Informacje

  • Wszystkie kilometry: 228795.88 km
  • Km w terenie: 5441.16 km (2.38%)
  • Czas na rowerze: 460d 10h 20m
  • Prędkość średnia: 20.70 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Wyprawa

Dystans całkowity:61874.99 km (w terenie 1090.17 km; 1.76%)
Czas w ruchu:3444:56
Średnia prędkość:17.96 km/h
Maksymalna prędkość:78.01 km/h
Suma podjazdów:862546 m
Liczba aktywności:727
Średnio na aktywność:85.11 km i 4h 44m
Więcej statystyk
Środa, 21 lipca 2010 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 19

Rano wstaliśmy wypoczęci i stwierdziliśmy, że dziś nic ciekawego nie ma w planie, żadnych trudnych przełęczy ani innych wyzwań, więc pozostaje nam powalczyć o średnią ;) No i powalczyliśmy, zwłaszcza, że przez większość dnia mielismy fantastyczny wiatr w plecy! :)
A było tak: Schladming - Liezen - Admont - Park nardowy Gesäuse (kolejny fantastyczny kanion, który przelecieliśmy na pełnym biegu, bo akurat strzeliło nam do głowy się pościgać - ale i tak był przepiękny!) - Göstling - Lunz - Grubberg (BIG-pomyłka - za co ten BIG?!) - Langau - Zellerrain (tu już byliśmy z Serweczem naprawdę zmęczeni, więc skończyła się "walka o średnią" - Serwecz nawet wymiotował, podejrzewam, że to był niegroźny udar słoneczny - i gdyby nie to, że Transatlantyk nam wypruł do przodu i nie odbierał SMSów, to nalegalibyśmy, by w tej dolinie nocować; no, ale wypruł, więc raczej niegroźny BIG stał się prawdziwą drogą przez mękę; ale jeśli nie my, to kto?! ;) - Mariazell.

Nocleg na kempingu nad Erlaufsee - trochę zbyt wielu turystów, ale po tak "sytym" dniu prysznic był koniecznością ;)
  • DST 189.93km
  • Czas 07:57
  • VAVG 23.89km/h
  • VMAX 69.05km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Podjazdy 1840m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 lipca 2010 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 18

Hochtor (formalnie i chyba faktycznie najtrudniejszy podjazd wyprawy - od Heiligenblut nachylenie nie schodziło poniżej 9%, a dominowało 10-11, swoje dołożyły też skumulowane zmęczenie całą trasą i upał, który wrócił, by nas dręczyć ;) - Bruck - Bischofshofen (mielismy wjechać na Dientner Sattel - kolejny BIG - ale droga była zamknięta, a objazdem nie chciało nam się tłuc) - Radstadt - Mandling.

Nocleg na dziko w sąsiedztwie cementowni - spory ruch aut na bocznej dróżce w pobliżu, ale nikt się nie przyczepił ;)
  • DST 141.14km
  • Teren 2.50km
  • Czas 07:56
  • VAVG 17.79km/h
  • VMAX 69.00km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Podjazdy 2347m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 19 lipca 2010 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 17

Cortina d'Ampezzo - Passo Tre Croci (mocny podjazd z trzymającą "dziesiątką") - Misurina - Tre Cime di Lavaredo (na pewno najtrudniejszy podjazd na wyprawie, tyle że robiony "na lekko" nie był tak morderczy, zwłaszcza, że nie było upału. Ale trzymające nachylenie 14-16% to jest jednak coś :) no i świetnie było wreszcie zobaczyć tę "Mekkę wspinania" na własne oczy, wyrównawszy porachunki sprzed roku) - Misurina - piękny i długi zjazd - Dobiacco - dalsza cześć zjazdu, tym razem doliną Drawy, niestety już znacznie łagodniejszą i pod wiatr - Lienz (Aldi! tanie żarcie!) - Iselsberg (na mapie niepozorna przełączka, ale w terenie kawałek stromego, choć niezbyt długiego podjazdu - w upale i z zaskoczenia dała w kość, zwłaszcza Serweczowi ;) - Winklern - Mortschach.

Nocleg po raz pierwszy od kilku dni na kempingu - takim "chłopskim" - z oborą i stertą gnoju, ale zadbanym i z ciepłą wodą, a przy tym niedrogim. Należało nam się! ;)
  • DST 130.67km
  • Czas 06:43
  • VAVG 19.45km/h
  • VMAX 69.05km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Podjazdy 2114m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 lipca 2010 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Le B.I.G Tour des Dolomites ;) dzień 16

Passo Costalunga (nie BIG, ale zaiste szkoda, bo podjazd bynajmniej nie łatwiejszy od np. Col de Braus czy Petit St. Bernard - to chyba sąsiedztwo Pordoi sprawia, że tej przełęczy nie przyznano miana BIGa) - Canazei - Passo Pordoi (wymagająca, trzyma nachylenie i nie odpuszcza) - Arabba - fantastycznie, trawersem wysoko na zboczu doliny poprowadzona droga - Livinallongo - Passo Falzarego - Passo Valparola (Falzarego porównywalne z Pordoi, a stamtąd trzyma 10% przez 1300 metrów na Valparolę na dość prostym odcinku, co sprawiło, że na powrotnym zjeździe naprawdę zdrowo się rozpędziliśmy i ja - trochę zapomniawszy, że nie mam bagażu, który bym mnie stabilizował - o mało co nie straciłem kontroli nad rowerem przy 65 km/h - na szczęście opanowałem - się i rower ;) - Pocol

Pierwszy nie upalny dzień wyprawy. Co więcej, bywało zimno! Na dole ok. 22 stopni, na przełęczach 12-14. Pochmurno. W sumie miła odmiana po dotychczasowych upałach, na szczęście nie padało, ale jak widać w Dolomitach zawsze jest znacznie gorsza pogoda niż w okolicy ;)

Zdecydowanie najfajniejszy nocleg na dziko na tej wyprawie. Namierzyliśmy mianowicie opuszczony dom "Casa Cantoniera" (dom dróżnika) przy szosie do Cortiny i okazało się, że to trzygwiazdkowy hotel za friko! ;) Szczegóły tutaj.
  • DST 110.83km
  • Teren 1.00km
  • Czas 07:47
  • VAVG 14.24km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 3191m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 lipca 2010 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 15

Zernez - Ofenpass (jedyny z naszych BIGów, na którym byłem wcześniej - z Transatlantykiem i Wilkiem - tyle że z drugiej strony; z tej zaskoczył nas sporym zjazdem w połowie podjazdu - jak to możliwe, że go nie pamiętalismy? :o) - Santa Maria - Glorenza (tu walnęliśmy pod marketem po dwa jogurty - we Włoszech żarcie jest ciut tańsze, więc można poszaleć ;) - Naturno - Merano (zapamiętany sprzed dwóch lat fantastyczny zjazd tunelami z zakazem do miasta) i wreszcie - walcząc z dużym wmordęwindem - Bolzano.

Mieliśmy pojechać za Bolzano, ale nas ten wiatr dobił. No i ten upał.
A w ogóle to mieliśmy jechać na Jaufenpass i dalej Vipiteno, ale w Merano doszło do burzliwej dyskusji, w toku której postawiliśmy na całkowicie nową trasę przez Dolomity, zamiast dublować kawałek z Vipiteno do Ortisei. Co prawda w ten sposób wypadł jeden BIG mniej, ale skróciliśmy nieco trasę i udało się znacznie ograniczyć fragmenty, które już znaliśmy, a Dolomity i tak zapewne dadzą nam w kość ;)
No i za Merano znaleźliśmy superprzyjazdy serwis rowerowy, gdzie pan w 5 minut i za darmo wymienił Serweczowi szprychę i wycentrował koło :)
  • DST 137.81km
  • Czas 06:02
  • VAVG 22.84km/h
  • VMAX 67.50km/h
  • Temperatura 38.0°C
  • Podjazdy 1091m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 lipca 2010 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 14

Rano poszło równie dobrze, jak wieczorem, a nawet lepiej, bo okazało się, że łatki na materacu, wprawdzie nieidealnie, ale jednak trzymają ;)
Przeto w upale pojechaliśmy tak: Ilanz - fantastyczny kanion górnego Renu (trzeba się trzymać bocznej drogi po prawej stronie rzeki) - Chur - Lenzerheidepass (niby niewysoka, ale zacna, ładnych kilka kilometrów trzymała 10-12%, a na zjeździe trzasnęliśmy niespodziewanie rekordowe prędkości wyprawy) - Tiefencastel - Albula pass (z tej strony mocna rzecz, chłopaki twierdzili, że najtrudniejsza na wyprawie, dla mnie raczej w pierwszej trójce) - La Punt - Brail.

Po godzinie jazdy padła mi linka od tylnej przerzutki, ale o dziwo wymieniliśmy bez problemów! :) Natomiast później Serweczowi poszła szprycha w tylnym kole od strony kasety, więc wieczorem zabrał się do wymiany. A tu się okazuje, że transatlantykowy klucz do kaset nie pasuje do jego koła! :o Chcąc nie chcąc, nacentrowalismy nieco pozostałe szprychy i zostawiliśmy naprawę do chwili, aż trafi się jakiś serwis, który odkręci kasetę.
Nocleg znów na dziko - pod lasem przy zamkniętej szopie, przy której były stolik i ława - pełen komfort! :)
  • DST 138.96km
  • Teren 0.50km
  • Czas 07:52
  • VAVG 17.66km/h
  • VMAX 73.00km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Podjazdy 2763m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 lipca 2010 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 13

Brig - Furkapass (kolejny bardzo długi podjazd - końcówka zacna, przekraczało 12%, ale widoki na czoło Lodowca Rodańskiego - niestety z drogi nie widać całości - wynagradzały wysiłek) - Andermatt - Oberalppass (dobrze nam się z Serweczem jechało - Transatlantyk jak zwykle daleeeko z przodu - i nawet wreszcie wyprzedzaliśmy jakiegoś rowerzystę! A pociąg wyprzedił nas, ale niewiele ;) - Disentis - Rabius.

Wreszcie dobre miejsce na dziko - dobrze osłonięta łączka w pobliżu wioski. Blisko do wody, bo w sąsiedztwie był dom w budowie. Mieliśmy też (betonową) wannę, która stała przed pobliską szopą, więc w całości umyliśmy się z butelek :)
Niestety klejenie materaca nie do końca się udało - jedna z komór trzyma, ale na drugiej znalazła się druga dziurka. Zakleiłem. Zobaczymy...
  • DST 133.80km
  • Czas 07:17
  • VAVG 18.37km/h
  • VMAX 65.13km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Podjazdy 2530m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 lipca 2010 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 12

Sierre - Visp. Potem dzień restowy.

Na kempingu w Visp zameldowaliśmy się przed 10 rano! :D
Transatlantyk pojechał samotnie spełniać marzenia, czyli zobaczyć Matterhorn z Zermatt. Z tego co mówił, Matterhorn niestety ukrył się w chmurach.

My z Serweczem zrobiliśmy zakupy (m. in. nowe spodnie dla mnie - te stare zielone nie wytrzymały presji ;) zakleilismy mój materac (poprzedniej nocy okazało się, że dwie komory są dziurawe), zjedliśmy mnóstwo owoców, wycentrowaliśmy serweczowe koła, umyliśmy rowery (kilka dni wcześniej przejeżdzalismy przez potworne błocko na drodze i dotychczas były zachlapane na rudo-piaszczyście ;) i się pobyczyliśmy. Wieczorem kąpiel w kempingowym basenie i mnóstwo, MNÓSTWO chrabąszczy! Szlag mnie trafiał od tego robactwa!!
  • DST 42.12km
  • Czas 02:03
  • VAVG 20.55km/h
  • VMAX 38.50km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 191m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 lipca 2010 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 11

Aosta - Col du Grand St. Bernard (łatwa, ale po wczorajszym doświadczeniu jechałem bardzo, bardzo spokojnie, a Serwecz był tak miły, ze dotrzymał mi towarzystwa) - Bourg St. Pierre - (pominęliśmy kolejny BIG - Col des Planches, po pierwsze zmęczenie, a po wtóre w ogóle nie zauważyliśmy skrętu!) - Martigny - Sion -Sierre.

Odcinek doliną górnego Rodanu mieliśmy z fantastycznym wiatrem w plecy - trzydziestka rzadko schodziła z licznika :)
Nocleg na dziko obok obozowiska Cyganów pod Sierre. Dość kamieniście, ale w sumie nieźle, zwłaszcza, ze udało nam się prawie ;) wziąć kąpiel w umywalce w pobliskim MacDonaldzie ;)
Pierwszy od Nicei dzień wyprawowy z zaledwie jednym BIGiem. Może to i lepiej, bo zmęczenie znów ogromne. Upał też.
  • DST 151.47km
  • Teren 0.40km
  • Czas 07:30
  • VAVG 20.20km/h
  • VMAX 69.05km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 2068m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 12 lipca 2010 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 10

Col de l'Iseran (dość trudna, ale że robiona rano, to poszła bezproblemowo) - Val d'Isere (zakupy w najdroższym markecie na wyprawie) - Seez - Col du Petit St. Bernard (niby łatwa, a potwornie dała mi w kość, chyba nazbyt dziarsko jechałem na początku, oczywiście w upale, a potem zrobiło się pod wiatr i nawet na trzyprocentówce się wlokłem :/ w ogóle jakoś marnie się czułem w końcówce tego dnia, nie wiem, czy nie byłem lekko chory - może udar cieplny?) - La Salle.

Pominęliśmy Colle San Carlo (BIG), mimo ze nie był to podjazd tam i z powrotem. Po pierwsze zbierało się na burzę (skończyło się na wieczornym i nocnym deszczu), a po drugie - ważniejsze - byłem naprawdę cholernie zmęczony.

Nocleg na kempingu (znów podjazd na koniec dnia), we Włoszech już drożej, ale jakoś nie uśmiechało nam się na dziko, zwłaszcza że dolina Aosty jest bardzo mocno zagospodarowana i nie bardzo było miejsce.
  • DST 138.52km
  • Teren 1.00km
  • Czas 07:50
  • VAVG 17.68km/h
  • VMAX 70.00km/h
  • Temperatura 36.0°C
  • Podjazdy 2822m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl