociągowo-rowerowa do Pecs, Węgry. Nocleg na kempingu, na który musieliśmy przeskoczyć przez płot, a rano nam się za to oberwało ;) Wyprawę czas zacząć! :)