Wpisy archiwalne w kategorii
!Surlier
Dystans całkowity: | 35347.45 km (w terenie 522.07 km; 1.48%) |
Czas w ruchu: | 1892:30 |
Średnia prędkość: | 18.68 km/h |
Maksymalna prędkość: | 77.37 km/h |
Suma podjazdów: | 592246 m |
Maks. tętno maksymalne: | 168 (0 %) |
Maks. tętno średnie: | 144 (0 %) |
Suma kalorii: | 96884 kcal |
Liczba aktywności: | 520 |
Średnio na aktywność: | 67.98 km i 3h 38m |
Więcej statystyk |
Alpejska Wielkanoc, dz. 4
Całą noc wiało jak gupie i od rana też, aż ledwo zwinąłem namiot! Ale poza tym pogoda ładna, a wiatr wydaje się sprzyjać, więc ruszam lekko przed 9. Z powodu braku śladu po zmianie trasy nawiguję etapami, a i tak dżipies proponuje mi takie warianty, że się chce płakać. Na szczęście we wsiach i miasteczkach nie tak trudno trafić na główną (bo Garmin bardzo chce bocznymi, najlepiej kurwaszutrami!), a ogólny kierunek w Garminie widać.
Dzień o dziwo dość wymagający, może to już zmęczenie, ale jednak 3 przełączki i kilka mniejszych czech czuć w nóżkach. Na szczęście wiatr z grubsza pomaga, choć jak czasem zakołuje i zawieje z boku czy w ryj, to aż rzuca rowerem.
Końcówka winną trasą przez Zły Wrocław (Bad Voeslau) i Baden, a potem długo przez miasto. To akurat mało fajne, ale nie chciało mi się dokładać dziś więcej podjazdów i omijać miasta od zachodu. Pod koniec trasy (godz. 14) bardzo spada widoczność, może na 1,5 km coś widać z góry, ale o dziwo nic z tego nie wynika. Do końca dnia tylko wieje, ale nie pada. A, no i na dole upał. Nie kłamię, że 30 stopni. Formalnie w cieniu 25, ale ja nie jechałem w cieniu :p


Ogólnie wypad bardzo udany. Głównie ze względu na pogodę. Naprawdę, pod lub wręcz dobrze ponad 20 stopni o tej porze roku w Alpach to coś niesamowitego! Szkoda, że pył znad Sahary mocno pogorszył widoczność, bo widoki jak zwykle bike'owe.
Łącznie 406,26 km
Łącznie 4 583 m podjazdów
Średnio 1 128 m/100 km.
Bardzo spokojnie jak na Alpy, no ale tak miało być. Raz że forma o tej porze roku zerowa i chciałem się rozjeździć, a nie zarżnąć, a dwa że na wysokich przełęczach obawiałem się śniegu. Sądząc po pogodzie prawdopodobnie niesłusznie, ale kto wie...
Ale bardzo się cieszę, że wreszcie pełnoskalowy wielkanocny wypad doszedł do skutku, bo w poprzednich latach pogoda absolutnie nie pozwalała poszaleć (co mi nie przeszkodziło próbować ;)
Dzień o dziwo dość wymagający, może to już zmęczenie, ale jednak 3 przełączki i kilka mniejszych czech czuć w nóżkach. Na szczęście wiatr z grubsza pomaga, choć jak czasem zakołuje i zawieje z boku czy w ryj, to aż rzuca rowerem.
Końcówka winną trasą przez Zły Wrocław (Bad Voeslau) i Baden, a potem długo przez miasto. To akurat mało fajne, ale nie chciało mi się dokładać dziś więcej podjazdów i omijać miasta od zachodu. Pod koniec trasy (godz. 14) bardzo spada widoczność, może na 1,5 km coś widać z góry, ale o dziwo nic z tego nie wynika. Do końca dnia tylko wieje, ale nie pada. A, no i na dole upał. Nie kłamię, że 30 stopni. Formalnie w cieniu 25, ale ja nie jechałem w cieniu :p


Ogólnie wypad bardzo udany. Głównie ze względu na pogodę. Naprawdę, pod lub wręcz dobrze ponad 20 stopni o tej porze roku w Alpach to coś niesamowitego! Szkoda, że pył znad Sahary mocno pogorszył widoczność, bo widoki jak zwykle bike'owe.
Łącznie 406,26 km
Łącznie 4 583 m podjazdów
Średnio 1 128 m/100 km.
Bardzo spokojnie jak na Alpy, no ale tak miało być. Raz że forma o tej porze roku zerowa i chciałem się rozjeździć, a nie zarżnąć, a dwa że na wysokich przełęczach obawiałem się śniegu. Sądząc po pogodzie prawdopodobnie niesłusznie, ale kto wie...
Ale bardzo się cieszę, że wreszcie pełnoskalowy wielkanocny wypad doszedł do skutku, bo w poprzednich latach pogoda absolutnie nie pozwalała poszaleć (co mi nie przeszkodziło próbować ;)
- DST 110.18km
- Teren 0.30km
- Czas 04:50
- VAVG 22.80km/h
- VMAX 61.30km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 1231m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Alpejska Wielkanoc, dz. 3
Po zmianie czasu wstałem o świcie, ale było zaskakująco ciepło, 12 stopni! Start o 8:35. Na dzień dobry czecha 12%, rozgrzałem się jeszcze bardziej ;-)
Potem jeszcze dużo czech, właściwie cały dzień. Do tego ogólna inklinacja ku górze, bo niemal cały czas jechałem w górę doliny Salzy. To stąd Wiedeń ma swoją pyszną i totalnie bezkamienną wodę!

Wiatr dzisiaj nadal szalony, ale znów przez większość czasu sprzyjał. Fart czy dobrze zaplanowana trasa? ;-)


Salza i jej różne oblicza
25 km przed końcem była godzina 14:30, więc stwierdziłem, że nie ma opcji dzikować tam gdzie zaplanowałem. Za wcześnie. Sprawdziłem dalsze opcje, było ich kilka, ale żadna nie wyglądała na sztos. Był też kemping nieco dalej, nieco w bok od trasy, ale za to w kierunku Wiednia. Czynny? Większość jeszcze jest zamknięta... Zadzwoniłem, nie odebrali, ale się nagrałem.
Na ostatnim podjeździe zdecydowałem, że po prostu pojadę dalej i będę się rozglądał ok godz. 19. A jak nic nie będzie, to dojadę na znaną mi miejscówkę w Höllentalu. To wprawdzie aż 50 dodatkowych kilometrów oraz big 400m podjazdu, ale chyba w zasięgu do zmroku.
Na tymże ostatnim planowym podjeździe zaczęło też... padać! No shit, miała być sztos pogoda!

Jak dotarłem na przełęcz, to akurat deszcz się kończył, ale morale mi nieco siadło. A że akurat wtedy oddzwonili z kempingu z informacją że czynny... Rachunek był prosty: ciepły prysznic, a jutro tylko stówa do Wiednia, prawdopodobnie z wiatrem. Co prawda z przełęczy trzeba wrócić 3 km, więc niepotrzebnie podjeżdżałem, ale ja przecież lubię podjazdy, nawet w deszczu :-P
Zjazd z powrotem, kolejna przełęcz (ok 200 m) i z niej atomowy zjazd z wiatrem, gdzie maksymalna prędkość wyjazdu :-)
Kemping spoko, są krzesła, a nawet świetlica :-) I bardzo miły pan gospodarz. Żeby oddzwaniać na polski numer? Chapeau bas!
Potem jeszcze dużo czech, właściwie cały dzień. Do tego ogólna inklinacja ku górze, bo niemal cały czas jechałem w górę doliny Salzy. To stąd Wiedeń ma swoją pyszną i totalnie bezkamienną wodę!

Wiatr dzisiaj nadal szalony, ale znów przez większość czasu sprzyjał. Fart czy dobrze zaplanowana trasa? ;-)


Salza i jej różne oblicza
25 km przed końcem była godzina 14:30, więc stwierdziłem, że nie ma opcji dzikować tam gdzie zaplanowałem. Za wcześnie. Sprawdziłem dalsze opcje, było ich kilka, ale żadna nie wyglądała na sztos. Był też kemping nieco dalej, nieco w bok od trasy, ale za to w kierunku Wiednia. Czynny? Większość jeszcze jest zamknięta... Zadzwoniłem, nie odebrali, ale się nagrałem.
Na ostatnim podjeździe zdecydowałem, że po prostu pojadę dalej i będę się rozglądał ok godz. 19. A jak nic nie będzie, to dojadę na znaną mi miejscówkę w Höllentalu. To wprawdzie aż 50 dodatkowych kilometrów oraz big 400m podjazdu, ale chyba w zasięgu do zmroku.
Na tymże ostatnim planowym podjeździe zaczęło też... padać! No shit, miała być sztos pogoda!

Jak dotarłem na przełęcz, to akurat deszcz się kończył, ale morale mi nieco siadło. A że akurat wtedy oddzwonili z kempingu z informacją że czynny... Rachunek był prosty: ciepły prysznic, a jutro tylko stówa do Wiednia, prawdopodobnie z wiatrem. Co prawda z przełęczy trzeba wrócić 3 km, więc niepotrzebnie podjeżdżałem, ale ja przecież lubię podjazdy, nawet w deszczu :-P
Zjazd z powrotem, kolejna przełęcz (ok 200 m) i z niej atomowy zjazd z wiatrem, gdzie maksymalna prędkość wyjazdu :-)
Kemping spoko, są krzesła, a nawet świetlica :-) I bardzo miły pan gospodarz. Żeby oddzwaniać na polski numer? Chapeau bas!
- DST 100.28km
- Teren 1.00km
- Czas 04:58
- VAVG 20.19km/h
- VMAX 71.10km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 1444m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Alpejska Wielkanoc, dz. 2
Hallstatt - Bad Aussee - Liezen - Admont - Gesaeuse - Mooslandl
Dziś jeszcze bardziej szalony wiatr z południa. Miejscami aż miotało rowerem. Ale też miałem fart, bo w Gesaeuse akurat wiało z zachodu (a równie dobrze mogło ze wschodu), więc w plecy.
Pogoda piękna (lekkie chmury, ciepło) i znów piękne widoki, ale niestety widoczność marna, ponoć to pył znad Sahary.

. Dachstein, ein Mensch friert...


Gesaeuse

Przybij dziecku ósemkę! (nawet na palcach nie umieją liczyć! ;-)
Dziś jeszcze bardziej szalony wiatr z południa. Miejscami aż miotało rowerem. Ale też miałem fart, bo w Gesaeuse akurat wiało z zachodu (a równie dobrze mogło ze wschodu), więc w plecy.
Pogoda piękna (lekkie chmury, ciepło) i znów piękne widoki, ale niestety widoczność marna, ponoć to pył znad Sahary.

. Dachstein, ein Mensch friert...


Gesaeuse

Przybij dziecku ósemkę! (nawet na palcach nie umieją liczyć! ;-)
- DST 105.00km
- Teren 0.50km
- Czas 04:53
- VAVG 21.50km/h
- VMAX 61.50km/h
- Podjazdy 1055m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Alpejska Wielkanoc, dz. 1
Pogoda w święta ma być wreszcie świetna (odwrotnie niż każdej dotychczasowej wiosny odkąd mieszkam w Austrii), więc pora odpalić sezon alpejski :-)
Rano pociągiem do Salzburga, a stamtąd start w południe. Trasa łatwa, na rozgrzewkę, ale za to bardzo piękna :-D




Nocleg na dziko nad Hallstaettersee

Podsumowując, Born 2B Wild!


Salzburg - Wolfgangsee - Hallstatt.
Rano pociągiem do Salzburga, a stamtąd start w południe. Trasa łatwa, na rozgrzewkę, ale za to bardzo piękna :-D




Nocleg na dziko nad Hallstaettersee

Podsumowując, Born 2B Wild!


Salzburg - Wolfgangsee - Hallstatt.
- DST 90.80km
- Teren 0.30km
- Czas 04:27
- VAVG 20.40km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 853m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Wreszcie po górkach :)
i wreszcie na porządnym rowerze :D
A pogoda, miodzio! Chociaż pod koniec zaczęło kropić, ale planowo, więc akurat już byłem blisko domu :)
A pogoda, miodzio! Chociaż pod koniec zaczęło kropić, ale planowo, więc akurat już byłem blisko domu :)
- DST 62.58km
- Czas 02:53
- VAVG 21.70km/h
- VMAX 61.50km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 1147m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Po mieście Wiedeń
Zimno! :/
- DST 11.23km
- Czas 00:34
- VAVG 19.82km/h
- VMAX 40.11km/h
- Temperatura 4.0°C
- Podjazdy 69m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Świętokrzyski Wienerwald
Udało się naprawić przerzutkę Surliera, więc od razu na wycieczkę, bo pogoda żyleta (choć zimno).
Wyszło niezbyt górzyście, ale za to znów trochę zupełnie nowej trasy w drodze powrotnej z Heiligenkreuz (Święty Krzyż :)


Przy tej temperaturze muszę się co chwilę rozbierać (na podjazd) i ubierać (na zjazd), więc może lepiej, że nie było bardzo górzyście :p
Wyszło niezbyt górzyście, ale za to znów trochę zupełnie nowej trasy w drodze powrotnej z Heiligenkreuz (Święty Krzyż :)


Przy tej temperaturze muszę się co chwilę rozbierać (na podjazd) i ubierać (na zjazd), więc może lepiej, że nie było bardzo górzyście :p
- DST 67.54km
- Czas 03:03
- VAVG 22.14km/h
- VMAX 63.14km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 893m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Powrót
Start z kempingu o 8:30, bardzo spokojnie pod górę aż do Tarvisio i zjazd jeszcze po włoskiej stronie, ale okolica wyglądała już austriacko. No i wreszcie było trochę widoków Karawanków, chociaż widoczność wciąż marna.



A potem już przez Austrię do Klagenfurtu. Częściowo wzdłuż Woerthersee.

Bilet miałem od Villach, ale miałem też sporo czasu, więc dojechałem trochę dalej. I całe szczęście, bo po powrocie zobaczyłem na służbowym (przez który kupowałem bilet) maile od oebb (austriackie koleje), że z powodu awarii innego pociągu w okolicy Villach, na trasie Villach-następna stacja była zastępcza komunikacja autobusowa! Kto wie, czy by zabrali rower! A tak, to pociąg był o czasie i o niczym nie miałem pojęcia aż do dotarcia do domu :)
Za to w wagonie bardzo gorąco, nie wiadomo czemu, bo nie było oczywistego źródła ciepła. Miałem trochę za mało picia ze sobą i musiałem popijać... mleko :)
Ogólnie wypad bardzo udany. Chociaż pogoda sporo gorsza niż miała być (okropny wiatr pierwszego dnia, niebłahy również drugiego i popadywanie drugiego plus cały czas znacznie chłodniej niż wskazywały prognozy w momencie planowania wypadu), to jednak znośna, okoliczności jak zwykle w Alpach, a zwłaszcza w Italii, przepiękne i żadnych niemiłych przygód.
Łącznie kilometrów 732,85
Łącznie podjazdów: 8730 m
Średnio podjazdów: 1191 m/ 100 km
Łącznie bigów: 3 (oczywiście wszystkie miałem już wcześniej zrobione)



A potem już przez Austrię do Klagenfurtu. Częściowo wzdłuż Woerthersee.

Bilet miałem od Villach, ale miałem też sporo czasu, więc dojechałem trochę dalej. I całe szczęście, bo po powrocie zobaczyłem na służbowym (przez który kupowałem bilet) maile od oebb (austriackie koleje), że z powodu awarii innego pociągu w okolicy Villach, na trasie Villach-następna stacja była zastępcza komunikacja autobusowa! Kto wie, czy by zabrali rower! A tak, to pociąg był o czasie i o niczym nie miałem pojęcia aż do dotarcia do domu :)
Za to w wagonie bardzo gorąco, nie wiadomo czemu, bo nie było oczywistego źródła ciepła. Miałem trochę za mało picia ze sobą i musiałem popijać... mleko :)
Ogólnie wypad bardzo udany. Chociaż pogoda sporo gorsza niż miała być (okropny wiatr pierwszego dnia, niebłahy również drugiego i popadywanie drugiego plus cały czas znacznie chłodniej niż wskazywały prognozy w momencie planowania wypadu), to jednak znośna, okoliczności jak zwykle w Alpach, a zwłaszcza w Italii, przepiękne i żadnych niemiłych przygód.
Łącznie kilometrów 732,85
Łącznie podjazdów: 8730 m
Średnio podjazdów: 1191 m/ 100 km
Łącznie bigów: 3 (oczywiście wszystkie miałem już wcześniej zrobione)
- DST 140.86km
- Czas 06:06
- VAVG 23.09km/h
- VMAX 60.10km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 1068m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Tri
Pora powoli wracać. Dziś tylko z Udine do Gemony, gdzie byłem o godz. 11 i skąd potem pracowałem (z kempingu, niech żyje praca zdalna!).

Ekspozytura UNIQA w Gemonie ;)
Wieczorem na piccę :)
Jutro już prawdziwa jazda. Niestety również wyjazd z Italii :(

Ekspozytura UNIQA w Gemonie ;)
Wieczorem na piccę :)
Jutro już prawdziwa jazda. Niestety również wyjazd z Italii :(
- DST 37.92km
- Czas 01:52
- VAVG 20.31km/h
- VMAX 50.19km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 283m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Dwa
Po pracy po mieście Udine i bardzo bliskich okolicach. Nadal płasko jak stół :p

Narada przed akcją antypostojową ;)
Ślad z dwóch dni (prześmieszne te piki! :)

Narada przed akcją antypostojową ;)
Ślad z dwóch dni (prześmieszne te piki! :)
- DST 12.50km
- Czas 00:35
- VAVG 21.43km/h
- VMAX 31.95km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 26m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze