Wpisy archiwalne w kategorii
Surly-arch
Dystans całkowity: | 80462.30 km (w terenie 1049.48 km; 1.30%) |
Czas w ruchu: | 3886:08 |
Średnia prędkość: | 20.70 km/h |
Maksymalna prędkość: | 82.50 km/h |
Suma podjazdów: | 763770 m |
Liczba aktywności: | 991 |
Średnio na aktywność: | 81.19 km i 3h 55m |
Więcej statystyk |
Środa, 1 listopada 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Użytkowo
Amici de Bici, dz. 88, samochodowy (!)
Ponieważ cały dzień miało lać (i lało), a my już mieliśmy dość siedzenia bezczynnie, to postanowiliśmy... wypożyczyć samochód (!) i objechać Zakynthos w kilka godzin zamiast w dwa dni. Sprawdziło się. Obejrzeliśmy wszystko, na czym na zależało (Zatoka Wraku rządzi!) i jesteśmy WOLNI!. Możemy iść (ku - słonecznej miejmy nadzieję - Italii :)
- DST 7.06km
- Czas 00:24
- VAVG 17.65km/h
- VMAX 36.09km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 34m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 31 października 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Użytkowo
Amici de Bici, dz. 87, restowy
Miało padać, więc zostaliśmy na tanim noclegu (11 EUR!) w Kalamaki. Oczywiście przez cały dzień nawet kropla nie spadła, za to prognoza na jutro znów mówi, że pada, a na czwartek (kiedy już miało być dobrze) że pada jeszcze mocniej. No żeż psia mać!
Wyskoczyliśmy tylko obejrzeć miasteczko Zakynthos (nic ciekawego) i po zakupy. Kupiliśmy m.in. 3 butelki wody, bo ta w kranie jest... słona :p
Chociaż taka pociecha, że październiku rekord kilometrów i podjazdów pobity...
Wyskoczyliśmy tylko obejrzeć miasteczko Zakynthos (nic ciekawego) i po zakupy. Kupiliśmy m.in. 3 butelki wody, bo ta w kranie jest... słona :p
Chociaż taka pociecha, że październiku rekord kilometrów i podjazdów pobity...
- DST 15.88km
- Teren 0.50km
- Czas 00:50
- VAVG 19.06km/h
- VMAX 26.87km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 36m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 30 października 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 86, przemieszczeniowy
Powrót promem do Killini i dalej kolejny prom na Zakynthos, bo niestety o tej porze roku nie ma już bezpośrednich promów pomiędzy wyspami :(
Dzień bez historii w związku z tym.
Dzień bez historii w związku z tym.
- DST 11.62km
- Czas 00:43
- VAVG 16.21km/h
- VMAX 53.93km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 62m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 października 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wycieczka
Amici de Bici, dz. 85, ever(restowy)*
Miała być tylko wycieczka do jaskini Melissana (z jeziorem w środku!) i ewentualnie na plażę Myrtos (na którą jednak zabrakło nam ochoty), a wyszło jak zwykle, bo okazało się, że jadąc do jaskini trzeba zrobić przymusowo 1/3 biga. No to jak to, nie zrobić od razu reszty, tylko jutro rano, być może w deszczu, bo prognoza marna, znów robić tę 1/3? I potem jeszcze 2/3 ;)
Poros - Digaleto - Sami - Melissana (fajna, ale nie aż tak fajna, jak się spodziewałem) - Sami - Digaleto - Enos de Kefalonia (big) - Digaleto - Poros.
W ten sposób mam zrobiony panteon bigów greckich. Tzn. został jeden, ale na północy przy samej bułgarskiej granicy, więc to kiedyś przy jakiejś bułgarskiej okazji ;)
Silny wiatr N, a momentami W. Generalnie robił wszystko, żeby maksymalnie uprzykrzyć podjazdy :p
Poros - Digaleto - Sami - Melissana (fajna, ale nie aż tak fajna, jak się spodziewałem) - Sami - Digaleto - Enos de Kefalonia (big) - Digaleto - Poros.
W ten sposób mam zrobiony panteon bigów greckich. Tzn. został jeden, ale na północy przy samej bułgarskiej granicy, więc to kiedyś przy jakiejś bułgarskiej okazji ;)
Silny wiatr N, a momentami W. Generalnie robił wszystko, żeby maksymalnie uprzykrzyć podjazdy :p
- DST 93.10km
- Czas 05:25
- VAVG 17.19km/h
- VMAX 57.75km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 2464m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 października 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 84
Dziś miało być płasko, niedługo i łatwo, a wyszło jak zwykle. A to z powodu wiatru, który był cały dzień w pysk i z każdą chwilą coraz silniejszy. Walka na całego. Do tego pod koniec złapała nas ulewa (przeczekaliśmy), ale po niej pozostał już do końca kapuśniaczek.
Ogólnie mimo słabych liczb jesteśmy wymięci ;)
Patras - Kato Achaja - Lechajna - Killini - (prom) - Poros (Kefalonia)
Ogólnie mimo słabych liczb jesteśmy wymięci ;)
Patras - Kato Achaja - Lechajna - Killini - (prom) - Poros (Kefalonia)
- DST 75.76km
- Teren 0.20km
- Czas 04:01
- VAVG 18.86km/h
- VMAX 32.28km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 177m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 27 października 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 83
Dość długi, ale przyjemny dzień, bo zrobiła się ładna pogoda. Ciepło, niewysokie górki (aczkolwiek sporo ich), tylko niestety wiatr w przodo-boczny, z czasem coraz mocniejszy.
Most autostradowy przez cieśninę Patras widać było z ponad 30 km! Sam przejazd robi ogromne wrażenie (przejechaliśmy pasem dla pieszych, na którego końcu niestety były schody :/). Zwłaszcza jak się spojrzy na pylon pionowo do góry, to się może w głowie zakręcić ;)
Delphi - Itea - Galaxidi - Nafpaktos - Patras.
Most autostradowy przez cieśninę Patras widać było z ponad 30 km! Sam przejazd robi ogromne wrażenie (przejechaliśmy pasem dla pieszych, na którego końcu niestety były schody :/). Zwłaszcza jak się spojrzy na pylon pionowo do góry, to się może w głowie zakręcić ;)
Delphi - Itea - Galaxidi - Nafpaktos - Patras.
- DST 122.85km
- Czas 06:08
- VAVG 20.03km/h
- VMAX 56.92km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 902m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 26 października 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 82
Od dziś miała się poprawić pogoda. Konkretnie od 8 rano. Jakoś jednak jej nie szło i jak wyjeżdżaliśmy ok 9, to leciutko siąpiło :/
Początek główną, ale niezbyt ruchliwą drogą do Amfikleia, gdzie mieliśmy chwilę załamania i wahania, czy w takim kapuśniaczku jechać dalej. Tym bardziej, że na wysokości 300 m npm było 11 st, a przed nami podjazd na 1760, gdzie zamiast deszczyku mógł już padać śnieg... Po dłuższym namyśle i zainspirowani faktem, że nie ma innej ucieczki niż powrót do tego samego guesthouse'u, w którym dziś spaliśmy (noclegi w Amfikleia były, ale po 80 EUR, a dalej już pustkowie), zdecydowaliśmy się jechać.
Opłaciło się, bo kapuśniaczek tylko chwilami o nas pamiętał, a poza tym było okej, tylko dość zimno, bo wkrótce wjechaliśmy w chmurę, która nie odpuściła nam aż do szczytu, więc zrobiło się 6 stopni. Na szczęście z reguły nie wiało, a jak już to słabo i w plecy. Więc widoków z Parnasu nie mamy prawie żadnych, ale podjazd jakoś poszedł, częściowo milej dzięki pieskowi, który się do nas przyplątał i wiernie nam towarzyszył przez ostatnie ok 300 metrów podjazdu. Na górze jeszcze mój skok w bok na biga, potem końcówka podjazdu i przełęcz. Piesek gdzieś zniknął, ale za to słońce na chwilę wyszło i z 6 stopni robiło się znów 11 - upał! ;)
Zjazd chłodny, ale ponieważ już dawno nie padało, więc nie jakiś drastycznie zimny - szło żyć. Na wysokości ok 1100 metrów się przetarło i zrobiły się WIDOKI! :)
Arachowa
Jeszcze małe zakupy na wieczór w markecie w Arachowej, końcówka zjazdu do Delf i chyba najtańszy hotel tego wyjazdu - nocleg w Athenie za raptem EUR 21,5, a hotelik przyzwoity. Jutro dzień dość łatwy górsko, ale za to długi - nocleg mamy zarezerwowany w Patras. Dobranoc ;)
Początek główną, ale niezbyt ruchliwą drogą do Amfikleia, gdzie mieliśmy chwilę załamania i wahania, czy w takim kapuśniaczku jechać dalej. Tym bardziej, że na wysokości 300 m npm było 11 st, a przed nami podjazd na 1760, gdzie zamiast deszczyku mógł już padać śnieg... Po dłuższym namyśle i zainspirowani faktem, że nie ma innej ucieczki niż powrót do tego samego guesthouse'u, w którym dziś spaliśmy (noclegi w Amfikleia były, ale po 80 EUR, a dalej już pustkowie), zdecydowaliśmy się jechać.
Opłaciło się, bo kapuśniaczek tylko chwilami o nas pamiętał, a poza tym było okej, tylko dość zimno, bo wkrótce wjechaliśmy w chmurę, która nie odpuściła nam aż do szczytu, więc zrobiło się 6 stopni. Na szczęście z reguły nie wiało, a jak już to słabo i w plecy. Więc widoków z Parnasu nie mamy prawie żadnych, ale podjazd jakoś poszedł, częściowo milej dzięki pieskowi, który się do nas przyplątał i wiernie nam towarzyszył przez ostatnie ok 300 metrów podjazdu. Na górze jeszcze mój skok w bok na biga, potem końcówka podjazdu i przełęcz. Piesek gdzieś zniknął, ale za to słońce na chwilę wyszło i z 6 stopni robiło się znów 11 - upał! ;)
Zjazd chłodny, ale ponieważ już dawno nie padało, więc nie jakiś drastycznie zimny - szło żyć. Na wysokości ok 1100 metrów się przetarło i zrobiły się WIDOKI! :)
Arachowa
Jeszcze małe zakupy na wieczór w markecie w Arachowej, końcówka zjazdu do Delf i chyba najtańszy hotel tego wyjazdu - nocleg w Athenie za raptem EUR 21,5, a hotelik przyzwoity. Jutro dzień dość łatwy górsko, ale za to długi - nocleg mamy zarezerwowany w Patras. Dobranoc ;)
- DST 72.37km
- Teren 0.50km
- Czas 05:25
- VAVG 13.36km/h
- VMAX 60.62km/h
- Temperatura 11.0°C
- Podjazdy 1966m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 października 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 81
Mimo niepewnej pogody ruszyliśmy dalej. No i cały dzień uciekaliśmy przed deszczem, ale z sukcesem - raz minimalnie pokropiło, ale rozpadało się dopiero, jak byliśmy w hotelu :)
Lamia - Termopile (pomnik Leonidasa i 700 Tespijczyków nie zrobił wrażenia, natomiast termy super! Pierwszy raz w życiu widziałem jak woda wypływa ze skały - jak Mojżesz! No i to niebiesko-zielonkawe koryto, zapach siarkowodoru i gorąca woda w rzeczce ;) - Bralos - Polydrosos.
Lokalizacja hotelu na bookingu schrzaniona - jeździliśmy po wsi i próbowaliśmy pytać ludzi, gdzie to jest, ale prawie nikogo nie było na zewnątrz (ani w ogóle), a wieś rozległa. Ale w końcu jakoś znaleźliśmy. Sam Sofianos Guesthouse całkiem OK :)
Lamia - Termopile (pomnik Leonidasa i 700 Tespijczyków nie zrobił wrażenia, natomiast termy super! Pierwszy raz w życiu widziałem jak woda wypływa ze skały - jak Mojżesz! No i to niebiesko-zielonkawe koryto, zapach siarkowodoru i gorąca woda w rzeczce ;) - Bralos - Polydrosos.
Lokalizacja hotelu na bookingu schrzaniona - jeździliśmy po wsi i próbowaliśmy pytać ludzi, gdzie to jest, ale prawie nikogo nie było na zewnątrz (ani w ogóle), a wieś rozległa. Ale w końcu jakoś znaleźliśmy. Sam Sofianos Guesthouse całkiem OK :)
- DST 55.50km
- Czas 03:22
- VAVG 16.49km/h
- VMAX 58.60km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 860m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 października 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Użytkowo
Amici de Bici, dz. 80, restowy
Z powodu marnej prognozy i niewiele lepszej pogody (takiej jak wczoraj) ruszyliśmy kołem tylko do sklepu. W nocy burza, aż się obawialismy o nazajutrz...
- DST 4.13km
- Czas 00:13
- VAVG 19.06km/h
- VMAX 26.16km/h
- Podjazdy 17m
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 23 października 2017
Kategoria Wycieczka, AdB, Surly-arch
Amici de Bici, dz. 79, (ever)restowy*
Zgodnie z planem o 10:30 wsiadłem w autobus do Karpenisi (cena 5,20, rower gratis!) i wysiadłem o 11:40 w Agios Georgios. Początek podjazdu łatwy - wzdłuż rzeki. Potem serpentyny 7-9% na pierwszą przełęcz. W Tymfristos złapał mnie deszcz. Dłuższą chwilę postałem pod daszkiem, zjadłem batona i banana, ale nie było co czekać, bo trzeba zdążyć na powrotny autobus, więc dalej w deszczu. Na przełęcz 1200 m dojechałem podmarznięty, bo mokry i przy 11 stopniach. Mimo, że ubrałem się w kurtkę jeszcze na podjeździe, to chyba za późno, więc zjazd zaczynałem niezbyt wygrzany, a na dole (900 metrów) było mi już strasznie zimno.
Przez Karpenisi trochę płaskiego, a trochę podjazdu zbyt lekkiego by się rozgrzać, więc w miasteczku stanąłem pod marketem, wlazłem do środka i tam próbowałem złapać trochę ciepła, ale niezbyt skutecznie, bo wszędzie pełno lodówek :P Wreszcie zaczął się prawdziwy podjazd (10-12%), więc po ok. kilometrze było mi ciepło. Stanąłem na siku i kolejnego batona, zdjąłem kurtkę (deszcz bardzo zelżał, a potem nawet na chwilę ustał!) i heja.
Do 1400 szło jak po maśle, ale wyżej mocno wiało i znów zaczęło padać, a temperatura spadła do 6 stopni, więc pomny doświadczenia z poprzedniej przełęczy wcześniej założyłem kurtkę i resztę podjechałem już w niej. Oczywiście kompletnie ją zapociłem, ale przynajmniej nie zmarzłem.
Na górze (1860 m) jest stacja narciarska, ale o tej porze roku całkowite odludzie. Szukałem jakiegoś schronienia przed wiatrem i deszczem, ale znalazł się tylko tunel drogowy. Dobre i to. Szybka przebiórka w suche, a mimo pośpiechu pod koniec postoju miałem już całkiem zgrabiałe ręce, bo od dłuższego czasu było 6 stopni. Albo z jakiegoś innego powodu, cholera wie - tak nagle to się stało... W każdym razie zjazd zacząłem zbyt lekko ubrany na tę temperaturę (nie miałem więcej ciuchów dziś ze sobą - błąd) i na dodatek ze zgrabiałymi rękami. W połowie zjazdu (ok. 1400) przestałem mieć siłę zaciskać klamki hamulcowe. Jakimś cudem jednak stanąłem (w zacisznym wreszcie miejscu) i pokręciłem wiatrak ramionami. Pomogło dość szybko, ale ukłucia i ból, który poczułem w palcach dowodzą, że do odmrożenia nie było daleko...
Reszta zjazdu już spoko - zmokłem, ale bez dramatu. Na autobus zdążyłem akurat, żeby spokojnie kupić bilet i zdążyć dopilnować pakowania roweru do luku (tak mądrze pakowali, że gdyby nie moja interwencja, że rower najpierw, a później bagaże wokół niego, a nie odwrotnie(!), to w życiu by się nie zmieścił...), a potem trząść się z zimna w autobusie przez całą drogę. Nawet nie było w nim zimno (ciepło też nie - licznik pokazał 18 stopni), ale po prostu zbyt przemarznięty byłem :p
Ogólnie kolejny big, który nie był tylko spacerkiem po górach a Przygodą. Jak zwykle - polecam :)
Przez Karpenisi trochę płaskiego, a trochę podjazdu zbyt lekkiego by się rozgrzać, więc w miasteczku stanąłem pod marketem, wlazłem do środka i tam próbowałem złapać trochę ciepła, ale niezbyt skutecznie, bo wszędzie pełno lodówek :P Wreszcie zaczął się prawdziwy podjazd (10-12%), więc po ok. kilometrze było mi ciepło. Stanąłem na siku i kolejnego batona, zdjąłem kurtkę (deszcz bardzo zelżał, a potem nawet na chwilę ustał!) i heja.
Do 1400 szło jak po maśle, ale wyżej mocno wiało i znów zaczęło padać, a temperatura spadła do 6 stopni, więc pomny doświadczenia z poprzedniej przełęczy wcześniej założyłem kurtkę i resztę podjechałem już w niej. Oczywiście kompletnie ją zapociłem, ale przynajmniej nie zmarzłem.
Na górze (1860 m) jest stacja narciarska, ale o tej porze roku całkowite odludzie. Szukałem jakiegoś schronienia przed wiatrem i deszczem, ale znalazł się tylko tunel drogowy. Dobre i to. Szybka przebiórka w suche, a mimo pośpiechu pod koniec postoju miałem już całkiem zgrabiałe ręce, bo od dłuższego czasu było 6 stopni. Albo z jakiegoś innego powodu, cholera wie - tak nagle to się stało... W każdym razie zjazd zacząłem zbyt lekko ubrany na tę temperaturę (nie miałem więcej ciuchów dziś ze sobą - błąd) i na dodatek ze zgrabiałymi rękami. W połowie zjazdu (ok. 1400) przestałem mieć siłę zaciskać klamki hamulcowe. Jakimś cudem jednak stanąłem (w zacisznym wreszcie miejscu) i pokręciłem wiatrak ramionami. Pomogło dość szybko, ale ukłucia i ból, który poczułem w palcach dowodzą, że do odmrożenia nie było daleko...
Reszta zjazdu już spoko - zmokłem, ale bez dramatu. Na autobus zdążyłem akurat, żeby spokojnie kupić bilet i zdążyć dopilnować pakowania roweru do luku (tak mądrze pakowali, że gdyby nie moja interwencja, że rower najpierw, a później bagaże wokół niego, a nie odwrotnie(!), to w życiu by się nie zmieścił...), a potem trząść się z zimna w autobusie przez całą drogę. Nawet nie było w nim zimno (ciepło też nie - licznik pokazał 18 stopni), ale po prostu zbyt przemarznięty byłem :p
Ogólnie kolejny big, który nie był tylko spacerkiem po górach a Przygodą. Jak zwykle - polecam :)
- DST 51.87km
- Czas 03:27
- VAVG 15.03km/h
- VMAX 50.66km/h
- Temperatura 6.0°C
- Podjazdy 1884m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze