Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2010
Dystans całkowity: | 2790.22 km (w terenie 12.90 km; 0.46%) |
Czas w ruchu: | 147:11 |
Średnia prędkość: | 18.96 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.00 km/h |
Suma podjazdów: | 39863 m |
Liczba aktywności: | 32 |
Średnio na aktywność: | 87.19 km i 4h 35m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 22 lipca 2010
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 20 i ostatni
Mariazell - Terz - Rohrer Sattel (ostatni BIG wyprawy - i całe szczęscie, mam dość podjazdów na kilka tygodni! ;) - Pernitz -Wiener Neustadt - Eisenstadt - Neusiedl - Bratyslawa - (pociąg) - Skalite - Przeł. Zwardońska - Zwardoń.
Potworny upał. Upał i parno. I gorąco, i duszno. MASAKRA!! A oprócz tego UPAŁ!!
No, ale chcieliśmy dziś być w Bratysławie i zakończyć tę nierówną walkę ;);) więc mimo to jechaliśmy. W Eisenstadt pożegnaliśmy się z Transatlantykiem, który pożeglował szybciej, żeby dojechać za Bratysławę, tam spać i nazajutrz dalej ciąć rowerem, aż dotnie do Ostrowca Świętokrzyskiego. A my powiedzieliśmy "pas". Udało się nam jeszcze dwukrotnie okrążyć Bratysławę - najpierw w Austrii, mając ją po prawej stronie, a potem na Słowacji, oglądając ją z lewej, zanim wreszcie wjechaliśmy do miasta (tak bystro poprowadzili drogę, no! :)
I tylko dzięki temu krążeniu wyszedł nam tak masakryczny dystans na koniec wyprawy. Mój rekord życiowy z pełnym bagażem, Serwecza chyba też, ale wtedy nawet sobie tego nie uświadomiliśmy. Że się powtórzę: MASAKRA :P
Potem już normalne słowackie życie, czyli:
- nie można się myć w umywalni na dworcu,
- szybciej wyciągaj portfel, skoro chcesz ODE MNIE kupić bilet na pociąg,
- kup no ode mnie kamerę wartą 900 EUR za 100 EUR - tu za rogiem jest mój sklep! (specjalnie dla Ciebie otworzę go o godz. 22... czyżby łomem? :p)
i takie tam inne. Krótko mówiąc - jakbym się cofnął o dobre 15 lat, ech młodość :D
No, ale jest pociąg, więc jadziem. Nocleg na dworcu w Żylinie też nie wypadł źle, natomiast porannego sprintu rowerowego na Przełęcz Zwardońską nie zapomnę chyba nigdy. 11 km/h na dziesięcioprocentówce z pełnym bagażem to jest coś, no nie?! :D Ale na pociąg w Zwardoniu zdążyliśmy... na styk :)
Potworny upał. Upał i parno. I gorąco, i duszno. MASAKRA!! A oprócz tego UPAŁ!!
No, ale chcieliśmy dziś być w Bratysławie i zakończyć tę nierówną walkę ;);) więc mimo to jechaliśmy. W Eisenstadt pożegnaliśmy się z Transatlantykiem, który pożeglował szybciej, żeby dojechać za Bratysławę, tam spać i nazajutrz dalej ciąć rowerem, aż dotnie do Ostrowca Świętokrzyskiego. A my powiedzieliśmy "pas". Udało się nam jeszcze dwukrotnie okrążyć Bratysławę - najpierw w Austrii, mając ją po prawej stronie, a potem na Słowacji, oglądając ją z lewej, zanim wreszcie wjechaliśmy do miasta (tak bystro poprowadzili drogę, no! :)
I tylko dzięki temu krążeniu wyszedł nam tak masakryczny dystans na koniec wyprawy. Mój rekord życiowy z pełnym bagażem, Serwecza chyba też, ale wtedy nawet sobie tego nie uświadomiliśmy. Że się powtórzę: MASAKRA :P
Potem już normalne słowackie życie, czyli:
- nie można się myć w umywalni na dworcu,
- szybciej wyciągaj portfel, skoro chcesz ODE MNIE kupić bilet na pociąg,
- kup no ode mnie kamerę wartą 900 EUR za 100 EUR - tu za rogiem jest mój sklep! (specjalnie dla Ciebie otworzę go o godz. 22... czyżby łomem? :p)
i takie tam inne. Krótko mówiąc - jakbym się cofnął o dobre 15 lat, ech młodość :D
No, ale jest pociąg, więc jadziem. Nocleg na dworcu w Żylinie też nie wypadł źle, natomiast porannego sprintu rowerowego na Przełęcz Zwardońską nie zapomnę chyba nigdy. 11 km/h na dziesięcioprocentówce z pełnym bagażem to jest coś, no nie?! :D Ale na pociąg w Zwardoniu zdążyliśmy... na styk :)
- DST 220.72km
- Czas 09:56
- VAVG 22.22km/h
- VMAX 66.00km/h
- Temperatura 36.0°C
- Podjazdy 1499m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 21 lipca 2010
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 19
Rano wstaliśmy wypoczęci i stwierdziliśmy, że dziś nic ciekawego nie ma w planie, żadnych trudnych przełęczy ani innych wyzwań, więc pozostaje nam powalczyć o średnią ;) No i powalczyliśmy, zwłaszcza, że przez większość dnia mielismy fantastyczny wiatr w plecy! :)
A było tak: Schladming - Liezen - Admont - Park nardowy Gesäuse (kolejny fantastyczny kanion, który przelecieliśmy na pełnym biegu, bo akurat strzeliło nam do głowy się pościgać - ale i tak był przepiękny!) - Göstling - Lunz - Grubberg (BIG-pomyłka - za co ten BIG?!) - Langau - Zellerrain (tu już byliśmy z Serweczem naprawdę zmęczeni, więc skończyła się "walka o średnią" - Serwecz nawet wymiotował, podejrzewam, że to był niegroźny udar słoneczny - i gdyby nie to, że Transatlantyk nam wypruł do przodu i nie odbierał SMSów, to nalegalibyśmy, by w tej dolinie nocować; no, ale wypruł, więc raczej niegroźny BIG stał się prawdziwą drogą przez mękę; ale jeśli nie my, to kto?! ;) - Mariazell.
Nocleg na kempingu nad Erlaufsee - trochę zbyt wielu turystów, ale po tak "sytym" dniu prysznic był koniecznością ;)
A było tak: Schladming - Liezen - Admont - Park nardowy Gesäuse (kolejny fantastyczny kanion, który przelecieliśmy na pełnym biegu, bo akurat strzeliło nam do głowy się pościgać - ale i tak był przepiękny!) - Göstling - Lunz - Grubberg (BIG-pomyłka - za co ten BIG?!) - Langau - Zellerrain (tu już byliśmy z Serweczem naprawdę zmęczeni, więc skończyła się "walka o średnią" - Serwecz nawet wymiotował, podejrzewam, że to był niegroźny udar słoneczny - i gdyby nie to, że Transatlantyk nam wypruł do przodu i nie odbierał SMSów, to nalegalibyśmy, by w tej dolinie nocować; no, ale wypruł, więc raczej niegroźny BIG stał się prawdziwą drogą przez mękę; ale jeśli nie my, to kto?! ;) - Mariazell.
Nocleg na kempingu nad Erlaufsee - trochę zbyt wielu turystów, ale po tak "sytym" dniu prysznic był koniecznością ;)
- DST 189.93km
- Czas 07:57
- VAVG 23.89km/h
- VMAX 69.05km/h
- Temperatura 31.0°C
- Podjazdy 1840m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 lipca 2010
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 18
Hochtor (formalnie i chyba faktycznie najtrudniejszy podjazd wyprawy - od Heiligenblut nachylenie nie schodziło poniżej 9%, a dominowało 10-11, swoje dołożyły też skumulowane zmęczenie całą trasą i upał, który wrócił, by nas dręczyć ;) - Bruck - Bischofshofen (mielismy wjechać na Dientner Sattel - kolejny BIG - ale droga była zamknięta, a objazdem nie chciało nam się tłuc) - Radstadt - Mandling.
Nocleg na dziko w sąsiedztwie cementowni - spory ruch aut na bocznej dróżce w pobliżu, ale nikt się nie przyczepił ;)
Nocleg na dziko w sąsiedztwie cementowni - spory ruch aut na bocznej dróżce w pobliżu, ale nikt się nie przyczepił ;)
- DST 141.14km
- Teren 2.50km
- Czas 07:56
- VAVG 17.79km/h
- VMAX 69.00km/h
- Temperatura 29.0°C
- Podjazdy 2347m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 19 lipca 2010
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 17
Cortina d'Ampezzo - Passo Tre Croci (mocny podjazd z trzymającą "dziesiątką") - Misurina - Tre Cime di Lavaredo (na pewno najtrudniejszy podjazd na wyprawie, tyle że robiony "na lekko" nie był tak morderczy, zwłaszcza, że nie było upału. Ale trzymające nachylenie 14-16% to jest jednak coś :) no i świetnie było wreszcie zobaczyć tę "Mekkę wspinania" na własne oczy, wyrównawszy porachunki sprzed roku) - Misurina - piękny i długi zjazd - Dobiacco - dalsza cześć zjazdu, tym razem doliną Drawy, niestety już znacznie łagodniejszą i pod wiatr - Lienz (Aldi! tanie żarcie!) - Iselsberg (na mapie niepozorna przełączka, ale w terenie kawałek stromego, choć niezbyt długiego podjazdu - w upale i z zaskoczenia dała w kość, zwłaszcza Serweczowi ;) - Winklern - Mortschach.
Nocleg po raz pierwszy od kilku dni na kempingu - takim "chłopskim" - z oborą i stertą gnoju, ale zadbanym i z ciepłą wodą, a przy tym niedrogim. Należało nam się! ;)
Nocleg po raz pierwszy od kilku dni na kempingu - takim "chłopskim" - z oborą i stertą gnoju, ale zadbanym i z ciepłą wodą, a przy tym niedrogim. Należało nam się! ;)
- DST 130.67km
- Czas 06:43
- VAVG 19.45km/h
- VMAX 69.05km/h
- Temperatura 29.0°C
- Podjazdy 2114m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 lipca 2010
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
Le B.I.G Tour des Dolomites ;) dzień 16
Passo Costalunga (nie BIG, ale zaiste szkoda, bo podjazd bynajmniej nie łatwiejszy od np. Col de Braus czy Petit St. Bernard - to chyba sąsiedztwo Pordoi sprawia, że tej przełęczy nie przyznano miana BIGa) - Canazei - Passo Pordoi (wymagająca, trzyma nachylenie i nie odpuszcza) - Arabba - fantastycznie, trawersem wysoko na zboczu doliny poprowadzona droga - Livinallongo - Passo Falzarego - Passo Valparola (Falzarego porównywalne z Pordoi, a stamtąd trzyma 10% przez 1300 metrów na Valparolę na dość prostym odcinku, co sprawiło, że na powrotnym zjeździe naprawdę zdrowo się rozpędziliśmy i ja - trochę zapomniawszy, że nie mam bagażu, który bym mnie stabilizował - o mało co nie straciłem kontroli nad rowerem przy 65 km/h - na szczęście opanowałem - się i rower ;) - Pocol
Pierwszy nie upalny dzień wyprawy. Co więcej, bywało zimno! Na dole ok. 22 stopni, na przełęczach 12-14. Pochmurno. W sumie miła odmiana po dotychczasowych upałach, na szczęście nie padało, ale jak widać w Dolomitach zawsze jest znacznie gorsza pogoda niż w okolicy ;)
Zdecydowanie najfajniejszy nocleg na dziko na tej wyprawie. Namierzyliśmy mianowicie opuszczony dom "Casa Cantoniera" (dom dróżnika) przy szosie do Cortiny i okazało się, że to trzygwiazdkowy hotel za friko! ;) Szczegóły tutaj.
Pierwszy nie upalny dzień wyprawy. Co więcej, bywało zimno! Na dole ok. 22 stopni, na przełęczach 12-14. Pochmurno. W sumie miła odmiana po dotychczasowych upałach, na szczęście nie padało, ale jak widać w Dolomitach zawsze jest znacznie gorsza pogoda niż w okolicy ;)
Zdecydowanie najfajniejszy nocleg na dziko na tej wyprawie. Namierzyliśmy mianowicie opuszczony dom "Casa Cantoniera" (dom dróżnika) przy szosie do Cortiny i okazało się, że to trzygwiazdkowy hotel za friko! ;) Szczegóły tutaj.
- DST 110.83km
- Teren 1.00km
- Czas 07:47
- VAVG 14.24km/h
- VMAX 66.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 3191m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 lipca 2010
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 15
Zernez - Ofenpass (jedyny z naszych BIGów, na którym byłem wcześniej - z Transatlantykiem i Wilkiem - tyle że z drugiej strony; z tej zaskoczył nas sporym zjazdem w połowie podjazdu - jak to możliwe, że go nie pamiętalismy? :o) - Santa Maria - Glorenza (tu walnęliśmy pod marketem po dwa jogurty - we Włoszech żarcie jest ciut tańsze, więc można poszaleć ;) - Naturno - Merano (zapamiętany sprzed dwóch lat fantastyczny zjazd tunelami z zakazem do miasta) i wreszcie - walcząc z dużym wmordęwindem - Bolzano.
Mieliśmy pojechać za Bolzano, ale nas ten wiatr dobił. No i ten upał.
A w ogóle to mieliśmy jechać na Jaufenpass i dalej Vipiteno, ale w Merano doszło do burzliwej dyskusji, w toku której postawiliśmy na całkowicie nową trasę przez Dolomity, zamiast dublować kawałek z Vipiteno do Ortisei. Co prawda w ten sposób wypadł jeden BIG mniej, ale skróciliśmy nieco trasę i udało się znacznie ograniczyć fragmenty, które już znaliśmy, a Dolomity i tak zapewne dadzą nam w kość ;)
No i za Merano znaleźliśmy superprzyjazdy serwis rowerowy, gdzie pan w 5 minut i za darmo wymienił Serweczowi szprychę i wycentrował koło :)
Mieliśmy pojechać za Bolzano, ale nas ten wiatr dobił. No i ten upał.
A w ogóle to mieliśmy jechać na Jaufenpass i dalej Vipiteno, ale w Merano doszło do burzliwej dyskusji, w toku której postawiliśmy na całkowicie nową trasę przez Dolomity, zamiast dublować kawałek z Vipiteno do Ortisei. Co prawda w ten sposób wypadł jeden BIG mniej, ale skróciliśmy nieco trasę i udało się znacznie ograniczyć fragmenty, które już znaliśmy, a Dolomity i tak zapewne dadzą nam w kość ;)
No i za Merano znaleźliśmy superprzyjazdy serwis rowerowy, gdzie pan w 5 minut i za darmo wymienił Serweczowi szprychę i wycentrował koło :)
- DST 137.81km
- Czas 06:02
- VAVG 22.84km/h
- VMAX 67.50km/h
- Temperatura 38.0°C
- Podjazdy 1091m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 lipca 2010
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 14
Rano poszło równie dobrze, jak wieczorem, a nawet lepiej, bo okazało się, że łatki na materacu, wprawdzie nieidealnie, ale jednak trzymają ;)
Przeto w upale pojechaliśmy tak: Ilanz - fantastyczny kanion górnego Renu (trzeba się trzymać bocznej drogi po prawej stronie rzeki) - Chur - Lenzerheidepass (niby niewysoka, ale zacna, ładnych kilka kilometrów trzymała 10-12%, a na zjeździe trzasnęliśmy niespodziewanie rekordowe prędkości wyprawy) - Tiefencastel - Albula pass (z tej strony mocna rzecz, chłopaki twierdzili, że najtrudniejsza na wyprawie, dla mnie raczej w pierwszej trójce) - La Punt - Brail.
Po godzinie jazdy padła mi linka od tylnej przerzutki, ale o dziwo wymieniliśmy bez problemów! :) Natomiast później Serweczowi poszła szprycha w tylnym kole od strony kasety, więc wieczorem zabrał się do wymiany. A tu się okazuje, że transatlantykowy klucz do kaset nie pasuje do jego koła! :o Chcąc nie chcąc, nacentrowalismy nieco pozostałe szprychy i zostawiliśmy naprawę do chwili, aż trafi się jakiś serwis, który odkręci kasetę.
Nocleg znów na dziko - pod lasem przy zamkniętej szopie, przy której były stolik i ława - pełen komfort! :)
Przeto w upale pojechaliśmy tak: Ilanz - fantastyczny kanion górnego Renu (trzeba się trzymać bocznej drogi po prawej stronie rzeki) - Chur - Lenzerheidepass (niby niewysoka, ale zacna, ładnych kilka kilometrów trzymała 10-12%, a na zjeździe trzasnęliśmy niespodziewanie rekordowe prędkości wyprawy) - Tiefencastel - Albula pass (z tej strony mocna rzecz, chłopaki twierdzili, że najtrudniejsza na wyprawie, dla mnie raczej w pierwszej trójce) - La Punt - Brail.
Po godzinie jazdy padła mi linka od tylnej przerzutki, ale o dziwo wymieniliśmy bez problemów! :) Natomiast później Serweczowi poszła szprycha w tylnym kole od strony kasety, więc wieczorem zabrał się do wymiany. A tu się okazuje, że transatlantykowy klucz do kaset nie pasuje do jego koła! :o Chcąc nie chcąc, nacentrowalismy nieco pozostałe szprychy i zostawiliśmy naprawę do chwili, aż trafi się jakiś serwis, który odkręci kasetę.
Nocleg znów na dziko - pod lasem przy zamkniętej szopie, przy której były stolik i ława - pełen komfort! :)
- DST 138.96km
- Teren 0.50km
- Czas 07:52
- VAVG 17.66km/h
- VMAX 73.00km/h
- Temperatura 33.0°C
- Podjazdy 2763m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 lipca 2010
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 13
Brig - Furkapass (kolejny bardzo długi podjazd - końcówka zacna, przekraczało 12%, ale widoki na czoło Lodowca Rodańskiego - niestety z drogi nie widać całości - wynagradzały wysiłek) - Andermatt - Oberalppass (dobrze nam się z Serweczem jechało - Transatlantyk jak zwykle daleeeko z przodu - i nawet wreszcie wyprzedzaliśmy jakiegoś rowerzystę! A pociąg wyprzedił nas, ale niewiele ;) - Disentis - Rabius.
Wreszcie dobre miejsce na dziko - dobrze osłonięta łączka w pobliżu wioski. Blisko do wody, bo w sąsiedztwie był dom w budowie. Mieliśmy też (betonową) wannę, która stała przed pobliską szopą, więc w całości umyliśmy się z butelek :)
Niestety klejenie materaca nie do końca się udało - jedna z komór trzyma, ale na drugiej znalazła się druga dziurka. Zakleiłem. Zobaczymy...
Wreszcie dobre miejsce na dziko - dobrze osłonięta łączka w pobliżu wioski. Blisko do wody, bo w sąsiedztwie był dom w budowie. Mieliśmy też (betonową) wannę, która stała przed pobliską szopą, więc w całości umyliśmy się z butelek :)
Niestety klejenie materaca nie do końca się udało - jedna z komór trzyma, ale na drugiej znalazła się druga dziurka. Zakleiłem. Zobaczymy...
- DST 133.80km
- Czas 07:17
- VAVG 18.37km/h
- VMAX 65.13km/h
- Temperatura 32.0°C
- Podjazdy 2530m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 lipca 2010
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 12
Sierre - Visp. Potem dzień restowy.
Na kempingu w Visp zameldowaliśmy się przed 10 rano! :D
Transatlantyk pojechał samotnie spełniać marzenia, czyli zobaczyć Matterhorn z Zermatt. Z tego co mówił, Matterhorn niestety ukrył się w chmurach.
My z Serweczem zrobiliśmy zakupy (m. in. nowe spodnie dla mnie - te stare zielone nie wytrzymały presji ;) zakleilismy mój materac (poprzedniej nocy okazało się, że dwie komory są dziurawe), zjedliśmy mnóstwo owoców, wycentrowaliśmy serweczowe koła, umyliśmy rowery (kilka dni wcześniej przejeżdzalismy przez potworne błocko na drodze i dotychczas były zachlapane na rudo-piaszczyście ;) i się pobyczyliśmy. Wieczorem kąpiel w kempingowym basenie i mnóstwo, MNÓSTWO chrabąszczy! Szlag mnie trafiał od tego robactwa!!
Na kempingu w Visp zameldowaliśmy się przed 10 rano! :D
Transatlantyk pojechał samotnie spełniać marzenia, czyli zobaczyć Matterhorn z Zermatt. Z tego co mówił, Matterhorn niestety ukrył się w chmurach.
My z Serweczem zrobiliśmy zakupy (m. in. nowe spodnie dla mnie - te stare zielone nie wytrzymały presji ;) zakleilismy mój materac (poprzedniej nocy okazało się, że dwie komory są dziurawe), zjedliśmy mnóstwo owoców, wycentrowaliśmy serweczowe koła, umyliśmy rowery (kilka dni wcześniej przejeżdzalismy przez potworne błocko na drodze i dotychczas były zachlapane na rudo-piaszczyście ;) i się pobyczyliśmy. Wieczorem kąpiel w kempingowym basenie i mnóstwo, MNÓSTWO chrabąszczy! Szlag mnie trafiał od tego robactwa!!
- DST 42.12km
- Czas 02:03
- VAVG 20.55km/h
- VMAX 38.50km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 191m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 lipca 2010
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 11
Aosta - Col du Grand St. Bernard (łatwa, ale po wczorajszym doświadczeniu jechałem bardzo, bardzo spokojnie, a Serwecz był tak miły, ze dotrzymał mi towarzystwa) - Bourg St. Pierre - (pominęliśmy kolejny BIG - Col des Planches, po pierwsze zmęczenie, a po wtóre w ogóle nie zauważyliśmy skrętu!) - Martigny - Sion -Sierre.
Odcinek doliną górnego Rodanu mieliśmy z fantastycznym wiatrem w plecy - trzydziestka rzadko schodziła z licznika :)
Nocleg na dziko obok obozowiska Cyganów pod Sierre. Dość kamieniście, ale w sumie nieźle, zwłaszcza, ze udało nam się prawie ;) wziąć kąpiel w umywalce w pobliskim MacDonaldzie ;)
Pierwszy od Nicei dzień wyprawowy z zaledwie jednym BIGiem. Może to i lepiej, bo zmęczenie znów ogromne. Upał też.
Odcinek doliną górnego Rodanu mieliśmy z fantastycznym wiatrem w plecy - trzydziestka rzadko schodziła z licznika :)
Nocleg na dziko obok obozowiska Cyganów pod Sierre. Dość kamieniście, ale w sumie nieźle, zwłaszcza, ze udało nam się prawie ;) wziąć kąpiel w umywalce w pobliskim MacDonaldzie ;)
Pierwszy od Nicei dzień wyprawowy z zaledwie jednym BIGiem. Może to i lepiej, bo zmęczenie znów ogromne. Upał też.
- DST 151.47km
- Teren 0.40km
- Czas 07:30
- VAVG 20.20km/h
- VMAX 69.05km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 2068m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze