Informacje

  • Wszystkie kilometry: 222409.15 km
  • Km w terenie: 5430.61 km (2.44%)
  • Suma podjazdów: 1747635 m
  • Czas na rowerze: 449d 05h 04m
  • Prędkość średnia: 20.63 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Poniedziałek, 23 października 2017 Kategoria Wycieczka, AdB, Surly-arch

Amici de Bici, dz. 79, (ever)restowy*

Zgodnie z planem o 10:30 wsiadłem w autobus do Karpenisi (cena 5,20, rower gratis!) i wysiadłem o 11:40 w Agios Georgios. Początek podjazdu łatwy - wzdłuż rzeki. Potem serpentyny 7-9% na pierwszą przełęcz. W Tymfristos złapał mnie deszcz. Dłuższą chwilę postałem pod daszkiem, zjadłem batona i banana, ale nie było co czekać, bo trzeba zdążyć na powrotny autobus, więc dalej w deszczu. Na przełęcz 1200 m dojechałem podmarznięty, bo mokry i przy 11 stopniach. Mimo, że ubrałem się w kurtkę jeszcze na podjeździe, to chyba za późno, więc zjazd zaczynałem niezbyt wygrzany, a na dole (900 metrów) było mi już strasznie zimno.

Przez Karpenisi trochę płaskiego, a trochę podjazdu zbyt lekkiego by się rozgrzać, więc w miasteczku stanąłem pod marketem, wlazłem do środka i tam próbowałem złapać trochę ciepła, ale niezbyt skutecznie, bo wszędzie pełno lodówek :P Wreszcie zaczął się prawdziwy podjazd (10-12%), więc po ok. kilometrze było mi ciepło. Stanąłem na siku i kolejnego batona, zdjąłem kurtkę (deszcz bardzo zelżał, a potem nawet na chwilę ustał!)  i heja.

Do 1400 szło jak po maśle, ale wyżej mocno wiało i znów zaczęło padać, a temperatura spadła do 6 stopni, więc pomny doświadczenia z poprzedniej przełęczy wcześniej założyłem kurtkę i resztę podjechałem już w niej. Oczywiście kompletnie ją zapociłem, ale przynajmniej nie zmarzłem.

Na górze (1860 m) jest stacja narciarska, ale o tej porze roku całkowite odludzie. Szukałem jakiegoś schronienia przed wiatrem i deszczem, ale znalazł się tylko tunel drogowy. Dobre i to. Szybka przebiórka w suche, a mimo pośpiechu pod koniec postoju miałem już całkiem zgrabiałe ręce, bo od dłuższego czasu było 6 stopni. Albo z jakiegoś innego powodu, cholera wie - tak nagle to się stało... W każdym razie zjazd zacząłem zbyt lekko ubrany na tę temperaturę (nie miałem więcej ciuchów dziś ze sobą - błąd) i na dodatek ze zgrabiałymi rękami. W połowie zjazdu (ok. 1400) przestałem mieć siłę zaciskać klamki hamulcowe. Jakimś cudem jednak stanąłem (w zacisznym wreszcie miejscu) i pokręciłem wiatrak ramionami. Pomogło dość szybko, ale ukłucia i ból, który poczułem w palcach dowodzą, że do odmrożenia nie było daleko...

Reszta zjazdu już spoko - zmokłem, ale bez dramatu. Na autobus zdążyłem akurat, żeby spokojnie kupić bilet i zdążyć dopilnować pakowania roweru do luku (tak mądrze pakowali, że gdyby nie moja interwencja, że rower najpierw, a później bagaże wokół niego, a nie odwrotnie(!), to w życiu by się nie zmieścił...), a potem trząść się z zimna w autobusie przez całą drogę. Nawet nie było w nim zimno (ciepło też nie - licznik pokazał 18 stopni), ale po prostu zbyt przemarznięty byłem :p

Ogólnie kolejny big, który nie był tylko spacerkiem po górach a Przygodą. Jak zwykle - polecam :)


  • DST 51.87km
  • Czas 03:27
  • VAVG 15.03km/h
  • VMAX 50.66km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 1884m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl