Informacje

  • Wszystkie kilometry: 230225.92 km
  • Km w terenie: 5472.51 km (2.38%)
  • Czas na rowerze: 463d 12h 19m
  • Prędkość średnia: 20.70 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

.Schwinn-arch

Dystans całkowity:45351.31 km (w terenie 1012.15 km; 2.23%)
Czas w ruchu:2178:53
Średnia prędkość:20.81 km/h
Maksymalna prędkość:72.50 km/h
Suma podjazdów:90949 m
Suma kalorii:198 kcal
Liczba aktywności:1377
Średnio na aktywność:32.93 km i 1h 34m
Więcej statystyk
Niedziela, 29 marca 2009 Kategoria .Schwinn-arch, Wypad

Ze Św. Krzyża zdjęty

(z Transatlantykiem) Św. Katarzyna - Ciekoty - Mąchocice - Radlin - Górno (stąd samotnie) - Św. Katarzyna - Bodzentyn - Suchedniów - Skarżysko - Stąporków - Końskie - Snarki - Opoczno - Tomaszów Maz. - Dębniak - Wygoda - Olszowa - Będków - Zamość - Wola Rakowa - Stróża - Kolumny - Młynek - dom.

Prawie cała trasa w lekkim deszczu, na tyle lekkim, że nie udało się przmoknąć. Wiatr bardzo słaby, z początku kołował, od Końskich bardzo nieśmiało wiał w plecy. Za Gowarczowem złapałem pierwszą od roku gumę. Ten krótki fragment tej trasy wiodący przez województwo Mazowieckie jest ewidentnie pechowy: trzeci raz tam jechałem - trzecim z kolei wariantem (na poprzednich dwóch - przez Stużno i przez Petrykozy - fatalna nawierzchnia) i teraz nawierzchnia też postanowiła mi zaszkodzić obdarzając ogromnym kawałkiem szkła i dziurą w oponie :((
Po popasie w Tomaszowie wiatr postanowił się odwrócić i odtąd przeszkadzał. Dojechałem na ostatnich nogach, faktycznie jak z krzyża zdjęty ;)

PS. Czas letni!! :DDD
  • DST 217.43km
  • Teren 0.20km
  • Czas 08:47
  • VAVG 24.75km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 1078m
  • Sprzęt Schwinnka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 marca 2009 Kategoria .Schwinn-arch, Wypad

Transatlantykiem na Łysą Górę

Dom - Młynek - Giemzów - Wola Rakowa - Zamość - Będków - Wygoda - Dębniak - Tomaszów Maz - Opoczno - Petrykozy - Gowarczów - Końskie - Stąporków - Skarżysko - Suchedniów - Bodzentyn - Nowa Słupia (stąd z Transatlantykiem) - Huta-Koszary - Św. Krzyż - Górno - Św. Katarzyna.

Do Nowej Słupi walka z wiatrem, potem coraz lepiej mi się jechało. Podjazd na Św. Krzyż okazał się tym razem lajtowy. Podjeżdżałem kawałek i zjeżdżałem z powrotem, żeby jechać razem z Transatlantykiem, po czy znów mu niechcący uciekałem, tak mi się dobrze jechało! A przy jednym z takich nawrotów na zabłoconym asfalcie zaliczyłem glebę! :P
Pod koniec dnia żałowałem trochę, że już nam się skończyła trasa ;)

PS. Wiosna!! :DDD
  • DST 224.19km
  • Czas 09:34
  • VAVG 23.43km/h
  • VMAX 56.50km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 1533m
  • Sprzęt Schwinnka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 marca 2009 Kategoria Wycieczka, .Schwinn-arch

Spektakularna porażka

Miała być rowerowa ustawka z Xanagazem i Pabianiczanami. Wszelako Xanagaz nie dotarł (bądź się spóźnił) a ja wymiękłem po 22 km szosowego tempa na podjeździe w Górkach Dużych. Nawet nie miałem siły pomachać na pożeganie ;)
Szosowcy to jednak inna liga :o

Trasa: dom - Ruda - Pabianice (Gryzla) - Czyryczyn - Prawda - Babichy - Tuszyn - Górki Duże - Tuszyn - Modlica - Wola Kutowa - Rzepki - Czarnocin (stąd walka z silnym NWW wiatrem) - Wardzyń - Brójce - Wola Rakowa - Stróża - Kolumny - Młynek - dom.

Zimno, mżawka. Bleh! ;)
  • DST 91.99km
  • Teren 0.25km
  • Czas 03:39
  • VAVG 25.20km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 328m
  • Sprzęt Schwinnka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 marca 2009 Kategoria .Schwinn-arch, Wycieczka

Sieradze pospieszyć!

Miałem dziś trochę mało czasu, więc wyszła szybka wycieczka (5h 35m z postojami, co daje średnią 25,1 km/h :D ).
Dom - Ruda - Pabianice - Czyryczyn - Rydzyny - Pawlikowice - Róża - Mogilno - Dobroń - Łask - Zduńska Wola - Czechy (do Czech, to ja mam za darmo! ;)

- Sieradz - Rossoszyca - Szadek - Lutomiersk - Prusinowice - Górka Pab. - Gorzew - Łaskowice - Chocianowice - dom.

Słonecznie, dość chłodno, silny zachodni wiatr. Do Sieradza ciągła walka, od Rossoszycy czysta poezja :)
  • DST 140.13km
  • Teren 0.25km
  • Czas 05:04
  • VAVG 27.66km/h
  • VMAX 53.50km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 477m
  • Sprzęt Schwinnka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 marca 2009 Kategoria Wypad, .Schwinn-arch

Poznań granice swych możliwości

Poznań - Garby - Tulce - Nagradowice (do tego miejsca z koleżanką Natalią z forum Podróże Rowerowe) - Kleszczewo - Kostrzyn - Września - Słupca - Konin - Turek - Uniejów - Poddębice - Aleksandrów - Łódź.

Prawie non-stop coś siąpiło. Ale bóg był dziś cyklistą - początkowo południowy wiatr odwrócił się ok. godz. 11 na zachodni. Słaby, ale zdecydowanie pomagał.
487 km w dwa dni. Padam na ryj ;)

Podziękowania dla wszystkich, dla których wypad ten nie byłby nawet cieniem samego siebie, tj. dla: Tatanki (wielka szkoda, ze nie udało nam się razem przejechać!), Anki (boskie rafaello! ;), Natalii (do następnego razu - oby jak najszybciej! :), Jacka (jeszcze sie tu zapiszesz! ;), Vagabonda (do zobaczenia w kwietniu!) i - last but not least - boga, który dziś był cyklistą ;)

PS. Może to dziecinne, ale jestem dumny z tego, co poniżej :D
  • DST 242.26km
  • Teren 0.50km
  • Czas 09:50
  • VAVG 24.64km/h
  • VMAX 39.50km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 580m
  • Sprzęt Schwinnka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 marca 2009 Kategoria .Schwinn-arch, Wypad

Z serii: Poznań swój kraj

Łódź - Lutomiersk - Kałów - Uniejów - Dąbie - Koło (stąd z Vagabondem) - Ochle - Święte - Konin - Słupca (stąd znów samotnie) - Września - Kostrzyn - Poznań
  • DST 244.82km
  • Teren 1.00km
  • Czas 09:13
  • VAVG 26.56km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 561m
  • Sprzęt Schwinnka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 marca 2009 Kategoria .Schwinn-arch, Wycieczka

Do Zgierza

Dom - Ruda - Pabianice - Piątkowisko (stąd po ciemku) - Górka Pab. - Porszewice - Konstantynów - Aleksandrów - Zgierz - Łódź
  • DST 70.90km
  • Czas 02:45
  • VAVG 25.78km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 296m
  • Sprzęt Schwinnka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 marca 2009 Kategoria .Schwinn-arch, Wycieczka, rekordy i hardkory

Nieplanowany rekord :DDD

Łódź - Szczawin - Anielin Swędowski - Stryków - Koźle - Popów Głowieński - Bielawy - Sobota - Urzecze - Zduny - Złaków Borowy - Kiernozia - Sanniki - Gąbin - Płock - Murzynowo - Dobrzyń nad Wisłą - Włocławek - Kowal - Krośniewice - Łęczyca - Ozorków - Zgierz - Łódź
Szczegóły:

Miała być ambitna wycieczka okrężną drogą do Włocławka i powrót pociągiem. Taka była idea Wilka i tak miała być realizowana. Z czasem przyszła refleksja, żeby zamiast płacić za pociąg powrotny, zapłacić za nocleg w schronisku PTSM, a wrócić nazajutrz rowerem. Z takim planem pojechałem na spotkanie Wilka (stanęła umowa: o 13:00 w Sannikach).

Po chwili (6,5 km po mieście) już wracałem. Nawaliło mi siodełko! :o
W domu szybka wymiana na to z Authora i znów w drogę. Finalnie wyjechałem o godz. 8:30 - dokładnie godzinę później niż planowałem...

Do Sannik jechało się nie za fajnie, bo wiało w twarz (wprawdzie lekko, ale jak to zwykle bywa - upierdliwie) i była mżawka - od Strykowa urozmaicana niekiedy śniegiem.

Sobota, ośle! ;)


W związku z tym po pierwszej setce i spotkaniu Wilka w Sannikach (gdzie spóźniłem się o 10 minut) nastrój miałem niezbyt bojowy. Na dodatek podczas jedzenia na przystanku (brak baru w całym miasteczku!) koszmarnie zmarzłem.

Ale cóż to jednak znaczy dobre towarzystwo (a może zmiana kierunku i chwilowy koniec walki z wiatrem? A może pełny żołądek? A zapewne wszystkie te kwestie naraz ;) - po kilku kilometrach i rozgrzaniu się, odżyłem.

Ciągnęliśmy z Wilkiem równo aż do Płocka, tutaj zatrzymaliśmy się na zdjęcia pod katedrą oraz kawę/herbatę w pobliskiej pizzerii. Do Włocławka pozostawało 60 km i zbliżała się godz. 16.

Na pierwszym odcinku wiatr trochę przeszkadzał, bo zrobił się jakby północno-zachodni, ale za to po pierwsze przestało padać, a po drugie przed Dobrzyniem wykręciliśmy nieco na zachód i było już git, i jechało się naprawdę przyjemnie z wiatrem z tyło-boku. Na tamę Jeziora Włocławskiego zjechaliśmy krótko po zmroku (piękny zjazd - prędkość maksymalna trasy - tak szybko po ciemku jeszcze na pewno nie jechałem! ;)

Przez miasto przeprowadził nas GPS i już jesteśmy na dworcu. Podziękowaliśmy sobie za świetną wycieczkę, Wilk wsiadł do pociągu do Wawy i tyle go widziałem ;)
Ja zaś po konsultacji z domem w sprawie prognozy na jutro i decyzji, że warto zostać, pojechałem na ul. Mechaników do znajomego schroniska PTSM. Po drodze stuknęło mi 215 km trasy.

W schronisku pan recepcjonista był miły, ale stanowczy: miejsc brak. Mogę jechać do drugiego schroniska na ul. Łęgską.
- A tam będą miejsca?
- Tak.
No to pojechałem. Okazało się, że jest to po drugiej stronie miasta i że przejeżdżaliśmy pod tym schroniskiem jadąc na dworzec. Może gdybym o tym był wiedział, wstąpiłbym zapytać o miejsca... a tak to miejsc brak!! Są jakieś zawody koszykarskie i schronisko jest pełne zorganizowanych grup. Pani jednak przejęła się moim losem i zaczęła dzwonić po znajomych pensjonacikach z cenami podobnymi do schroniskowych (to PTSM kosztuje już 30 zł?!) w sprawie miejsc.

Ona dzwoniła, a we mnie kiełkowała decyzja... Skoro we Włocławku mnie nie chcą, a ja mam i tak z samego rana jechać do Łodzi "jedynką"... to po co czekać do rana? Teraz i ruch będzie mniejszy, i wiatr idealnie w plecy (nazajutrz miał skręcić na północno zachodni - też dobry, ale już nie idealny), i nie pada, no i byłby to rekord...

Pani mi w końcu znalazła miejsce, ale ja - skorzystawszy u niej z możliwości przebiórki w czyste rzeczy (w tym zakupione przedwczoraj w Lidlu pierwsze w moim rzyciu ;) gacie z "pampersem" - uratowały mi tyłek!! ;) - już nawet tam nie pojechałem. Pogrzałem prosto do trasy nr 1 i do domu. Na wylocie z Włocławka była godz. 20:30, a ja miałem przejechane 222 km...

Jedynka sobotnią, bezksiężycową nocą jest drogą dość przyjazną dla rowerzysty (okazało się, że jednak księżycową, jeno zachmurzenie 100% odebrało możliwość dowiedzenia się, że była niemal pełnia - późniejszy przyp. aut.). Po pierwsze, ma szerokie pobocze z rzadka tylko usiane dziurami - mając przyzwoitą lampkę i zachowując czujność, można je omijać nawet kiedy jest się wyprzedzanym. Po wtóre, tych wyprzedających nie było znów tak wielu, ot 2-3 auta na minutę, po trzecie naprawdę wiało mi idealnie w plecy. Mimo ciemności i zmęczenia ciąłem więc równo, sądząc po przełożeniach i kadencji średnio ok. 26-28 km/h. A momentami zdrowo powyżej 30 i to bynajmniej nie na zjazdach!

Na co trzeba uważać jadąc tamtędy po ciemku? Na przystanki PKS - wcinają się one w pobocze krawężnikiem i grubo ciosaną kostką - gdyby wpaść przy pełnej prędkości na taki krawężnik, to raz, że wywrotka, a dwa - pęknięta obręcz. Na szczęście jakoś widać te przystanki z daleka. Trzeba też uważać, którą stację benzynową wybiera się na postój (więcej niż siku w szczerym polu grozi wymarznięciem, trzeba było robić postoje w cieple). Otóż niektóre z nich są imprezowniami dla miejscowej - niezbyt wysokich lotów - młodzieży. Ja trafiłem na taką jedną. Przetrwałem, nawet nie było groźnie, ale na pewno mniej przyjemnie niż na szosie :p

Tuż za Krośniewicami znów zaczęło padać. Początkowo to zignorowałem, ale kiedy minąłem Łęczycę, a śnieg z deszczem nie ustawał, postanowiłem jednak założyć kurtkę :p Oczywiście do tego momentu byłem już przemoczony, ale od czegóż jeszcze jedna czysta kolarska koszulka na zmianę? :) To był chyba najdłuższy popas w drodze powrotnej - grzałem się na stacji z pół godziny, a koło mnie dwóch wioskowych panów w tym czasie wywaliło ponad 200 zł na jednorękiego bandytę...

Wreszcie, tuż po północy, znów jechałem. Przez chwilę nawet nie padało i już zaczynałem żałować swojej przebiórki, kiedy sypnęło zdrowiej. W Ozorkowie padł rekord życiowy (stuknęło 304 km), a kurtka była idealnie mokra (oczywiście z zewnątrz - trzeba czegoś więcej niż siąpienia, żeby przemoczyć goretex ;) Spodnie (jak najbardziej przemakalne) oczywiście też. Ale że to syntetyczne skiny z długą nogawką, więc wciąż grzały. O dziwo buty przemiękły mi ostatecznie dopiero na rogatkach Zgierza :p

Ale wtedy to już było mi wszystko jedno i ciąłem do domu. Choć może to nie najtrafniejsze określenie. Z powodu zmęczenia tempo nieco jednak siadło i kończyłem z prędkościami rzędu 21-23 km/h. Przez całą Łódź śmignąłem z zaledwie jednym postojem na światłach - nic dziwnego, była godzina druga w nocy. Przejeżdżając obok "mojego" parku, pozwoliłem sobie na głośny okrzyk radości. Jeszcze rundka honorowa wokół bloku (żeby stuknęło 333 :p) i już ściągałem z siebie mokre ciuchy. SMS że "wszystko w porządku i że ŁAŁ! do Transatlantyka, który jako jedyny wiedział o mojej nocnej jeździe, szybki wpis na BS i spaaaać...

PS. Gwoli własnej pamięci: na ostatnich kilometrach najbardziej bolały mnie dłonie. Trochę mniej przedramiona. Wniosek: warto kończyć trasę za dnia, żeby móc pod koniec dużo jechać na lemondce. Po zmroku to jednak strach...

Więcej zdjęć tutaj.
  • DST 333.16km
  • Teren 0.50km
  • Czas 13:28
  • VAVG 24.74km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 1064m
  • Sprzęt Schwinnka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 4 marca 2009 Kategoria .Schwinn-arch, Wycieczka

Coś w rodzaju treningu szybkościowego.

Dom - Ruda - Rzgów - Pabianice - Czyryczyn - Rydzyny - Pawlikowice - Bychlew - Pabianice - Piątkowisko - Górka Pab. - Gorzew - Łaskowice - Chocianowice - dom.

Start o godz. 17:15, od Piątkowiska po ciemku. Dość silny wiatr SE.
  • DST 58.16km
  • Teren 0.50km
  • Czas 02:02
  • VAVG 28.60km/h
  • VMAX 39.50km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 231m
  • Sprzęt Schwinnka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 marca 2009 Kategoria .Schwinn-arch, Wypad

Z Warszawy

Warszawa - Pruszków - Grodzisk Maz. - Żyrardów - Puszcza Mariańska - Kamion - Trzcianna - Strobów - Dębowa Góra - Słupia - Jeżów - Brzeziny (stąd z Wujkiem Samo Bro) - Adamów - Wiśniowa Góra - Kolumny - Młynek - Łódź.

Miało być ładnie, pięknie z wiatrem, i w sumie było, ale tylko do Żyrardowa, potem do Kamionu boczny, stamtąd do Jeżowa nawet miejscami przeciwny, a potem znów pomagał. Co zaowocowało, że mnie nieźle wymęczyło, ale ogólnie był to bardzo fajny weekendowy wypad do stolycy :)
  • DST 150.33km
  • Teren 0.50km
  • Czas 05:59
  • VAVG 25.12km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 499m
  • Sprzęt Schwinnka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl