Sobota, 4 lutego 2012
Kategoria Surly-arch, Wycieczka
Byleco
DK1 do Tuszyna i z powrotem. Miało być dalej, ale kiepsko mi się jeździ w tym mrozie. Jakbym się przedzierał przez gęstą maź :/
Max za TIRem.
Max za TIRem.
- DST 40.32km
- Czas 01:41
- VAVG 23.95km/h
- VMAX 47.00km/h
- Temperatura -11.0°C
- Podjazdy 128m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Ech, raz zawyży, a raz zaniży. Ale mam nadzieję, że w ostatecznym rozrachunku plusy dodatnie zniosą plusy ujemne i tak, czy inaczej się wyżeruje.
huann - 09:52 niedziela, 12 lutego 2012 | linkuj
Po 57 km dziejszej wycieczki dopompowałem koła na max. Trudno, będą się gorzej czepiać nawierzchni, ale mimo na koniec jazdy pod wiatr, po ćmaku, z ciężkim plecakiem, dwiema parami kijków i pewnie zmęczenia mrozem - średnia ostatniego dzisiejszego odcinka nie wyszła gorsza od pierwszych 57 km. Znaczy: chyba miałem lekkie flaki ;)
huann - 20:47 niedziela, 5 lutego 2012 | linkuj
@aard: A widzisz, coś nas jednak łączy :-) - ja też na rowerze oddycham wyłącznie przez usta i dlatego jazda zimą (ale oczywiście przy temp. oscylujących wokół zera C) prędzej czy później kończyła się u mnie zwykle zapaleniem gardła. Nie dziw się więc, że dla mnie uprawianie kolarstwa przy temp. minus 15 C jest czymś tak niewyobrażalnym, że aż zabawnym. Rozumiem jednak, że ty masz to szczęście posiadania mniej wrażliwego gardła (i kilku innych organów również) :-) :-)
el kondor - 13:38 niedziela, 5 lutego 2012 | linkuj
To ciekawe z tą mazią - mam podobnie: mróz sam w sobie, nawet bez wiatru jakoś tak "zatyka" - może, ze względu na zapchany nos oddycha się gorzej i spada natlenienie, a co za tym idzie - wydolność całego organizmu?
huann - 18:43 sobota, 4 lutego 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!