Informacje

  • Wszystkie kilometry: 216032.03 km
  • Km w terenie: 5271.65 km (2.44%)
  • Czas na rowerze: 433d 21h 20m
  • Prędkość średnia: 20.75 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Czwartek, 22 lipca 2010 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 20 i ostatni

Mariazell - Terz - Rohrer Sattel (ostatni BIG wyprawy - i całe szczęscie, mam dość podjazdów na kilka tygodni! ;) - Pernitz -Wiener Neustadt - Eisenstadt - Neusiedl - Bratyslawa - (pociąg) - Skalite - Przeł. Zwardońska - Zwardoń.

Potworny upał. Upał i parno. I gorąco, i duszno. MASAKRA!! A oprócz tego UPAŁ!!
No, ale chcieliśmy dziś być w Bratysławie i zakończyć tę nierówną walkę ;);) więc mimo to jechaliśmy. W Eisenstadt pożegnaliśmy się z Transatlantykiem, który pożeglował szybciej, żeby dojechać za Bratysławę, tam spać i nazajutrz dalej ciąć rowerem, aż dotnie do Ostrowca Świętokrzyskiego. A my powiedzieliśmy "pas". Udało się nam jeszcze dwukrotnie okrążyć Bratysławę - najpierw w Austrii, mając ją po prawej stronie, a potem na Słowacji, oglądając ją z lewej, zanim wreszcie wjechaliśmy do miasta (tak bystro poprowadzili drogę, no! :)
I tylko dzięki temu krążeniu wyszedł nam tak masakryczny dystans na koniec wyprawy. Mój rekord życiowy z pełnym bagażem, Serwecza chyba też, ale wtedy nawet sobie tego nie uświadomiliśmy. Że się powtórzę: MASAKRA :P

Potem już normalne słowackie życie, czyli:
- nie można się myć w umywalni na dworcu,
- szybciej wyciągaj portfel, skoro chcesz ODE MNIE kupić bilet na pociąg,
- kup no ode mnie kamerę wartą 900 EUR za 100 EUR - tu za rogiem jest mój sklep! (specjalnie dla Ciebie otworzę go o godz. 22... czyżby łomem? :p)
i takie tam inne. Krótko mówiąc - jakbym się cofnął o dobre 15 lat, ech młodość :D

No, ale jest pociąg, więc jadziem. Nocleg na dworcu w Żylinie też nie wypadł źle, natomiast porannego sprintu rowerowego na Przełęcz Zwardońską nie zapomnę chyba nigdy. 11 km/h na dziesięcioprocentówce z pełnym bagażem to jest coś, no nie?! :D Ale na pociąg w Zwardoniu zdążyliśmy... na styk :)
  • DST 220.72km
  • Czas 09:56
  • VAVG 22.22km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • Temperatura 36.0°C
  • Podjazdy 1499m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Tak, ten dojazd do Bratysławy jest "fantastycznie" pomyślany. Prawie jak labirynt. Jadąc pociągiem z Bratysławy przejeżdżaliście dosłownie ze 20 m od mojego namiotu gdzieś tam w polach :-) transatlantyk - 07:50 środa, 4 sierpnia 2010 | linkuj
No, mocy się trochę przez wyprawę uzbierałk, ale tak po prawdzie, to końcówka BYŁA męczarnią, może dlatego, że droga prowadzi w ten sposób, że Bratysłąwę trzeba objechać praktycznie naokoło (raz połowę i drugi raz tę samą połowę w drugą stronę). No i upał był nieziemski, a na dodatek parno. Momentami nie szło wytrzymać.
aard
- 21:33 sobota, 31 lipca 2010 | linkuj
Mimo wszystko trzeba mieć moc, 220 po płaskim też nie jest mało. Dla mnie 120 przy przewyższeniu 2000 to max przyjemnej jazdy, dalej to już męczarnie :). Może jakbym zgubił 15kg wagi łatwiej by szło :)
jajacek
- 07:25 czwartek, 29 lipca 2010 | linkuj
220 to jednak NIE było po górach. Po górach tylko pierwsze 60, reszta w niewielkich, acz niekiedy dość stromych pagórkach Burgenlandu.
aard
- 19:31 środa, 28 lipca 2010 | linkuj
Super wyprawa i trochę BIGów się uzbierało :) Szczerze zazdroszczę. Ja planuję trochę BIGów austriackich i włoskich w przyszłym roku. Ale 220 po górach jednego dnia to już przesada :)
jajacek
- 17:51 wtorek, 27 lipca 2010 | linkuj
Miki, ja też dziękuję. Wyprawa świetna. Dzięki, że mógł się udać mój pomysł dotarcia do Polski rowerem w terminie urlopu, bez żadnegon przeciągania.
transatlantyk
- 04:50 poniedziałek, 26 lipca 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl