Informacje

  • Wszystkie kilometry: 216332.20 km
  • Km w terenie: 5271.65 km (2.44%)
  • Suma podjazdów: 1653201 m
  • Czas na rowerze: 434d 12h 30m
  • Prędkość średnia: 20.74 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Środa, 7 sierpnia 2019 Kategoria !Surlier, Użytkowo, Wyprawa

Alpaga solo, dz. 26, restowo-przemieszeniowy

Rano o dziwo nie padało, ale prognoza była fatalna. Więc zdecydowałem się na wymyślony wczoraj manewr, tj: skoro ten kemping jest słabiutki i drogi, a pogoda nie rozpieszcza, to przemieszczam się pociągiem do Vipiteno. Stamtąd mogę stacjonarnie zrobić dwa bigi, a potem ruszyć dalej. W ten sposób zamiast czekać na pogodę w Bolzano, a nazajutrz jechać przez Pennes, zrobię Pennes i Monte Giovo jednego dnia i będę gotów do ruszenia wraz z poprawą pogody. Tak przynajmniej wygląda plan.

Zwijam się więc zupełnie bez pośpiechu, na luziku, próbując dosuszyć namiot. Bezskutecznie, aczkolwiek jak go w końcu zwijam, to nie jest całkiem mokry, a jedynie wilgotny. Sukces! :P Kemping opuszczam o 10:45 :P

Na początek zakupy w Eurosparze (jest tu parę rzeczy, których nie ma w dyskontach, a tym bardziej w Polsce, więc wykonam mały mrówczy import :P), potem w Acqua e Sapone (j.w), potem jeszcze zwiedzam Aldiego, bo dotychczas w żadnym włoskim Aldim nie bylem, nawet nie wiedziałem, że tu są! Ale akurat Aldi nie zaskoczył niczym szczególnym, asortyment podobny do Lidla tylko ciut uboższy. Wreszcie idę na od dawna zasłużoną pizzę. Z karczochami i pomidorami, mniam! :)

Doczekawszy się pociągu (od rana nie wiedzieć czemu nie jeżdżą, pierwszy jest dopiero o godz. 13) zmierzam na dworzec. Podróż przebiega bez przygód i o 14:30 jestem w Vipiteno. Tu już pada. Ledwo mży, ale jednak. Po kolejnych zakupach (tym razem Lidl, do którego w Bolzano było akurat bardzo daleko), zmierzam już na sucho na kemping. Padają pojedyncze krople od czasu do czasu, więc idzie żyć.

Prosta kreska to pociąg.

Kemping dość przyjemny, wśród drzew, z trawą, a nie błotem, dostępem do prądu w pobliżu namiotu i przyzwoitymi sanitariatami. Jest tez wifi, stoliki z ławkami i zadaszona świetlica, ale dziś akurat zajęta jakąś imprezą. No i jest niemal dwa razy taniej niż w błocie w Bolzano! Tam nocleg kosztował 20,50 EUR, tutaj 12 :) Zostaję do piątku! :P

Czas do wieczora schodzi mi na czynnościach obozowych, jedzeniu, słuchaniu książki, przeglądaniu netu. Dobrze sobie czasem odpocząć :) Aha, no i co chwilę pada, raz słabiej, raz mocniej, ale pada. Więc głownie siedzę w namiocie, co może nie jest bardzo wygodne, ale zawsze to odpoczynek :)
A jutro ponoć pogoda ma się poprawić :)

  • DST 18.56km
  • Teren 0.72km
  • Czas 01:06
  • VAVG 16.87km/h
  • VMAX 34.77km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 88m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl