Wpisy archiwalne w kategorii
Wyprawa
Dystans całkowity: | 61874.99 km (w terenie 1090.17 km; 1.76%) |
Czas w ruchu: | 3444:56 |
Średnia prędkość: | 17.96 km/h |
Maksymalna prędkość: | 78.01 km/h |
Suma podjazdów: | 862546 m |
Liczba aktywności: | 727 |
Średnio na aktywność: | 85.11 km i 4h 44m |
Więcej statystyk |
Środa, 13 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 39
W nocy lało jak z cebra i była burza, ale od rana na szczęście piękna pogoda. Zapłaciliśmy za nocleg w euro i dostaliśmy resztę w bośniackich markach (po bardzo uczciwym kusie, tj. średnim, jakiego w żadnym kantorze się nie dostanie!), więc było na zakupy. Zaraz obok był Konzum, gdzie zaopatrzenie DUŻO lepsze niż w Chorwacji, a ceny DUŻO niższe. Generalnie zbliżone do polskich. Potem jeszcze usiłowaliśmy kupić miejscową kartę SIM, ale bez powodzenia - nie trafiliśmy na żaden punkt sprzedaży. Za to w całym centrum Tomislavgradu było wifi :)
Wreszcie ruszyliśmy, chyba o godz. 10 albo i później. Lekko po górę, wiaterek w plecy, ładne widoki, niewielki ruch. Idylla :) Najpierw podjazd na kolejny płaskowyż, potem długo płasko aż do Kupresu (w międzyczasie wiatr zrobił się silny i boczny), skąd już tylko krótki podjazd na Kupreska Vratę, czyli biga. Zjazd aż do Bugojna bardzo długi, ale niezbyt stromy. W Bugojnie byłem w 2009 roku, ale nic nie rozpoznałem, więc nie wiem, czy się zmieniło. Tam też wreszcie dostaliśmy kartę SIM i doładowanie, ale już skrócony kod nie zadziałał, więc nie udało się kupić pakietu internetowego. Może jutro się uda, może coś musi się aktywować...? Przynajmniej rejestracja nie jest wymagana...
Z Bugojna jeszcze jeden podjazd, tym razem na przełęcz 1188 mnpm, było dość ciepło i słońce idealnie w plecy, więc niezbyt fajnie się jechało, ale jakoś poszło. Stamtąd ponad 20 km w dół do Travnika, gdzie mieliśmy obczajony nocleg w hostelu. Wg booking kosztował 20 EUR, na miejscu okazało się, że 30 marek, czyli 15,50 EUR :) Naprawdę sowite prowizje ma ten booking :)
A hostel wypasiony - standard niezłego hotelu. Brakuje chyba tylko lodówki w pokoju, poza tym jest super :)
Wieczór zszedł nam na załatwianiu noclegu w Sarajewie na kolejnych kilka dni. Jutro tam dotrzemy i zamierzamy kilka dni odpocząć, a AirBnB jak zwykle nie było zbyt skore do współpracy. Powinni naprawdę popracować nad swoim interfejsem...
Wreszcie ruszyliśmy, chyba o godz. 10 albo i później. Lekko po górę, wiaterek w plecy, ładne widoki, niewielki ruch. Idylla :) Najpierw podjazd na kolejny płaskowyż, potem długo płasko aż do Kupresu (w międzyczasie wiatr zrobił się silny i boczny), skąd już tylko krótki podjazd na Kupreska Vratę, czyli biga. Zjazd aż do Bugojna bardzo długi, ale niezbyt stromy. W Bugojnie byłem w 2009 roku, ale nic nie rozpoznałem, więc nie wiem, czy się zmieniło. Tam też wreszcie dostaliśmy kartę SIM i doładowanie, ale już skrócony kod nie zadziałał, więc nie udało się kupić pakietu internetowego. Może jutro się uda, może coś musi się aktywować...? Przynajmniej rejestracja nie jest wymagana...
Z Bugojna jeszcze jeden podjazd, tym razem na przełęcz 1188 mnpm, było dość ciepło i słońce idealnie w plecy, więc niezbyt fajnie się jechało, ale jakoś poszło. Stamtąd ponad 20 km w dół do Travnika, gdzie mieliśmy obczajony nocleg w hostelu. Wg booking kosztował 20 EUR, na miejscu okazało się, że 30 marek, czyli 15,50 EUR :) Naprawdę sowite prowizje ma ten booking :)
A hostel wypasiony - standard niezłego hotelu. Brakuje chyba tylko lodówki w pokoju, poza tym jest super :)
Wieczór zszedł nam na załatwianiu noclegu w Sarajewie na kolejnych kilka dni. Jutro tam dotrzemy i zamierzamy kilka dni odpocząć, a AirBnB jak zwykle nie było zbyt skore do współpracy. Powinni naprawdę popracować nad swoim interfejsem...
- DST 101.70km
- Teren 0.50km
- Czas 05:16
- VAVG 19.31km/h
- VMAX 60.27km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 1264m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 12 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 38
Dziś solidny dzień. Od rana pogoda niepewna, nawet zastanawialiśmy się, czy nie spauzować jeszcze jeden dzień, ale zwyciężył duch walki oraz chęć bycia w Sarajewie, gdzie zamierzamy się wybyczyć tanim kosztem ;)
Start o 8:10, a o 9:30 już byliśmy nas pierwszej przełęczy, gdzie troszkę pokropiło. Następnie w Zadvorje trafiliśmy na lokalny targ, gdzie spróbowaliśmy tutejszej wersji langoszy (nazwy nie zapamiętałem, jakby "Uspielak", ale nie była zbyt dobra. Raz, że bez żadnych dodatków, a dwa, że zdążył wystygnąć, zanim zjedliśmy, ale atmosfera targu fajna (handel wszystkim, a głównie szatkowaną na miejscu kapustą i workami z papryką), chociaż były i minusy: na drodze zrobił się korek.
Potem był zjazd, podjazd, zjazd i tak dalej bez historii oraz trochę deszczu, który przeczekaliśmy w Lidlu w Imotskim i super, bo trafił się tu gyros Eridanous, czyli jedno z naszych ulubionych mrożonych dań, którego w całej Chorwacji nie uświadczyliśmy. Trafił do sakwy i do wieczora robił za lodówkę :) Oraz udało się pozbyć resztki kun - mimo noclegów w wiąkszości pod dachem wydaliśmy mniej niż planowaliśmy :)
Potem było Modre Jezioro (wyschnięte/ ze spuszczoną wodą - jak to?) oraz Cerveno Jezero, które wrażenie robi naprawdę spore - jest to ponoć najgłębszy lej krasowy w Europie - ponad 500 metrów głębokości, z czego 250 metrów to głębokość samego jeziora.


Cerveno Jezero
Wreszcie była granica bośniacka, gdzie nawet i słońce momentami wyglądało i było wręcz za gorąco :) W Bośni dłuższy, ale łagodny podjazd na płaskowyż i potem bardzo długo płasko po płaskowyżu. Aż dziwne, ze nie ma tu żadnej bazy noclegowej, aż się prosi o jakieś agroturystyki, konie, rowery górskie, quady... Chyba Bośnia jeszcze nie dojrzała do turystyki, a szkoda. Zapraszamy niniejszym rodaków do odwiedzania. Rodaków, którzy ponoć w tym roku gremialnie rzucili się na Albanię, a tu równie pięknie i równie tanio :)

Płaskowyż
Płaskowyżem doturlaliśmy się aż do miasta Tomislavgrad, gdzie mieliśmy obczajony nocleg w motelu Papic (jedyny nocleg w Bośni w tej okolicy na booking i mimo oczekiwań, zę będzie tego sporo - jedyny faktycznie). Cena na booking 30 EUR, cena na miejscu 25,5 EUR, więc 17% do przodu :) Motel bardzo kulturalny, w standardzie Ibisa, ale w cenie 2-3 razy niższej. Jesteśmy bardzo zadowoleni, zwłaszcza, że łóżka wygodne, a po tak mocnym dniu (patrz podjazdy) pora dobrze wypocząć :)
Start o 8:10, a o 9:30 już byliśmy nas pierwszej przełęczy, gdzie troszkę pokropiło. Następnie w Zadvorje trafiliśmy na lokalny targ, gdzie spróbowaliśmy tutejszej wersji langoszy (nazwy nie zapamiętałem, jakby "Uspielak", ale nie była zbyt dobra. Raz, że bez żadnych dodatków, a dwa, że zdążył wystygnąć, zanim zjedliśmy, ale atmosfera targu fajna (handel wszystkim, a głównie szatkowaną na miejscu kapustą i workami z papryką), chociaż były i minusy: na drodze zrobił się korek.
Potem był zjazd, podjazd, zjazd i tak dalej bez historii oraz trochę deszczu, który przeczekaliśmy w Lidlu w Imotskim i super, bo trafił się tu gyros Eridanous, czyli jedno z naszych ulubionych mrożonych dań, którego w całej Chorwacji nie uświadczyliśmy. Trafił do sakwy i do wieczora robił za lodówkę :) Oraz udało się pozbyć resztki kun - mimo noclegów w wiąkszości pod dachem wydaliśmy mniej niż planowaliśmy :)
Potem było Modre Jezioro (wyschnięte/ ze spuszczoną wodą - jak to?) oraz Cerveno Jezero, które wrażenie robi naprawdę spore - jest to ponoć najgłębszy lej krasowy w Europie - ponad 500 metrów głębokości, z czego 250 metrów to głębokość samego jeziora.


Cerveno Jezero
Wreszcie była granica bośniacka, gdzie nawet i słońce momentami wyglądało i było wręcz za gorąco :) W Bośni dłuższy, ale łagodny podjazd na płaskowyż i potem bardzo długo płasko po płaskowyżu. Aż dziwne, ze nie ma tu żadnej bazy noclegowej, aż się prosi o jakieś agroturystyki, konie, rowery górskie, quady... Chyba Bośnia jeszcze nie dojrzała do turystyki, a szkoda. Zapraszamy niniejszym rodaków do odwiedzania. Rodaków, którzy ponoć w tym roku gremialnie rzucili się na Albanię, a tu równie pięknie i równie tanio :)

Płaskowyż
Płaskowyżem doturlaliśmy się aż do miasta Tomislavgrad, gdzie mieliśmy obczajony nocleg w motelu Papic (jedyny nocleg w Bośni w tej okolicy na booking i mimo oczekiwań, zę będzie tego sporo - jedyny faktycznie). Cena na booking 30 EUR, cena na miejscu 25,5 EUR, więc 17% do przodu :) Motel bardzo kulturalny, w standardzie Ibisa, ale w cenie 2-3 razy niższej. Jesteśmy bardzo zadowoleni, zwłaszcza, że łóżka wygodne, a po tak mocnym dniu (patrz podjazdy) pora dobrze wypocząć :)
- DST 107.39km
- Teren 0.50km
- Czas 06:28
- VAVG 16.61km/h
- VMAX 60.50km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 1900m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 36
Zebraliśmy się wyjątkowo wcześnie jak na nas (8:20 z kempingu), a to dzięki temu, że namiot był suchutki po nocy :)
Od rana wiało jak pojebane i to albo z prawego przodu albo i centralnie w pysk (wiatr SE). Do Splitu jeszcze jakoś szło, potem zwiedzanie miasta (fajne, starożytne, szkoda, że tłumy ludzi), ale potem już było ciężko. Znów nas lekko rzucało po drodze, znów jazda środkiem i trąbienie... Do Omiśa dociągnęliśmy chyba siłą woli i tu nas uratował przebłysk geniuszu: wpadłem na to, żeby uciec od morza i pojechać kanionem Cetiny zamiast Jadranską Magistralą. Raz, że widoki miały być ładne (były niespecjalne poza samym początkiem), a dwa, że wiało z grubsza po skosie od morza, a taki kanion stanowi niezłą osłonę. I faktycznie, w kanionie prawie nie wiało, tzn. były momenty, że łeb urywało, ale krótko, a nad morzem napieprzało cały czas. Za to były podjazdy, ale nie dramatyczne, dwa razy pod ok 250 metrów, z czego drugi podjazd był taki sam i na Jadranskiej, więc niewiele nadłożyliśmy :) Finalnie więc dobrze na tym wyszliśmy :)
Jak zaczął się zjazd przez Riwierę Makarską, to zaczęło też kropić wielkimi kroplami, ale na szczęście nie zrobiła się z tego (jeszcze) ulewa. Niemniej N. miała tym razem genialny pomysł, że nie śpimy na kempingu, tylko na kwaterze. I znaleźliśmy - apartament (sypialnia, kuchenka, łazienka, klima) za 25 EUR, czyli najtaniej dotychczas i chyba najfajniej, a w najgorszym razie nr 2 po Żulach, a o 7 EUR taniej od tychże :)
Wzięliśmy dwie noce, bo jutro mam skok na największego biga jesiennej części wyprawy, czyli Sv. Jure (1762 m npm, start z poziomu morza). I dobrze zrobiliśmy, bo właśnie twa burza :)
Od rana wiało jak pojebane i to albo z prawego przodu albo i centralnie w pysk (wiatr SE). Do Splitu jeszcze jakoś szło, potem zwiedzanie miasta (fajne, starożytne, szkoda, że tłumy ludzi), ale potem już było ciężko. Znów nas lekko rzucało po drodze, znów jazda środkiem i trąbienie... Do Omiśa dociągnęliśmy chyba siłą woli i tu nas uratował przebłysk geniuszu: wpadłem na to, żeby uciec od morza i pojechać kanionem Cetiny zamiast Jadranską Magistralą. Raz, że widoki miały być ładne (były niespecjalne poza samym początkiem), a dwa, że wiało z grubsza po skosie od morza, a taki kanion stanowi niezłą osłonę. I faktycznie, w kanionie prawie nie wiało, tzn. były momenty, że łeb urywało, ale krótko, a nad morzem napieprzało cały czas. Za to były podjazdy, ale nie dramatyczne, dwa razy pod ok 250 metrów, z czego drugi podjazd był taki sam i na Jadranskiej, więc niewiele nadłożyliśmy :) Finalnie więc dobrze na tym wyszliśmy :)
Jak zaczął się zjazd przez Riwierę Makarską, to zaczęło też kropić wielkimi kroplami, ale na szczęście nie zrobiła się z tego (jeszcze) ulewa. Niemniej N. miała tym razem genialny pomysł, że nie śpimy na kempingu, tylko na kwaterze. I znaleźliśmy - apartament (sypialnia, kuchenka, łazienka, klima) za 25 EUR, czyli najtaniej dotychczas i chyba najfajniej, a w najgorszym razie nr 2 po Żulach, a o 7 EUR taniej od tychże :)
Wzięliśmy dwie noce, bo jutro mam skok na największego biga jesiennej części wyprawy, czyli Sv. Jure (1762 m npm, start z poziomu morza). I dobrze zrobiliśmy, bo właśnie twa burza :)
- DST 87.43km
- Teren 0.50km
- Czas 05:33
- VAVG 15.75km/h
- VMAX 45.29km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 1142m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici dz. 35
Dziś od rana pogoda okej, ale z chmurami i opcją deszczu później, więc postanowiliśmy kontynuować nasz plan ucieczki do przodu. Z Udbiny do Gracaca rowerami, tam okazalo się, że mimo iż formalnie nie ma miejsca, to jednak pociąg zabierze nas z rowerami. Wiec kupiliśmy bilety za 244 kuny, wsiedliśmy bez problemu i heja. I całe szczęście, bo po drodze padało a nawet lało.
Wysiadłszy w Kastelu Starim skoczylem na biga Malacka (fantastyczne widoki na Split i Brac)

i pojechaliśmy na kemping. Tym razem w miarę niedrogi (102 kuny) i całkiem fajny, nad samym morzem, a nasz namiot stoi pomiędzy figowcem a granatowcem. I nawet cykady są :-)
Ale pogoda już nam szykuje kłody pod nogi, ponoć jutro ma mocno wiać w ryj :-\
Ps. Właśnie zamkneliśmy piąty tydzień wyprawy (!) i bynajmniej nie mamy dosyć (a przynajmniej ja ;-)
Wysiadłszy w Kastelu Starim skoczylem na biga Malacka (fantastyczne widoki na Split i Brac)

i pojechaliśmy na kemping. Tym razem w miarę niedrogi (102 kuny) i całkiem fajny, nad samym morzem, a nasz namiot stoi pomiędzy figowcem a granatowcem. I nawet cykady są :-)
Ale pogoda już nam szykuje kłody pod nogi, ponoć jutro ma mocno wiać w ryj :-\
Ps. Właśnie zamkneliśmy piąty tydzień wyprawy (!) i bynajmniej nie mamy dosyć (a przynajmniej ja ;-)
- DST 55.43km
- Czas 02:41
- VAVG 20.66km/h
- VMAX 48.27km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 629m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 34, ucieczka spod rynny
Od rana lało. Siedzieliśmy i myśleliśmy, co począć. Wyszły nam trzy warianty:
(1) Uciekamy w deszczu jak najdalej, najlepiej na wybrzeże, bo tam raczej nie pada - wada: odpuszczamy Jeziora Plitvickie, więc lipa (a nie kuny ;)
(2) zmieniamy kwaterę (bo ta była beznadziejna, jak padało, to nawet nie było gdzie usiąść, żeby zjeść, bo wszystkie stoliki były na dworze) i czekamy na lepszą pogodę i możliwość zwiedzenia Jezior, być może nawet kilka dni
(3) Zwiedzamy Jeziora pod drodze dokądkolwiek i dojeżdżamy jeszcze dziś tamże - w deszczu czy też nie, żeby trochę uciec spod rynny, tyle ile się uda.
Wygrała opcja nr 3, bo nie chcieliśmy siedzieć na tyłkach za ciężkie pieniądze, ale nie chcieliśmy też odpuścić Jezior. No i chyba los nas wynagrodził za odwagę, bo jak wyjeżdżaliśmy równo o godz. 10, to nie padało, a potem już tylko coraz bardziej nie padało :) Jeziora (piękne, niesamowite, fantastyczne, urwanie dupy!) zwiedziliśmy w tłumie ludzi, chłodzie (13 stopni) i dużym zachmurzeniu, ale suchą stopą a nawet kurtką.






Plitvicka Jezera
A potem było coraz lepiej - do przełęczy nad Korenicą nadal pochmurno i zimno, ale na dole nawet wyszło słońce i tak nam od czasu do czasu wychodziło aż do końca dnia :) Oby jutro tak samo, bo zamierzamy zrobić 36 km i uciec z zagrożonego rejonu w okolice Splitu pociągiem (jedynym w Dalmacji ;)
Catrnja - Plitvicka Jezera - Korenica - Bjelopolje - Udbina.
Nocleg w bardzo fajnej (choć niestety droższej, 41 EUR) kwaterze, gdzie wreszcie jest dużo miejsca, stół, kuchnia i inne niezbędne gadżety. Szkoda, ze dojechaliśmy dopiero o godz. 19 i jest mało czasu na cieszenie się tymi wspaniałościami ;)
(1) Uciekamy w deszczu jak najdalej, najlepiej na wybrzeże, bo tam raczej nie pada - wada: odpuszczamy Jeziora Plitvickie, więc lipa (a nie kuny ;)
(2) zmieniamy kwaterę (bo ta była beznadziejna, jak padało, to nawet nie było gdzie usiąść, żeby zjeść, bo wszystkie stoliki były na dworze) i czekamy na lepszą pogodę i możliwość zwiedzenia Jezior, być może nawet kilka dni
(3) Zwiedzamy Jeziora pod drodze dokądkolwiek i dojeżdżamy jeszcze dziś tamże - w deszczu czy też nie, żeby trochę uciec spod rynny, tyle ile się uda.
Wygrała opcja nr 3, bo nie chcieliśmy siedzieć na tyłkach za ciężkie pieniądze, ale nie chcieliśmy też odpuścić Jezior. No i chyba los nas wynagrodził za odwagę, bo jak wyjeżdżaliśmy równo o godz. 10, to nie padało, a potem już tylko coraz bardziej nie padało :) Jeziora (piękne, niesamowite, fantastyczne, urwanie dupy!) zwiedziliśmy w tłumie ludzi, chłodzie (13 stopni) i dużym zachmurzeniu, ale suchą stopą a nawet kurtką.






Plitvicka Jezera
A potem było coraz lepiej - do przełęczy nad Korenicą nadal pochmurno i zimno, ale na dole nawet wyszło słońce i tak nam od czasu do czasu wychodziło aż do końca dnia :) Oby jutro tak samo, bo zamierzamy zrobić 36 km i uciec z zagrożonego rejonu w okolice Splitu pociągiem (jedynym w Dalmacji ;)
Catrnja - Plitvicka Jezera - Korenica - Bjelopolje - Udbina.
Nocleg w bardzo fajnej (choć niestety droższej, 41 EUR) kwaterze, gdzie wreszcie jest dużo miejsca, stół, kuchnia i inne niezbędne gadżety. Szkoda, ze dojechaliśmy dopiero o godz. 19 i jest mało czasu na cieszenie się tymi wspaniałościami ;)
- DST 58.87km
- Czas 03:10
- VAVG 18.59km/h
- VMAX 55.82km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 864m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 6 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 32
Dziś nudny dzień - przelotowy. Trzy przełączki po drodze, poza tym z atrakcji Lidl i DM (pasta do zębów, dezodorant i jakiś napój izotoniczny w odpowiedniego kształtu butelce, która jest nowym bidonem N ;) Upał, ale już jutro pogoda ma się znów zrąbać...
Rizvanusa - Gospic - Licki Osik - Siroka Kula - Bunic - Korenica - Plitvice - Catrnja
Rizvanusa - Gospic - Licki Osik - Siroka Kula - Bunic - Korenica - Plitvice - Catrnja
- DST 86.48km
- Teren 0.50km
- Czas 04:24
- VAVG 19.65km/h
- VMAX 61.56km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 985m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 5 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 31
Dziś wiedzieliśmy, że przed nami dość wymagający dzień z bigiem na końcu, więc się spięliśmy i wyjechaliśmy o 8:15. A szło nam tak dobrze, że o 11:30 byliśmy w Karlobagu, czyli 50 km dalej i prze nami już był tylko big i zjazd :)
Niestety zrobił się upał i pierwsze kilkaset metrów kosztowało sporo wysiłku. Ale potem weszła znad lądu chmura i nawet zaczęło kropić, więc od razu przyjemniej się jechało. Big Stara Vrata ma świetnie poprowadzona szosę - nachylenie cały czas ok 5%, jedzie się doskonale. Na szczycie krótki tunel i potem... podjazd szerokim siodłem aż na przełęcz 4 km dalej. Ale już łagodnie. Tu przez przełęczą kemping Velebit w Stare Baske zrobiony na Hobbiton - domki z okrągłymi drzwiami, etc. - bardzo fajny. Niestety już zamknięty po sezonie. O 16 byliśmy więc na kempingu Rizvan City. Pojechalibyśmy dalej, ale nigdzie więcej nie ma kempingów, trzeba by spać pod dachem, a szkoda nam kasy, więc zostajemy tutaj. Zwłaszcza, że kemping wyjątkowo fajny, bo ma wszystko co trzeba, a oprócz nas jest tylko jedna para niemieckich emerytów, poza tym nikogo :)
Aczkolwiek drogo - 20 EUR.
Sveti Juraj - Donja Klada - Karlobag - Stara Vrata (BIG) - Rizvanusa.
Niestety zrobił się upał i pierwsze kilkaset metrów kosztowało sporo wysiłku. Ale potem weszła znad lądu chmura i nawet zaczęło kropić, więc od razu przyjemniej się jechało. Big Stara Vrata ma świetnie poprowadzona szosę - nachylenie cały czas ok 5%, jedzie się doskonale. Na szczycie krótki tunel i potem... podjazd szerokim siodłem aż na przełęcz 4 km dalej. Ale już łagodnie. Tu przez przełęczą kemping Velebit w Stare Baske zrobiony na Hobbiton - domki z okrągłymi drzwiami, etc. - bardzo fajny. Niestety już zamknięty po sezonie. O 16 byliśmy więc na kempingu Rizvan City. Pojechalibyśmy dalej, ale nigdzie więcej nie ma kempingów, trzeba by spać pod dachem, a szkoda nam kasy, więc zostajemy tutaj. Zwłaszcza, że kemping wyjątkowo fajny, bo ma wszystko co trzeba, a oprócz nas jest tylko jedna para niemieckich emerytów, poza tym nikogo :)
Aczkolwiek drogo - 20 EUR.
Sveti Juraj - Donja Klada - Karlobag - Stara Vrata (BIG) - Rizvanusa.
- DST 85.86km
- Czas 04:57
- VAVG 17.35km/h
- VMAX 60.16km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 1630m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 4 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 30, (ever)restowy
Sveti Juraj - Oltare (BIG) i z powrotem. Z góry piękne widoki :)
Poza tym dzień lenistwa :)
Poza tym dzień lenistwa :)
- DST 29.98km
- Czas 01:49
- VAVG 16.50km/h
- VMAX 52.85km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 996m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 29
Jadranską Magistralą do Senja. Bardzo silny wiatr od lądu (czyli generalnie boczny) powodował, że w miejscach, gdzie po prawej była przepaść (a była często) musieliśmy jechać środkiem jezdni, żeby nas nie zwiało. Oczywiście trąbili, idioci, bo kto to widział, żeby rower jechał środkiem jezdni?! Nawet Niemcy i Austriacy trąbili, widać, że jak opuszczą swój kraj, to zaraz boćwinką obrastają :P
Więc ich przepraszałem, chociaż w sumie nie wiem za co. Oni tracili pół minuty, a my ratowaliśmy zdrowie lub życie. Kretyni.
Z Senja skok w bok na Vratnik (BIG), wiatr więc był większość czasu w ryj. Szczęście, że jakoś zasłuchałem się w książce, bo bym zwariował walcząc z tym cholerstwem. W końcu wygrałem, widoki ze szczytu znów zapierały dech, a zjazd był z kolei poezją. Niesamowite uczucie jechać 50 kmh i słyszeć szum opon a nie wiatru...


Ostatnie 10 km do Svetego Juraja już przy mniejszym wietrze i tak jakoś się doturlalismy do kwatery - nomen omen - Natalija, gdzie jutro mamy dzień (ever)restowy :)
Więc ich przepraszałem, chociaż w sumie nie wiem za co. Oni tracili pół minuty, a my ratowaliśmy zdrowie lub życie. Kretyni.
Z Senja skok w bok na Vratnik (BIG), wiatr więc był większość czasu w ryj. Szczęście, że jakoś zasłuchałem się w książce, bo bym zwariował walcząc z tym cholerstwem. W końcu wygrałem, widoki ze szczytu znów zapierały dech, a zjazd był z kolei poezją. Niesamowite uczucie jechać 50 kmh i słyszeć szum opon a nie wiatru...


Ostatnie 10 km do Svetego Juraja już przy mniejszym wietrze i tak jakoś się doturlalismy do kwatery - nomen omen - Natalija, gdzie jutro mamy dzień (ever)restowy :)
- DST 77.17km
- Czas 04:22
- VAVG 17.67km/h
- VMAX 56.22km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 1300m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 28
Rano się chmurzyło i z oddali słychać było grzmoty, ale nie daliśmy się zniechęcić i wyruszyliśmy lekko po godz. 9. Niestety, wkrótce zaczęło popadywać, a potem i serio padać. Nie bardzo było gdzie przeczekać (drzewa szybko tracą swoje hydrofobowe właściwości ;), więc jechaliśmy dalej. Dla mnie to nawet spoko, bo było ostro pod górę - wolę być mokrym od deszczu niż od potu ;)
Wreszcie ok. 12 byliśmy na przełęczy pod bigiem Ucka Vojak, z której wykonałem szybki skok w bok, podczas gdy N. czekała w restauracji z ciepłą herbatą i wifi :) Po godzinie wróciłem a N. powitała mnie prognozą, że do końca dnia mają się przewalać burze, w nocy zaś ma lać i że w ogóle jest grzybnia. Zajrzeliśmy więc na booking i udało się znaleźć nocleg za 34 EUR w Dramalju, czyli kilka kilometrów bliżej niż kemping, na którym mieliśmy spać. No to jedziemy. Do Rijeki długi i dość łagodny zjazd, fajnie się jechało i nawet nie było zimno, jak założyliśmy na siebie wszystko, co fabryka dała ;) Widoki boskie.

Rijeka z lotu roweru
Na dole wyszło słonce i od razu zrobiło się gorąco, zakupy w Lidlu (nie ma naszej ulubionej paelli! :( ) i lecimy przez miasto. Niezbyt ładne, ale położone nieziemsko. Głowna droga w miarę po poziomicy, ale wszystkie boczne ulice strome jak sukinkot. Jeszcze wizyta w kantorze (kun mieliśmy tylko "na start") i opuszczamy miasto Jadranską Magistralą. Droga wiedzie cały czas w górę i w dół, ale widoki między Rijeka a Kraljavicą były takie, że nawet (częściowo) wynagrodziły wciąż co chwilę padający deszcz. Obłęd!


Most na wyspę Krk
Trochę zmarznięci, ale w sumie w nie najgorszej formie dotarliśmy przed godz. 19 do kwatery w Dramalju. Standard znacznie słabszy niż wczoraj, ale wciąż przyzwoity. Idzie żyć! :)
Rocko Polje - Vela Ucka - Vojak - Rijeka - Bakarac - Dramalj.
Wreszcie ok. 12 byliśmy na przełęczy pod bigiem Ucka Vojak, z której wykonałem szybki skok w bok, podczas gdy N. czekała w restauracji z ciepłą herbatą i wifi :) Po godzinie wróciłem a N. powitała mnie prognozą, że do końca dnia mają się przewalać burze, w nocy zaś ma lać i że w ogóle jest grzybnia. Zajrzeliśmy więc na booking i udało się znaleźć nocleg za 34 EUR w Dramalju, czyli kilka kilometrów bliżej niż kemping, na którym mieliśmy spać. No to jedziemy. Do Rijeki długi i dość łagodny zjazd, fajnie się jechało i nawet nie było zimno, jak założyliśmy na siebie wszystko, co fabryka dała ;) Widoki boskie.

Rijeka z lotu roweru
Na dole wyszło słonce i od razu zrobiło się gorąco, zakupy w Lidlu (nie ma naszej ulubionej paelli! :( ) i lecimy przez miasto. Niezbyt ładne, ale położone nieziemsko. Głowna droga w miarę po poziomicy, ale wszystkie boczne ulice strome jak sukinkot. Jeszcze wizyta w kantorze (kun mieliśmy tylko "na start") i opuszczamy miasto Jadranską Magistralą. Droga wiedzie cały czas w górę i w dół, ale widoki między Rijeka a Kraljavicą były takie, że nawet (częściowo) wynagrodziły wciąż co chwilę padający deszcz. Obłęd!


Most na wyspę Krk
Trochę zmarznięci, ale w sumie w nie najgorszej formie dotarliśmy przed godz. 19 do kwatery w Dramalju. Standard znacznie słabszy niż wczoraj, ale wciąż przyzwoity. Idzie żyć! :)
Rocko Polje - Vela Ucka - Vojak - Rijeka - Bakarac - Dramalj.
- DST 87.15km
- Czas 05:25
- VAVG 16.09km/h
- VMAX 54.11km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 1609m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze