Wien - Sulz - Alland - Heiligenkreuz - Pernitz - Gutenstein - Piestingtal - Rohr im Gebirge - Kalte Kuchel - Kleinzell - St. Veit - Plambach - Hofstetten.
Fantastyczna trasa! Boczne drogi, urokliwe dolinki, niewybitne, ale dość solidne przełączki, soczysta zieleń, łąki, lasy, skały... No i korzystny wiatr.
A na koniec dość przyjemny kemping i pyszna pizza. Po prostu miodzio! :-)
*Góry Litewskie, nie ma takich gór w Austrii. Wyjaśnienie jutro (być może ;-)
Nuda, nuda, nuda, nuda, nuda, nuda... Do tego upał, zmęczenie, lekkie poparzenie słoneczne, kiepska nawierzchnia i... wiatr w plecy :o Ale i tak w Sopronie wymiękłem i wsiadłem w pociąg do Wiednia. Dodatkowe 60 km już bardzo mi się nie uśmiechało...
Ogólny dystans wypadu: 462,83 km Zaliczone bigi: 2, czyli wszystkie. I oby to był już ostatni mój pobyt na Węgrzech w życiu :)
Nocleg na dziko za Bakonybelem. Kulturalne miejsce ze stołem, ławkami i niezłą trawą. Rzeczka prawie pusta (!), ale nabrałem ciepłej wody w knajpie w Bakonybelu. W nocy zaś burza trochę nie dała mi pospać...
Dzisiaj faktycznie było piekielnie, a to za sprawa wiatru N. Niby nie jakiś bardzo silny, ponoć 6-7 m/s, ale kierunek - fatalny. Ogólnie miałem raczej czechy i tak wychodziło, że na podjazdach (jak na złość bardzo łagodnych, więc nie osłaniały) był centralnie w ryj, a na zjazdach zazwyczaj boczny i rzucał rowerem. Dojechałem kompletnie wypluty, no masakra! Nawet zdjęć mi się za bardzo nie chciało robić :/
Hoellental
Raz jeszcze Schneeberg-Raxalpe
Idylla
Kwiecień czy wrzesień?
No, ale pierwszy wypad w tym roku zaliczony i od razu alpejski! W tym dwa bigi :)
Śpię na dziko w Hoellentalu, w miejscu, gdzie kiedyś było obozowisko łojantów, a teraz niestety jest zakaz. Jak wynika z tabliczki, robili bydło, więc miejscówka out. Słabo, bo nie mam żadnej innej opcji. Jest tu nawet Gasthaus, ale nie wolno, bo lockdown. Trudno, może się żaden filanc nie napatoczy... Ale pięknie tu jest! A jeszcze prawie pełnia i skały świecą na biało w świetle księżyca...
Wiatr karnie zmienił się na wschodni, a i słoneczko wyjrzało, więc bardzo przyjemnie się jechało, chociaż mocno już było czuć nóżki ;) Dobrze, że powrót pociągiem. Była w nim nawet konduktołska ;)