Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2017
Dystans całkowity: | 1852.02 km (w terenie 28.30 km; 1.53%) |
Czas w ruchu: | 105:13 |
Średnia prędkość: | 17.60 km/h |
Maksymalna prędkość: | 64.25 km/h |
Suma podjazdów: | 26399 m |
Liczba aktywności: | 30 |
Średnio na aktywność: | 61.73 km i 3h 30m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 10 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 36
Zebraliśmy się wyjątkowo wcześnie jak na nas (8:20 z kempingu), a to dzięki temu, że namiot był suchutki po nocy :)
Od rana wiało jak pojebane i to albo z prawego przodu albo i centralnie w pysk (wiatr SE). Do Splitu jeszcze jakoś szło, potem zwiedzanie miasta (fajne, starożytne, szkoda, że tłumy ludzi), ale potem już było ciężko. Znów nas lekko rzucało po drodze, znów jazda środkiem i trąbienie... Do Omiśa dociągnęliśmy chyba siłą woli i tu nas uratował przebłysk geniuszu: wpadłem na to, żeby uciec od morza i pojechać kanionem Cetiny zamiast Jadranską Magistralą. Raz, że widoki miały być ładne (były niespecjalne poza samym początkiem), a dwa, że wiało z grubsza po skosie od morza, a taki kanion stanowi niezłą osłonę. I faktycznie, w kanionie prawie nie wiało, tzn. były momenty, że łeb urywało, ale krótko, a nad morzem napieprzało cały czas. Za to były podjazdy, ale nie dramatyczne, dwa razy pod ok 250 metrów, z czego drugi podjazd był taki sam i na Jadranskiej, więc niewiele nadłożyliśmy :) Finalnie więc dobrze na tym wyszliśmy :)
Jak zaczął się zjazd przez Riwierę Makarską, to zaczęło też kropić wielkimi kroplami, ale na szczęście nie zrobiła się z tego (jeszcze) ulewa. Niemniej N. miała tym razem genialny pomysł, że nie śpimy na kempingu, tylko na kwaterze. I znaleźliśmy - apartament (sypialnia, kuchenka, łazienka, klima) za 25 EUR, czyli najtaniej dotychczas i chyba najfajniej, a w najgorszym razie nr 2 po Żulach, a o 7 EUR taniej od tychże :)
Wzięliśmy dwie noce, bo jutro mam skok na największego biga jesiennej części wyprawy, czyli Sv. Jure (1762 m npm, start z poziomu morza). I dobrze zrobiliśmy, bo właśnie twa burza :)
Od rana wiało jak pojebane i to albo z prawego przodu albo i centralnie w pysk (wiatr SE). Do Splitu jeszcze jakoś szło, potem zwiedzanie miasta (fajne, starożytne, szkoda, że tłumy ludzi), ale potem już było ciężko. Znów nas lekko rzucało po drodze, znów jazda środkiem i trąbienie... Do Omiśa dociągnęliśmy chyba siłą woli i tu nas uratował przebłysk geniuszu: wpadłem na to, żeby uciec od morza i pojechać kanionem Cetiny zamiast Jadranską Magistralą. Raz, że widoki miały być ładne (były niespecjalne poza samym początkiem), a dwa, że wiało z grubsza po skosie od morza, a taki kanion stanowi niezłą osłonę. I faktycznie, w kanionie prawie nie wiało, tzn. były momenty, że łeb urywało, ale krótko, a nad morzem napieprzało cały czas. Za to były podjazdy, ale nie dramatyczne, dwa razy pod ok 250 metrów, z czego drugi podjazd był taki sam i na Jadranskiej, więc niewiele nadłożyliśmy :) Finalnie więc dobrze na tym wyszliśmy :)
Jak zaczął się zjazd przez Riwierę Makarską, to zaczęło też kropić wielkimi kroplami, ale na szczęście nie zrobiła się z tego (jeszcze) ulewa. Niemniej N. miała tym razem genialny pomysł, że nie śpimy na kempingu, tylko na kwaterze. I znaleźliśmy - apartament (sypialnia, kuchenka, łazienka, klima) za 25 EUR, czyli najtaniej dotychczas i chyba najfajniej, a w najgorszym razie nr 2 po Żulach, a o 7 EUR taniej od tychże :)
Wzięliśmy dwie noce, bo jutro mam skok na największego biga jesiennej części wyprawy, czyli Sv. Jure (1762 m npm, start z poziomu morza). I dobrze zrobiliśmy, bo właśnie twa burza :)
- DST 87.43km
- Teren 0.50km
- Czas 05:33
- VAVG 15.75km/h
- VMAX 45.29km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 1142m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici dz. 35
Dziś od rana pogoda okej, ale z chmurami i opcją deszczu później, więc postanowiliśmy kontynuować nasz plan ucieczki do przodu. Z Udbiny do Gracaca rowerami, tam okazalo się, że mimo iż formalnie nie ma miejsca, to jednak pociąg zabierze nas z rowerami. Wiec kupiliśmy bilety za 244 kuny, wsiedliśmy bez problemu i heja. I całe szczęście, bo po drodze padało a nawet lało.
Wysiadłszy w Kastelu Starim skoczylem na biga Malacka (fantastyczne widoki na Split i Brac)
i pojechaliśmy na kemping. Tym razem w miarę niedrogi (102 kuny) i całkiem fajny, nad samym morzem, a nasz namiot stoi pomiędzy figowcem a granatowcem. I nawet cykady są :-)
Ale pogoda już nam szykuje kłody pod nogi, ponoć jutro ma mocno wiać w ryj :-\
Ps. Właśnie zamkneliśmy piąty tydzień wyprawy (!) i bynajmniej nie mamy dosyć (a przynajmniej ja ;-)
Wysiadłszy w Kastelu Starim skoczylem na biga Malacka (fantastyczne widoki na Split i Brac)
i pojechaliśmy na kemping. Tym razem w miarę niedrogi (102 kuny) i całkiem fajny, nad samym morzem, a nasz namiot stoi pomiędzy figowcem a granatowcem. I nawet cykady są :-)
Ale pogoda już nam szykuje kłody pod nogi, ponoć jutro ma mocno wiać w ryj :-\
Ps. Właśnie zamkneliśmy piąty tydzień wyprawy (!) i bynajmniej nie mamy dosyć (a przynajmniej ja ;-)
- DST 55.43km
- Czas 02:41
- VAVG 20.66km/h
- VMAX 48.27km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 629m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 34, ucieczka spod rynny
Od rana lało. Siedzieliśmy i myśleliśmy, co począć. Wyszły nam trzy warianty:
(1) Uciekamy w deszczu jak najdalej, najlepiej na wybrzeże, bo tam raczej nie pada - wada: odpuszczamy Jeziora Plitvickie, więc lipa (a nie kuny ;)
(2) zmieniamy kwaterę (bo ta była beznadziejna, jak padało, to nawet nie było gdzie usiąść, żeby zjeść, bo wszystkie stoliki były na dworze) i czekamy na lepszą pogodę i możliwość zwiedzenia Jezior, być może nawet kilka dni
(3) Zwiedzamy Jeziora pod drodze dokądkolwiek i dojeżdżamy jeszcze dziś tamże - w deszczu czy też nie, żeby trochę uciec spod rynny, tyle ile się uda.
Wygrała opcja nr 3, bo nie chcieliśmy siedzieć na tyłkach za ciężkie pieniądze, ale nie chcieliśmy też odpuścić Jezior. No i chyba los nas wynagrodził za odwagę, bo jak wyjeżdżaliśmy równo o godz. 10, to nie padało, a potem już tylko coraz bardziej nie padało :) Jeziora (piękne, niesamowite, fantastyczne, urwanie dupy!) zwiedziliśmy w tłumie ludzi, chłodzie (13 stopni) i dużym zachmurzeniu, ale suchą stopą a nawet kurtką.
Plitvicka Jezera
A potem było coraz lepiej - do przełęczy nad Korenicą nadal pochmurno i zimno, ale na dole nawet wyszło słońce i tak nam od czasu do czasu wychodziło aż do końca dnia :) Oby jutro tak samo, bo zamierzamy zrobić 36 km i uciec z zagrożonego rejonu w okolice Splitu pociągiem (jedynym w Dalmacji ;)
Catrnja - Plitvicka Jezera - Korenica - Bjelopolje - Udbina.
Nocleg w bardzo fajnej (choć niestety droższej, 41 EUR) kwaterze, gdzie wreszcie jest dużo miejsca, stół, kuchnia i inne niezbędne gadżety. Szkoda, ze dojechaliśmy dopiero o godz. 19 i jest mało czasu na cieszenie się tymi wspaniałościami ;)
(1) Uciekamy w deszczu jak najdalej, najlepiej na wybrzeże, bo tam raczej nie pada - wada: odpuszczamy Jeziora Plitvickie, więc lipa (a nie kuny ;)
(2) zmieniamy kwaterę (bo ta była beznadziejna, jak padało, to nawet nie było gdzie usiąść, żeby zjeść, bo wszystkie stoliki były na dworze) i czekamy na lepszą pogodę i możliwość zwiedzenia Jezior, być może nawet kilka dni
(3) Zwiedzamy Jeziora pod drodze dokądkolwiek i dojeżdżamy jeszcze dziś tamże - w deszczu czy też nie, żeby trochę uciec spod rynny, tyle ile się uda.
Wygrała opcja nr 3, bo nie chcieliśmy siedzieć na tyłkach za ciężkie pieniądze, ale nie chcieliśmy też odpuścić Jezior. No i chyba los nas wynagrodził za odwagę, bo jak wyjeżdżaliśmy równo o godz. 10, to nie padało, a potem już tylko coraz bardziej nie padało :) Jeziora (piękne, niesamowite, fantastyczne, urwanie dupy!) zwiedziliśmy w tłumie ludzi, chłodzie (13 stopni) i dużym zachmurzeniu, ale suchą stopą a nawet kurtką.
Plitvicka Jezera
A potem było coraz lepiej - do przełęczy nad Korenicą nadal pochmurno i zimno, ale na dole nawet wyszło słońce i tak nam od czasu do czasu wychodziło aż do końca dnia :) Oby jutro tak samo, bo zamierzamy zrobić 36 km i uciec z zagrożonego rejonu w okolice Splitu pociągiem (jedynym w Dalmacji ;)
Catrnja - Plitvicka Jezera - Korenica - Bjelopolje - Udbina.
Nocleg w bardzo fajnej (choć niestety droższej, 41 EUR) kwaterze, gdzie wreszcie jest dużo miejsca, stół, kuchnia i inne niezbędne gadżety. Szkoda, ze dojechaliśmy dopiero o godz. 19 i jest mało czasu na cieszenie się tymi wspaniałościami ;)
- DST 58.87km
- Czas 03:10
- VAVG 18.59km/h
- VMAX 55.82km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 864m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Użytkowo
Amici de Bici, dz. 33, niewiadomojaki
Miał być dzień "trekkingowy" w Plitvickich Jezerach, ale od rana padał deszcz, a to bez sensu nie tylko ze względu na moknięcie (kit z tym!), ale też na to, że Plitvice (sądząc po zdjęciach) fantastycznie wyglądają w słońcu, a w deszczu wyglądają tak samo buro jak wszystko inne :/
Nareszcie ok. godz. 11 przestało lać, więc się zebraliśmy. Po drodze (do wejścia do parku mamy z noclegu ok 10 km, w tym spory podjazd) znów zaczęło padać. Schowaliśmy się w wiacie przystankowej, a jak ponownie ruszyliśmy, to... okazało się, że N. złapała gumę. I okazało się również, ze zapomnieliśmy dętek i pompki z kwatery. Więc N. czekała na przystanku, a ja dymałem z powrotem na dół po sprzęt, potem na górę ze sprzętem. Po wymianie dętki (olbrzymi kawał szkła w oponie!) okazało się, że jest po godz. 13 i nadal leje, więc odpuściliśmy zwiedzanie i wróciliśmy na kwaterę, na obiad złożony z parówek na gorąco i kanapek z serem, bo w tej cholernej Chorwacji nie ma nic sensownego do jedzenia. Co za dzień...
Nareszcie ok. godz. 11 przestało lać, więc się zebraliśmy. Po drodze (do wejścia do parku mamy z noclegu ok 10 km, w tym spory podjazd) znów zaczęło padać. Schowaliśmy się w wiacie przystankowej, a jak ponownie ruszyliśmy, to... okazało się, że N. złapała gumę. I okazało się również, ze zapomnieliśmy dętek i pompki z kwatery. Więc N. czekała na przystanku, a ja dymałem z powrotem na dół po sprzęt, potem na górę ze sprzętem. Po wymianie dętki (olbrzymi kawał szkła w oponie!) okazało się, że jest po godz. 13 i nadal leje, więc odpuściliśmy zwiedzanie i wróciliśmy na kwaterę, na obiad złożony z parówek na gorąco i kanapek z serem, bo w tej cholernej Chorwacji nie ma nic sensownego do jedzenia. Co za dzień...
- DST 17.94km
- Czas 00:49
- VAVG 21.97km/h
- VMAX 51.90km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 247m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 6 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 32
Dziś nudny dzień - przelotowy. Trzy przełączki po drodze, poza tym z atrakcji Lidl i DM (pasta do zębów, dezodorant i jakiś napój izotoniczny w odpowiedniego kształtu butelce, która jest nowym bidonem N ;) Upał, ale już jutro pogoda ma się znów zrąbać...
Rizvanusa - Gospic - Licki Osik - Siroka Kula - Bunic - Korenica - Plitvice - Catrnja
Rizvanusa - Gospic - Licki Osik - Siroka Kula - Bunic - Korenica - Plitvice - Catrnja
- DST 86.48km
- Teren 0.50km
- Czas 04:24
- VAVG 19.65km/h
- VMAX 61.56km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 985m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 5 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 31
Dziś wiedzieliśmy, że przed nami dość wymagający dzień z bigiem na końcu, więc się spięliśmy i wyjechaliśmy o 8:15. A szło nam tak dobrze, że o 11:30 byliśmy w Karlobagu, czyli 50 km dalej i prze nami już był tylko big i zjazd :)
Niestety zrobił się upał i pierwsze kilkaset metrów kosztowało sporo wysiłku. Ale potem weszła znad lądu chmura i nawet zaczęło kropić, więc od razu przyjemniej się jechało. Big Stara Vrata ma świetnie poprowadzona szosę - nachylenie cały czas ok 5%, jedzie się doskonale. Na szczycie krótki tunel i potem... podjazd szerokim siodłem aż na przełęcz 4 km dalej. Ale już łagodnie. Tu przez przełęczą kemping Velebit w Stare Baske zrobiony na Hobbiton - domki z okrągłymi drzwiami, etc. - bardzo fajny. Niestety już zamknięty po sezonie. O 16 byliśmy więc na kempingu Rizvan City. Pojechalibyśmy dalej, ale nigdzie więcej nie ma kempingów, trzeba by spać pod dachem, a szkoda nam kasy, więc zostajemy tutaj. Zwłaszcza, że kemping wyjątkowo fajny, bo ma wszystko co trzeba, a oprócz nas jest tylko jedna para niemieckich emerytów, poza tym nikogo :)
Aczkolwiek drogo - 20 EUR.
Sveti Juraj - Donja Klada - Karlobag - Stara Vrata (BIG) - Rizvanusa.
Niestety zrobił się upał i pierwsze kilkaset metrów kosztowało sporo wysiłku. Ale potem weszła znad lądu chmura i nawet zaczęło kropić, więc od razu przyjemniej się jechało. Big Stara Vrata ma świetnie poprowadzona szosę - nachylenie cały czas ok 5%, jedzie się doskonale. Na szczycie krótki tunel i potem... podjazd szerokim siodłem aż na przełęcz 4 km dalej. Ale już łagodnie. Tu przez przełęczą kemping Velebit w Stare Baske zrobiony na Hobbiton - domki z okrągłymi drzwiami, etc. - bardzo fajny. Niestety już zamknięty po sezonie. O 16 byliśmy więc na kempingu Rizvan City. Pojechalibyśmy dalej, ale nigdzie więcej nie ma kempingów, trzeba by spać pod dachem, a szkoda nam kasy, więc zostajemy tutaj. Zwłaszcza, że kemping wyjątkowo fajny, bo ma wszystko co trzeba, a oprócz nas jest tylko jedna para niemieckich emerytów, poza tym nikogo :)
Aczkolwiek drogo - 20 EUR.
Sveti Juraj - Donja Klada - Karlobag - Stara Vrata (BIG) - Rizvanusa.
- DST 85.86km
- Czas 04:57
- VAVG 17.35km/h
- VMAX 60.16km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 1630m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 4 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 30, (ever)restowy
Sveti Juraj - Oltare (BIG) i z powrotem. Z góry piękne widoki :)
Poza tym dzień lenistwa :)
Poza tym dzień lenistwa :)
- DST 29.98km
- Czas 01:49
- VAVG 16.50km/h
- VMAX 52.85km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 996m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 29
Jadranską Magistralą do Senja. Bardzo silny wiatr od lądu (czyli generalnie boczny) powodował, że w miejscach, gdzie po prawej była przepaść (a była często) musieliśmy jechać środkiem jezdni, żeby nas nie zwiało. Oczywiście trąbili, idioci, bo kto to widział, żeby rower jechał środkiem jezdni?! Nawet Niemcy i Austriacy trąbili, widać, że jak opuszczą swój kraj, to zaraz boćwinką obrastają :P
Więc ich przepraszałem, chociaż w sumie nie wiem za co. Oni tracili pół minuty, a my ratowaliśmy zdrowie lub życie. Kretyni.
Z Senja skok w bok na Vratnik (BIG), wiatr więc był większość czasu w ryj. Szczęście, że jakoś zasłuchałem się w książce, bo bym zwariował walcząc z tym cholerstwem. W końcu wygrałem, widoki ze szczytu znów zapierały dech, a zjazd był z kolei poezją. Niesamowite uczucie jechać 50 kmh i słyszeć szum opon a nie wiatru...
Ostatnie 10 km do Svetego Juraja już przy mniejszym wietrze i tak jakoś się doturlalismy do kwatery - nomen omen - Natalija, gdzie jutro mamy dzień (ever)restowy :)
Więc ich przepraszałem, chociaż w sumie nie wiem za co. Oni tracili pół minuty, a my ratowaliśmy zdrowie lub życie. Kretyni.
Z Senja skok w bok na Vratnik (BIG), wiatr więc był większość czasu w ryj. Szczęście, że jakoś zasłuchałem się w książce, bo bym zwariował walcząc z tym cholerstwem. W końcu wygrałem, widoki ze szczytu znów zapierały dech, a zjazd był z kolei poezją. Niesamowite uczucie jechać 50 kmh i słyszeć szum opon a nie wiatru...
Ostatnie 10 km do Svetego Juraja już przy mniejszym wietrze i tak jakoś się doturlalismy do kwatery - nomen omen - Natalija, gdzie jutro mamy dzień (ever)restowy :)
- DST 77.17km
- Czas 04:22
- VAVG 17.67km/h
- VMAX 56.22km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 1300m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 28
Rano się chmurzyło i z oddali słychać było grzmoty, ale nie daliśmy się zniechęcić i wyruszyliśmy lekko po godz. 9. Niestety, wkrótce zaczęło popadywać, a potem i serio padać. Nie bardzo było gdzie przeczekać (drzewa szybko tracą swoje hydrofobowe właściwości ;), więc jechaliśmy dalej. Dla mnie to nawet spoko, bo było ostro pod górę - wolę być mokrym od deszczu niż od potu ;)
Wreszcie ok. 12 byliśmy na przełęczy pod bigiem Ucka Vojak, z której wykonałem szybki skok w bok, podczas gdy N. czekała w restauracji z ciepłą herbatą i wifi :) Po godzinie wróciłem a N. powitała mnie prognozą, że do końca dnia mają się przewalać burze, w nocy zaś ma lać i że w ogóle jest grzybnia. Zajrzeliśmy więc na booking i udało się znaleźć nocleg za 34 EUR w Dramalju, czyli kilka kilometrów bliżej niż kemping, na którym mieliśmy spać. No to jedziemy. Do Rijeki długi i dość łagodny zjazd, fajnie się jechało i nawet nie było zimno, jak założyliśmy na siebie wszystko, co fabryka dała ;) Widoki boskie.
Rijeka z lotu roweru
Na dole wyszło słonce i od razu zrobiło się gorąco, zakupy w Lidlu (nie ma naszej ulubionej paelli! :( ) i lecimy przez miasto. Niezbyt ładne, ale położone nieziemsko. Głowna droga w miarę po poziomicy, ale wszystkie boczne ulice strome jak sukinkot. Jeszcze wizyta w kantorze (kun mieliśmy tylko "na start") i opuszczamy miasto Jadranską Magistralą. Droga wiedzie cały czas w górę i w dół, ale widoki między Rijeka a Kraljavicą były takie, że nawet (częściowo) wynagrodziły wciąż co chwilę padający deszcz. Obłęd!
Most na wyspę Krk
Trochę zmarznięci, ale w sumie w nie najgorszej formie dotarliśmy przed godz. 19 do kwatery w Dramalju. Standard znacznie słabszy niż wczoraj, ale wciąż przyzwoity. Idzie żyć! :)
Rocko Polje - Vela Ucka - Vojak - Rijeka - Bakarac - Dramalj.
Wreszcie ok. 12 byliśmy na przełęczy pod bigiem Ucka Vojak, z której wykonałem szybki skok w bok, podczas gdy N. czekała w restauracji z ciepłą herbatą i wifi :) Po godzinie wróciłem a N. powitała mnie prognozą, że do końca dnia mają się przewalać burze, w nocy zaś ma lać i że w ogóle jest grzybnia. Zajrzeliśmy więc na booking i udało się znaleźć nocleg za 34 EUR w Dramalju, czyli kilka kilometrów bliżej niż kemping, na którym mieliśmy spać. No to jedziemy. Do Rijeki długi i dość łagodny zjazd, fajnie się jechało i nawet nie było zimno, jak założyliśmy na siebie wszystko, co fabryka dała ;) Widoki boskie.
Rijeka z lotu roweru
Na dole wyszło słonce i od razu zrobiło się gorąco, zakupy w Lidlu (nie ma naszej ulubionej paelli! :( ) i lecimy przez miasto. Niezbyt ładne, ale położone nieziemsko. Głowna droga w miarę po poziomicy, ale wszystkie boczne ulice strome jak sukinkot. Jeszcze wizyta w kantorze (kun mieliśmy tylko "na start") i opuszczamy miasto Jadranską Magistralą. Droga wiedzie cały czas w górę i w dół, ale widoki między Rijeka a Kraljavicą były takie, że nawet (częściowo) wynagrodziły wciąż co chwilę padający deszcz. Obłęd!
Most na wyspę Krk
Trochę zmarznięci, ale w sumie w nie najgorszej formie dotarliśmy przed godz. 19 do kwatery w Dramalju. Standard znacznie słabszy niż wczoraj, ale wciąż przyzwoity. Idzie żyć! :)
Rocko Polje - Vela Ucka - Vojak - Rijeka - Bakarac - Dramalj.
- DST 87.15km
- Czas 05:25
- VAVG 16.09km/h
- VMAX 54.11km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 1609m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 1 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 27
Dziś zwinęliśmy się rekordowo szybko, bo od rana zanosiło się na burzę, a nie chcieliśmy znów wozić mokrego namiotu. Efekt był taki, że sporo przed godz. 9 byliśmy gotowi i wtedy przywaliło. Najpierw powoli, jak żółw ociężale, poczęły spływać krople po skale. A potem szybko i rzęsiście. Zajebiście.
No, ale przed 10 się przetarło i ruszyliśmy. Przełęcz w Portoroż weszła jak w masełko, zjechaliśmy i znów przywaliło. Czekaliśmy pod wiatą przystankową, ale jakoś nie chciało przestać, więc pojechaliśmy gdy jeszcze kropiło. Ale wkrótce przestało. Potem była granica chorwacka i sprawdzanie dokumentów (!), a potem w Buje znów padało, więc poszliśmy do sklepu. Po (małych) zakupach nadal padało, więc pojechaliśmy. Wynagrodziło nas przetarciem się, a potem już ładną pogodą, ale w sumie ze 3 godziny straciliśmy przez ten deszcz.
Zyskaliśmy trochę na płaskim odcinku koło Motovun (BIG), który to odcinek wszedł jak w masełko. Najpierw pod wiatr za traktorem, potem mój skok w bok na biga, a potem sami już jakoś gracko i bez postojów jechaliśmy. Nawet niebrzydki gorge przed Buzetem (ale bez skalistych ścian) nie doczekał się ani jednego zdjęcia, bo jechaliśmy :)
Końcówka pod górę i już mieliśmy raczej serdecznie dość na dziś. Niby dystans niewielki, podjazdów też umiarkowanie dużo, ale jakoś ten deszcz ustawił dzień. Dobrze, ze na dziś od dawna mieliśmy zarezerwowany nocleg pod dachem (wypasiony apartament w Rocko Polje z booking za 32 EUR - nigdzie w pobliżu nie było kempingu), bo to nam zdecydowanie uprzyjemnia końcówkę tego niezbyt udanego dnia :)
PS. Popsuło się zagnieżdżanie map z RideWithGPS. Coś chyba zmienili w kodzie (na RwGPS otwiera się teraz jako nowa strona a nie jako malutki popup) i bikestats tego nie wyświetla. Jak ktoś wie, co z tym zrobić, żeby działało po tej zmianie, to proszę o podpowiedź w komentarzu.
PPS. Wilk podpowiedział, jak sobie z tym poradzić - raz jeszcze dzięki :)
No, ale przed 10 się przetarło i ruszyliśmy. Przełęcz w Portoroż weszła jak w masełko, zjechaliśmy i znów przywaliło. Czekaliśmy pod wiatą przystankową, ale jakoś nie chciało przestać, więc pojechaliśmy gdy jeszcze kropiło. Ale wkrótce przestało. Potem była granica chorwacka i sprawdzanie dokumentów (!), a potem w Buje znów padało, więc poszliśmy do sklepu. Po (małych) zakupach nadal padało, więc pojechaliśmy. Wynagrodziło nas przetarciem się, a potem już ładną pogodą, ale w sumie ze 3 godziny straciliśmy przez ten deszcz.
Zyskaliśmy trochę na płaskim odcinku koło Motovun (BIG), który to odcinek wszedł jak w masełko. Najpierw pod wiatr za traktorem, potem mój skok w bok na biga, a potem sami już jakoś gracko i bez postojów jechaliśmy. Nawet niebrzydki gorge przed Buzetem (ale bez skalistych ścian) nie doczekał się ani jednego zdjęcia, bo jechaliśmy :)
Końcówka pod górę i już mieliśmy raczej serdecznie dość na dziś. Niby dystans niewielki, podjazdów też umiarkowanie dużo, ale jakoś ten deszcz ustawił dzień. Dobrze, ze na dziś od dawna mieliśmy zarezerwowany nocleg pod dachem (wypasiony apartament w Rocko Polje z booking za 32 EUR - nigdzie w pobliżu nie było kempingu), bo to nam zdecydowanie uprzyjemnia końcówkę tego niezbyt udanego dnia :)
PS. Popsuło się zagnieżdżanie map z RideWithGPS. Coś chyba zmienili w kodzie (na RwGPS otwiera się teraz jako nowa strona a nie jako malutki popup) i bikestats tego nie wyświetla. Jak ktoś wie, co z tym zrobić, żeby działało po tej zmianie, to proszę o podpowiedź w komentarzu.
PPS. Wilk podpowiedział, jak sobie z tym poradzić - raz jeszcze dzięki :)
- DST 71.63km
- Teren 0.50km
- Czas 04:16
- VAVG 16.79km/h
- VMAX 54.11km/h
- Temperatura 27.0°C
- Podjazdy 1183m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze