Wpisy archiwalne w kategorii

Wypad

Dystans całkowity:44079.10 km (w terenie 1117.89 km; 2.54%)
Czas w ruchu:1999:46
Średnia prędkość:22.04 km/h
Maksymalna prędkość:82.50 km/h
Suma podjazdów:354235 m
Maks. tętno maksymalne:157 (0 %)
Maks. tętno średnie:140 (0 %)
Suma kalorii:15395 kcal
Liczba aktywności:383
Średnio na aktywność:115.09 km i 5h 13m
Więcej statystyk

Chorwenia*, dz. 8

Sobota, 18 września 2021 · Komentarze(0)
Kategoria Wypad, !Surlier
Dzień na lajcie: płasko, płasko, big (łatwy), płasko, płasko, płasko. Słaby acz sprzyjający wiatr. Miodzio.


Na bigu Mrakovica


Wesele Wielkiej Serbii ;-)

Nocleg w chorwackim parku krajobrazowym Lonjsko Polje, na o dziwo czynnym kempingu. Straszne zadupie, fajnie... by było, gdyby nie trwająca po sąsiedzku impreza ;-)


Chorwenia*, dz. 7, restowy

Piątek, 17 września 2021 · Komentarze(0)
Kategoria Wypad, !Surlier
A siódmego dnia odpoczywał. Więc tylko po mieście Bosanski Novi Grad.

A w tym (na oko) niewielkim miasteczku (10 tys mieszkańców?) są 3 markety nieco większe od Lidla, dobrze zaopatrzone i niedrogie. Czynne od 6 do 22! I w zasadzie puste. Rano było może kilkunastu klientów, a jak po południu zajrzałem do innego, to byłem sam. Za to na ulicach i w knajpach dużo ludzi, również przed południem. I kolejki do bankomatów! Szok! Kiedy ci ludzie pracują, że mają co wypłacać i za co pić?!


Główny deptak


Nie wiem, co to było :-(


Widok sprzed wejścia do mojego motelu


Widok z bulwaru. Są i pozytywy ;-)

Chorwenia*, dz. 6

Czwartek, 16 września 2021 · Komentarze(5)
Kategoria !Surlier, Wypad
Start o 8:15, kupno bagietki w markecie i heja na granicę. Bez problemu, pokazałem certyfikat szczepienia i tyle.

Po Chorwacji od razu widać, że biedniejsza od Słowenii, Karlovac nieco "straszy", a im dalej w głąb kraju, tym biedniej. Nieotynkowane domy, zaniedbane gospodarstwa, opuszczone budynki, starsze samochody.


Karlovac




"interior" 


Rzeka trochę brudna, ale chyba nie aż tak...?


Ale drogi, nawet w dalekim "interiorze" o dziwo nieco lepsze niż w Słowenii. 


Mój dzień natomiast dość nudny, bo polegał na dojechaniu pod biga, zrobieniu go (bardzo łatwy!) i dojechaniu na nocleg. Dzięki ciekawemu audiobookowi (David Eagleman - The Brain, polecam!) jakoś to przetrwałem, ale ogólnie czuć było, że organizm ma już mocno dosyć jazdy i trzeba wreszcie odpocząć. 



Aha, na koniec była jeszcze granica bośniacka, też bez problemu. A w Bośni porównywalnie biednie, ale dużo więcej "życia", miasto jakoś tam istnieje i działa, mimo, że formalnie to też zadupie. Ale widać, że kraj jakoś "ciąży" ku zachodowi i w tej rejon ludzie raczej przyjeżdżają niż go opuszczają - duży kontrast z położoną tuż za rzeką wschodnią Chorwacją. 


Bosanski Novi Grad

Metlika - Karlovac - Glina - Vratnik Zrinska Gora (big) - Dvor - Bosanski Novi Grad. 

Chorwenia*, dz. 5

Środa, 15 września 2021 · Komentarze(0)
Kategoria !Surlier, Wypad
Mimo horrorystycznych odgłosów trwających aż do rana, noc przebiegła spokojnie. Za to rano straszna rosa i raptem 7 stopni. Namiot zwinąłem kompletnie, absolutnie mokry, jakbym go zwijał podczas ulewy.

Start o 8:30 i bardzo przyjemne falowanie do Kocevja (pizza na drugie śniadanie!) i dalej. W międzyczasie zrobił się upał, więc w południe zrobiłem postój na lancz i suszenie namiotu. Wysechł w kwadrans :-)

Potem Novo Mesto, gdzie zakupy, głównie wody, bo kranikow tu niestety nie ma. No i na biga. Początkowo bardzo łagodnie, potem 6-8%, a później zrobił się szuter. Ale kulturalny, jak w Szwecji z grubsza.

Tak sobie dociagnąłem na wysokość 950, gdzie na rozstaju porzuciłem sakwy i ostatnie 200m zrobiłem na lekko. Święta Góra Trdinov Vrh leży na granicy z Chorwacją i jest tam sloweńska baza wojskowa, mimo, że jakoby powinna być chorwacka. Generalnie skomplikowana historia z czasów wojen bałkańskich. W każdym razie zawczasu zdecydowałem, że nie byłoby mądrze przekraczać tam granicy na dziko. Jak się okazało, spokojnie można było, ale dobrze wyszło, bo dalsza trasa strasznie mi się podobała. 

Powrót po sakwy i dalej w dół szutrem. Daleeko. Ale że szuter niezły, to wpadłem w jakiś trans i świetnie mi się jechało. A jak się wreszcie pojawił asfalt, to dalej było świetnie. Wręcz byłem "in the zone". I tak sobie leciałem w dół 45kmh, w tym na czerwonym świetle na dwóch wahadłach (kto by się zatrzymywał na pustych wahadłach, skoro zawsze można uciec na drugą stronę?!). A tu zonk! Za drugim z nich wyprzedza mnie cywilne auto (pani kierowca coś do mnie krzyczała, jak wjeżdżałem na czerwonym na drugie z wahadeł, ale pczywiście nie słyszałem, nie mówiąc o zrozumieniu), po chwili staje i wyskakuje z niego... policjant! :O

Najpierw chcieli 40 eur, potem 80 (pewnie policzyli, że po 20 na łebka to grosze). Wyglądało, że to będzie droga przejażdżka. No, ale zadarli z moją "zoną" i to był ich błąd. Za długo debatowali w aucie i mnie spisywali. W którymś momencie wyskoczyli z auta, wyciągnęli kamizelki kuloodporne i je założyli! Myślę sobie: albo jestem na liście groźnych terrorystów, albo dostali wezwanie na strzelaninę. I faktycznie, po chwili podchodzi pan i mówi, że zdecydowali mnie puścić bez mandatu! I pojechali. Mówiłem, you don't mess with the zone, bro!* :-D



Potem jeszcze zakupy i kilka kilometrów na kemping za Metlika. Fajny, z oświetloną kuchnią w wiacie i kulturalną łazienką. Bardzo dobry dzień! :-)


The Touring Machine 

*
Po równo roku życie dopisało pointę: przyszło wezwanie do polskiej (!) prokuratury ws. mandatu wystawionego w Słowenii...**
** Jakoś nie udało mi się znaleźć terminu, żeby odwiedzić prokuraturę (wezwanie przyszło, jak byłem na wyprawie w Hiszpanii, zadzwoniłem, wytłumaczyłem i o dziwo nie było problemu z przełożeniem), a jak się odezwałem po powrocie, to się okazało, że odesłali dokumenty do Słowenii z adnotacją, że adresata nie znaleziono. Nie wiem, jaki jest termin przedawnienia, ale coś czuję, że jednak mi się upiecze :p 

Chorwenia*, dz. 4

Wtorek, 14 września 2021 · Komentarze(1)
Kategoria !Surlier, Wypad
Wyjazd krótko po 8. Początek zrobiłem innym wariantem, mając nadzieję na mniej podjazdów. Chyba było mniej, ale i tak za dużo. Nie można było serwisówki wzdłuż autostrady puścić? :O


W tle Triglav

W Kranju postój w Lidlu. Asortyment bez szału, podobny do austriackiego, ale chyba uboższy, a ceny bardzo podobne. No, ale chleb, parówki i czekoladę mieli :-P

Potem okropną drogą do Lublany. Wąsko, duży ruch, kiepska nawierzchnia i zakazy dla rowerów, a alternatywy brak. Po drodze zaczęło mi mocno skrzypieć w prawym pedale. Ewidentnie poszło łożysko. Strach tak jechać jeszcze prawie 1000km... W Lublanie, po dość wymagających poszukiwaniach sklepu/ serwisu kupiłem nowe pedały za 16 euro. I spokój. 




Lublana bardzo słaba, ścieżki rowerowe fatalne, ruch duży i upał. Dziękuję. 

Potem znów ruchliwa droga, wreszcie z Rybnicą skręciłem w boczną i zrobiło się spokojnie i ładnie. I późno. I mokro, niezła ulewa musiała wcześniej być. Jeszcze przełączka, falowanie i jestem w Kocevskej Rece.

Woda z baru, sakwy w krzaki i lecę na biga. Zmęczył mnie ten dzień, więc mimo że na lekko i niezbyt stromo, to ciężko szło. Na górze jestem o 18:10. Natychmiast zjazd, bo bar z wodą czynny do 19, mają ciepłą, a ja muszę zatankować na dziki nocleg. 



Po drodze sprawdzam jeszcze boczną dróżkę nad jezioro i znajduję super miejscówkę. Jest gdzie się rozbić, umyć, jest nawet dżizas! :-)
Jest też co prawda zakaz biwakowania i jacyś ludzie siedzą, ale co tam, jakoś się przecież dogadamy! Jak po 20 minutach wracam z wodą, to już ich nie ma :-)




Mycie w jeziorze, namiot, kolacja i słuchanie odgłosów nocy. Jakieś okropne ryki i stukanie z oddali. Pewnie duża obora, ale w samotności i ciemności brzmi dość horrorystycznie :-)

* (c) Huann

Slow ChorBiGi* dz. 3

Poniedziałek, 13 września 2021 · Komentarze(1)
Kategoria !Surlier, Wypad
Start tym razem punkt 8. Zimno. Cała dolina w cieniu i 9 stopni. Ale lekko pod górę, więc po kilku kilometrach jednak zdejmuje bluzę. 

W Bad Vellach skręcam z głównej szosy i uderzam na boczną przełęcz Pavlicevo Sedlo. Od początku stromo: 9-12%. Ale wg profilu miało być 19, więc w sumie pikuś :-)

Z czasem coraz więcej słońca, więc robi się przyjemnie. Na przełęczy już można siedzieć w samej koszulce :-)



Jem, ubieram się i zjeżdżam. Coś mi dziwnie szumi w tylnym hamulcu. W Solcavie oglądam dokładnie klocki i owszem, do wymiany. Chyba po raz pierwszy nie w deszczu :-P A jeszcze jest woda, żeby ręce umyć. Panie, luksus! 

Potem jeszcze trochę zjazdu ładną, "gorżowatą" doliną do Luce i tu zaczyna się podjazd. Oraz zakaz ruchu, bo szosa w remoncie. Oczywiście jadę. Po kilku kilometrach kładą nowy asfalt. Trochę się kleję, ale jadę. Fragmentem przy samej rozściełarce przebijam się łąką, a potem już tańczę pomiędzy walcami :-) i nikomu to nie przeszkadza. A w Holandii musiałbym raczej drżeć o życie :-P

Potem zasadnicza cześć podjazdu i na koniec długi, lekko opadający trawers ma biga Crnivec. No to drugi zaliczony, dobra nasza! I nawet jest woda na przełęczy :-)

Zjazd do Kamnika poszedł sprawnie mimo kiepskiej nawierzchni, a potem już niemal płasko do Kranja. Tu okazało się, że w Słowenii są Eurospiny. Wooow! Co prawda asortyment nieco inny niż w Italii, ale jednak znalazłem sporo moich ulubionych produktów :-)

Wreszcie żabi skok (acz strasznie czeski) do Radovljicy, gdzie na kempingu rozbijam namiot, zostawiam sakwy i jadę do Bledu po ostatniego biga dziś. Niestety widoki nie dopisały, dużo lepsze byłyby rano :-/



Powrót na kemping i bardzo przyjemny wieczór, bo o godz. 21 jest 20 stopni :-)



*ciut lepiej? Chyba nie :/

Slow ChorBiH* dz. 2

Niedziela, 12 września 2021 · Komentarze(3)
Kategoria !Surlier, Wypad
Start krótko po 8. O 9 mam już bagaże skitrane w lesie i ruszam na biga Grosser Speikkogel. 1700m podjazdu, zaiste alpejskie przewyższenie! 

Wszelako z dwoma dłuższymi postojami na solidne żarcie wszedł w miarę bez problemu i o 12 jestem na górze. 12 stopni i niezła chmura, nawet ładnie :-)




Ubiórka, zjazd. Źródełko na wysokości 1100 (dziś miałem mocne postanowienie się nie odwodnić i chyba się udało), potem sakwy z lasu i jadę dalej. Gorąco i słaby wiatr w pysk. Ale w sumie reszta dnia bez historii poza kebabem w Völkermarkt oraz ładnym jeziorem tamże.



Na kwaterę w Bad Eisenkappel docieram o 17:30. Lajcik, ale nie ma co dziś dalej jechać, bo zaraz zaczyna się kolejny big, a kempingu w okolicy brak. Miejsca na dziko też nie znalazłem na guglu, chociaż w terenie bym coś wyskrobał chyba. No, ale kwatera już zarezerwowana i nawet jak na Austrię to niedroga, bo 37 eur. 



*też do dupy ;-)

ChorSloBih* dz. 1

Sobota, 11 września 2021 · Komentarze(3)
Kategoria Wypad, !Surlier
Raniutko pociągiem do Grazu. Tamże małe zwiedzanie, całkiem przyjemne miasto! A zwłaszcza schody mają fajne ;-)







No i wyspę na Murze :-)



Potem czechy do Deutschlandsbergu, skąd start na biga Weinebene. Dał mi popalić! Pierwsza połowa to 11-13% w upale, a nigdzie nie było wody. Druga już lżejsza, ale z odwodnienia niemal łapały mnie skurcze, więc kiepskie tempo miałem. Wreszcie się dowlokłem, a na górze był gasthaus i woda. Mniam! 

Zjazd pyszny! Długie, równe proste z dużymi nachyleniami. Trzy razy przekraczałem 70 kmh :-) Były warunki i na 80, ale akurat była łata kiepskiej nawierzchni, a z naprzeciwka trzy motocykle, więc zamiast ją ominąć, musiałem przyhamować, niestety. 



Nocleg na kwaterze z bookingu. Całkiem spoko, tylko gospodarz się spóźnił niemal pół godziny. No, ale potem nadrobiłem ten czas, piorąc w pralce, zamiast ręcznie ;-)

*Beznadziejna nazwa, wiem. Może z czasem wymyślę lepszą. 

ChuJura dz. 12 i ostatni

Czwartek, 26 sierpnia 2021 · Komentarze(0)
Kategoria !Surlier, Wypad
Ostatnie trzy bigi z auta:
1. Hauta Chia - na dole szosa była w remoncie, długie wahadło pod górę i zakaz dla rowerów. Pachniało policją, gdybyśmy sprobowali tamtędy jechać. Więc musieliśmy ok 100m podjazdu oszukać autem, ale potem to odrobiliśmy, bo był kolejny zakaz i dla rowerów był objazd z większym podjazdem i dodatkowym zjazdem 90m. Więc wyszło uczciwie w kwestii metrów :-)


2. Gurnigel - ładna, dobrej jakości szosa z jedną długą prostą 9%. Tu maksymalna prędkość wyjazdu :-) Wyżej też było wahadlo, ale robotnicy kontrolujący ruch (nie było świateł) wręcz nas na nim hołubili i zatrzymali całą resztę aż przejechaliśmy :-)


3. Griesalp - długie czechy w dolinie, a na koniec kapitalnie wkomponowana w zbocze bardzo stromej kotliny szosa z nachyleniami do 18%. Wśród wodospadów. Przepięknie! :-D:-D





Na zjeździe próbowaliśmy skrótem, żeby uniknąć podjazdu, ale oczywiście musieliśmy wracać i podjazdu wyszło nawet więcej :p


Na koniec 5 godzin jazdy autem do Augsburga, gdzie nocleg u Serwecza. Koniec! :-(

EDIT: zapomniałem o podsumowaniu! :o
1. Łącznie 1 031,40 km, czyli średnio dziennie 86. Mało, ale nie o kilometry na tym wyjeździe chodziło ;)
2. Łącznie podjazdów:  24 835m, czyli 2070 m średnio dziennie i 2408m/100km. Tu już wstydu przed Ryśkiem nie ma, ale to też jeszcze nie było clou wypadu...
3. Łącznie zaliczonych bigów: 32, czyli 2,91 biga dziennie! Biorąc pod uwagę, ze były to okolice częściowo alpejskie, a częściowo jurajskie, czyli bigi raczej przeciętne oraz zacne niż luzackie, to wynik co najmniej godny uwagi :)

Wrażenia mieszane. Część rowerowa super! Pogoda dopisała, forma nie najgorsza, okolice ładne lub bardzo ładne (np. widok na masyw Mont Blanc z Col du Colombier wymiatał!). Część samochodowa natomiast męcząca, upierdliwa i w miarę możności wolałbym takich w przyszłości unikać. Co innego pewnie by było np. na Islandii, gdzie na powiedzmy dziesięciodniowym wypadzie (przemieszczając się autem) robi się dodatkowo łącznie 6 bigów, a co innego tutaj, gdzie wypadały 4 bigi dziennie, a jak trzeba było zrobić piąty, to brakowało czasu. Ciągłe wkładanie i wyciąganie wszystkiego z auta, jedzenie w biegu, zapieprzanie z biga na biga,  szukanie parkingu, brak czasu na cokolwiek... Nie, ta część była zdecydowanie źle zaplanowana i takich numerów trza raczej unikać. No, ale to właśnie dzięki temu wpadło aż tyle tych bigów, bo gdyby całość trasy chcieć zrobić rowerem, to brakłoby 3-4 dni ;)

ChuJura dz. 11

Środa, 25 sierpnia 2021 · Komentarze(0)
Kategoria !Surlier, Wypad
Trzy bigi z auta:
1. Mont Tendre - stromo, zimno i mgliście


2. Col de Jaman - bardzo stromo (na zmianę z bardzo płasko), zimno i mogliście


3. Jaunpass - średnio stromo, ciepło i słonecznie.
(początek sladu, to jeszcze dojazd autem, nie chce mi się wycinać :P)



Montreux 


Jezioro Genewskie

Nocleg na kempingu w Broc szalenie drogi: 39chf.