Informacje

  • Wszystkie kilometry: 222409.15 km
  • Km w terenie: 5430.61 km (2.44%)
  • Suma podjazdów: 1747635 m
  • Czas na rowerze: 449d 05h 04m
  • Prędkość średnia: 20.63 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2020

Dystans całkowity:1511.24 km (w terenie 48.50 km; 3.21%)
Czas w ruchu:90:29
Średnia prędkość:16.70 km/h
Maksymalna prędkość:75.40 km/h
Suma podjazdów:32662 m
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:55.97 km i 3h 21m
Więcej statystyk
Wtorek, 21 lipca 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpi mio amore, dz .5

Dzień-masakra :)
Miejsce dzikowe okazało się bardzo przyjemne, żadnych niespodzianek. Tyle że trawa wysoka, więc rano wszystko bardzo mokre. Mimo to zebrałem się tuż przed 9 rano - rekord tej wyprawy :P
Początek to od razu bardzo solidny podjazd na biga Casson di Lanza, rzadko poniżej 10% schodziło... Na szczęście, choć pogoda piękna, to sporo cienia na podjeździe było jeszcze o tej porze :)
Zjazd równie stromy i to z hopą na ponad 100m metrów podjazdu. W Paularo byłem w południe i tu po raz pierwszy złapałem zasięg. Trochę czułem już syndrom odstawieniowy :P

Długi popas, jedzenie oraz lody, ale nie tak dobre, jak w Pontebbie, raczej takie sobie. A potem kolejna rzeźnia na Monte Paularo. Pierwsze 300m podjazdu non stop 11-14%! Na 1050 zostawiłem bagaże w Gasthausie i poleciałem na lekko dalej. I całe szczęście, bo oprócz szutru, który zaczął się od 1400, od 1500 zaczął się deszcz, więc szuter zrobił się mało przyjazny :P Sporo też grzmiało, ale przynajmniej nie jakoś bardzo blisko. Podjazd bez historii - alpejskie hale bez jakichś spektakularnych widoków i koniec na kompletnie pustym, trawiastym placu. Tu już serio lało, ale na szczęście była jaskinia, w której się w miarę komfortowo przebrałem w suche i ciepłe na zjazd.

Przy Gasthausie sie trochę rozpogodziło, zabrałem rzeczy i pognałem dalej w dół do Paluzzy. Znów straszliwe nachylenia. Na dole (600 m npm) znów popadało, ale było też słonce i bardzo ciepło (ponad 20 stopni), więc luz. Po zjedzeniu kanapek uderzam o 17:30 na ostatniego dziś biga - Ploeckenpass. Tym razem "tylko" 800 metrów podjazdu. Deszcz po chwili przestał padać, droga wreszcie dobrej jakości i nachylenia dla ludzi (5-8%). Mimo to strasznie ciężko się jechało, zmęczenie było już bardzo wyraźne, aż mnie rozbolało lewe kolano, co mi się nie zdarzyło od lat (!). No, ale dotarłem w końcu o 19:30 na przełęcz.

Zjazd jeszcze z kilkudziesięciometrową "niespodzianką" pod górę, która mnie już serdecznie wkurzyła, no ale wreszcie po godz. 20 docieram na kemping Alpencamp w Koetschach-Mauthen. Kemping drogi (19 EUR), ale fajny. Nawet krzesło mi oficjalnie pożyczono! Mycie i bez kolacji spać, bo naprawdę mega zrąbany byłem. A jutro dzień restowy! :DDD


  • DST 89.34km
  • Teren 13.00km
  • Czas 07:32
  • VAVG 11.86km/h
  • VMAX 74.28km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 3143m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 20 lipca 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpi mio amore, dz. 4

Nocleg na dziko, większość czasu nie ma zasięgu, wiec treść kiedy indziej.

A oto i treść. Rano kiepsko się zebrałem, bo co prawda kemping opuściłem ok. godz. 9, ale zaraz potem musiałem stanąć na zakupy w Aldim, bo teraz przez dwa dni nie będzie sklepów. A potem jeszcze zorientowałem się, że zapomniałem nabrać wody do bidonów, więc szukałem źródełka... Wreszcie na podjazd na Nassfeldpass ruszyłem chyba dobrze po godz. 10. Znów solidne nachylenia, bodaj ok. 10% przez większość czasu. Około południa wreszcie jestem w w Italii :)
Zjazd do Pontebby ładny widokowo, a w samym miasteczku PRZEPYSZNE lody o smaku torciku Sacher. No rewelacja po prostu! Zjadłem dwie porcje i dogadałem się na zostawienie w kafejce bagaży na czas dużego skoku w bok, który mnie czekał. O 13:30 ruszyłem dalej, już na lekko.

Zjazd szeroka doliną do Resiutty, główną drogą krajową, ale że równolegle idzie autostrada, więc ruch nie jakiś szalony. Widziałem też ścieżkę rowerową poprowadzoną dawną linią kolejową (czytałem o tym projekcie kilka lat temu), ale że z zasady unikam ścieżek, więc się nie skusiłem. Błąd! Jak wreszcie zjechałem na ścieżkę, to okazała się najfantastyczniejszą ścieżką świata! Dobra nawierzchnia, szeroko (ze 2,5 metra) i przebieg tunel-most-tunel-most plus super widoki. Aha, no i żadnych hop (nawet krajówka niewielkie, ale miała), tylko idealne nachylenie ok. 0,5?ły czas. No rewelka! :)

25 km przeleciałem w niecałą godzinę i już podjeżdżam biga Sella Carnizza. Nachylenia koszmarne (do 18%) i nawierzchnia też, ale na lekko to jakoś szło. Ok bodaj godz. 16:30 byłem na górze. Zjazd bardzo ostrożny, a potem całe 25 km tą fantastyczną ścieżką. Tym razem pod górę, ale że z wiatrem, to niewiele wolniej niż poprzednio :)

W Pontebbie byłem po godz. 18, kolejne lody, nabranie wody na nocleg i ostatnie kilka kilometrów pod górę z bagażem na upatrzone miejsce na dziko, czyli obóz harcerski. Miejscówka okazała się niezła. Co prawda widoczna z drogi, ale droga tak boczna, że przez cały wieczór przejechał jeden motocykl i 3 auta. Rzeka do mycia i prania też była. I dwóch rowerzystów-Węgrów! Bardzo dziwnych, bo ni chuchu nie chcieli się przyznać, że będą tu spać. Bali się ze ich podkabluję czy co? No, ale spali oczywiście, tylko namiot rozbili już po zmroku. Dziwaki jakieś :P



Wieczór mi trochę popsuł strasznie chimeryczny zasięg, ale ostatecznie udało się załatwić najpilniejsze rzeczy w necie i o 22:30 spać. Jutro będzie NAPRAWDĘ rzeźnia...
  • DST 111.46km
  • Teren 0.70km
  • Czas 06:31
  • VAVG 17.10km/h
  • VMAX 54.07km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 2238m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 lipca 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpi mio amore, dz .3

Dziś wreszcie przyzwoita pogoda. Rano chłodno, ale tylko trochę chmur. W ciągu dnia raz się chmurzyło, a raz przecierało, a wreszcie późnym popołudniem zrobiła się lampa :)
W związku z tym dzień bez historii ;)

Seeboden - Spittal an der Drau - Kreuzen - Hermagor (tu zostawiłem rzeczy na kempingu) - Poludniger Alm (big, bardzo męczący, bo trochę czeski i FATALNA nawierzchnia) - Hermagor.

Kemping bardzo drogi, 24 EUR za mnie samego (!!), ale trzeba przyznać, że fajny. I nawet WIFI jest na całym terenie :P


  • DST 100.22km
  • Teren 4.00km
  • Czas 05:50
  • VAVG 17.18km/h
  • VMAX 61.25km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 2106m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 18 lipca 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpi mio amore, dz .2

Rano na lekko na biga Maltatal, praktycznie cały czas w deszczu. Na kempingu o dziwo sucho, ale potem, jak ruszyłem dalej, oczywiście znów padało. Do Seeboden na mokro. Tu zakupy na niedzielę i na kemping Winkler. Porażka! Gość powiedział, żeby wybrać sobie miejsce, a jak wybrałem (blisko maleńkiego dachu i jedynego - choć niezadaszonego - stolika), to powiedział, ze tu nie mogę, bo jest drzewo i jak powieje, to będzie niebezpiecznie. To gdzie mogę? Tam - pod płotem, gdzie rano długo będzie cień. Bardzo miły i bardzo nieustępliwy gość. A że oprócz placu i kibla na tym kempingu nie było NIC (ani wifi, ani kuchni, ani suszarni ani dachu, no  nic poza prądem), a cena 22 EUR za jedną osobę (bez prądu)! Więc ja ustąpiłem i pojechałem na inny kemping, hektar stromo pod górę, ale po drodze na biga, więc spoko. Tutaj kulturka, nikogo nie ma, wisi kartka, żeby się rozbić gdzie się chce, a gospodarz będzie wieczorem. Miejsce fajne, bo blisko pod daszek, są krzesła, jest stół, czyste łazienki, gorąca woda... No dobra, nie ma wifi, ale teraz w unii mogę szaleć z netem komórkowym, więc nie ma problemu :)

Rozbiłem się i heja na biga. A Lammersdorfer Berg to niezły forfiter. 1200m podjazdu, średnio 12%. A tak naprawdę 900 metrów (dalej zagrodzone, opatrzone zakazami, teren prywatny gospodarze się krzątają i ogólnie atmosfera pt. "wypierdzielać stąd", ale za to z nachyleniami 14-16%! Dobrze, ze to robiłem na lekko! Zjazd na kemping i przyjemny wieczór z zakupionymi w Lidlu Wiener Schnitzlami :)


  • DST 97.76km
  • Teren 2.00km
  • Czas 05:57
  • VAVG 16.43km/h
  • VMAX 60.55km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 2515m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 17 lipca 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpi mio amore, dz .1


Dość długo się zbierałem rano (widać wyszedłem z wprawy) i w efekcie wyjechałem dopiero o 9:30. Na dodatek zapomniałem zapłacić za nocleg. Wieczorem kasy (ani nawet dokumentu) nie chcieli, a rano mi się przypomniało dopiero, jak podjeżdżałem na biga. No trudno ;)

Pierwsze kroki do Lidla w Murau, gdize zakupiłem to i owo na cały dzień. Potem już spokojnie doliną w stronę Soelkpass. Za Ranten zjadłem drugie śniadanie na ławeczce pod kapliczką i zostawiłem bagaże w bardzo ładnej kempie krzaków. Pora na biga! Oczywiście, jak tylko ruszyłem, to zaczęło kropić...

Podczas podjazdu (który był moim porachunkiem z 2017 roku, kiedy to wskutek ulewy obsunęła się droga i musieliśmy zmienić trasę!) pogoda byłą zmienna, ale na górze już regularnie padało i silnie wiało z północy. W związku z tym zjazd był dość nieprzyjemny, bo zimno, mokro, a wiatr popycha, gdy i tak trzeba hamować. Nie niefajnie. Na dole zabrałem bagaże i stanąłem w wiacie przystankowej na posiłek. W tym czasie na szczęście się rozpogodziło. Ale to był dopiero początek dnia, potem się miało okazać, że przez cały dzień będzie łącznie 13 razy padało i zawsze raczej na zjeździe niż na podjeździe :)

Kolejny podjazd to przełączka przed St. Michael, gdize podczas jazdy w górę było gorąco, a na zjeździe oczywiście padało :p W związku z tym w miasteczku się schowałem pod dachem czyjegoś garażu, żeby coś zjeść :P Potem była długa i płaska dolina, a wreszcie rodzynek dnia, czyli big Katschberg. 14% non stop! Z bagażem! I raczej za ciepło. A na zjeździe deszcz.

Do kempingu w Gmund dojechałem nieźle wypluty. Kemping taki sobie. Niby jest bar z daszkiem, a w barze wifi (ale tylko tam, na terenie kempingu nie) i nawet pralka bez żetonów, ale pole nierówne i pełne gałęzi, do kibla daleko, nie ma na czym usiąść (poza barem) i ogólnie jakoś tak słabo. No nic, pierwsze koty za płoty :)

  • DST 120.62km
  • Teren 0.40km
  • Czas 06:19
  • VAVG 19.10km/h
  • VMAX 69.60km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 2355m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 16 lipca 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpy bez nazwy dzień 0

Kontynuacja dojazdu pociągowo - rowerowego. Czeskie Budejovice - Linz - Selzthal - Murau. Od jutra nareszcie prawdziwa jazda! :-)

Z Budejovic do Rybnika pociągiem, który znów się spóźnił i to masywnie, ok godzinę na tych kilkudziesięciu kilometrach, bo inny w okolicy miał awarię i od naszego odczepiali lokomotywę, żeby ściągnęła tamtego na bocznicę. Ściągnęła go koło miejsca gdzie staliśmy, nasza lokomotywa się odczepiła i odjechała, po czym tamten pociąg... spokojnie ruszył dalej! To w końcu miał awarię czy nie?!

Na szczęście tym razem miałem sporo zapasu do odjazdu pociągu z Summerau do Linz, więc zdążyłem bez problemu, mimo opóźnienia.


Natomiast pociąg w Summerau się... spóźnił. Na usprawiedliwienia dodam, że jechał z Czech :P Potem kolejne przesiadki, dość skomplikowane, bo okazało się, że połączenie, które miałem zaplanowane, nie zabierało rowerów. Tzn. niby rowery były zaznaczone, ale maszyna z biletami ni chuchu nie chciała mi sprzedać biletu na rower na to połączenie. Że niby Express Intercity, więc bilet na rower NEIN. W końcu się poddałem i kupiłem bilet sieciowy na wszystkie pociągi regio. Wydłużyło to dojazd o 2 godziny i podniosło koszt o 7 euro, ale przynajmniej miałem pewność, że JAKOŚ dojadę. W Schiefling byłem jakoś po 18, właśnie zaczynało padać...



Na kemping Olachgut za Murau dojechałem trochę zmoknięty i już mocno zmęczony tą dwudniową podróżą. Na szczęście przy rozbijaniu namiotu deszcz ustał. Tak też jakoś wyszło, że nie wzięli od mnie kasy za nocleg ani wieczorem ani rano. Wieczorem nie chcieli, a ja rano zapomniałem, przypomniało mi się ze dwie godziny po wyjeździe z kempingu. Co za pech...

Podsumowując dojazd: zdecydowanie wolę samolot. W tym roku niestety ryzyko, że coś nie wypali za względu na COVID było zbyt duże i dlatego zdecydowałem się na pociągi, ale taki dojazd to jednak JEST masakra. I wcale nie wychodzi taniej...
  • DST 42.77km
  • Czas 02:03
  • VAVG 20.86km/h
  • VMAX 51.79km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 380m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 lipca 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpy bez nazwy, dz. -1

Pociągiem do Sędzisławia (koło Kamiennej Góry), dalej rowerem do Trutnova (ledwo zdążyłem, bo harmonogram i tak miałem napięty, a jeszcze po drodze złapałem gumę! Ale jednak zdążyłem, a że bilet miałem kupiony przez internet, więc na miejscu też nie było problemu) i dalej znów pociągiem do Czeskich Budziejowic z przesiadką w Pradze. Po drodze pierwsze oznaki pecha, bo pociąg do Pragi się spóźnił i nie zdążyłem na przesiadkę. Na szczęście pani konduktorka wypisała mi karteluszek i pojechałem innym pociągiem, raptem godzinę później, bez dopłaty.

W Budziejowicach nocleg w tanim hoteliku, do którego ledwo udało mi się dobić po godz. 23. Już się bałem, że nikt mnie nie wpuści, mimo że wiedzieli, kiedy będę! Ale na szczęście okazało się, że pani recepcjonistka tylko robiła obchód obiektu i nie słyszała dzwonka. Pojawiła się po ok 10 minutach. Pokoik skromny, ale mnie tam interesowało tylko łóżko i gniazdko z prądem :P


  • DST 40.29km
  • Czas 01:40
  • VAVG 24.17km/h
  • VMAX 45.85km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 427m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 lipca 2020 Kategoria !Batawóz, Użytkowo

Po mieście

  • DST 10.38km
  • Czas 00:30
  • VAVG 20.76km/h
  • VMAX 27.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 20m
  • Sprzęt Batavus
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 lipca 2020 Kategoria !Batawóz, Użytkowo

Po mieście, mężując w zaufaniu

  • DST 11.08km
  • Czas 00:32
  • VAVG 20.78km/h
  • VMAX 28.50km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 27m
  • Sprzęt Batavus
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 lipca 2020 Kategoria !Batawóz, Użytkowo

Po mieście

  • DST 27.34km
  • Czas 01:20
  • VAVG 20.51km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 131m
  • Sprzęt Batavus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl