Środa, 3 września 2014
Kategoria Wyprawa, Surly-arch
La Scala d'Italia, dz. 11
Rano na biga Monte Nerone. Jak startowałem przed 8, to nie padało,ale chmury leżaly nisko. I faktycznie już na 650 w nie wjechałem i zaczęło siąpić. Im wyżej, tym padało mocniej i tym było zimniej. Na gorze (1500 m) byłem totalnie przemoczony i zziębnięty, bo do kompletu zaczął wiać silny wiatr. 9 st. i widoczność ok 20 metrów. Rewelacja - słoneczna Italia :-) Ale przynajmniej przestało padać ;P
Zjazd bardzo ostrożnie, bo stromo i mokro, a do tego miejscami kiepska nawierzchnia. Dotarłem do alberga zmarznięty na kość i cały zdrętwialy. Pakowanie, jedzenie i ok 11 ruszamy z planem dojechania tylko do Citta di Castello. W drodze na przełęcz Bocca Serriola znów zaczyna padać, a N., dotąd bardzo dzielna, traci cierpliwość. Na przełęczy jednak udaje się trochę przeczekać i zjeżdżamy już tylko przy pojedynczych kroplach. Dalej będzie już coraz lepiej. Jako ze pogoda się poprawia, decydujemy jechać dalej. Z Citty walimy do San Giustino, gdzie N. idzie na kawę, a ja robię rekordowo szybko biga Bocca Trabaria. Potem wspólnie cykamy jeszcze jedną małą przełączkę, przy okazji podziwiając włoski rozmach w budowaniu autostrad (tunel - most - tunel - most - tunel...) i już jesteśmy w Arezzo.
Po bezskutecznych poszukiwaniach kempingu lądujemy w b&b, ale nawet w znośnej cenie. Jutro opuszczany definitywnie strefę wątpliwej pogody przy pomocy pociągu :p
Zjazd bardzo ostrożnie, bo stromo i mokro, a do tego miejscami kiepska nawierzchnia. Dotarłem do alberga zmarznięty na kość i cały zdrętwialy. Pakowanie, jedzenie i ok 11 ruszamy z planem dojechania tylko do Citta di Castello. W drodze na przełęcz Bocca Serriola znów zaczyna padać, a N., dotąd bardzo dzielna, traci cierpliwość. Na przełęczy jednak udaje się trochę przeczekać i zjeżdżamy już tylko przy pojedynczych kroplach. Dalej będzie już coraz lepiej. Jako ze pogoda się poprawia, decydujemy jechać dalej. Z Citty walimy do San Giustino, gdzie N. idzie na kawę, a ja robię rekordowo szybko biga Bocca Trabaria. Potem wspólnie cykamy jeszcze jedną małą przełączkę, przy okazji podziwiając włoski rozmach w budowaniu autostrad (tunel - most - tunel - most - tunel...) i już jesteśmy w Arezzo.
Po bezskutecznych poszukiwaniach kempingu lądujemy w b&b, ale nawet w znośnej cenie. Jutro opuszczany definitywnie strefę wątpliwej pogody przy pomocy pociągu :p
- DST 154.41km
- Czas 07:58
- VAVG 19.38km/h
- VMAX 54.08km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 2654m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!