Informacje

  • Wszystkie kilometry: 222409.15 km
  • Km w terenie: 5430.61 km (2.44%)
  • Suma podjazdów: 1747635 m
  • Czas na rowerze: 449d 05h 04m
  • Prędkość średnia: 20.63 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Poniedziałek, 16 lipca 2018 Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa

Amici di Bici, dz. 313

Wczoraj była niedziela, a w niedzielę prawie wszystkie sklepy w Norwegii są zamknięte. W związku z tym wystrzelaliśmy się dość mocno z zapasów i trzeba było od rana uderzyć do sklepu. Zakupy w Norwegii są o tyle ciekawym doświadczeniem, że przeżywa się ciężki szok cenowy. Bochenek (beznadziejnego w smaku) chleba kosztuje 4 EUR, butelka wody 2 EUR, butelka coli 3,5  EUR, kilogram sera 16-25 EUR, a o mięsie czy wedlinie lepiej wcale nie myślec, bo poniżej 100 zł za kilogram nie ma absolutnie nic, a dominują ceny typu 150 zł/kg. W sklepach można dorwać cenowe perełki, ale trzeba się naszukać i nie można być zbytnio wybrednym w kwestii rodzaju jedzienia. Jakościowo jest natomiast bez zarzutu, nawet najtańsze (co nie znaczy, że tanie!) produkty są zazwyczaj smaczne i ich skład nie przyprawia o ból brzucha. Ale w związku z poszukiwaniami czasu na zakupy schodzi sporo. A jeszcze po drodze musieliśmy znaleźć bankomat, bo chodziły słuchy, że w dalszej drodze są kempingi, gdzie można płacić tylko gotówką. I faktycznie są.

Tak też i w "prawdziwą" trasę ruszyliśmy dziś z Rjukan o godz... 11. Podjazd z 250 na 900 metrów i już jesteśmy na słynnym płaskowyżu Hardangervidda (w jego skrajnie południowo-wschodniej części). Trzeba przyznać, że widoki boskie. Ciągnące się po horyzont jezioro Mosvatn, na tymże horyzoncie majaczą ośnieżone szczyty Hardangerviddy "właściwej", skaliste zbocza, wąwozy, rzeczki,... No uroczo!

Ale jednak w Rauland byliśmy dopiero po godzinie 15. Tu kolejna wizyta w markecie, bo przy tym upale skończyło nam się picie. Poza tym kupiliśmy obiadokolację na wieczór. Ale zanim wieczór, to jeszcze falowanie wzdłuż kolejnego jeziora, a potem 200 metrów podjazdu, żeby się wydostać z jego niecki.

Na kemping Tallaksbru (fatalne opinie w internecie, ale w praktyce dość zwyczajny, czyli OK) docieramy o 19:30. Zmęczeni i przegrzani decydujemy się na hyttę za 300 NOK, głownie dlatego, że jest w niej lodówka :P Zresztą pole namiotowe naprawdę jest bidne (zrudziała i kamienista trawa, brak prądu, daleko do łazienek), a hytta całkiem okej :)

Wieczorem próbuję jeszcze załatwić transport do Lysebotn, czyli na biga, który jest 160 km w bok i nie jeżdżą tam autobusy. W pobliskim hotelu bardzo miły recepcjonista próbuje znaleźć kogoś, kto mi wypożyczy samochód, ale niestety bez efektu. Więc albo odpuszczam Lysebotn, albo muszę tam dotrzeć rowerem, a to w obie strony 320 km i 5200 km podjazdu. Co gorsza, N. która w życiu nie chciałaby tam jechać, musiałaby na mnie tu czekać. Chyba ze dwa dni. No masakra...

No nic, odpuszczam. Może w Odda, gdzie jest partner Hertza uda się oficjalnie wypożyczyć (i oddać) samochód ;)
  • DST 97.40km
  • Czas 05:55
  • VAVG 16.46km/h
  • VMAX 61.03km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Podjazdy 1664m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl