Wtorek, 17 lipca 2018
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici di Bici, dz. 314
Dziś trochę lżejszy dzień, bo:
1. Trochę jesteśmy zmęczeni
2. Druga cześć dnia to miał być kolejny zacny podjazd (blisko 800 metrów)
3. Kemping w Odda jest drogi i ponoć niezbyt fajny, a
4. Na jutro zapowiadają zlewę, więc trzeba by tam spędzić dwa dni
Od rana podjazd na Dyrskar Pass (BIG) w stale pogarszającej się pogodzie, najpierw częściowo pochmurno, potem pełne zachmurzenie, potem nasilający się wiatr. Wreszcie na samej przełęczy zaczęło lekko padać, a kilka kilometrów później lało już solidnie i wiał huragan. Co prawda w plecy, ale boczne podmuchy chciały zwalić z kół. Ponadto ten właśnie moment wybrały sobie moje tylne klocki hamulcowe, żeby się skończyć. Z duszą na ramieniu zjechałem na samym przednim hamulcu, bo wymiana w tej pogodzie to byłby koszmar. N. też się nieźle strachu najadła, nawet chciała sprowadzać, ale przekonałem ją, że "niżej jest lepiej" i faktycznie było. Kilkadziesiąt metrów niżej wiało już sporo słabiej, a potem i deszcz przeszedł.
A widoki na płaskowyżu boskie - jak na zdjęciach z Islandii, albo w "Drużynie Pierścienia"! :)
Mimo to zostaliśmy w Roldal z przyczyn j.w., tym bardziej, ze kemping Hyttegrund jest bardzo fajny i niedrogi (100 NOK za 2 osoby i namiot plus 10 za każde 5 minut prysznica). Ma nawet świetlicę, o której chyba nikt nie wie, a w której właśnie sobie wygodnie siedzimy :)
Dodzwoniłem się tez do wypożyczalni samochodów w Odda - ponoć bez problemu coś sieknę i to bez bankructwa. Gość przez telefon powiedział, że 430 koron za dzień. Podejrzanie tanio jak na Norwegię, ale oby! :)
Trasa.
PS. Pierwsza dwudziestka bigaczy w roku 2018 :)
1. Trochę jesteśmy zmęczeni
2. Druga cześć dnia to miał być kolejny zacny podjazd (blisko 800 metrów)
3. Kemping w Odda jest drogi i ponoć niezbyt fajny, a
4. Na jutro zapowiadają zlewę, więc trzeba by tam spędzić dwa dni
Od rana podjazd na Dyrskar Pass (BIG) w stale pogarszającej się pogodzie, najpierw częściowo pochmurno, potem pełne zachmurzenie, potem nasilający się wiatr. Wreszcie na samej przełęczy zaczęło lekko padać, a kilka kilometrów później lało już solidnie i wiał huragan. Co prawda w plecy, ale boczne podmuchy chciały zwalić z kół. Ponadto ten właśnie moment wybrały sobie moje tylne klocki hamulcowe, żeby się skończyć. Z duszą na ramieniu zjechałem na samym przednim hamulcu, bo wymiana w tej pogodzie to byłby koszmar. N. też się nieźle strachu najadła, nawet chciała sprowadzać, ale przekonałem ją, że "niżej jest lepiej" i faktycznie było. Kilkadziesiąt metrów niżej wiało już sporo słabiej, a potem i deszcz przeszedł.
A widoki na płaskowyżu boskie - jak na zdjęciach z Islandii, albo w "Drużynie Pierścienia"! :)
Mimo to zostaliśmy w Roldal z przyczyn j.w., tym bardziej, ze kemping Hyttegrund jest bardzo fajny i niedrogi (100 NOK za 2 osoby i namiot plus 10 za każde 5 minut prysznica). Ma nawet świetlicę, o której chyba nikt nie wie, a w której właśnie sobie wygodnie siedzimy :)
Dodzwoniłem się tez do wypożyczalni samochodów w Odda - ponoć bez problemu coś sieknę i to bez bankructwa. Gość przez telefon powiedział, że 430 koron za dzień. Podejrzanie tanio jak na Norwegię, ale oby! :)
Trasa.
PS. Pierwsza dwudziestka bigaczy w roku 2018 :)
- DST 61.92km
- Czas 03:33
- VAVG 17.44km/h
- VMAX 53.61km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 854m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!