Wpisy archiwalne w kategorii
Surly-arch
Dystans całkowity: | 80462.30 km (w terenie 1049.48 km; 1.30%) |
Czas w ruchu: | 3886:08 |
Średnia prędkość: | 20.70 km/h |
Maksymalna prędkość: | 82.50 km/h |
Suma podjazdów: | 763770 m |
Liczba aktywności: | 991 |
Średnio na aktywność: | 81.19 km i 3h 55m |
Więcej statystyk |
Piątek, 10 lutego 2012
Kategoria Surly-arch, Użytkowo
Po mieście
Po mieście z finiszem na Radogoszczu. Znów solidny mróz :/
- DST 32.85km
- Teren 0.10km
- Czas 01:28
- VAVG 22.40km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura -12.0°C
- Podjazdy 135m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 lutego 2012
Kategoria Surly-arch, Wycieczka
Byleco
DK1 do Tuszyna i z powrotem. Miało być dalej, ale kiepsko mi się jeździ w tym mrozie. Jakbym się przedzierał przez gęstą maź :/
Max za TIRem.
Max za TIRem.
- DST 40.32km
- Czas 01:41
- VAVG 23.95km/h
- VMAX 47.00km/h
- Temperatura -11.0°C
- Podjazdy 128m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 27 stycznia 2012
Kategoria Surly-arch, Użytkowo
Po mieście
Rekord mrozu tej zimy. Surly wreszcie umyty po wyprawce ;)
- DST 22.37km
- Czas 01:02
- VAVG 21.65km/h
- VMAX 33.50km/h
- Temperatura -11.0°C
- Podjazdy 78m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 stycznia 2012
Kategoria Surly-arch, Wycieczka
Forma nie zabija ;)
Łódź - Stróża - Wola Rakowa - Czarnocin - Baby - Moszczenica - Piotrków - Srock - Tuszyn - Łódź.
Średni wiatr najpierw SW, potem S. W drodze tam trochę przeszkadzał, w drodze powrotnej bardzo pomagał. Mimo to średnia bez rewelacji i wróciłem zmachany. Widać, moja aktualna forma nie tylko nie zabija, ale nawet nie powala ;)
Średni wiatr najpierw SW, potem S. W drodze tam trochę przeszkadzał, w drodze powrotnej bardzo pomagał. Mimo to średnia bez rewelacji i wróciłem zmachany. Widać, moja aktualna forma nie tylko nie zabija, ale nawet nie powala ;)
- DST 104.33km
- Teren 0.15km
- Czas 04:05
- VAVG 25.55km/h
- VMAX 40.50km/h
- Temperatura 1.0°C
- Podjazdy 358m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 stycznia 2012
Kategoria Surly-arch, Wypad
Powrót z VII Karnawałowej Wyprawki do Wenecji (dzień 4.)
Z Vagabondem: Wenecja - Żnin - Chomętowo - Łabiszyn - Pęchowo - Krążkowo - Tarnowo Dln. - Tupadły - Rojewo - Ściborze - Więcsławice - Latkowo - Inowrocław (dalej solo) - Dąbrowa Biskupia - Zakrzewo - Koneck - Łowiczek - Ujma Duża - Kolonia Bodzanowska - Bilno - Osięciny - Witowo - Powałkowice (tutaj pobłądziłem i straciłem sporo czasu - gęsta sieć bardzo lokalnych dróg bez oznakowania, których nie ma na mapie, w związku z tym reszta trasy w dużym pośpiechu, żeby zdążyć na pociąg) - Redecz - Lubraniec (tutaj źle skręciłem, miałem jechać przez, nomen omen, Koniec - pospiech jest złym doradcą) - Kłobia - Otmianowo - Kłobia - Ossowo - Kruszynek - Michelin - Włocławek (pociąg) - Łódź.
Na pociąg na szczęście zdążyłem, ale niewiele brakowało ;)
Podsumowanie: 567,4 km w cztery dni. Stwierdzam, że jak na styczeń to sporo i wypad był dość wymagający, chociaż pogoda nie była zła. Gdyby była, to byłby bardzo wymagający ;) Ten deszcz, co padał, to w zasadzie w niczym nie przeszkadzał, za to pierwsze skrzypce znów grał wiatr, ale tym razem przeciwny. Piątkowy dojazd do Wenecji był płynnym koszmarem, przez który brnąłem z zaciśniętymi zębami, a mimo to z pianą na ustach ;)
Za to sobota to świetna przejażdżka w doborowym towarzystwie :)
Wreszcie niedziela, to taki miks: pierwsza połowa trasy poszła jak po maśle, a druga jak po grudzie. Błądziłem w sumie w trzech miejscach, a i planowo kołowałem, więc wiatr (zachodni, dość silny) mnie w sumie nieźle wymęczył, mimo ze w zasadzie był sprzyjający. No i forma już/ jeszcze nie ta: 200 to naprawdę dużo dla mnie o tej porze roku.
Zdjęcia może będą, jak ktoś podeśle ;)
Edit: heh, po tygodniu stycznia mam natrzaskane więcej kaemów niż w całym styczniu 2011 ;D
Na pociąg na szczęście zdążyłem, ale niewiele brakowało ;)
Podsumowanie: 567,4 km w cztery dni. Stwierdzam, że jak na styczeń to sporo i wypad był dość wymagający, chociaż pogoda nie była zła. Gdyby była, to byłby bardzo wymagający ;) Ten deszcz, co padał, to w zasadzie w niczym nie przeszkadzał, za to pierwsze skrzypce znów grał wiatr, ale tym razem przeciwny. Piątkowy dojazd do Wenecji był płynnym koszmarem, przez który brnąłem z zaciśniętymi zębami, a mimo to z pianą na ustach ;)
Za to sobota to świetna przejażdżka w doborowym towarzystwie :)
Wreszcie niedziela, to taki miks: pierwsza połowa trasy poszła jak po maśle, a druga jak po grudzie. Błądziłem w sumie w trzech miejscach, a i planowo kołowałem, więc wiatr (zachodni, dość silny) mnie w sumie nieźle wymęczył, mimo ze w zasadzie był sprzyjający. No i forma już/ jeszcze nie ta: 200 to naprawdę dużo dla mnie o tej porze roku.
Zdjęcia może będą, jak ktoś podeśle ;)
Edit: heh, po tygodniu stycznia mam natrzaskane więcej kaemów niż w całym styczniu 2011 ;D
- DST 205.64km
- Teren 8.00km
- Czas 08:28
- VAVG 24.29km/h
- VMAX 42.50km/h
- Temperatura 4.0°C
- Podjazdy 391m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 stycznia 2012
Kategoria Wypad, Surly-arch
VII Karnawałowa Wyprawka, dzień 3. - Wenecja, Rzym, Paryż
Najpierw w dużej grupie, a potem w doborowej piątce (Podjazdy, Hose Morales, Pająk Gdynia, Vagabond i ja): Wenecja - Gąsawa - Rogowo - Janowiec Wlkp. - Rzym (w zasadzie przejechaliśmy kilometr od niego, ale to przecież przedmieścia ;) - Wągrowiec (skrzyżowanie Wełny i Nielby bardzo mi się podobało. Jeszcze miesiąc temu nie wiedziałem, ze na świecie istnieją takie miejsca, a tutaj proszę: już sam jedno widziałem! :) - Łękno - Mokronosy - Paryż - Żnin - Wenecja
- DST 103.92km
- Teren 4.50km
- Czas 04:47
- VAVG 21.73km/h
- VMAX 41.50km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 316m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 stycznia 2012
Kategoria Surly-arch, Wypad
VII Karnawałowa Wyprawka do Wenecji, dzień 2. - koszmar
Sokołowo - Izbica Kujawska - Topólka - Bycz - Walerianowo - Skulsk - Strzelno - Pakość - Barcin - Żnin - Wenecja
Cały dzień pieruński wiatr w mordę (ponoć średnio miał 10 m/s!!). Wiele odcinków pełzłem ze średnią ok. 15 km/h a może i mniejszą. Nadrabiałem w lasach (których było wyjątkowo mało, łącznie może z 10 km?) oraz w końcówce, kiedy wiatr trochę osłabł, a ja skręciłem na SW (wiało z NW-NNW). Sam się sobie dziwię, ze nie rzuciłem tej trasy w cholerę i nie pojechałem z powrotem do Łodzi. Walnąłbym trzysetkę z rekordową średnią :P
Cały dzień pieruński wiatr w mordę (ponoć średnio miał 10 m/s!!). Wiele odcinków pełzłem ze średnią ok. 15 km/h a może i mniejszą. Nadrabiałem w lasach (których było wyjątkowo mało, łącznie może z 10 km?) oraz w końcówce, kiedy wiatr trochę osłabł, a ja skręciłem na SW (wiało z NW-NNW). Sam się sobie dziwię, ze nie rzuciłem tej trasy w cholerę i nie pojechałem z powrotem do Łodzi. Walnąłbym trzysetkę z rekordową średnią :P
- DST 144.78km
- Czas 07:52
- VAVG 18.40km/h
- VMAX 36.50km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 410m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 5 stycznia 2012
Kategoria Surly-arch, Wypad
VII Karnawałowa Wyprawka do Wenecji, dzień 1. - przelotówka
Łódź - Poddębice - Uniejów - Dąbie - Koło - Osiek Mały - Sokołowo.
Całość po pracy, a więc po ciemku. Wiało SW. Trochę przeszkadzało, a trochę pomagało, ale ogólnie był to słaby wiatr, wbrew temu, co zapowiadali i co się działo w ciągu dnia. Deszczu też mi los oszczędził ;)
Całość po pracy, a więc po ciemku. Wiało SW. Trochę przeszkadzało, a trochę pomagało, ale ogólnie był to słaby wiatr, wbrew temu, co zapowiadali i co się działo w ciągu dnia. Deszczu też mi los oszczędził ;)
- DST 113.24km
- Teren 1.00km
- Czas 04:44
- VAVG 23.92km/h
- VMAX 35.50km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 262m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 grudnia 2011
Kategoria Surly-arch, Wycieczka
HappyHours™ - Official Annual Window Dressing® vol.1 *
Łódź - Pabianice - Rzgów - Łódź
Silny zachodni wiatr i lekka mżawka, ale CIEPŁO! :D
* zwane też Nabijaniem Pustych Kilometrów :P
Marathon Dureme przy stanie Surly 32.233 km
Silny zachodni wiatr i lekka mżawka, ale CIEPŁO! :D
* zwane też Nabijaniem Pustych Kilometrów :P
Marathon Dureme przy stanie Surly 32.233 km
- DST 33.01km
- Czas 01:10
- VAVG 28.29km/h
- VMAX 55.00km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 100m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 13 listopada 2011
Kategoria Surly-arch, Wypad
VI Forumowa Wyprawka na Azymut, dzień 4., powrót
Z Serweczem: Świdnica- Zielona Góra - Zabór - prom na Odrze - Bojadła - Swarzynice - Kargowa - Wolsztyn - Rakoniewice - Grodzisk Wlkp. - Opalenica - Buk - Poznań.
Dziś zapłaciliśmy cenę za trzy dni na.urwiania. Jechało się bardzo ciężko. Oczywiście głównie dlatego, że pod wiatr, ale nóżki też było czuć ;)
W drugiej połowie trasy trochę się zebraliśmy do kupy i między Wolsztynem a Opalenicą podnieśliśmy średnią o 1 km/h. W końcówce Serwecz pokazał pazur (wykarmiłem na piersi potwora! :o) i zajechał mną do poznania, jeszcze podnosząc średnią :o
I dobrze, ktoś musiał pokazać pazur, bo byśmy na pociąg nie zdążyli! ;)
A pociąg koszmarny. Maszynista-cham wyrzucił nas z "przedziału dla podróżnych z większym bagażem ręcznym", wskazując paluchem w geście "won" na drugi koniec składu. Tam oczywiście tłok. Ale najśmieszniej było, jak w Ostrowie koniec składu stał się jego początkiem. Konduktorka nas chciała bezczelnie wyprosić z przedziału! Jakimś cudem nie potraktowałem jej grubym słowem, tylko zimną ironią i powiedziałem jej, żeby zajęła się swoją pracą, a nie mówieniem nam, że przez cały skład rowerów "nie przeprowadzicie". Otóż przeprowadziliśmy, a pani konduktorka zajęła się sprawdzaniem biletów. Bo chyba za to jej płacą, a nie za wyrzucanie podróżnych z przedziałów i mówienie im, co mają (zdaniem pani konduktorki, rzecz jasna) robić?!
Tak czy owak: brawo PKP! Popsujemy Każdą Podróż! ;D
I jeszcze podsumowanie. Właśnie stwierdziłem, że to był trzynasty wypad w tym roku! :o
667,12 km w cztery dni i trzy doby (wyjazd z Łodzi o 16:30, na dworzec w Poznaniu dotarliśmy o tej samej godzinie). Bardzo dobre towarzystwo, przeważnie dobry wiatr, dobra średnia. Dobra wyprawka :)
Dziś zapłaciliśmy cenę za trzy dni na.urwiania. Jechało się bardzo ciężko. Oczywiście głównie dlatego, że pod wiatr, ale nóżki też było czuć ;)
W drugiej połowie trasy trochę się zebraliśmy do kupy i między Wolsztynem a Opalenicą podnieśliśmy średnią o 1 km/h. W końcówce Serwecz pokazał pazur (wykarmiłem na piersi potwora! :o) i zajechał mną do poznania, jeszcze podnosząc średnią :o
I dobrze, ktoś musiał pokazać pazur, bo byśmy na pociąg nie zdążyli! ;)
A pociąg koszmarny. Maszynista-cham wyrzucił nas z "przedziału dla podróżnych z większym bagażem ręcznym", wskazując paluchem w geście "won" na drugi koniec składu. Tam oczywiście tłok. Ale najśmieszniej było, jak w Ostrowie koniec składu stał się jego początkiem. Konduktorka nas chciała bezczelnie wyprosić z przedziału! Jakimś cudem nie potraktowałem jej grubym słowem, tylko zimną ironią i powiedziałem jej, żeby zajęła się swoją pracą, a nie mówieniem nam, że przez cały skład rowerów "nie przeprowadzicie". Otóż przeprowadziliśmy, a pani konduktorka zajęła się sprawdzaniem biletów. Bo chyba za to jej płacą, a nie za wyrzucanie podróżnych z przedziałów i mówienie im, co mają (zdaniem pani konduktorki, rzecz jasna) robić?!
Tak czy owak: brawo PKP! Popsujemy Każdą Podróż! ;D
I jeszcze podsumowanie. Właśnie stwierdziłem, że to był trzynasty wypad w tym roku! :o
667,12 km w cztery dni i trzy doby (wyjazd z Łodzi o 16:30, na dworzec w Poznaniu dotarliśmy o tej samej godzinie). Bardzo dobre towarzystwo, przeważnie dobry wiatr, dobra średnia. Dobra wyprawka :)
- DST 162.47km
- Teren 1.20km
- Czas 06:27
- VAVG 25.19km/h
- VMAX 49.50km/h
- Temperatura -1.0°C
- Podjazdy 506m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze