Informacje

  • Wszystkie kilometry: 222409.15 km
  • Km w terenie: 5430.61 km (2.44%)
  • Suma podjazdów: 1747635 m
  • Czas na rowerze: 449d 05h 04m
  • Prędkość średnia: 20.63 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Poniedziałek, 27 lipca 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpi mio amore, dz. 11

Rano kapeć, wieczorem kapeć, a pomiędzy piękny i bardzo ciężki dzień. Szczegóły później ;-)

Szczegóły:
Wstałem przed szóstą, bo oprócz długiego dnia miałem w planach cofnięcie się do marketu budowlanego celem zakupienia benzyny ekstrakcyjnej. Jak się zbierałem, to okazało się, że rower stoi na kapciu. Mimo wymiany dętki udało się wyjechać o 8:20. Benzyna też się znalazła (hurra!) a potem jeszcze wskoczyłem do Lidla po drobiazgi. Ostatecznie o 9:10 byłem w trasie. W sumie nieźle. Pierwszych 20 km lekko pod górę, ale z wiatrem, więc miałem średnią 24 km/h :)

W Huben zostawiłem bagaże u przemiłej pani na stacji benzynowej i pojechałem na lekko do Lucknerhaus - biga z widokiem na lodowiec Grossglockner :) Wszedł dość łatwo, pewnie dlatego, że na świeżo, no i był to jeden z niewielu dotychczas podjazdów, który nie był bardzo stromy (do 10%), a nawet miał odcinki niemal płaskie. Oczywiście w zamian był dłuuugi.

O godz. 14 byłem z powrotem po bagaże, zjadłem kanapki i (wreszcie!) loda Solero Algida, bo i on był u przemiłej pani :) Dalej to już dłuuuugi podjazd z bagażem na biga Staller Sattel i granicę włoską. Dotarłem nieźle zmęczony, ale jednak w przyzwoitej formie, bo nic nie bolało :) Była 18:30. Początek zjazdu bardzo wąską drogą, gdzie był ruch wahadłowy, a ja oczywiście władowałem się na czerwonym, bo cholera wie, ile trzeba by czekać (na pewno nie 5 minut, raczej ze 20). Z naprzeciwka w pewnym momencie pojawiły się samochody, więc było trochę emocji, ale groźnie nie było (bo akurat nie trafił się autobus :P). Potem od Anterselva di Sopra, szerokość drogi znormalniała i zrobiły się długie proste, więc wykręciłem ładnego maksa :)

Wreszcie w Valdaorze byłem ok 19:20 i zauważyłem, że... schodzi mi powietrze w tylnym kole!! Zostało 8km do kempingu i jak dotychczas nie zeszło do końca, tylko trochę, więc może dopompuję i dojadę...? Udało się, co prawda ostatnie metry na kempingu już prowadziłem, żeby nie złapać snejka, ale jednak dało radę bez wymiany dętki wieczorem na maksymalnym zmęczeniu :)



Kemping w okolicy Brunico położony przy ruchliwej szosie i dość prosty, ale jednak znalazł się stolik i krzesło, jest też prąd. Niestety nie ma lodówki, ale trudno. Jutro dzień restowy i zajadanie włoskich pyszności! :)
  • DST 134.19km
  • Czas 07:27
  • VAVG 18.01km/h
  • VMAX 75.40km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 2684m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl