Informacje

  • Wszystkie kilometry: 215962.40 km
  • Km w terenie: 5246.65 km (2.43%)
  • Czas na rowerze: 433d 16h 48m
  • Prędkość średnia: 20.75 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 21 lipca 2019 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpaga na dwóch, dz. 9

Rano byliśmy zrypani na maxa. Wstaliśmy, ale czuliśmy się, jakbyśmy byli po dniu jazdy a nie przed :/
Więc postanowiliśmy, że jutro musi być rest. Tylko że nie tu, bo nie ma w okolicy żadnego sklepu, a na reście fajnie jest sobie podjadać pyszności, więc sklep musi być, a najlepiej Lidl, żeby te pyszności nie były jeszcze koszmarnie drogie (pozostałe markety mają ceny raczej norweskie). No więc spiąłem się i znalazłem kemping w Bellinzonie, gdzie są i markety. 30 km w dół doliny, więc po dzisiejszych bigach na lekko damy rade tam dociągnąć. Kemping co prawda strasznie drogi (40 CHF!), ale pewnie świetnie wyposażony za tę cenę, a my naprawdę mamy dość, więc te kilka(naście) franków różnicy w cenie jakoś przebolejemy. Dodatkowy plusik: kolejny, bardzo ciężki dzień, będzie krótszy o te 30 km. No to postanowione! :)

Start na Passo Lucomagno (Lukmanierpass) późno, bo po 9. Biorąc pod uwagę, ze nie musieliśmy zwijać obozu to wręcz żenująco późno. To najlepiej pokazuje, w jakim jesteśmy stanie, skoro kompletnie nie chce nam się ruszyć dup rano ;) Ale jak już ruszyliśmy, to nie było źle. Pierwsza przełęcz poszła dość sprawnie, na górze byliśmy ok 12. Zjazd długi, ale droga kiepska, więc niezbyt fajny. Drugi big na szczęście dużo krótszy, bo już mieliśmy serdecznie dość. Droga znów słaba (coś w tej Szwajcarii niezbyt te drogi mają), ale ruch malutki (w przeciwieństwie do Lucomagno) i na koniec ładne widoki, bo big jest na olbrzymiej tamie, więc troszki zapiera dech :)


Lago Luzzone


Tama zamykająca Lago Luzzone (widok w dół)


Zjazd bez historii. Powrót na kemping, pakowanie (leniwe bardzo, bo i upał się straszny zrobił) i napitalamy dalej w dół. Do Bellinzony docieramy przed 18 w sumie w niezłej formie, tylko Daniel coś narzeka, że chyba ma lekki udar. Bywa przy takiej pogodzie. Na szczęście po prysznicu odżył.



Kemping za to marniutki - miejsca na namiot w słońcu, nie ma na czym usiąść, do łazienek daleko (chociaż same łazienki OK) i bardzo ciężko o prąd. Generalnie za tę (koszmarną) cenę spodziewaliśmy się wypasów, a tu raczej taki standard na 3+ w szkolnej skali. No trudno, znaleźliśmy sobie w miarę osłonięte miejsce na namiot, niedaleko jest jedyny stół z ławkami na całym kempingu, więc od bidy jest gdzie usiąść i skombinowaliśmy sobie takie fikuśne foteliki do siedzenia.



Oby nikt się nie przychrzanił, że je sobie wzięliśmy. No i jest dobre WiFi, a to rzadkość. Więc może ten jutrzejszy rest będzie do zniesienia ;)

  • DST 107.77km
  • Czas 05:13
  • VAVG 20.66km/h
  • VMAX 67.98km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Podjazdy 2166m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl