Informacje

  • Wszystkie kilometry: 231256.95 km
  • Km w terenie: 5477.21 km (2.37%)
  • Czas na rowerze: 465d 18h 23m
  • Prędkość średnia: 20.69 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Wyprawa

Dystans całkowity:63796.44 km (w terenie 1125.52 km; 1.76%)
Czas w ruchu:3550:39
Średnia prędkość:17.97 km/h
Maksymalna prędkość:78.01 km/h
Suma podjazdów:900660 m
Maks. tętno maksymalne:154 (0 %)
Maks. tętno średnie:133 (0 %)
Suma kalorii:43238 kcal
Liczba aktywności:751
Średnio na aktywność:84.95 km i 4h 43m
Więcej statystyk
Wtorek, 14 czerwca 2022 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Konserwatywnie - tyrolska, dżem 11

Miał być łatwy dzień, ale jakoś strasznie mnie zmęczył. Ledwo żyję. Może dlatego, że pół dnia po płaskim, a na koniec dwa bigi po 950m i raczej z tych stromych. Bigi zawsze lepiej się robi z rana (jak śmietana!).

Bludenz - Feldkirch - Schaan (Liechtenstein) - Buchs (Szwajcaria) - Sargans - Tannenbodenalp (big) - Walenstadt - Hochrugg (big) - Walenstadt. 



Sargans leży na najbardziej wybitnej przełęczy alpejskiej, jaką widziałem. Jest tak niesamowicie głęboko wcięta, że podjazdu na nią jest kilka metrów (a wokoło dwutysięczniki!). Zarazem jest to bez wątpienia przełęcz, bo z jednej strony płynie Ren (ok kilometr od przełęczy i raptem kilkanaście metrów niżej), a z drugiej spływa rzeka Seez i ewidentnie jest normalna dolina prowadząca do Walensee (i dalej jednak do tegoż Renu, co się odwlecze...). Orograficznie NIESAMOWITE miejsce! :-)

A oprócz tego takie miejsca dziś:


 



To ostatnie to mój widok z namiotu :-)
  • DST 110.28km
  • Teren 0.50km
  • Czas 06:12
  • VAVG 17.79km/h
  • VMAX 61.18km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Podjazdy 2107m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 czerwca 2022 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Konserwatywnie - tyrolska, dżem 9

Mathon - Bielerhohe (big) - Schruns - Bludenz - Brand - Schattenlagant (big) -  Bludenz.





Niby spoko dzień, a pod koniec dość ciężko już się jechało. Może i dobrze, że jutro zlewa, akurat pora na rest, a przynajmniej nie wypadnie w Szwajcarii :-)

Gondola z drugiego biga na Luenersee. 410m przewyższenia na 900m długości. I zero podpór po drodze! :O

  • DST 97.84km
  • Teren 0.80km
  • Czas 05:06
  • VAVG 19.18km/h
  • VMAX 64.21km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Podjazdy 1716m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 czerwca 2022 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Konserwatywnie - tyrolska, dżem 8

Miało być do Bludenz, ale że niedawno odkrylem, że bigowi Bielerhoehe dodali podjazd od wschodu, więc wymyśliłem skrót. Po co przewalać się przez przełęcz Arlberg, która nie jest bigiem, a nazajutrz na lekko robić biga od drugiej strony? (taki był plan). Lepiej przejechać przez biga, a nazajutrz na lekko mieć tylko drugiego :-)



Oczywiście problem z noclegiem, bo nigdzie nie ma kempingu, a dachy od 70 eur w górę. Jeszcze nie zwariowałem, żeby tyle płacić :-P



Zatem dzik i to fajny, bo stoję za szopą, która ma wbudowaną ławkę i stolik :-) ale gospodarze i tak mnie przyfilowali, i przed chwilą pani przyszła się upewnić, że nie naśmiecę :-)



Ciężki dzień dziś, chyba znów zmęczenie mi wchodzi :-/
Voels - Kamanaten - Kuehtai (big) - Oetz - Imst - Landeck - Ischgl - Mathon (1400 m npm).

  • DST 115.05km
  • Teren 0.50km
  • Czas 07:02
  • VAVG 16.36km/h
  • VMAX 63.01km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 2473m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 czerwca 2022 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Konserwatywnie - tyrolska, dżem 7

Voels - Innsbruck - Fulpmes - Neustift - Stubaital aż do "lodowca" i z powrotem.



Lodowiec wygląda tak:


A lodospad tak:


A tańczący most tak ;-)


Ps. Kurde, nie mogę wstawić zdjęć, nie wiem czemu :-/
Pps. No, poszło! 
  • DST 103.25km
  • Czas 04:51
  • VAVG 21.29km/h
  • VMAX 61.30km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 1567m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 czerwca 2022 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Konserwatywnie - tyrolska, dżem 6

Cały dzień w mżawce albo w deszczu. Krótkie przerwy dawały nadzieję, a potem znowu padało. Teraz też pada :-P
W związku z tym zero zdjęć dziś. 

Mayrhofen - Schwaz - Sagalm (big) - Hall in Tirol - Halltal (big, do 22%!) - Innsbruck - Voels. 


  • DST 102.14km
  • Czas 05:13
  • VAVG 19.58km/h
  • VMAX 45.62km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 1649m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 czerwca 2022 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Konserwatywnie - tyrolska, dżem 5

Miał być ciężki dzień, ale że po reście, to wszedł zaskakująco łatwo :-)
Pierwszy big trzymał 11% prawie non stop, więc 1450m podjazdu padło w 2:10 brutto :-)

Drugi był bardzo nierówny, od 1 do 14%, a był też i krótki zjazd. Ale wynagrodził to widokami! Dolina prowadząca do Zillergruendl to jak dla mnie jedno z najpiękniejszych miejsc w Europie! Tylko trzeba mieć dobrą pogodę, bo inaczej to tylko długi, nierówny i męczący podjazd :-P

















Trasa:

  • DST 81.96km
  • Czas 05:14
  • VAVG 15.66km/h
  • VMAX 58.58km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 2877m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 6 czerwca 2022 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Konserwatywnie - tyrolska, dz. 3

Dziś wreszcie łatwiejszy dzień. Całe szczęście, bo takiej rzeźni jak wczoraj bym dzisiaj nie przetrwał.
Kitzbuehel - Thurnpass - Mittersill - Wald im Pinzgau - Krimml - Hochkrimml (big) - Gerlospass - Ramsau - Mayrhofen.



Łatwiejszy, ale nie mniej piękny. W sumie chyba najpiękniejszy dotychczas :-)







Kemping w Mayrhofen fantastyczny! Wszystkomający (lodówka, suszarnia, prąd i woda przy namiocie), blisko do sanitariatów). I np. TAKIE kabiny prysznicowe! :-)


  • DST 108.08km
  • Czas 05:44
  • VAVG 18.85km/h
  • VMAX 70.12km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 1594m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 czerwca 2022 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Konserwatywnie - tyrolska, dz. 2

Uch! Oba bigi średnio 12% (praktycznie bez odcinków odpoczynkowych) i chociaż na lekko, to strasznie dały mi w kość!

Waidring - Steinplatte (big) - St. Johann - Kitzbuehel - Kitzbueheler Horn (big) - Schwarzer See. 


Kemping raczej kiepski i bardzo drogi (27 EUR), ale przynajmniej zdążyłem tuż przed burzą :-)


Mój ruch na Steinplatte ;-)






Grossglockner 


Zwanzigwasserhaus w Kitzbuehel ;-)

  • DST 63.85km
  • Czas 05:05
  • VAVG 12.56km/h
  • VMAX 63.38km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 2310m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 czerwca 2022 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Konserwatywnie - tyrolska, dżem 1

Salzburg - Berchtesgaden - Hirschbichl (big) - Lofer - Loferer Alpe (big) - Lofer - Waidring.



Miał być dość łatwy dzień na początek, ale nie wyszło. Raz, że forma nadal kiepska, a dwa, że akurat bigi wymagające. Drugi miał średnio 12%, a pierwszy (z bagażem) miał spory odcinek za 18-20%! Plus upał i skurcze. Ledwo dojechałem. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej... 

Ale za to było przepięknie! Dla tego jednego dnia już warto było tu przyjechać :-)


Berchtesgaden 


Na podjeździe na Hirschbichl 


Na zjeździe z Hirschbichl 
  • DST 98.02km
  • Teren 0.60km
  • Czas 05:58
  • VAVG 16.43km/h
  • VMAX 59.57km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 2008m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 2 października 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa, podsumowania

Alpi mio amore, dz. 71, dzień powrotu

Po miastach: Verona i Łódź. Koniec! :(
Powrót z zaprzyjaźnioną firmą pana Krystiana. Wielkie dzięki dla Niego oraz dla Marcina, z którym miałem przyjemność jechać :)
W Veronie padało, więc na miejsce spotkania dojechałem trochę mokry, a trochę wkurzony, bo sam wyznaczyłem miejsce, a okazało się, że jest na drodze z zakazem (musiało być blisko autostrady, ale to była jednak krajówka!), co oznaczało, że nie dość ze stres w sprawie policji, to jeszcze pomyliłem zjazdy i musiałem przenosić rower przez barierkę, bo powrót pod prąd nie wchodził w grę. Potem już spokojnie z Marcinem do Dzierżoniowa, gdzie byłem o 4 rano. Po 5 pociąg do Wrocławia (w którym pan konduktor pozwolił mi zagotować grzałką wodę na kawę! :) - tam przesiadka i ok południa byłem wreszcie w Łodzi i to nawet na Chojnach :)

Podsumowanie wyprawy Alpy Mio Amore 2020:
Całkowity dystans wyprawy: 5 800,85 km, średnio dziennie 78,4 km, a licząc tylko dni stricte wyprawowe: 89,4 km.
Całkowita suma podjazdów: 125 772 m
!!! - to jest więcej niż mój rekord ROCZNY sprzed zaledwie trzech lat!! Daje to 2 168,2 m / 100 km, a licząc tylko dni stricte wyprawowe: 2 217,3 m /100 km. Wynik trzeci najlepszy w życiu. Bez wstydu przed kimkolwiek (Rysiek niestety zmarł :( )
Zaliczonych bigów:
84
, co jest drugim najlepszym rocznym wynikiem w życiu (rekordowy był rok 2018 - 127 bigów, ale 50 z tych bigów to był BeNeLux ;) czyli średnio 1,38 biga dziennie bez dni restowych. Skompletowane wszystkie bigi w Italii - to akurat smutna wiadomość ;)
Całkowity czas trwania wyprawy: 80 dni. Możecie mi mówić Phileas Fogg ;)

Forma: początkowo było bardzo ciężko, zwłaszcza, że raczej wyjątkowo trudne bigi się trafiły i nie było gdzie zrobić restu (tak naprawdę rest był dopiero po 7 dniach jazdy, czyli bardzo późno). Potem złapałem przyzwoita formę i już swobodnie dociągnąłem do Augsburga. A tam, po kilku dniach solidnego odpoczynku weszła mi taka moc, że już praktycznie do końca wyprawy "niszczyłem" kolejne podjazdy, jak chyba nigdy wcześniej. Tylko ostatni tydzień był już bez szału - chyba trochę za długo trwała ta wyprawa.

Pogoda: jak zwykle miks. Trochę deszczu (w pierwszym okresie nawet codziennie), sporo ładnej pogody, trochę wieczorno-nocnego zimna i to nie tylko we wrześniu. Cienka kurtka puchowa pozyczona od N. (dziękuję!) sprawdziła się idealnie, gruba nie była potrzebna, a zajęłaby znacznie więcej miejsca. Zaskakujące było to, że prawie nie było upałów.

Sprzęt: dużo pecha, zwłaszcza w pierwszej części, albo po prostu sporo błędów sprzętowych ("złej baletnicy...").
- Pechowe było na pewno rozcięcie zaledwie rocznej opony już podczas dojazdu do Czech, co zaowocowało kilkoma zmarnowanymi dętkami, nawałą roboty z próbami naprawy i wreszcie koniecznością ratowania się oponą od szosówki na zadupiu i kupnem porządnej kilka dni później. O dziwo opona CST sprawdza się bardzo dobrze, co przy cenie 15 EUR daje do myślenia, czy jest jeszcze sens kiedykolwiek kupować Schwalbe, zwłaszcza na tył... (bo na przód Marathon Supreme to jednak może być optymalny wybór ze względu na ich fantastyczną przyczepność),
- przeciekający namiot: musiałem praktycznie wszystkie szwy podkleić "magiczną" taśmą. Do tego psujące się zamki sypialni. Namiot jest albo do gruntownej naprawy przez fachowca, albo do wymiany,
- rozwalone sandały - tu mój błąd, zbyt delikatne były na długą wyprawę i powinienem był to przewidzieć. Inna sprawa, że nie byłem w stanie kupić lepszych, strasznie kiepski wybór w tym zakresie. No, ale mogłem kupić pełne buty, zamiast potem kupować na łapu-capu, gdzieś we Włoszech... No, ale na szczęście nowe buty sprawdziły się bardzo dobrze. I wytrzymały trudy bez problemów i okazały się też naprawdę wygodne, gdyby jeszcze nie były tak brzydkie... ;)
- rozwalone japonki - w sumie to pomijalna kwestia, ale żeby japonki nie wytrzymały dwóch miesięcy używania wyłącznie wieczorami i rankami...?
- przeciekający materacyk Robens - jestem rozczarowany, ale zobaczymy, czy przecieka na szwach, czy po prostu jest gdzieś maleńka dziurka. Ta druga sytuacja byłaby do ewentualnego wybaczenia - zdarza się,
- rozwalony kubek stalowy - słaba konstrukcja lutu ucha, zdarza się i w kubku kupionym lata temu za kilka złotych można wybaczyć,
- przeciekająca kurtka przeciwdeszczowa - chyba dożyła swoich dni, zwłaszcza, że i ekspres lubi się już czasem nie zapiąć...
- zgubiony scyzoryk - tu oczywista moja wina. Dobrze, ze to jedyna ważna rzecz, którą zgubiłem (oprócz tego dwa razy pasta do zębów została na kwaterze :P)

Wrażenia: super, super, super!!! Widoki zapierające dech, osiągi świetne, problemy z Covidem pomijalne (cóż to za problem założyć maseczkę, wchodząc do sklepu czy pociągu?). Wyprawa długa, ale z rozsądnymi odpoczynkami, częściowo w zacnym towarzystwie Serwecza, a absolutnie super sprawą była możliwość kilkudniowego spotkania z N. w Augsburgu. Przynajmniej tęsknota nie doskwierała mi aż tak bardzo. No a dla niej to były niestety jedyne "wakacje" w tym roku.

Cała trasa:

  • DST 12.58km
  • Czas 00:43
  • VAVG 17.55km/h
  • VMAX 41.26km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 71m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl