Informacje

  • Wszystkie kilometry: 226960.10 km
  • Km w terenie: 5432.61 km (2.39%)
  • Czas na rowerze: 457d 00h 42m
  • Prędkość średnia: 20.69 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Wyprawa

Dystans całkowity:61874.99 km (w terenie 1090.17 km; 1.76%)
Czas w ruchu:3444:56
Średnia prędkość:17.96 km/h
Maksymalna prędkość:78.01 km/h
Suma podjazdów:862546 m
Liczba aktywności:727
Średnio na aktywność:85.11 km i 4h 44m
Więcej statystyk
Sobota, 25 maja 2019 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Amico di bico, dz. 19, parostatkiem wielki rejs

We Florencji na stację Santa Maria Novella na pociąg do Livorno. W Livorno na prom do Bastii. W Bastii na kemping. Strasznie długi dzień i strasznie nudny. Zwłaszcza, że prom się spóźnił. Ale przynajmniej kemping w Bastii fajny* :)
W każdym razie przez 3 dni zrestowałem się do imentu i jest spręż do jazdy :) Gorzej, że od jutra rana ma lać... :/


*Jednak nie do końca. Ok godz. 22 tuż obok zaczęła się dyskoteka pod gołym niebem i skończyła się dopiero o 3 nad ranem. Próbowałem spać, ale marnie to szło. Bardziej drzemałem. Prawdziwy sen to raptem od 3 do 6 rano :P
  • DST 14.37km
  • Czas 00:50
  • VAVG 17.24km/h
  • VMAX 41.51km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 71m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 24 maja 2019 Kategoria Surly-arch, Użytkowo, Wyprawa

Amico di bico, dz. 18, zwiedzanie Florencji

w tym skok na Cimitero Trespiano które jest 300 metrów ponad miastem. Chyba mi brakowało podjazdów ;)
Ale też pozwiedzałem zacnie. Czuje się usatysfakcjonowany :)


Florencja fajna, ale do Rzymu się nie umywa. Brakuje starożytności. Aczkolwiek dla odmiany jest sporo średniowiecza (gotyk), którego w Rzymie w zasadzie nie uświadczysz :)


Palazzo Vecchio, dawna siedziba Rady Miejskiej


strop w holu wejściowym tamże


dzwonnica Giotta przy katedrze Matki Boskiej Kwietnej (też świetnej! ;)

No i wreszcie ładna pogoda! Jak długo...?
  • DST 40.50km
  • Teren 0.50km
  • Czas 02:33
  • VAVG 15.88km/h
  • VMAX 66.87km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 384m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 maja 2019 Kategoria Surly-arch, Użytkowo, Wyprawa

Amico di bico, dz. 17, restowy

Po mieście Florencja w poszukiwaniu pesto mandolrlowego w róznych Pennych. Niestety nie ma :(

  • DST 13.59km
  • Czas 00:46
  • VAVG 17.73km/h
  • VMAX 35.64km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 24m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 22 maja 2019 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Amico di bico, dz. 16, pod chmurami Toskanii

Chiusi della Verna - Bibbiena (zjazd bez specjalnej historii, z małym podjazdem pośrodku, ale na początku ładny widok z dołu na opactwo La Verna. Z tej perspektywy odrobine przypominało Meteory :) - Passo Consuma - Pontassieve (epicki zjazd niemal 1000m, w stylu alpejskich, tylko widoki nie aż takie) - Firenze.
Cały dzień groziło deszczem, ale lunęło dopiero jak byłem bezpieczny w AirBnB. I dobrze, chociaż raz się udało :P


Dzień się okazał łatwy. I dobrze, bo już mi się zmęczenie kumulowało, co było czuć wczoraj. Rest we Florencji mocno wskazany :)

PS. Rekord podjazdów w maju (zeszłoroczny) pobity :)
  • DST 86.37km
  • Teren 1.00km
  • Czas 04:26
  • VAVG 19.48km/h
  • VMAX 58.71km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 1261m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 21 maja 2019 Kategoria Wyprawa, Surly-arch

Amico di bico, dz. 15, pod deszczem Toskanii

Z Perugii wyjechałem o 9:30. Siąpiło. Na początek oczywiście potężny zjazd (max prędkość dnia), więc szybko udało się zmarznąć. Morale mi po tym siadło i już do końca dnia miałem kryzys - chyba głownie motywacji, ale fatalnie się jechało. W związku z tym postanowiłem oszukać i na dole wsiadłem w pociąg. Niestety dojeżdżał tylko do Citta di Castello, ale i tak udało się przebyć 45km i uciec deszczowi. W Citta było ok 16 stopni i nie padało, ale zachmurzenie 100%. No to jadę. Powoli, jak żółw ociężale, z wieloma zatrzymaniami na różne pierdoły, ale jadę. Jakoś się dotoczyłem do Sansepolcro, gdzie w Pennym uraczyłem się półlitrowym jogurtem. Myślałem, że mnie to rozrusza, ale gdzie tam! Dalej słabizna. No, ale jadę. Przełączka, zjazd, początek biga. Jak już jest big, to trochę bardziej się chce jechać, bo przynajmniej wiadomo po co. Ale są też minusy, bo to mój ostatni big na Półwyspie Apenińskim. Co to będzie w przyszłości...? Czy będzie po co przyjeżdżać do mojej ukochanej Italii...? Na szczęście zostało jeszcze dużo bigów we włoskich Alpach. Ale to nie to samo, bo sezon bardzo krótki. Z drugiej strony w maju mają tu aktualnie gorszą pogodę niż w Polsce, więc żaden cymes :P

No, ale jadę. Końcówka biga na lekko, bo to skok w bok (sakwy w krzaczorach). Na górze opactwo Abbazia della Verna, chyba dość słynne, bo sporo odwiedzających. Ale architektonicznie nudne, okolica zalesiona i bez widoków, a końcówka podjazdu po kamorach, więc okropna. Ogólnie słabo i szkoda, że takie wspomnienie zostanie na koniec po apenińskich bigach :P

Potem już tylko zjazd na kemping w Chiusi della Verna. Wziąłem domek za 12 EUR, bo z moim dzisiejszym sprężem nawet nie chciało mi się myśleć o rozbijaniu namiotu :P
Kemping na szczęście ma przyzwoite WiFi, bo nie ma zasięgu komórkowego, więc bez WiFi byłaby kompletna lipa. Oczywiście do domku nie sięga, trzeba przyjść pod recepcję. W prysznicu woda przez długi czas lodowata, wreszcie jak się wydarłem na nią z wściekłością to zaczęła lecieć letnia. Umyłem się w takiej i jak najszybciej stamtąd uciekłem :P

Ogólnie słaby dzień, no i ani jednego zdjęcia nie zrobiłem...

Prosta kreska to przejazd pociągiem
  • DST 69.47km
  • Czas 04:13
  • VAVG 16.48km/h
  • VMAX 62.74km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 1325m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 20 maja 2019 Kategoria Wyprawa, Surly-arch

Amico di bico, dz. 14, il mio amore nuovo

Zerwałem się bardzo wcześnie, żeby zdążyć na pociąg na 7:30. Zdążyłem bez problemu. W Maceracie piękna pogoda, słonecznie i już przed 8 wręcz gorąco. No, ale pociąg wywiózł mnie w góry - do Fossato di Vico, a tam zimno, pochmurno, wietrznie i zanosi się na deszcz. Oczywiście.
Nic to, jadę na biga Cima Mutali. Na górze wiało już solidnie, jak na PRAWDZIWYM bigu :P Droga w fatalnym stanie, w dół się słabo jechało, ale jakoś poszło. Zbieram bambetle (zostawione w zrujnowanym fragmencie domu, jakby zbiorniku na wodę czy coś - bardzo fajna miejscówka - i lecę do głównej. W międzyczasie zaczyna padać. Nawet sprawdzam pociągi do Asyżu i Perugii, ale zwycięża duch walki. Na SS4 oczywiście okazuje się, ze jest zakaz dla rowerów, ale olewam i jadę. To zresztą tylko 3 km. Eleganckie pobocze, asfalt jak stół, nie wiem, co im tam rower przeszkadzał...? No, ale nikt nawet nie zatrąbił :)

Potem podjazd na boczną grańkę, dwa razy po 250m, ze zjazdem pośrodku, łącznie na wysokość 800. Po drodze dwa razy deszcz, ale na szczęście na górze się trochę przetarło i nawet były widoki. Zjazd na 350, kawałek podjazdu zboczem doliny rzeki o uroczej nazwie Tescio i jestem w słynnym Asyżu, czyli we włoskim San Francisco ;)









Zdjęcia niewiele oddają, trzeba jednak samemu zobaczyć. Miasteczko bardzo ładne, bo chociaż architektonicznie podobne do mnóstwa innych włoskich miasteczek na zboczach wzgórz, to tym się różni od innych, że jest niesamowicie zadbane. Każda kamienica odrestaurowana i błyszcząca szarością granitu. Oczywiście sporo turystów łażących gdzie popadnie, ale jakoś przebrnąłem :)

Potem kilkanaście kilometrów po płaskim (!!) i wreszcie jest Todis - ostatni na trasie! :( Małe zakupy (duże się nie mieszczą :( ) i zaczyna się podjazd do Perugii. Na szczęście znalazłem drogę o łagodnym nachyleniu 4-6%, bo są i kilkunastoprocentowe, a to mi się na koniec dnia nie uśmiechało :)



Perugia z dołu wygląda ładnie, ale jak się już w niej jest, to okazuje się, ze jest zajebista! Jak połączenie rzymskiego Rione I Monti i Wenecji bez kanałów! Urocza, śliczna, najładniejsze miasto świata! Zakochałem się!! :))

Niech zdjęcia i filmik mówią za mnie :)










Po raz kolejny bezapelacyjnie stwierdzam, że o ile w innych krajach czasem zdarzają się bardzo ładne miasta (Edynburg, Barcelona, Budapeszt, Hallstadt, Bled, Carcassone,...) o tyle we Włoszech bardzo rzadko zdarzają się miasta inne niż śliczne, urocze, fantastyczne. Nie wiem, jak Włosi to robili przez wieki, ale architektonicznie NIKT w Europie nawet się do nich nie zbliża! Berretto basso! ;)
  • DST 81.69km
  • Czas 05:11
  • VAVG 15.76km/h
  • VMAX 56.33km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 1772m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 maja 2019 Kategoria Wyprawa, Surly-arch

Amico di bico, dz. 13

Początkowo miałem w planach zrobić dziś pętelkę z bigiem i jechać dalej, ale w świetle wczorajszych doświadczeń i dzisiejszej prognozy (miało być gorzej niż wczoraj, było lepiej i to sporo) postanowiłem poprzestać na pętelce i zrobić sobie dzień "półrestowy". Zwłaszcza, że przedwczoraj dowiedziałem się o czymś, co sprawia, że absolutnie nie mam się po co spieszyć, ponieważ druga część planowanej trasy - alpejska - nie dojdzie do skutku. Mój zacny a niedoszły Towarzysz złapał bowiem kontuzję :( W każdym razie plan się lekko posypał i wskutek tego mam czas :) A biorąc pod uwagę pogodę i megatony śniegu w Alpach rozważam pojechanie zamiast tego na Sardynię. Bliżej niż z Florencji (koniec mojej trasy w Apeninach) już pewnie w życiu nie będę miał :P

Dziś tylko do Recanati (miejsce urodzin "włoskiego Mickiewicza" - Giacomo Leopardiego), potem na biga Montelupone i powrót do Maceraty. No i zwiedzanie centrum pod wieczór. Strasznie strome podjazdy. Do Recanati 15-18%, na Montelupone 16-20%!! No, ale w końcu to big - skoro niski to chociaż stromy :)

A i suma podjazdów dziś szokująco duża w porównaniu do dystansu. Nie chciałbym mieszkać w tej okolicy :P


  • DST 52.17km
  • Czas 03:16
  • VAVG 15.97km/h
  • VMAX 71.82km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 1252m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 18 maja 2019 Kategoria Wyprawa, Surly-arch

Amico di bico, dz. 12

Sąsiedzi okazali się super sympatyczni. Pokonwersowaliśmy, wypiliśmy po (ich) piwie, skosztowałem odrobinę lokalnych wędlin (szkoda, że już byłem po kolacji! ;), poopowiadałem o naszej rocznej wyprawie (zachwyceni, zwłaszcza ona, wyraźnie chciałaby też wyciąć taki numer :), obejrzałem dokładnie kamper od środka (super wypasiony! Chcę taki na starość!) i jeszcze na śniadanie zaprosili! A na koniec wymieniliśmy się kontaktami i mam nieustające zaproszenie do nich w okolice Lago di Garda :)
No, ale potem trza było ruszać. Oczywiście w deszczu.

Castelluccio - Forca di Presta (BIG) - Pieve Torina - Macerata. Większość dnia padało, pod koniec lało. Użyłem jak pies od stu dni ;)
Spaaaać...


  • DST 107.23km
  • Czas 04:56
  • VAVG 21.74km/h
  • VMAX 57.44km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 1044m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 17 maja 2019 Kategoria Wyprawa, Surly-arch

Amico di bico, dz. 11, w głuszy

Nie spieszyłem się, bo dziś dość łatwy dzień i nocleg na dziko, więc nie można być za wcześnie na miejscówce ;)
Wstałem po 7, wyruszyłem po 9, jeszcze zakupy (bo przede mną dwa dni bez sklepu) i jakoś tak zleciało. Ale dobrze wyszło, bo pogoda z każda chwilą była coraz lepsza. Ok południa już dość mocno świeciło słoneczko i było dobrze ponad 20 st :)
Trasa głownie krajówkami – jechało sie dobrze, bo ruch znikomy (o dziwo) aż do Griscioni, gdzie odbiłem na BARDZO boczną drogę na biga Forca Canapine. Tak boczną, że była wyłączona z ruchu, obwarowana zakazami i ostrzeżeniami o zagrożeniach. W to mi graj – będzie pusto! :)
Rzeczywiście było – nikogo. Nawet w domkach po drodze. Nie opuszczone, ale wyraźnie „zimują”. A droga gracko poobrywana powodziami, ale przejechać się dało :)
Potem był kawałek strada provinciale i znów odcinek zamknięty, ale napisano, że służbom ratowniczym w razie potrzeby wolno ostrożnie przejechać. Więc założyłem koguta na bagażnik i pojechałem ;) Super się tak jeździ wyłączonymi górskimi drogami – spokój, cisza, kontemplacja, brak smrodu...
Na bigu już byłem solidnie zmęczony, jednak chyba czuję wczorajsze Gran Sasso ;), potem zjazd znów zamknięta drogą, niby w remoncie, ale nic sie nie działo (może dlatego, że piątek po południu), podjazd na granice płaskowyżu obok Castelluccio i zaczęło się szukanie miejscówki. Miąłem kilka wytypowanych, ale każda miała jakieś wady. A to brak wody, a to brak zasięgu, a to stado owiec w pobliżu i pasterz strzygący ku mnie okiem oraz jego psy strzygące wszystkim ;)
Więc tam tylko nabrałem wody i zjeżdżam na płaskowyż ku ostatniej upatrzonej w necie miejscówce. Jest. Bajka! W sezonie to jest chyba nawet pole namiotowe (nie aż kemping), ale teraz nikogo. Kilka stolików z ławkami, przyczepa osłaniająca od wiatru, który się trochę nasilił, równa łączka, źródełko wody 100 metrów dalej i FANTASTYCZNE widoki.



Czego chcieć więcej? No, może prądu i kibelka, ale ni ma ;)
Umywszy się w lodowatej wodzie ze źródełka (via wór na wodę z końcówką prysznicową, dziękujemy ci Ortlieb! ;) i zjadłszy, siadłem by pokontemplować a tu... przyjechali sąsiedzi. Kamperem, para Włochów (właściwie to on Włoch, a ona z Paragwaju! :o), młodzi, mili sympatyczni. Zaprosili mnie na piwo, jak się rozlokują :) Fajnie, znów będzie okazja pokonwersować :)))

  • DST 89.70km
  • Teren 1.00km
  • Czas 05:18
  • VAVG 16.92km/h
  • VMAX 57.03km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 1745m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 16 maja 2019 Kategoria Wyprawa, Surly-arch

Amico di bico, dz. 10, Wielki Kamień

Rano po raz ostatni tutaj pociągiem. Tym razem znów do L'Aquili. Tu na sympatyczną kwaterę z booking. Pokój klitkowaty i łóżko chyba takie jakby polowe, ale gospodarz BARDZO miły i pomocny oraz adekwatnie rozmowny (nie przesadnie jak chyba większość Włochów i nie milczek jak mój poprzedni host) - sporo sobie gadam po włosku i się uczę :)

No, ale kwatera kwaterą, a tu trzeba jechać na Gran Sasso. Zrzuciwszy bety, zrobiłem lekki przepak i w drogę o 10:30.
L'Aquila - Tempera - Paganica - Filetto - Campo Imperatore (odśnieżone prawie do końca!) - Fonte Cerreto - Camarda - Paganica - Tempera - L'Aquila. No, ciężki big, jeden z zacniejszych, jakie robiłem poza Alpami. Przede wszystkim bardzo długi, ale też miejscami nachylenia dawały w kość (do 12%), było też sporo zjazdów na podjeździe (tu akurat winna była źle wyznaczona trasa na stronie bigów, jak wracałem już "swoją" to podjazdów było nieco mniej i droga lepsza). Ale za to widoki na górze wynagradzały wszystko! Dziś znacznie lepsza pogoda, miejscami nawet wyglądało słońce, na 2000 metrów było 13 stopni (w słońcu, w cieniu pewnie zero :p), a góry zapierały dech! O tak :)




  • DST 101.74km
  • Czas 05:02
  • VAVG 20.21km/h
  • VMAX 61.06km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 2117m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl