Informacje

  • Wszystkie kilometry: 214788.57 km
  • Km w terenie: 5226.55 km (2.43%)
  • Czas na rowerze: 431d 07h 48m
  • Prędkość średnia: 20.75 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 25 lipca 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpi mio amore, dz. 9, dawnych wspomnień czar

Dziś o dziwo było dość łatwo. Rano wyjazd przed 9, po bardzo obfitym i pysznym hotelowym śniadaniu. Wstyd się przyznać, ale dwie kanapki na biga też mi wpadły ;)
Po kilku kilometrach jestem w Winklern, gdzie tym razem bez najmniejszego problemu zostawiam bagaże w przydrożnej kafejce i już przed 10 lecę w stronę biga Zirknitztal. I tu właśnie do mnie dotarło, że... już tu byłem! Nie, nie rozpoznałem nic (wstyd!), ale drogowskazy na Grossglockner zmotywowały mnie do zerknięcia w relację z Le Big Tour des Alpes 2010 i faktycznie, jechaliśmy dokładnie ta drogą z Serweczem i Markiem podczas tamtej (jak się okazuje nie bardzo) pamiętnej wyprawy! Ale żaden obraz w mózgu się nie zapisał...

Big znów wymagający, momentami 14%, ale z odcinkami odpoczynkowymi, a nawet dwoma niewielkimi zjazdami, niestety. Na górze raptem 14 stopni i bardzo silny wiatr ze wschodu (więc wiał w dół, co dość dziwne). Na dole za to ponad 30 i słońce praży jak dzikie! Powrót z wiatrem do Winklern był bajką, bagaże czekały nienaruszone, a potem był krótki podjazd do Iselsbergu. Za to zjazd - bajka! Wyprzedziłem... porsche! :D

W Lienz sporo zakupów. Najpierw mydło w DM (niestety nie było mojego ulubionego, ono chyba niestety było w Słowenii, a nie w Austrii :( ), potem pyszności w Penny Markcie (tez nie było naszego ukochanego ciasta czekoladowego, a jestem pewien, że ono akurat było w Austrii! Widocznie już nie robią :( ).
No i na koniec benzyna ekstrakcyjna w OBI, bo powoli się kończy, a we Włoszech nie istnieje. No więc w OBI benzyny... nie ma! Sprzedała się! A drugi market budowlany o tej porze już nieczynny, bo sobota. Trudno, do poniedziałku mi spoko wystarczy, a wówczas pojadę do tego Let's Do It i tam spróbuję... Jak nie będzie, to naleję zwykłą bezołowiówkę, będzie śmierdzieć w sakwie, trudno.



Kemping Falken w Lienz (dojechałem przed godz. 17, mimo zmitrężenia mnóstwa czasu na zakupy!) robi kiepskie wrażenie, ale tak naprawdę jest dość fajny. Jest kuchnia (nie zużyję benzyny ;), czajnik, lodówka, krzesła... Tylko ludzi mnóstwo, ale to pewnie dlatego, że sobota. Zostaję do poniedziałku (jutro dwa bigi na lekko), więc zobaczymy, czy jutro się rozluźni.


Kempingowa Ściana sraczu
  • DST 87.23km
  • Czas 05:06
  • VAVG 17.10km/h
  • VMAX 73.87km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 2139m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Fakt, srach było skorzystać ;)
aard
- 09:39 wtorek, 17 listopada 2020 | linkuj
Strach skorzystać, bo potem okaże się, że człowiek narobił do instalacji artystycznej ;-)
meteor2017
- 13:55 poniedziałek, 27 lipca 2020 | linkuj
Powinien być obok schemat w jakiej kolejności pobierać papier z rolek.
serwecz
- 17:46 niedziela, 26 lipca 2020 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl