Informacje

  • Wszystkie kilometry: 214788.57 km
  • Km w terenie: 5226.55 km (2.43%)
  • Czas na rowerze: 431d 07h 48m
  • Prędkość średnia: 20.75 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2021

Dystans całkowity:1549.31 km (w terenie 59.25 km; 3.82%)
Czas w ruchu:76:23
Średnia prędkość:20.28 km/h
Maksymalna prędkość:77.37 km/h
Suma podjazdów:20091 m
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:64.55 km i 3h 10m
Więcej statystyk
Piątek, 17 września 2021 Kategoria Wypad, !Surlier

Chorwenia*, dz. 7, restowy

A siódmego dnia odpoczywał. Więc tylko po mieście Bosanski Novi Grad.

A w tym (na oko) niewielkim miasteczku (10 tys mieszkańców?) są 3 markety nieco większe od Lidla, dobrze zaopatrzone i niedrogie. Czynne od 6 do 22! I w zasadzie puste. Rano było może kilkunastu klientów, a jak po południu zajrzałem do innego, to byłem sam. Za to na ulicach i w knajpach dużo ludzi, również przed południem. I kolejki do bankomatów! Szok! Kiedy ci ludzie pracują, że mają co wypłacać i za co pić?!


Główny deptak


Nie wiem, co to było :-(


Widok sprzed wejścia do mojego motelu


Widok z bulwaru. Są i pozytywy ;-)
  • DST 5.81km
  • Czas 00:26
  • VAVG 13.41km/h
  • VMAX 22.10km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 7m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 16 września 2021 Kategoria !Surlier, Wypad

Chorwenia*, dz. 6

Start o 8:15, kupno bagietki w markecie i heja na granicę. Bez problemu, pokazałem certyfikat szczepienia i tyle.

Po Chorwacji od razu widać, że biedniejsza od Słowenii, Karlovac nieco "straszy", a im dalej w głąb kraju, tym biedniej. Nieotynkowane domy, zaniedbane gospodarstwa, opuszczone budynki, starsze samochody.


Karlovac




"interior" 


Rzeka trochę brudna, ale chyba nie aż tak...?


Ale drogi, nawet w dalekim "interiorze" o dziwo nieco lepsze niż w Słowenii. 


Mój dzień natomiast dość nudny, bo polegał na dojechaniu pod biga, zrobieniu go (bardzo łatwy!) i dojechaniu na nocleg. Dzięki ciekawemu audiobookowi (David Eagleman - The Brain, polecam!) jakoś to przetrwałem, ale ogólnie czuć było, że organizm ma już mocno dosyć jazdy i trzeba wreszcie odpocząć. 



Aha, na koniec była jeszcze granica bośniacka, też bez problemu. A w Bośni porównywalnie biednie, ale dużo więcej "życia", miasto jakoś tam istnieje i działa, mimo, że formalnie to też zadupie. Ale widać, że kraj jakoś "ciąży" ku zachodowi i w tej rejon ludzie raczej przyjeżdżają niż go opuszczają - duży kontrast z położoną tuż za rzeką wschodnią Chorwacją. 


Bosanski Novi Grad

Metlika - Karlovac - Glina - Vratnik Zrinska Gora (big) - Dvor - Bosanski Novi Grad. 
  • DST 157.55km
  • Teren 0.75km
  • Czas 06:52
  • VAVG 22.94km/h
  • VMAX 65.48km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 1222m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 września 2021 Kategoria !Surlier, Wypad

Chorwenia*, dz. 5

Mimo horrorystycznych odgłosów trwających aż do rana, noc przebiegła spokojnie. Za to rano straszna rosa i raptem 7 stopni. Namiot zwinąłem kompletnie, absolutnie mokry, jakbym go zwijał podczas ulewy.

Start o 8:30 i bardzo przyjemne falowanie do Kocevja (pizza na drugie śniadanie!) i dalej. W międzyczasie zrobił się upał, więc w południe zrobiłem postój na lancz i suszenie namiotu. Wysechł w kwadrans :-)

Potem Novo Mesto, gdzie zakupy, głównie wody, bo kranikow tu niestety nie ma. No i na biga. Początkowo bardzo łagodnie, potem 6-8%, a później zrobił się szuter. Ale kulturalny, jak w Szwecji z grubsza.

Tak sobie dociagnąłem na wysokość 950, gdzie na rozstaju porzuciłem sakwy i ostatnie 200m zrobiłem na lekko. Święta Góra Trdinov Vrh leży na granicy z Chorwacją i jest tam sloweńska baza wojskowa, mimo, że jakoby powinna być chorwacka. Generalnie skomplikowana historia z czasów wojen bałkańskich. W każdym razie zawczasu zdecydowałem, że nie byłoby mądrze przekraczać tam granicy na dziko. Jak się okazało, spokojnie można było, ale dobrze wyszło, bo dalsza trasa strasznie mi się podobała. 

Powrót po sakwy i dalej w dół szutrem. Daleeko. Ale że szuter niezły, to wpadłem w jakiś trans i świetnie mi się jechało. A jak się wreszcie pojawił asfalt, to dalej było świetnie. Wręcz byłem "in the zone". I tak sobie leciałem w dół 45kmh, w tym na czerwonym świetle na dwóch wahadłach (kto by się zatrzymywał na pustych wahadłach, skoro zawsze można uciec na drugą stronę?!). A tu zonk! Za drugim z nich wyprzedza mnie cywilne auto (pani kierowca coś do mnie krzyczała, jak wjeżdżałem na czerwonym na drugie z wahadeł, ale pczywiście nie słyszałem, nie mówiąc o zrozumieniu), po chwili staje i wyskakuje z niego... policjant! :O

Najpierw chcieli 40 eur, potem 80 (pewnie policzyli, że po 20 na łebka to grosze). Wyglądało, że to będzie droga przejażdżka. No, ale zadarli z moją "zoną" i to był ich błąd. Za długo debatowali w aucie i mnie spisywali. W którymś momencie wyskoczyli z auta, wyciągnęli kamizelki kuloodporne i je założyli! Myślę sobie: albo jestem na liście groźnych terrorystów, albo dostali wezwanie na strzelaninę. I faktycznie, po chwili podchodzi pan i mówi, że zdecydowali mnie puścić bez mandatu! I pojechali. Mówiłem, you don't mess with the zone, bro!* :-D



Potem jeszcze zakupy i kilka kilometrów na kemping za Metlika. Fajny, z oświetloną kuchnią w wiacie i kulturalną łazienką. Bardzo dobry dzień! :-)


The Touring Machine 

*
Po równo roku życie dopisało pointę: przyszło wezwanie do polskiej (!) prokuratury ws. mandatu wystawionego w Słowenii...**
** Jakoś nie udało mi się znaleźć terminu, żeby odwiedzić prokuraturę (wezwanie przyszło, jak byłem na wyprawie w Hiszpanii, zadzwoniłem, wytłumaczyłem i o dziwo nie było problemu z przełożeniem), a jak się odezwałem po powrocie, to się okazało, że odesłali dokumenty do Słowenii z adnotacją, że adresata nie znaleziono. Nie wiem, jaki jest termin przedawnienia, ale coś czuję, że jednak mi się upiecze :p 
  • DST 120.46km
  • Teren 23.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 20.08km/h
  • VMAX 60.25km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 1700m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 września 2021 Kategoria !Surlier, Wypad

Chorwenia*, dz. 4

Wyjazd krótko po 8. Początek zrobiłem innym wariantem, mając nadzieję na mniej podjazdów. Chyba było mniej, ale i tak za dużo. Nie można było serwisówki wzdłuż autostrady puścić? :O


W tle Triglav

W Kranju postój w Lidlu. Asortyment bez szału, podobny do austriackiego, ale chyba uboższy, a ceny bardzo podobne. No, ale chleb, parówki i czekoladę mieli :-P

Potem okropną drogą do Lublany. Wąsko, duży ruch, kiepska nawierzchnia i zakazy dla rowerów, a alternatywy brak. Po drodze zaczęło mi mocno skrzypieć w prawym pedale. Ewidentnie poszło łożysko. Strach tak jechać jeszcze prawie 1000km... W Lublanie, po dość wymagających poszukiwaniach sklepu/ serwisu kupiłem nowe pedały za 16 euro. I spokój. 




Lublana bardzo słaba, ścieżki rowerowe fatalne, ruch duży i upał. Dziękuję. 

Potem znów ruchliwa droga, wreszcie z Rybnicą skręciłem w boczną i zrobiło się spokojnie i ładnie. I późno. I mokro, niezła ulewa musiała wcześniej być. Jeszcze przełączka, falowanie i jestem w Kocevskej Rece.

Woda z baru, sakwy w krzaki i lecę na biga. Zmęczył mnie ten dzień, więc mimo że na lekko i niezbyt stromo, to ciężko szło. Na górze jestem o 18:10. Natychmiast zjazd, bo bar z wodą czynny do 19, mają ciepłą, a ja muszę zatankować na dziki nocleg. 



Po drodze sprawdzam jeszcze boczną dróżkę nad jezioro i znajduję super miejscówkę. Jest gdzie się rozbić, umyć, jest nawet dżizas! :-)
Jest też co prawda zakaz biwakowania i jacyś ludzie siedzą, ale co tam, jakoś się przecież dogadamy! Jak po 20 minutach wracam z wodą, to już ich nie ma :-)




Mycie w jeziorze, namiot, kolacja i słuchanie odgłosów nocy. Jakieś okropne ryki i stukanie z oddali. Pewnie duża obora, ale w samotności i ciemności brzmi dość horrorystycznie :-)

* (c) Huann
  • DST 110.79km
  • Teren 4.60km
  • Czas 05:07
  • VAVG 21.65km/h
  • VMAX 61.90km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 1166m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 września 2021 Kategoria !Surlier, Wypad

Slow ChorBiGi* dz. 3

Start tym razem punkt 8. Zimno. Cała dolina w cieniu i 9 stopni. Ale lekko pod górę, więc po kilku kilometrach jednak zdejmuje bluzę. 

W Bad Vellach skręcam z głównej szosy i uderzam na boczną przełęcz Pavlicevo Sedlo. Od początku stromo: 9-12%. Ale wg profilu miało być 19, więc w sumie pikuś :-)

Z czasem coraz więcej słońca, więc robi się przyjemnie. Na przełęczy już można siedzieć w samej koszulce :-)



Jem, ubieram się i zjeżdżam. Coś mi dziwnie szumi w tylnym hamulcu. W Solcavie oglądam dokładnie klocki i owszem, do wymiany. Chyba po raz pierwszy nie w deszczu :-P A jeszcze jest woda, żeby ręce umyć. Panie, luksus! 

Potem jeszcze trochę zjazdu ładną, "gorżowatą" doliną do Luce i tu zaczyna się podjazd. Oraz zakaz ruchu, bo szosa w remoncie. Oczywiście jadę. Po kilku kilometrach kładą nowy asfalt. Trochę się kleję, ale jadę. Fragmentem przy samej rozściełarce przebijam się łąką, a potem już tańczę pomiędzy walcami :-) i nikomu to nie przeszkadza. A w Holandii musiałbym raczej drżeć o życie :-P

Potem zasadnicza cześć podjazdu i na koniec długi, lekko opadający trawers ma biga Crnivec. No to drugi zaliczony, dobra nasza! I nawet jest woda na przełęczy :-)

Zjazd do Kamnika poszedł sprawnie mimo kiepskiej nawierzchni, a potem już niemal płasko do Kranja. Tu okazało się, że w Słowenii są Eurospiny. Wooow! Co prawda asortyment nieco inny niż w Italii, ale jednak znalazłem sporo moich ulubionych produktów :-)

Wreszcie żabi skok (acz strasznie czeski) do Radovljicy, gdzie na kempingu rozbijam namiot, zostawiam sakwy i jadę do Bledu po ostatniego biga dziś. Niestety widoki nie dopisały, dużo lepsze byłyby rano :-/



Powrót na kemping i bardzo przyjemny wieczór, bo o godz. 21 jest 20 stopni :-)



*ciut lepiej? Chyba nie :/
  • DST 135.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 06:33
  • VAVG 20.61km/h
  • VMAX 55.70km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 2136m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 września 2021 Kategoria !Surlier, Wypad

Slow ChorBiH* dz. 2

Start krótko po 8. O 9 mam już bagaże skitrane w lesie i ruszam na biga Grosser Speikkogel. 1700m podjazdu, zaiste alpejskie przewyższenie! 

Wszelako z dwoma dłuższymi postojami na solidne żarcie wszedł w miarę bez problemu i o 12 jestem na górze. 12 stopni i niezła chmura, nawet ładnie :-)




Ubiórka, zjazd. Źródełko na wysokości 1100 (dziś miałem mocne postanowienie się nie odwodnić i chyba się udało), potem sakwy z lasu i jadę dalej. Gorąco i słaby wiatr w pysk. Ale w sumie reszta dnia bez historii poza kebabem w Völkermarkt oraz ładnym jeziorem tamże.



Na kwaterę w Bad Eisenkappel docieram o 17:30. Lajcik, ale nie ma co dziś dalej jechać, bo zaraz zaczyna się kolejny big, a kempingu w okolicy brak. Miejsca na dziko też nie znalazłem na guglu, chociaż w terenie bym coś wyskrobał chyba. No, ale kwatera już zarezerwowana i nawet jak na Austrię to niedroga, bo 37 eur. 



*też do dupy ;-)
  • DST 91.94km
  • Czas 05:25
  • VAVG 16.97km/h
  • VMAX 74.89km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 2358m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 września 2021 Kategoria Wypad, !Surlier

ChorSloBih* dz. 1

Raniutko pociągiem do Grazu. Tamże małe zwiedzanie, całkiem przyjemne miasto! A zwłaszcza schody mają fajne ;-)







No i wyspę na Murze :-)



Potem czechy do Deutschlandsbergu, skąd start na biga Weinebene. Dał mi popalić! Pierwsza połowa to 11-13% w upale, a nigdzie nie było wody. Druga już lżejsza, ale z odwodnienia niemal łapały mnie skurcze, więc kiepskie tempo miałem. Wreszcie się dowlokłem, a na górze był gasthaus i woda. Mniam! 

Zjazd pyszny! Długie, równe proste z dużymi nachyleniami. Trzy razy przekraczałem 70 kmh :-) Były warunki i na 80, ale akurat była łata kiepskiej nawierzchni, a z naprzeciwka trzy motocykle, więc zamiast ją ominąć, musiałem przyhamować, niestety. 



Nocleg na kwaterze z bookingu. Całkiem spoko, tylko gospodarz się spóźnił niemal pół godziny. No, ale potem nadrobiłem ten czas, piorąc w pralce, zamiast ręcznie ;-)

*Beznadziejna nazwa, wiem. Może z czasem wymyślę lepszą. 
  • DST 98.24km
  • Czas 05:08
  • VAVG 19.14km/h
  • VMAX 77.37km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 1993m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 września 2021 Kategoria Użytkowo, !Batawóz

Po mieście Wiedeń

  • DST 22.58km
  • Czas 01:10
  • VAVG 19.35km/h
  • VMAX 31.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 147m
  • Sprzęt Batavus
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 września 2021 Kategoria !Batawóz, Użytkowo

Po mieście Wiedeń

  • DST 17.74km
  • Czas 01:00
  • VAVG 17.74km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 112m
  • Sprzęt Batavus
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 6 września 2021 Kategoria !Batawóz, Użytkowo

Po mieście Wiedeń

  • DST 21.64km
  • Czas 01:09
  • VAVG 18.82km/h
  • VMAX 27.50km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 133m
  • Sprzęt Batavus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl