Bilbao Biggins, czyli w Pireneje i z powrotem, dz. 33
Wyjazd bez przygód o 8:30. Bardzo fajna kwatera (chociaż niestety cena adekwatna). Pierwsze kilometry na luzie, bo póki co nie jest pod wiatr. Pod Lidlem jestem o 8:53, a tu zonk, bo otwierają o 9:15tik(tak!).
Przecież nie będę czekał! Upewniam się, że dalej jest Mercadona i jadę. Tu pierwsza wredna czecha, dziś będzie ich kilka. Tylko jeden pas ruchu prowadzi pod górę (droga w przeciwnym kierunku ma osobną nitkę), więc przez jakiś czas blokuję samochody. Trudno, nie ja zbudowałem tę drogę tak głupio, niech czekają. Na szczycie jest Mercadona w miejscowości Galarreta (!), czynna od 9, więc już otwarta. Kupuję chleb i banana, i w drogę.
Pochmurnie, 17 stopni, ale nie pada i prawie nie wieje. Jade dość główną szosą i rozglądam się za miejscem na śniadanie. Wreszcie są ławki - mokre, ale co zrobisz? Wciągam kanapkę, rychtuję drugą i jadę dalej. Dużo TIRów, ale kulturalnie jadą. Toczę się przez wioski, miasteczka i czechy, liczne czechy. W tym jedna to az 130m podjazdu, a stamtad już zjazd do Zarautz, gdzie - gdybym wczoraj nie znalazł kwatery - miałem spać na kempingu. No, cieszę się, że jednak nie musiałem tu dotrzeć. To spory kawałek (35 km) i jeszcze te czechy...
Potem jeszcze jedna czecha, zjazd i zaczynam biga. Początkowo z chmarą TIRów i nawet na wahadle (remont drogi) się pchają, ale po chwili jest teren przemysłowy i wszystkie znikają w czeluściach baz. Na drodze zostaję praktycznie sam. I wreszcie robi się ładnie :)
Trochę podjazdu na 300m, potem 100 w dół, aż wreszcie robi się konkretnie stromo - do 13% - i bardzo wąziutka droga. Dwa auta raczej się nie wyminą. Zaczyna też leciutko kropić - taka wodna "mgiełka do ciała" (jak mi uparcie podpowiada klawiatura w telefonie :D). ale jedzie się dobrze i na szczycie Azurkiko (676) jestem w dobrej formie o godz. 13:45. Teraz mokry zjazd, ale deszcz nie nawala jakoś mocno, więc nie zmieniam butów, tylko zakładam ochraniacze. Zjazd stromy, więc krótki. Na dole znów rozbiórka i dalej czesko w górę doliny, znów główną drogą.
A to miasteczko wygląda jak Bilbao po przejściach ;)
W Elbar robię postój na wieksze zakupy w Mercadonie, w tym lasagna, która można na miejscu odgrzać w mikrofalówce i zjeść - sa stoliki, barowe stołki, plastikowe sztućce i papierowe kubki. Wciągam z radlerem na popitkę. Mercadona jest super! :)
A potem już tylko 15 km do Durango, gdzie jeszcze przed wyjazdem zarezerowałem na dziś kwaterę. Ale okazuje się, ze droga jest okropna - nierówny, szorstki beton i nachylenia do 15%. Oprócz tego w okolicy tylko autostrada, ale ona kulturalnie idzie sobie dnem doliny, a ja się miotam po zboczach. No, ale przecież autostradą nie pojadę bez obowiązkowego kasku i jeszcze o zgrozo - w słuchawkach! ;)
Tej drogi na szczęście było tylko kilka kilometrów, a potem już normalna boczna i o 16:30 jestem w Durango.
Chwilę oglądam centrum z bardzo ciekawą bazyliką z jakby dobudowaną boczną nawą
i już mozna uderzać na kwaterę (uprzedziłem gospodynię, ze będę o 16:45). Znów spoko miejscówka - nawet jest dystrybutor z wrzątkiem na herbatę :) Zostaję do jutra do południa! :D
Przecież nie będę czekał! Upewniam się, że dalej jest Mercadona i jadę. Tu pierwsza wredna czecha, dziś będzie ich kilka. Tylko jeden pas ruchu prowadzi pod górę (droga w przeciwnym kierunku ma osobną nitkę), więc przez jakiś czas blokuję samochody. Trudno, nie ja zbudowałem tę drogę tak głupio, niech czekają. Na szczycie jest Mercadona w miejscowości Galarreta (!), czynna od 9, więc już otwarta. Kupuję chleb i banana, i w drogę.
Pochmurnie, 17 stopni, ale nie pada i prawie nie wieje. Jade dość główną szosą i rozglądam się za miejscem na śniadanie. Wreszcie są ławki - mokre, ale co zrobisz? Wciągam kanapkę, rychtuję drugą i jadę dalej. Dużo TIRów, ale kulturalnie jadą. Toczę się przez wioski, miasteczka i czechy, liczne czechy. W tym jedna to az 130m podjazdu, a stamtad już zjazd do Zarautz, gdzie - gdybym wczoraj nie znalazł kwatery - miałem spać na kempingu. No, cieszę się, że jednak nie musiałem tu dotrzeć. To spory kawałek (35 km) i jeszcze te czechy...
Potem jeszcze jedna czecha, zjazd i zaczynam biga. Początkowo z chmarą TIRów i nawet na wahadle (remont drogi) się pchają, ale po chwili jest teren przemysłowy i wszystkie znikają w czeluściach baz. Na drodze zostaję praktycznie sam. I wreszcie robi się ładnie :)
Trochę podjazdu na 300m, potem 100 w dół, aż wreszcie robi się konkretnie stromo - do 13% - i bardzo wąziutka droga. Dwa auta raczej się nie wyminą. Zaczyna też leciutko kropić - taka wodna "mgiełka do ciała" (jak mi uparcie podpowiada klawiatura w telefonie :D). ale jedzie się dobrze i na szczycie Azurkiko (676) jestem w dobrej formie o godz. 13:45. Teraz mokry zjazd, ale deszcz nie nawala jakoś mocno, więc nie zmieniam butów, tylko zakładam ochraniacze. Zjazd stromy, więc krótki. Na dole znów rozbiórka i dalej czesko w górę doliny, znów główną drogą.
A to miasteczko wygląda jak Bilbao po przejściach ;)
W Elbar robię postój na wieksze zakupy w Mercadonie, w tym lasagna, która można na miejscu odgrzać w mikrofalówce i zjeść - sa stoliki, barowe stołki, plastikowe sztućce i papierowe kubki. Wciągam z radlerem na popitkę. Mercadona jest super! :)
A potem już tylko 15 km do Durango, gdzie jeszcze przed wyjazdem zarezerowałem na dziś kwaterę. Ale okazuje się, ze droga jest okropna - nierówny, szorstki beton i nachylenia do 15%. Oprócz tego w okolicy tylko autostrada, ale ona kulturalnie idzie sobie dnem doliny, a ja się miotam po zboczach. No, ale przecież autostradą nie pojadę bez obowiązkowego kasku i jeszcze o zgrozo - w słuchawkach! ;)
Tej drogi na szczęście było tylko kilka kilometrów, a potem już normalna boczna i o 16:30 jestem w Durango.
Chwilę oglądam centrum z bardzo ciekawą bazyliką z jakby dobudowaną boczną nawą
i już mozna uderzać na kwaterę (uprzedziłem gospodynię, ze będę o 16:45). Znów spoko miejscówka - nawet jest dystrybutor z wrzątkiem na herbatę :) Zostaję do jutra do południa! :D
- DST 93.52km
- Czas 05:22
- VAVG 17.43km/h
- VMAX 55.34km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 1603m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!