Informacje

  • Wszystkie kilometry: 220239.27 km
  • Km w terenie: 5407.61 km (2.46%)
  • Suma podjazdów: 1720038 m
  • Czas na rowerze: 445d 05h 54m
  • Prędkość średnia: 20.61 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wtorek, 10 września 2024 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Bilbao Biggins, czyli w Pireneje i z powrotem, dz. 34 i ostatni

Dziś nie było potrzeby się zrywać, ale i tak jak zwykle obudziłem się po godz. 6. Na spokojnie kawa i małe pakowanie, i o 8:15 ruszam na biga Urkiola (718). Z okna kwatery wyglądało, że nie pada, ale tak naprawdę od początku jest klasyczna baskijska "mgiełka do ciała". To jadę. Pierwszych 5,5 km leciutko pod górę przez wioski, a potem droga staje dęba i jest 9-12%. I dobrze, kolejnych 5 km i z głowy :) 

Z góry widoki żadne (a szkoda, bo wczoraj widziałem, że to jeszcze całkiem sensowne, skaliste góry są!), więc tylko się ubieram i zjazd. Oczywiście na zjeździe zaczyna mocniej padać. Ale nie jakoś strasznie. Dojeżdżam podmoczony, ale nie mokry. Dziś mam też ten komfort, że mogę wziąć prysznic, zmienić zapocone ciuchy na czyste, wypić kawę, zjeść śniadanie i dopiero ruszać dalej :)

Takoż i zbieram się lekko po godz. 11. Zaraz za Durango wskakuję na krajówkę - taką wydzieloną, z wiekszośćią skrzyżowań bezkolizyjnych. Grubo, bo ruch znaczny, w tym TIRy, co samo w sobie mi nie przeszkadza, ale boję sie policji i ich wątów, że nie mam kasku. Więc zapierdzielam najszybciej jak mogę. Do Bilbao zaledwie 30 km.

W połowie tego odcinka widzę stację benzynową z myjnią. Zjeżdżam i myję rower przed lotem - super, że się udało trafić myjnię i nie będzie strach demontować roweru jutro :) Oczywiście, o ile do tego czasu nie będzie padać :p Na razie wygląda nieśmiało słońce.

Dalsza trasa krajówką już mocno mi się ciągnie, zwłaszcza, że w aglomeracji pojawia się mnóstwo skrzyżowań ze światłami, a wszystkie czerwone. Ale wreszcie krótko przed godz. 13 Bilbao Biggins domyka pętlę :D



Potem jeszcze sporo przez miasto, w tym próba wydruku boarding pass, ale po pierwsze nie udało mi się odprawić przez apkę (error!), a po drugie i tak mi print shopa zamknęli przed nosem, bo odprawa dostępna od 13:30, czyli dokładnie od momentu, gdy print shop zaczyna sjestę :p
Więc zamiast tego jadę na ostatnie zakupy do Mercadony (to już w dużej mierze "prodotti tipici" do zabrania ze sobą :) i o 14:30 jestem na dobrze znanej kwaterze Arrisal.



Po zrobieniu prania (w pralce!) i obiedzie, udaje mi się bez problemu odprawić przez kompa. Ki diabeł był z tą apką, nie wiadomo, ale karta pokładowa w niej się pojawiła od razu po odprawie przez kompa (w ogóle po kiego są te odprawy - też nie wiem!). Kit z tym. Oby to był jedyny w tym roku powód, by bilbać Jebao ;)
  • DST 59.14km
  • Czas 02:59
  • VAVG 19.82km/h
  • VMAX 47.73km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 791m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl