Wpisy archiwalne w kategorii
Surly-arch
Dystans całkowity: | 80462.30 km (w terenie 1049.48 km; 1.30%) |
Czas w ruchu: | 3886:08 |
Średnia prędkość: | 20.70 km/h |
Maksymalna prędkość: | 82.50 km/h |
Suma podjazdów: | 763770 m |
Liczba aktywności: | 991 |
Średnio na aktywność: | 81.19 km i 3h 55m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 4 września 2014
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
La Scala d'Italia, dz. 12
Postanowiliśmy uciec przed złą pogodą pociągiem. O 10 mieliśmy już obejrzane Arezzo (nawet ładne) i wsiadaliśmy w regio do Orvieto. 1,5 godziny i jesteśmy w innym świecie. Na peronie upał, słonecznie. Rewelka! :-)
Samo Orvieto jest przepiękne, widoczne z dołu miasteczko na szczycie wysokiej góry prezentuje się już bardzo okazale, ale im wyżej się wjeżdża po sąsiednim zboczu, tym okazalsze się staje :-)
Dalsza trasa to mozolna wspinaczka na płaskowyż okalający od północy jezioro Bolsena. Wreszcie jesteśmy na gorze. A tam słoma w balotach na polach i nie zebrany jeszcze tytoń. Jak w Polsce :p
Potem zrobiły się widoki na jezioro i zrobiła się pora sjesty. Wszystko pozamykane, a my bez jedzenia i bez picia... Jakoś dociągamy na jeżynach i podkradzionych z krzaczka winogronach. Wreszcie w Pitigliano znajduje się czynny market. Jemy gorącą lasagne, mniam :-)
Kawałek dalej okazuje się, ze Pitigliano to najpiękniejsze miasteczko świata. Położone tak jak Orvieto, ale widziane z bardzo bliska robi jeszcze większe wrażenie. Słowa tego nie opiszą...
Potem jeszcze krotki podjazd do Manciano (tez ładne) i wreszcie dluuugi zjazd w stronę morza. Jeszcze kilka hopek, jeszcze długawy płaski odcinek z wiatrem w pysk i w końcu wjeżdżamy do Albinii. Trochę błądzenia w poszukiwaniu kempingów, ale wkrótce się znajdują i to fajne, a jeden nawet niedrogi :-)
Dochodzimy do wniosku, ze pora na dzień restowy, ten kemping się świetnie do tego nadaje. Wiec jutro tylko jeden big i laba :-)
Samo Orvieto jest przepiękne, widoczne z dołu miasteczko na szczycie wysokiej góry prezentuje się już bardzo okazale, ale im wyżej się wjeżdża po sąsiednim zboczu, tym okazalsze się staje :-)
Dalsza trasa to mozolna wspinaczka na płaskowyż okalający od północy jezioro Bolsena. Wreszcie jesteśmy na gorze. A tam słoma w balotach na polach i nie zebrany jeszcze tytoń. Jak w Polsce :p
Potem zrobiły się widoki na jezioro i zrobiła się pora sjesty. Wszystko pozamykane, a my bez jedzenia i bez picia... Jakoś dociągamy na jeżynach i podkradzionych z krzaczka winogronach. Wreszcie w Pitigliano znajduje się czynny market. Jemy gorącą lasagne, mniam :-)
Kawałek dalej okazuje się, ze Pitigliano to najpiękniejsze miasteczko świata. Położone tak jak Orvieto, ale widziane z bardzo bliska robi jeszcze większe wrażenie. Słowa tego nie opiszą...
Potem jeszcze krotki podjazd do Manciano (tez ładne) i wreszcie dluuugi zjazd w stronę morza. Jeszcze kilka hopek, jeszcze długawy płaski odcinek z wiatrem w pysk i w końcu wjeżdżamy do Albinii. Trochę błądzenia w poszukiwaniu kempingów, ale wkrótce się znajdują i to fajne, a jeden nawet niedrogi :-)
Dochodzimy do wniosku, ze pora na dzień restowy, ten kemping się świetnie do tego nadaje. Wiec jutro tylko jeden big i laba :-)
- DST 113.52km
- Teren 1.00km
- Czas 05:55
- VAVG 19.19km/h
- VMAX 60.14km/h
- Temperatura 26.0°C
- Podjazdy 1197m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 września 2014
Kategoria Wyprawa, Surly-arch
La Scala d'Italia, dz. 11
Rano na biga Monte Nerone. Jak startowałem przed 8, to nie padało,ale chmury leżaly nisko. I faktycznie już na 650 w nie wjechałem i zaczęło siąpić. Im wyżej, tym padało mocniej i tym było zimniej. Na gorze (1500 m) byłem totalnie przemoczony i zziębnięty, bo do kompletu zaczął wiać silny wiatr. 9 st. i widoczność ok 20 metrów. Rewelacja - słoneczna Italia :-) Ale przynajmniej przestało padać ;P
Zjazd bardzo ostrożnie, bo stromo i mokro, a do tego miejscami kiepska nawierzchnia. Dotarłem do alberga zmarznięty na kość i cały zdrętwialy. Pakowanie, jedzenie i ok 11 ruszamy z planem dojechania tylko do Citta di Castello. W drodze na przełęcz Bocca Serriola znów zaczyna padać, a N., dotąd bardzo dzielna, traci cierpliwość. Na przełęczy jednak udaje się trochę przeczekać i zjeżdżamy już tylko przy pojedynczych kroplach. Dalej będzie już coraz lepiej. Jako ze pogoda się poprawia, decydujemy jechać dalej. Z Citty walimy do San Giustino, gdzie N. idzie na kawę, a ja robię rekordowo szybko biga Bocca Trabaria. Potem wspólnie cykamy jeszcze jedną małą przełączkę, przy okazji podziwiając włoski rozmach w budowaniu autostrad (tunel - most - tunel - most - tunel...) i już jesteśmy w Arezzo.
Po bezskutecznych poszukiwaniach kempingu lądujemy w b&b, ale nawet w znośnej cenie. Jutro opuszczany definitywnie strefę wątpliwej pogody przy pomocy pociągu :p
Zjazd bardzo ostrożnie, bo stromo i mokro, a do tego miejscami kiepska nawierzchnia. Dotarłem do alberga zmarznięty na kość i cały zdrętwialy. Pakowanie, jedzenie i ok 11 ruszamy z planem dojechania tylko do Citta di Castello. W drodze na przełęcz Bocca Serriola znów zaczyna padać, a N., dotąd bardzo dzielna, traci cierpliwość. Na przełęczy jednak udaje się trochę przeczekać i zjeżdżamy już tylko przy pojedynczych kroplach. Dalej będzie już coraz lepiej. Jako ze pogoda się poprawia, decydujemy jechać dalej. Z Citty walimy do San Giustino, gdzie N. idzie na kawę, a ja robię rekordowo szybko biga Bocca Trabaria. Potem wspólnie cykamy jeszcze jedną małą przełączkę, przy okazji podziwiając włoski rozmach w budowaniu autostrad (tunel - most - tunel - most - tunel...) i już jesteśmy w Arezzo.
Po bezskutecznych poszukiwaniach kempingu lądujemy w b&b, ale nawet w znośnej cenie. Jutro opuszczany definitywnie strefę wątpliwej pogody przy pomocy pociągu :p
- DST 154.41km
- Czas 07:58
- VAVG 19.38km/h
- VMAX 54.08km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 2654m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 2 września 2014
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
La Scala d'Italia, dz. 10
O 7.15 ruszam na Biga Monte Carpegna. Jest pochmurno,ale nie pada. Początek główną szosą, potem skręt wg mapy, ostra ścianka i zaczyna się... szuter. Szlag!
15-20% po szutrze, to już momentami ciężko jechać, bo kolo buksuje. Jakoś jednak docieram do skrzyżowania, a tam alleluja! Asfalt! W ogóle nie trzeba było jechać tym cholernym szutrem! "Chrzesnego" tego biga http://challenge-big.eu/pl/bigside/1488 bym najchętniej przechrzcił ;)
Reszta podjazdu spoko, lekka łatwa i przyjemna leśna szosa z nachyleniami 7-12%. Luzik.
Po powrocie zastaje N. jeszcze śpiącą, a jest 9.15 i coraz ładniejsza pogoda :-) Wynoszę rzeczy na zewnątrz by schły, robię kawę i zaczynamy się pakować. Wreszcie o 11 ruszamy. Znów się chmurzy, ale bez dramatu. Trasa: Carpegna - Lunano - Santangelo - Urbania - Piobbico. Ładne pagórki wokoło, góry niewymagające i jeden spory tunel. Przyjemnie :-)
Na ostatniej przełęczy zaczyna padać. Leje coraz mocniej, wiec decydujemy się na nocleg w "albergo" mimo ze dość drogi i mimo ze jest dopiero godz. 14. Trudno, należy nam się wolne popołudnie raz na jakiś czas :-)
Reszta dnia to jedzenie, picie i oglądanie filmów. Jak w domu :-) :-)
15-20% po szutrze, to już momentami ciężko jechać, bo kolo buksuje. Jakoś jednak docieram do skrzyżowania, a tam alleluja! Asfalt! W ogóle nie trzeba było jechać tym cholernym szutrem! "Chrzesnego" tego biga http://challenge-big.eu/pl/bigside/1488 bym najchętniej przechrzcił ;)
Reszta podjazdu spoko, lekka łatwa i przyjemna leśna szosa z nachyleniami 7-12%. Luzik.
Po powrocie zastaje N. jeszcze śpiącą, a jest 9.15 i coraz ładniejsza pogoda :-) Wynoszę rzeczy na zewnątrz by schły, robię kawę i zaczynamy się pakować. Wreszcie o 11 ruszamy. Znów się chmurzy, ale bez dramatu. Trasa: Carpegna - Lunano - Santangelo - Urbania - Piobbico. Ładne pagórki wokoło, góry niewymagające i jeden spory tunel. Przyjemnie :-)
Na ostatniej przełęczy zaczyna padać. Leje coraz mocniej, wiec decydujemy się na nocleg w "albergo" mimo ze dość drogi i mimo ze jest dopiero godz. 14. Trudno, należy nam się wolne popołudnie raz na jakiś czas :-)
Reszta dnia to jedzenie, picie i oglądanie filmów. Jak w domu :-) :-)
- DST 63.30km
- Teren 3.70km
- Czas 03:27
- VAVG 18.35km/h
- VMAX 53.63km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 1100m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 1 września 2014
Kategoria Wyprawa, Surly-arch
La Scala d'Italia, dz. 9
Od rana lało. Raz srednio, raz jak z cebra. Długo marudzilismy ze zwijaniem obozu, pakowalismy po trochu, to znów przerwa, ale wreszcie nie było zmiłuj, trzeba było zwinąć namiot. No to spakowalismy wszystko i heja... do kempingowego baru :p
Po drodze okazało się że w przednim kole N. jest guma. Szczerze mówiąc, na to tylko czekaliśmy! Po pierwsze, nie trzeba jeszcze wyruszać, a ponadto chodziło o to, żeby założyć węższą dętkę na przód, bo jak zmieniałem N. opony przed wyjazdem, to odruchowo włożyłem tę samą, co do dwucalówki, a taka jest przecież cięższa :-)
No to zmieniamy. W barze jest ciepło, więc można nie tylko zmienić dętkę, ale też załatać starą. Załataliśmy, naprawiliśmy, ale nadal leje! Trudno, nic nie poradzimy, trzeba jechać!
Wsiadamy i dymamy pod 12% górę. Idzie słabo, N. klnie na czym świat stoi, a ja się stresuję, ze jej źle. Dojeżdżamy do McDonalda na 430 m npm., tam zostawiam N. i jadę zdobywać biga San Marino. Zimno, mokro, do domu daleko, ale big wchodzi jak w masło. Tylko zjazd boleśnie zimny. Po powrocie do McD decydujemy, ze trzeba jechać dalej, bo tu nie ma co zostawać, skoro wszędzie 12%, a nawet sklepu ni ma :(
Rysujemy sobie profil na gpsies i wychodzi, że większość dnia pod gore, wiec powinno być OK, skoro jest 12 st. :p
No to jedziemy. San Marino niby takie malutkie, ale się zaskakująco ciągnie. Wreszcie jest granica, potem zjazd. Na dole jesteśmy przemarznięci do szpiku, ale na szczęście teraz pod gore, wiec heja. Jedziemy i jedziemy, i jedziemy. We mgle, deszczu i silnym wietrze NE. Czasem chce nas zwiać na bok, ale dajemy rade. POtem jedziemy dalej. I dalej. I nadal jedziemy, i wciąż w deszczu. Masakra jakaś.
Wreszcie jest! Wymarzona, wyśniona Carpegna! Tu ma być kemping z bungalowem za 20 EUR od osoby. I jest! Trzeba co prawda potargować, ale jest :-) Rozbieramy się z mokrych ciuchów, suszymy, grzejemy... Jest wino, kobiety, jest dobrze ;)
Aha, jest i zła wiadomość: w San Marino zostawiłem baterie od efaja wraz z ładowarką... Może uda się załatwić, że odeślą na poste restante... Nic to, spać! :-)
PS. Tekst dnia: "jak na listopad to nawet ciepło!" :-)
PPS. Drugi tekst dnia: "jak na listopad w Szkocji, to nawet słabo wieje" :p
Po drodze okazało się że w przednim kole N. jest guma. Szczerze mówiąc, na to tylko czekaliśmy! Po pierwsze, nie trzeba jeszcze wyruszać, a ponadto chodziło o to, żeby założyć węższą dętkę na przód, bo jak zmieniałem N. opony przed wyjazdem, to odruchowo włożyłem tę samą, co do dwucalówki, a taka jest przecież cięższa :-)
No to zmieniamy. W barze jest ciepło, więc można nie tylko zmienić dętkę, ale też załatać starą. Załataliśmy, naprawiliśmy, ale nadal leje! Trudno, nic nie poradzimy, trzeba jechać!
Wsiadamy i dymamy pod 12% górę. Idzie słabo, N. klnie na czym świat stoi, a ja się stresuję, ze jej źle. Dojeżdżamy do McDonalda na 430 m npm., tam zostawiam N. i jadę zdobywać biga San Marino. Zimno, mokro, do domu daleko, ale big wchodzi jak w masło. Tylko zjazd boleśnie zimny. Po powrocie do McD decydujemy, ze trzeba jechać dalej, bo tu nie ma co zostawać, skoro wszędzie 12%, a nawet sklepu ni ma :(
Rysujemy sobie profil na gpsies i wychodzi, że większość dnia pod gore, wiec powinno być OK, skoro jest 12 st. :p
No to jedziemy. San Marino niby takie malutkie, ale się zaskakująco ciągnie. Wreszcie jest granica, potem zjazd. Na dole jesteśmy przemarznięci do szpiku, ale na szczęście teraz pod gore, wiec heja. Jedziemy i jedziemy, i jedziemy. We mgle, deszczu i silnym wietrze NE. Czasem chce nas zwiać na bok, ale dajemy rade. POtem jedziemy dalej. I dalej. I nadal jedziemy, i wciąż w deszczu. Masakra jakaś.
Wreszcie jest! Wymarzona, wyśniona Carpegna! Tu ma być kemping z bungalowem za 20 EUR od osoby. I jest! Trzeba co prawda potargować, ale jest :-) Rozbieramy się z mokrych ciuchów, suszymy, grzejemy... Jest wino, kobiety, jest dobrze ;)
Aha, jest i zła wiadomość: w San Marino zostawiłem baterie od efaja wraz z ładowarką... Może uda się załatwić, że odeślą na poste restante... Nic to, spać! :-)
PS. Tekst dnia: "jak na listopad to nawet ciepło!" :-)
PPS. Drugi tekst dnia: "jak na listopad w Szkocji, to nawet słabo wieje" :p
- DST 47.44km
- Czas 03:42
- VAVG 12.82km/h
- VMAX 35.04km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 1348m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 31 sierpnia 2014
Kategoria Wyprawa, Surly-arch
La Scala d'Italia, dz. 8
Santa Sofia - Bagno di Romagna - Passo dei Mandrioli (dość spokojny big) - Bagno di Romania - Verghereto - Monte Fumaiolo (na ten odcinek się podzielilismy, a ja z głupoty nie wziąłem nic do jedzenia - przed Varghereto mnie odcięło, ratowalem się 3 marsami z baru, ale słabowalem do końca podjazdu) - Balze - Novafeltria - Villanova - San Marino.
Znow syty dzień, zaczęliśmy naprawdę jechać, a N. nie boli kolano!! :-) :-) :-)
Znow syty dzień, zaczęliśmy naprawdę jechać, a N. nie boli kolano!! :-) :-) :-)
- DST 124.43km
- Teren 0.30km
- Czas 07:07
- VAVG 17.48km/h
- VMAX 56.29km/h
- Temperatura 33.0°C
- Podjazdy 2557m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 sierpnia 2014
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
La Scala d'Italia, dz. 7
Florencja - Sieci - Pontasieve - Consuma - passo de la Consuma - Stia, gdzie złapałem gumę , a przy zakładaniu poszła mi nowa dętka, nie wiadomo dlaczego! - Passo de la Calla - Santa Sofia. Miał być kemping, ale nie ma. Śpimy w hostelu, nawet znośnie ;)
Syty dzień, na drugą przełęcz (big) to już nawet mi nie bardzo się chciało podjeżdżać :p
Syty dzień, na drugą przełęcz (big) to już nawet mi nie bardzo się chciało podjeżdżać :p
- DST 94.12km
- Teren 0.20km
- Czas 05:32
- VAVG 17.01km/h
- VMAX 59.80km/h
- Temperatura 31.0°C
- Podjazdy 1963m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 29 sierpnia 2014
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
La Scala d'Italia, dz. 6
San Piero - Pratolino - Florencja i sporo (25 km) po mieście. Monumentalne, wspaniale, ale nie "ładne", raczej imponujące. No i tłumy duże. Nie rekordowe, jak w Wenecji, ale duże. Ogólnie wole Bolonię, chociaż przyznać trzeba, że Florencja lepiej położona i widok na miasto z gory fantastyczny :-)
Aha, dziś full słońce i upał straszliwy. Licznik zostawiony na słońcu pokazał... 53 st. :-)
Aha, dziś full słońce i upał straszliwy. Licznik zostawiony na słońcu pokazał... 53 st. :-)
- DST 48.29km
- Teren 2.00km
- Czas 03:00
- VAVG 16.10km/h
- VMAX 68.53km/h
- Temperatura 36.0°C
- Podjazdy 481m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 sierpnia 2014
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
La Scala d'Italia, dz. 5
Verona - (pociąg) - Bologna (zwiedzanie, ok 15 km) - pociąg - Imola - Castel del Rio - Firenzuola - Passo de la Futa (BIG) - Montecarelli - San Piero a Sieve.
Przyjemny dzień. Pogoda dopisała, chociaż w Bolonii popadywalo, a potem się zbierało, ale nie zebrało :-)
Bolonia bardzo fajna, najciekawsze i najprzyjemniejsze miasto tej wyprawy, a może wypraw w ogóle (bo z reguły miasta omijamy :p). Również Imola dość ciekawa. Potem bardzo przyjemna dolina do Firenzuoli, a miejscami naprawdę niezły kanion. Sama Firenzuola przemysłowa - kamieniołomy - i brzydka.
Big raczej łatwy i przyjemny, i dobrze, bo N. Obawia się podjazdów ze wzgledu na kolana. Na koniec bardzo ladne okolice zalewu Lago di Toscana. Ogólnie Toskania zapowiada się bardzo przyjemnie :-)
Przyjemny dzień. Pogoda dopisała, chociaż w Bolonii popadywalo, a potem się zbierało, ale nie zebrało :-)
Bolonia bardzo fajna, najciekawsze i najprzyjemniejsze miasto tej wyprawy, a może wypraw w ogóle (bo z reguły miasta omijamy :p). Również Imola dość ciekawa. Potem bardzo przyjemna dolina do Firenzuoli, a miejscami naprawdę niezły kanion. Sama Firenzuola przemysłowa - kamieniołomy - i brzydka.
Big raczej łatwy i przyjemny, i dobrze, bo N. Obawia się podjazdów ze wzgledu na kolana. Na koniec bardzo ladne okolice zalewu Lago di Toscana. Ogólnie Toskania zapowiada się bardzo przyjemnie :-)
- DST 101.05km
- Teren 0.50km
- Czas 05:39
- VAVG 17.88km/h
- VMAX 63.37km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 1215m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 sierpnia 2014
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
La Scala d'Italia, dz. 4, restowy
Po mieście Verona i pociągiem do Wenecji. Całe szczęście, że bez rowerów! :-)
Wenecja... specyficzna. Koszmarnie zatłoczona i przez to dla mnie na dłuższą metę nie do przełknięcia. Pod koniec zwiedzania niemal chciałem umrzeć... Ale zarazem nie da się zaprzeczyć, że ciekawa, kompletnie inna niż jakiekolwiek znane mi miejsce na świecie.
Wenecja... specyficzna. Koszmarnie zatłoczona i przez to dla mnie na dłuższą metę nie do przełknięcia. Pod koniec zwiedzania niemal chciałem umrzeć... Ale zarazem nie da się zaprzeczyć, że ciekawa, kompletnie inna niż jakiekolwiek znane mi miejsce na świecie.
- DST 10.34km
- Czas 00:36
- VAVG 17.23km/h
- VMAX 35.95km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 64m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 26 sierpnia 2014
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
La Scala d'Italia, dz. 3
Najpierw na BIGa Punta Veleno. Ciężki kawał biga. Na 5 km cały czas nachylenia 16-18%, a jedyna chwila wytchnienia to agrafki (12% :p).
Potem dalej wzdłuż jeziora aż do Lazise i dalej do Verony i trochę po mieście. Bez rewelacji - ładne stare kamieniczki, ale mocno zaniedbane. Tylko rzymska arena fajna, ale w ciągłym remoncie :-) Balkonu Julii nie znaleźliśmy :p
Od rana pochmurno i dość silny wiatr SW. Po południu przelotne deszcze, wieczorem ulewa, podcieka nam podłoga w namiocie i wszystko ubłocone, bo na kempingu nie ma trawy :/
PS. Stukło 11 Mm w tym roku.
Potem dalej wzdłuż jeziora aż do Lazise i dalej do Verony i trochę po mieście. Bez rewelacji - ładne stare kamieniczki, ale mocno zaniedbane. Tylko rzymska arena fajna, ale w ciągłym remoncie :-) Balkonu Julii nie znaleźliśmy :p
Od rana pochmurno i dość silny wiatr SW. Po południu przelotne deszcze, wieczorem ulewa, podcieka nam podłoga w namiocie i wszystko ubłocone, bo na kempingu nie ma trawy :/
PS. Stukło 11 Mm w tym roku.
- DST 95.21km
- Teren 1.00km
- Czas 05:40
- VAVG 16.80km/h
- VMAX 44.93km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 1441m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze