Informacje

  • Wszystkie kilometry: 222428.12 km
  • Km w terenie: 5430.61 km (2.44%)
  • Suma podjazdów: 1747890 m
  • Czas na rowerze: 449d 05h 50m
  • Prędkość średnia: 20.63 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Surly-arch

Dystans całkowity:80462.30 km (w terenie 1049.48 km; 1.30%)
Czas w ruchu:3886:08
Średnia prędkość:20.70 km/h
Maksymalna prędkość:82.50 km/h
Suma podjazdów:763770 m
Liczba aktywności:991
Średnio na aktywność:81.19 km i 3h 55m
Więcej statystyk
Poniedziałek, 23 lipca 2018 Kategoria Surly-arch, AdB, Wycieczka

Amici di Bici, dz. 320, everestowy

Ponieważ z Flam do Gudvangen jest w sumie 20 km, z czego 19 km to dwa tunele, oba pod górę, mocno ruchliwe i z zakazem dla rowerów, więc aby zrobić biga Stalhaimskleiva musiałem wsiąść w autobus albo złapać stopa (albo na prom, ale ten płynie ponad 2 godziny i kosztuje chyba 600 NOK!). Stop to jednak ostateczność (bo można spędzić parę godzin i nie pojechać, zwłaszcza, jak się chce zabrać rower), więc na 9:15 pojechałem na przystanek. Kierowca kręcił nosem, nawet w pierwszym odruchu powiedział, że mnie nie zabierze z rowerem, ale potem się okazało, że ma pusty luk i jeśli zapłacę za bilet na rower (a jak inaczej?!), to pojadę. Bilet na rower kosztował połowę ceny biletu za osobę, czyli... lepiej nie wiedzieć, ile ale i tak napiszę. 35 km autobusem kosztowało mnie łącznie... 70 zł (141 NOK)! :o

Big był krótki (2 km) i syty (średnie nachylenie 15%, maksymalne 22%), więc poszedł szybko. Zjazd do szosy i zamiast czekać na autobus powrotny, postanowiłem pojechać do Gudvangen. Raz, że stamtąd bliżej autobusem (więc taniej), a gdyby mnie nie zabrał, to łatwiej łapać stopa tuż przed tunelem i przy stacji benzynowej niż w środku doliny. No a poza tym jadąc w tamtą stronę miałem piękne widoki z autobusu, więc czemu ich nie sfocić bez udziału szyby? :)
Trasa.

I faktycznie - jechałem chyba najpiękniejszym wąwozem/ kanionem, w jakim kiedykolwiek byłem, a byłem w naprawdę wielu. W pewnym momencie miałem w zasięgu wzroku dwanaście wodospadów! A oprócz tego niemal pionowe ściany wysokie na kilkaset metrów. Obłęd!

W Gudvangen okazało się, że na stopa nikt się nie chce zatrzymać (próbowałem przez kwadrans do momentu przyjazdu autobusu), natomiast kierowca autobusu zabrał mnie bez problemu. Tym razem kupiłem bilet wyłącznie na odcinek przez tunele, czyli 20 km kosztowało 43 zł (90 NOK). Uch!

Po obejrzeniu Flam popedałowałem na spokojnie do Aurland, gdzie w centrum czekała już N. i wybierała pamiątki. Po wspólnych zakupach w Sparze, pojechaliśmy na nasz Hyttergrund. Reszta dnia to długo wyczekiwany rest :D

PS. Stalhaimskleiva była setnym bigiem w tym roku. A to nie koniec! :D
  • DST 24.49km
  • Czas 01:15
  • VAVG 19.59km/h
  • VMAX 50.78km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 376m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 lipca 2018 Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa

Amici di Bici, dz. 319, czyli tunele

Trochę lenia mieliśmy rano, bo okazało się, że mleko skisło i przyszło nam startować bez kawy. Ale co się odwlecze, to tylko do Kiwi (najtańszy supermarket w Norwegii), czyli raptem 10 km i to zjazdu. Tamże kawa mrożona (na świeżo zakupionym mleku), "lepciejsze" śniadanie i hajda.

Najpierw płaskowyż z dość malowniczym masywem, który przebiegał równolegle do naszej trasy, a po jego drugiej stornie biegła Rallarveggen. Ponoć jest to największy płaskowyż typu alpejskiego w Europie i ma aż 35 km długości. Skoro szutrowa Rallarveggen jest na tym samym płaskowyżu, tylko z drugiej strony, to czemu mielibyśmy nią jechać, a nie przyjemnym asfaltem przez Hagafoss? Oczywiście że wybraliśmy asfalt! W ogóle nie bardzo kumam, po ludzie tak się pchają na tę Rallarveggen. Nawet biga tam nie ma :P

Ale główną atrakcją dnia były tunele. W sumie było ich kilkanaście, łącznie miały chyba ze 20 km długości, najdłuższy miał 4,2 km, a we wszystkich zimno jak pieron (10 stopni) i w większości zupełnie ciemno. Na szczęście ruch raczej symboliczny, bo boczna droga i niedziela. A po wyłonieniu się z każdego widoki zapierały dech. Ale najpiękniejszy był sam dół i widok na południowo-wschodnią cześć najdłuższego fiordu świata (Sognefjord), czyli Aurlandsfjorden. Pionowe ściany, przez które przegryzają się tunele każą myśleć, kto i jak wpadł na to, żeby w ogóle zbudować tutaj drogę...?
Trasa, zwróćcie uwagę, jak się droga z samą sobą przeplata przed Vassbygdi :)

Śpimy w Winjum Hytter, w czteroosobowej chatce bez kuchni ani łazienki (są kilkadziesiąt metrów dalej), ale za to za zbójeckie 450 koron za noc. Ale nic w lepszej cenie (ani w ogóle w żadnej poza polem namiotowym) nie ma, bo wszystko zajęte - nazbyt turystyczna okolica :)
A chcieliśmy wreszcie kimnąć pod dachem, tym bardziej, że jutro dzień everestowy :)
  • DST 107.29km
  • Teren 2.00km
  • Czas 05:41
  • VAVG 18.88km/h
  • VMAX 68.40km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 990m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 lipca 2018 Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa

Amici di Bici, dz. 318, Hardangervidda

Rano piękny widokowo podjazd na biga Hardangervidda, w szczególności wodospad Voringfossen robi olbrzymie wrażenie, ale cała rzeka płynie w głęboko wciętym kanionie i jest tam po prostu "tyłekurwiście" ;) Przy okazji droga zamknięta nawet dla rowerzystów z powodu obsunięcia się ziemi, ale alternatywą był długi tunel z zakazem, więc postanowiliśmy się przebić. I faktycznie nie było nawet trudno - w jednym miejscu trzeba było przenosić przez rumowisko osobno bagaż i rowery, a w drugim rowery z bagażem przez zwalone drzewo, poza tym przejezdne.

Dalej płaskowyż Hardangervidda - na szczęście z wiatrem, bo ten był silny, a osłony żadnej. Jak momentami był boczny, to nieźle zawiewał :) Olawszy Rallarvegen (właściwie po co ludzie tam jeżdżą? Tyle płaskowyżów w Norwegii, niemożliwe, żeby ten był jakiś drastycznie inny od okolicznych, dostępnych z asfaltu), podążyliśmy dalej na północny wschód.

Nocleg na kempingu w Geilo (got me on my knees, Geilo). Sam kemping nie za specjalny (daleko do kibelka, nie bardzo jest na czym usiąść, ale dobre WiFi i sam kibelek wzorowy), ale z BARDZO miłym panem w recepcji, który podłączył nam przedłużacz, żebyśmy mieli prąd w namiocie i dał nam kuchenkę elektryczną, na której mogliśmy pogotować i pozwolił skorzystać za darmo z pralki i w ogóle :)

Trasa.


  • DST 84.68km
  • Czas 04:56
  • VAVG 17.16km/h
  • VMAX 64.40km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 1562m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 lipca 2018 Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa

Amici di Bici, dz. 317, Hardangerfjord

Dziś spokojny dzień. Odda - Kinsarvik - Eidfjord - Ovre Eidfjord, wzdłuż fiordu Hardanger. Widoki świetne, a to dopiero początek krainy fiordów! :)

A Natalii jeden jadł z ręki! :o
  • DST 82.09km
  • Teren 0.50km
  • Czas 04:15
  • VAVG 19.32km/h
  • VMAX 70.34km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 587m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 19 lipca 2018 Kategoria Surly-arch, AdB, Wycieczka

Amici di Bici, dz. 316, samochodowo-everestowy

Dziś baaardzo daleka trasa samochodem (509 km w obie strony), żeby zrobić jednego BIGa. No, ale skoro jest on na końcu świata, to z Polski na tenże koniec będzie jeszcze dalej...

(samochodem): Odda - Roldal - Haukeli - Hovden - Rysstad - szczyt Lysefjordveien - (dalej rowerem) - Lysebotn - szczyt Lysefjordveien. Powrót samochodem ta sama trasą.

NIESAMOWITE krajobrazy. No i mój pierwszy w życiu fiord. Z ręki nie jadł, ale tyłek urwał, a co! :D
  • DST 24.77km
  • Teren 0.50km
  • Czas 01:36
  • VAVG 15.48km/h
  • VMAX 50.37km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 979m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 18 lipca 2018 Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa

Amici di Bici, dz. 315

Od rana pogoda niepewna, a za to nadzieja na jutrzejsze auto w Oddzie wciąż żywa, więc stwierdziliśmy, że dziś łatwy dzień - tylko jedna przełęcz i Odda.

Roldal - Hare - Skare - Latefossen (piękny wodospad tuż przy szosie) - Odda.

Kemping w Oddzie nieludzko zatłoczony - kolejki do recepcji, kuchni, łazienek, toalet, etc. Szczęście, że myjemy się i jadamy o nietypowych porach, bo chyba byśmy nie mieli cierpliwości...
  • DST 51.24km
  • Czas 03:35
  • VAVG 14.30km/h
  • VMAX 62.84km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 824m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 lipca 2018 Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa

Amici di Bici, dz. 314

Dziś trochę lżejszy dzień, bo:
1. Trochę jesteśmy zmęczeni
2. Druga cześć dnia to miał być kolejny zacny podjazd (blisko 800 metrów)
3. Kemping w Odda jest drogi i ponoć niezbyt fajny, a
4. Na jutro zapowiadają zlewę, więc trzeba by tam spędzić dwa dni

Od rana podjazd na Dyrskar Pass (BIG) w stale pogarszającej się pogodzie, najpierw częściowo pochmurno, potem pełne zachmurzenie, potem nasilający się wiatr. Wreszcie na samej przełęczy zaczęło lekko padać, a kilka kilometrów później lało już solidnie i wiał huragan. Co prawda w plecy, ale boczne podmuchy chciały zwalić z kół. Ponadto ten właśnie moment wybrały sobie moje tylne klocki hamulcowe, żeby się skończyć. Z duszą na ramieniu zjechałem na samym przednim hamulcu, bo wymiana w tej pogodzie to byłby koszmar. N. też się nieźle strachu najadła, nawet chciała sprowadzać, ale przekonałem ją, że "niżej jest lepiej" i faktycznie było. Kilkadziesiąt metrów niżej wiało już sporo słabiej, a potem i deszcz przeszedł.

A widoki na płaskowyżu boskie - jak na zdjęciach z Islandii, albo w "Drużynie Pierścienia"! :)

Mimo to zostaliśmy w Roldal z przyczyn j.w., tym bardziej, ze kemping Hyttegrund jest bardzo fajny i niedrogi (100 NOK za 2 osoby i namiot plus 10 za każde 5 minut prysznica). Ma nawet świetlicę, o której chyba nikt nie wie, a w której właśnie sobie wygodnie siedzimy :)
Dodzwoniłem się tez do wypożyczalni samochodów w Odda - ponoć bez problemu coś sieknę i to bez bankructwa. Gość przez telefon powiedział, że 430 koron za dzień. Podejrzanie tanio jak na Norwegię, ale oby! :)

Trasa.

PS. Pierwsza dwudziestka bigaczy w roku 2018 :)

  • DST 61.92km
  • Czas 03:33
  • VAVG 17.44km/h
  • VMAX 53.61km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 854m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 lipca 2018 Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa

Amici di Bici, dz. 313

Wczoraj była niedziela, a w niedzielę prawie wszystkie sklepy w Norwegii są zamknięte. W związku z tym wystrzelaliśmy się dość mocno z zapasów i trzeba było od rana uderzyć do sklepu. Zakupy w Norwegii są o tyle ciekawym doświadczeniem, że przeżywa się ciężki szok cenowy. Bochenek (beznadziejnego w smaku) chleba kosztuje 4 EUR, butelka wody 2 EUR, butelka coli 3,5  EUR, kilogram sera 16-25 EUR, a o mięsie czy wedlinie lepiej wcale nie myślec, bo poniżej 100 zł za kilogram nie ma absolutnie nic, a dominują ceny typu 150 zł/kg. W sklepach można dorwać cenowe perełki, ale trzeba się naszukać i nie można być zbytnio wybrednym w kwestii rodzaju jedzienia. Jakościowo jest natomiast bez zarzutu, nawet najtańsze (co nie znaczy, że tanie!) produkty są zazwyczaj smaczne i ich skład nie przyprawia o ból brzucha. Ale w związku z poszukiwaniami czasu na zakupy schodzi sporo. A jeszcze po drodze musieliśmy znaleźć bankomat, bo chodziły słuchy, że w dalszej drodze są kempingi, gdzie można płacić tylko gotówką. I faktycznie są.

Tak też i w "prawdziwą" trasę ruszyliśmy dziś z Rjukan o godz... 11. Podjazd z 250 na 900 metrów i już jesteśmy na słynnym płaskowyżu Hardangervidda (w jego skrajnie południowo-wschodniej części). Trzeba przyznać, że widoki boskie. Ciągnące się po horyzont jezioro Mosvatn, na tymże horyzoncie majaczą ośnieżone szczyty Hardangerviddy "właściwej", skaliste zbocza, wąwozy, rzeczki,... No uroczo!

Ale jednak w Rauland byliśmy dopiero po godzinie 15. Tu kolejna wizyta w markecie, bo przy tym upale skończyło nam się picie. Poza tym kupiliśmy obiadokolację na wieczór. Ale zanim wieczór, to jeszcze falowanie wzdłuż kolejnego jeziora, a potem 200 metrów podjazdu, żeby się wydostać z jego niecki.

Na kemping Tallaksbru (fatalne opinie w internecie, ale w praktyce dość zwyczajny, czyli OK) docieramy o 19:30. Zmęczeni i przegrzani decydujemy się na hyttę za 300 NOK, głownie dlatego, że jest w niej lodówka :P Zresztą pole namiotowe naprawdę jest bidne (zrudziała i kamienista trawa, brak prądu, daleko do łazienek), a hytta całkiem okej :)

Wieczorem próbuję jeszcze załatwić transport do Lysebotn, czyli na biga, który jest 160 km w bok i nie jeżdżą tam autobusy. W pobliskim hotelu bardzo miły recepcjonista próbuje znaleźć kogoś, kto mi wypożyczy samochód, ale niestety bez efektu. Więc albo odpuszczam Lysebotn, albo muszę tam dotrzeć rowerem, a to w obie strony 320 km i 5200 km podjazdu. Co gorsza, N. która w życiu nie chciałaby tam jechać, musiałaby na mnie tu czekać. Chyba ze dwa dni. No masakra...

No nic, odpuszczam. Może w Odda, gdzie jest partner Hertza uda się oficjalnie wypożyczyć (i oddać) samochód ;)
  • DST 97.40km
  • Czas 05:55
  • VAVG 16.46km/h
  • VMAX 61.03km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Podjazdy 1664m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 lipca 2018 Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa

Amici di Bici, dz. 312

Jondalen - Granshera - jezioro Tinnsjo - Miland - Gaustatopen (BIG, na lekko) - Miland.

Wreszcie górski dzień. Kota 1000 m przekroczona po raz pierwszy od Prowansji. Aż nie wiem, jak można było tyle czekać ;) No i piękne widoki na płaskowyżu Gaustatopen, zresztą wcześniej w okolicach jeziora Tinnsjo również - wyglądało (chyba) podobnie jak fiord. Ale póki co z ręki nie jadło ;)



Znów upał, chyba jeszcze większy niż w ostatnich dniach i znów wiatr w plecy. Zaczynam się obawiać, jak to się skończy...
  • DST 108.75km
  • Teren 0.50km
  • Czas 05:45
  • VAVG 18.91km/h
  • VMAX 65.35km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Podjazdy 1773m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 lipca 2018 Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa

Amici di Bici, dz. 311

Po reście zawsze ciężko ruszyć tyłki, ale jak pogoda jest piękna, to zawsze trochę łatwiej. A tymczasem my w Skandynawii mamy żyletę. Dosłownie jeden dzień (z ponad dwóch tygodni) było chłodno i pochmurno, pozostałe to pełne słońce i regularnie 25-30 stopni. Do tego od opuszczenia jeziora Wener mamy generalnie z wiatrem. Czy można chcieć więcej? Ano można - żeby ta pogoda się utrzymała przynajmniej aż skończymy z fiordami :)

A póki co dziś znów złapałem lekkie uczulenie na słońce (zaczerwienienia i jakby lekka wysypka na udach), a wiatry wiały nam z okolic tyłków ;)

Oslo - Sandvika - Asken - Drammen - Hokksund - Kongsberg (tu zakupy w Kiwi, udało nam się całkiem ładnie schłodzić picie podczas wybierania innych produktów :) - Max Camping w dolinie Jondalen (w środku niczego i niestety bez lodówki). Trasa.

W Jondalen wyschnięta górska rzeka - jak w Grecji! Zaczynam rozumieć, czemu ostrzegają przed pożarami lasów. Oby nam tylko dróg nie pozamykali...
  • DST 100.34km
  • Teren 0.50km
  • Czas 05:24
  • VAVG 18.58km/h
  • VMAX 56.37km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 1036m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl