Wpisy archiwalne w kategorii
AdB
Dystans całkowity: | 15231.51 km (w terenie 296.55 km; 1.95%) |
Czas w ruchu: | 871:26 |
Średnia prędkość: | 17.48 km/h |
Maksymalna prędkość: | 78.01 km/h |
Suma podjazdów: | 197516 m |
Liczba aktywności: | 284 |
Średnio na aktywność: | 53.63 km i 3h 04m |
Więcej statystyk |
Środa, 20 czerwca 2018
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici di Bici, dz. 288
Jak po reście przystało, zrobiliśmy dłuższy dzień. Rano big Eolienes de Pafebierg - ostatni w Luksemburgu i całym Beneluksie, wszystkie 50 zaliczone! :)
Potem ładną doliną Sure i Mozeli, z winnicami i ogólnie miłymi dla oka krajobrazami. Końcówka to już w Niemczech przełęcz na granicy Nadrenii-Palatynatu i okręgu Saary z pięknym (prostym i równym) zjazdem do Wadern. Tamże zakupy w dobrze zaopatrzonym i tanim Lidlu i hajże na ostatniego biga. Ale cóż to? Coś mi stuka w tylnym kole. Nawet nie tyle stuka, co jakby "odbija" wstrząsając całym rowerem. Co obrót koła. Zatrzymujemy się, oglądam... pęknięta opona. Dosłownie rozłazi się! Zanim pomyślałem o tym, żeby spuścić powietrze, to wystrzeliła. Nawet niezbyt głośno, takie cienkie "PU!!" zrobiła :) Szkoda, bo można było uratować chociaż dętkę, a tak - śmieć.
Łażę po okolicy (akurat byliśmy w wiosce) i pytam, czy ktoś nie ma sprzedać starej opony. Nawet stoi rower na Schwalbe i pięknym kapciu, ale nie wiadomo, czyj. Ale jeden z zapytanych o oponę "sąsiadów" ruszył sumieniem i zaproponował nam... podwózkę autem do najbliższego sklepu rowerowego, który był ok 5-6 km wstecz. A rowery zostawiliśmy u niego w garażu.
W sklepie bez specjalnego grymaszenia kupiłem Schwlabe Marathon Supreme za 50 EUR i dętkę Schwalbe, bo po wystrzeleniu bieżącej i założeniu nowej nie miałbym już żadnej na zapas. Łącznie 58 EUR. Drogo, ale jak się ma awarię, która uniemożliwia jazdę, to się specjalnie na koszty nie patrzy ;)
Poza tym bardzo nam poprawiła humory postawa naszego "gospodarza". Nie tylko nas zawiózł i odwiózł (i to BMW! Widzisz Daniel?! ;) ale też pomógł w wymianie opony, udostępnił kompresor i jeszcze nam felgi przetarł jakimś odtłuszczaczem, żeby się lepiej hamowało! :) A na koniec pozwolił umyć ręce i poczęstował redbullami! :o
Herzliche Gruesse und ein grosses Danekschoen fuer Christian aus Lockweiler! Die Deutschen sind die besten! :)
Potem już prawie bez przygód na biga Schaumberg i na kemping Bostalsee. Drogo, bo 21 EUR, ale dość dobry standard.
A "prawie" bez przygód, bo upadła mi butelka z gazowanym piciem i... pękła. Minimalna dziurka się zrobiłą i sikało przez nią picie. Musielismy na sygnale przelewać do innej ;)
Trasa dla wzrokowców.
Potem ładną doliną Sure i Mozeli, z winnicami i ogólnie miłymi dla oka krajobrazami. Końcówka to już w Niemczech przełęcz na granicy Nadrenii-Palatynatu i okręgu Saary z pięknym (prostym i równym) zjazdem do Wadern. Tamże zakupy w dobrze zaopatrzonym i tanim Lidlu i hajże na ostatniego biga. Ale cóż to? Coś mi stuka w tylnym kole. Nawet nie tyle stuka, co jakby "odbija" wstrząsając całym rowerem. Co obrót koła. Zatrzymujemy się, oglądam... pęknięta opona. Dosłownie rozłazi się! Zanim pomyślałem o tym, żeby spuścić powietrze, to wystrzeliła. Nawet niezbyt głośno, takie cienkie "PU!!" zrobiła :) Szkoda, bo można było uratować chociaż dętkę, a tak - śmieć.
Łażę po okolicy (akurat byliśmy w wiosce) i pytam, czy ktoś nie ma sprzedać starej opony. Nawet stoi rower na Schwalbe i pięknym kapciu, ale nie wiadomo, czyj. Ale jeden z zapytanych o oponę "sąsiadów" ruszył sumieniem i zaproponował nam... podwózkę autem do najbliższego sklepu rowerowego, który był ok 5-6 km wstecz. A rowery zostawiliśmy u niego w garażu.
W sklepie bez specjalnego grymaszenia kupiłem Schwlabe Marathon Supreme za 50 EUR i dętkę Schwalbe, bo po wystrzeleniu bieżącej i założeniu nowej nie miałbym już żadnej na zapas. Łącznie 58 EUR. Drogo, ale jak się ma awarię, która uniemożliwia jazdę, to się specjalnie na koszty nie patrzy ;)
Poza tym bardzo nam poprawiła humory postawa naszego "gospodarza". Nie tylko nas zawiózł i odwiózł (i to BMW! Widzisz Daniel?! ;) ale też pomógł w wymianie opony, udostępnił kompresor i jeszcze nam felgi przetarł jakimś odtłuszczaczem, żeby się lepiej hamowało! :) A na koniec pozwolił umyć ręce i poczęstował redbullami! :o
Herzliche Gruesse und ein grosses Danekschoen fuer Christian aus Lockweiler! Die Deutschen sind die besten! :)
Potem już prawie bez przygód na biga Schaumberg i na kemping Bostalsee. Drogo, bo 21 EUR, ale dość dobry standard.
A "prawie" bez przygód, bo upadła mi butelka z gazowanym piciem i... pękła. Minimalna dziurka się zrobiłą i sikało przez nią picie. Musielismy na sygnale przelewać do innej ;)
Trasa dla wzrokowców.
- DST 104.53km
- Teren 1.00km
- Czas 06:03
- VAVG 17.28km/h
- VMAX 66.56km/h
- Temperatura 32.0°C
- Podjazdy 1639m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 18 czerwca 2018
Kategoria Surly-arch, AdB, Wycieczka
Amici di Bici, dz. 286, Mała Szwajcaria
Do Echternach i z powrotem z bigiem (na którym praktycznie śpimy, ale trzeba go było zdobyć ;) oraz z Wilczym Kanionem - bardzo ładne skałkowe miejsce :)
- DST 14.31km
- Czas 01:06
- VAVG 13.01km/h
- VMAX 50.53km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 236m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 czerwca 2018
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici di Bici, dz. 285, nareście!
Kockelscheuer - Luxembourg (ładne miasteczko) - Birgerkraiiz (BIG) - Mersch - Cote d'Houwald (BIG) - Larochette - Mullerthal - Consdorf - Altrier (BIG) - Consdorf - Berdorf. Dla wzrokowców.
Rest w domku kempingowym - zostajemy co najmniej dwie noce, może trzy :)
PS. Jednak trzy, w końcu we wtorek mecz Polska - Senegal i to na tyle wcześnie, że nie ma gwarancji, że gdzieś dojedziemy i będizemy gotowi do oglądania :D
Rest w domku kempingowym - zostajemy co najmniej dwie noce, może trzy :)
PS. Jednak trzy, w końcu we wtorek mecz Polska - Senegal i to na tyle wcześnie, że nie ma gwarancji, że gdzieś dojedziemy i będizemy gotowi do oglądania :D
- DST 68.15km
- Czas 04:04
- VAVG 16.76km/h
- VMAX 70.59km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 922m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 czerwca 2018
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici di Bici, dz. 284
Heiderscheidergrund - Esch-sur-Sure - Jardin Tour Napoleon (BIG) - Saeul - Capellen - Dippach - Wickrange - Kayl - Mont-Sant-Jean (BIG) - Dudelange - Luxembourg (Kokelscheuer). Dla wzrokowców.
Nudny dzień. W zasadzie nic się nie wydarzyło poza groźbą deszczu, która skłoniła nas do sprawniejszej jazdy (bo wcześniej strasznie leniwie nam szło). Deszcz nie nadszedł ;)
Nudny dzień. W zasadzie nic się nie wydarzyło poza groźbą deszczu, która skłoniła nas do sprawniejszej jazdy (bo wcześniej strasznie leniwie nam szło). Deszcz nie nadszedł ;)
- DST 86.69km
- Czas 05:02
- VAVG 17.22km/h
- VMAX 58.66km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 1154m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 15 czerwca 2018
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici di Bici, dz. 283
Krótki dzień bez przygód. Rano niezłe śniadanie wliczone w cenę noclegu i po dwa banany na drogę, potem 4 bigi i wczesne zawinięcie na kemping. Można by jechać dalej, ale była już godz. 15, a do następnego kempingu drugie tyle, co już dziś przejechaliśmy (nie licząc skoków w bok na bigi, bo na następnym odcinku jest tylko jeden - przelotowy), więc chyba ciut za dużo, żeby dojechać o ludzkiej porze. A że nigdzie nam się nie spieszy... :)
Vianen - Diekirch - Herrenberg (BIG) - Diekierch - Lippenscheid - Bourscheid (BIG) - Dirbach - Ferme Masseler (BIG) - Heiderscheidergrund - Eschdorf (BIG) - Heiderscheidergrund (wyzwanie, żeby to przeczytać! :P) Trasa dla wzrokowców.
Od rana się chmurzyło, ale po południu się rozpogodziło i chociaż miejscami byłą mokra szosa, to na nas nie spadła nawet kropla. Tak trzymać! :)
Vianen - Diekirch - Herrenberg (BIG) - Diekierch - Lippenscheid - Bourscheid (BIG) - Dirbach - Ferme Masseler (BIG) - Heiderscheidergrund - Eschdorf (BIG) - Heiderscheidergrund (wyzwanie, żeby to przeczytać! :P) Trasa dla wzrokowców.
Od rana się chmurzyło, ale po południu się rozpogodziło i chociaż miejscami byłą mokra szosa, to na nas nie spadła nawet kropla. Tak trzymać! :)
- DST 62.97km
- Czas 04:00
- VAVG 15.74km/h
- VMAX 60.80km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 1478m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 14 czerwca 2018
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici di Bici, dz. 282
Rano na lekko 21 km w jedną stronę na biga Schwarzer Mann (pozdrowienia dla Serwecza! ;) z desperackimi próbami złapania po drodze zasięgu komórkowego, żeby znaleźć nam alternatywny nocleg na dziś. Wreszcie na samym bigu znalazłem zasięg belgijski (!) i udało mi się zrobić przez booking rezerwację - już w Luksemburgu, za marne 50 EUR. Jak na tutejsze standardy - barszcz :P
Powrót pod wiatr i dalej już z bagażem: Hailhauser Muhle - Waxweiler - Krautscheid (BIG) - Neuerburg (tu zakupy w niemieckim Lidlu, świetnie zaopatrzony i tani, super!) - Sinspelt - Geichlingen - Vianden (L) - Mont St. Nicolas (BIG, na lekko) - Vianden. Dla wzrokowców.
Nocujemy w przyjemnym hoteliku i całe szczęście, bo jak tylko dojechaliśmy, to się rozpadało :P
Aha, dziś ustanowiłem rekord roczny liczby zdobytych bigów. A codziennie (?) będą przybywać nowe :)
Powrót pod wiatr i dalej już z bagażem: Hailhauser Muhle - Waxweiler - Krautscheid (BIG) - Neuerburg (tu zakupy w niemieckim Lidlu, świetnie zaopatrzony i tani, super!) - Sinspelt - Geichlingen - Vianden (L) - Mont St. Nicolas (BIG, na lekko) - Vianden. Dla wzrokowców.
Nocujemy w przyjemnym hoteliku i całe szczęście, bo jak tylko dojechaliśmy, to się rozpadało :P
Aha, dziś ustanowiłem rekord roczny liczby zdobytych bigów. A codziennie (?) będą przybywać nowe :)
- DST 92.90km
- Czas 04:32
- VAVG 20.49km/h
- VMAX 54.06km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 1294m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 13 czerwca 2018
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici di Bici, dz. 281
Solidny dzień. Rano z La Roche (ostatnie zakupy w Belgii, ale sklep akceptowalnie tani - Spar - a w Luksemburgu może być jeszcze drożej) na Col d'Haussire (BIG, historyczna pierwsza kota Belgii, jak głosi tabliczka na szczycie) - Baraque de Fraiture (BIG) - Hauffalize - Tavigny - Wincrange (L) - Clervaux - Cote de Munshausen (BIG) - Dasburg (D) - Irrhaussen - Arzefeld - Heilhauser Muhle. Dla wzrokowców.
Kemping byłby fajny, gdyby nie to, że w ostatni piątek przeszła przez niego powódź. Niższa część prawie kompletnie zniszczona. Nie wiemy, czy to z tego powodu, ale nie było też wifi, a zasięg komórkowy niemal zerowy, więc nie bardzo się nadaje na dzień everestowy, który tu planowaliśmy. Poza tym w nocy zimno (chyba z 5 stopni) i bardzo wilgotno. Jutro chyba pojedziemy dalej.
Kemping byłby fajny, gdyby nie to, że w ostatni piątek przeszła przez niego powódź. Niższa część prawie kompletnie zniszczona. Nie wiemy, czy to z tego powodu, ale nie było też wifi, a zasięg komórkowy niemal zerowy, więc nie bardzo się nadaje na dzień everestowy, który tu planowaliśmy. Poza tym w nocy zimno (chyba z 5 stopni) i bardzo wilgotno. Jutro chyba pojedziemy dalej.
- DST 104.76km
- Teren 1.00km
- Czas 06:13
- VAVG 16.85km/h
- VMAX 63.09km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 1860m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 12 czerwca 2018
Kategoria Surly-arch, AdB, Użytkowo
Amici di Bici, dz. 280, restowy
Zarówno wczoraj jak i dzisiaj rest, bo leje. No i dobrze, należało nam się :)
A kilometry to dwa kursy do sklepu (jeden wczoraj, drugi dziś).
A kilometry to dwa kursy do sklepu (jeden wczoraj, drugi dziś).
- DST 12.02km
- Czas 00:38
- VAVG 18.98km/h
- VMAX 29.06km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 30m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 czerwca 2018
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici di Bici, dz.278, Leśny Koń, czyli Anus Mundi vol 2
Strasznie męczący dzień. Czechy, czechy, czechy, chociaż Belgia. No i wilgotny upał, znów cały dzień pachniało burzą, ale tylko pokropiło wieczorem.
Rano biegiem na pociąg o 8:40, żeby oszczędzić sobie części trasy, bo nic ciekawego po drodze (oprócz Chin) i nie chce się szczerze mówiąc już po tej Belgii jeździć. Ledwo zdążyliśmy, ale jednak. Pociąg bez zarzutu, ale drogi (21 EUR za 20 minut jazdy z rowerami).
Z Libramontu zaś aż do końca wspomniane czechy, strasznie wkurzające w tym upale i wśród permanentnie atakujących gzów. Uważam, ze te owady powinny zostać usunięte z genetycznej puli wszechświata.
Libramont - Freux - Vesqueville - Saint-Hubert - Saint-Michel - Cheval de Bois (BIG) - Saint-Michel - Nassogne - Lignieres - La Roche en Ardenne - Maboge - Pied Monti (BIG) - La Roche. Dla wzrokowców.
Kemping Floreal dość fajny, a przynajmniej wifi dobre i dostępne na całym terenie oraz prysznice bez żetonów :)
Rano biegiem na pociąg o 8:40, żeby oszczędzić sobie części trasy, bo nic ciekawego po drodze (oprócz Chin) i nie chce się szczerze mówiąc już po tej Belgii jeździć. Ledwo zdążyliśmy, ale jednak. Pociąg bez zarzutu, ale drogi (21 EUR za 20 minut jazdy z rowerami).
Z Libramontu zaś aż do końca wspomniane czechy, strasznie wkurzające w tym upale i wśród permanentnie atakujących gzów. Uważam, ze te owady powinny zostać usunięte z genetycznej puli wszechświata.
Libramont - Freux - Vesqueville - Saint-Hubert - Saint-Michel - Cheval de Bois (BIG) - Saint-Michel - Nassogne - Lignieres - La Roche en Ardenne - Maboge - Pied Monti (BIG) - La Roche. Dla wzrokowców.
Kemping Floreal dość fajny, a przynajmniej wifi dobre i dostępne na całym terenie oraz prysznice bez żetonów :)
- DST 90.84km
- Czas 05:15
- VAVG 17.30km/h
- VMAX 65.46km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 1533m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 czerwca 2018
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici di Bici, dz.277, Anus Mundi
Kemping w Bohan nam dojadł. Pełno maleńkich muszek, włażących nawet do oczu (chociaż raczej nie gryzły), słabe sanitariaty (np. wieszaki na ręcznik w takich miejscach, że nie szło nie zachlapać ręcznika myjąc ręce czy twarz), brak jakiegokolwiek zlewu, w umywalkach tylko zimna woda, ogólnie słabizna. Z ulgą pojechaliśmy dalej.
Bohan - Corbion - Col de Corbion (BIG) - Boullion (ładne miasteczko z garem rosołu pośrodku ;) - Col du Sati (BIG), tu jechaliśmy chwilę łącznie z jakąś zorganizowaną imprezą szosową, coś a la 1008.pl chyba, ale nie dopytaliśmy o szczegóły - bezpańska droga przez Anus Mundi (niegdyś normalna szosa, ale zamknięta i zarośnięta, fajnie się nią jechało) - Pure (FR) - Carignan - Margut - Mont St. Walfroy (BIG) - Margut - Florenville (BE). Dla wzrokowców.
Śpimy na bardzo fajnym kempingu nad rzeką Semois, wręcz rozważylibyśmy tu rest, gdyby nie to, że ponoć jutro ostatni dzień ładnej pogody, więc trzeba korzystać. Wieczorem burza i ulewa jak sto diabłów. Siedzimy właśnie pod dachem i zastanawiamy się, czy nasz namiot jeszcze stoi (ok 150 metrów stąd). A jeśli tak, to czy w środku jest jezioro... Obaczym ;)
PS. Z namiotem wszystko okej - daje radę! :)
Bohan - Corbion - Col de Corbion (BIG) - Boullion (ładne miasteczko z garem rosołu pośrodku ;) - Col du Sati (BIG), tu jechaliśmy chwilę łącznie z jakąś zorganizowaną imprezą szosową, coś a la 1008.pl chyba, ale nie dopytaliśmy o szczegóły - bezpańska droga przez Anus Mundi (niegdyś normalna szosa, ale zamknięta i zarośnięta, fajnie się nią jechało) - Pure (FR) - Carignan - Margut - Mont St. Walfroy (BIG) - Margut - Florenville (BE). Dla wzrokowców.
Śpimy na bardzo fajnym kempingu nad rzeką Semois, wręcz rozważylibyśmy tu rest, gdyby nie to, że ponoć jutro ostatni dzień ładnej pogody, więc trzeba korzystać. Wieczorem burza i ulewa jak sto diabłów. Siedzimy właśnie pod dachem i zastanawiamy się, czy nasz namiot jeszcze stoi (ok 150 metrów stąd). A jeśli tak, to czy w środku jest jezioro... Obaczym ;)
PS. Z namiotem wszystko okej - daje radę! :)
- DST 91.54km
- Czas 05:24
- VAVG 16.95km/h
- VMAX 65.03km/h
- Temperatura 31.0°C
- Podjazdy 1296m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze