Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2018
Dystans całkowity: | 897.49 km (w terenie 5.70 km; 0.64%) |
Czas w ruchu: | 44:37 |
Średnia prędkość: | 20.12 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.67 km/h |
Suma podjazdów: | 9846 m |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 40.80 km i 2h 01m |
Więcej statystyk |
Sobota, 15 września 2018
Kategoria Surly-arch, Wypad
Czeski film, dz. 6
Dożynki: Beroun - Velka Amerika (nieco rozczarowała, nie taka velka jak sobie wyobrażałem ;) - Praga - (pociągi) - Łódź. Trasa rowerem.
Velka Amerika
Pociągi mnie strasznie wkurzyły. Jechałem dwoma, oba podstawiane na dworzec, z którego odjeżdżałem (Praga i Katowice) i oba już podstawione zostały z opóźnieniem. Przez to pierwsze półgodzinne opóźnienie (którego pociąg nie nadrobił przez kilka godzin) wysiadłem w Katowicach, bo nie zdążyłbym nijak na ostatni pociąg z Warszawy do Łodzi i musiałbym nocować, a to drugie (również z "przyczyn technicznych" - dziękujemy za wiele wyjaśniające wyjaśnienia qfa!) mnie dobiło. Aczkolwiek ten akurat chyba nadrobił i w Łodzi byłem (nie pamiętam dokładnie, bo już prawie spałem ;) mniej więcej na czas. W domu ok 2:30 w nocy.
Aha, oczywiście na oba pociągi planowo sporo czekałem - w Pradze poszedłem na wczesny obiad do kebabowej jadłodajni (cielęcina z ryżem - marna i drogo), a i tak musiałem przesiedzieć ponad 2 godziny na ławce przed dworcem w towarzystwie chmary miejscowych żuli (na szczęście obojętnych na moją obecność), a w Katowicach (2,5 godziny plus opóźnienie) poszedłem na kawę - drogą i kiepską (So Coffee), ale przynajmniej dworzec ładnie odnowiony i jego okolice robią wrażenie. Wreszcie ukończono remont centrum i wygląda ono jak naprawdę europejskie miasto :)
Tak więc dzień i pół nocy spędzone na czekaniu na pociągi i w pociągach. Masakra :P
Podsumowanie wypadu:
Dystans: 527,5 km, średnio zaledwie 87,9 km dziennie, ale dwa dni były połówkowe, bez nich średnio dziennie 103,6 km
Podjazdy: 8442 m, średnio dziennie 1407 m i 1600m/ 100km (raczej solidnie)
Bigi: 6, czyli wszystkie :)
Velka Amerika
Pociągi mnie strasznie wkurzyły. Jechałem dwoma, oba podstawiane na dworzec, z którego odjeżdżałem (Praga i Katowice) i oba już podstawione zostały z opóźnieniem. Przez to pierwsze półgodzinne opóźnienie (którego pociąg nie nadrobił przez kilka godzin) wysiadłem w Katowicach, bo nie zdążyłbym nijak na ostatni pociąg z Warszawy do Łodzi i musiałbym nocować, a to drugie (również z "przyczyn technicznych" - dziękujemy za wiele wyjaśniające wyjaśnienia qfa!) mnie dobiło. Aczkolwiek ten akurat chyba nadrobił i w Łodzi byłem (nie pamiętam dokładnie, bo już prawie spałem ;) mniej więcej na czas. W domu ok 2:30 w nocy.
Aha, oczywiście na oba pociągi planowo sporo czekałem - w Pradze poszedłem na wczesny obiad do kebabowej jadłodajni (cielęcina z ryżem - marna i drogo), a i tak musiałem przesiedzieć ponad 2 godziny na ławce przed dworcem w towarzystwie chmary miejscowych żuli (na szczęście obojętnych na moją obecność), a w Katowicach (2,5 godziny plus opóźnienie) poszedłem na kawę - drogą i kiepską (So Coffee), ale przynajmniej dworzec ładnie odnowiony i jego okolice robią wrażenie. Wreszcie ukończono remont centrum i wygląda ono jak naprawdę europejskie miasto :)
Tak więc dzień i pół nocy spędzone na czekaniu na pociągi i w pociągach. Masakra :P
Podsumowanie wypadu:
Dystans: 527,5 km, średnio zaledwie 87,9 km dziennie, ale dwa dni były połówkowe, bez nich średnio dziennie 103,6 km
Podjazdy: 8442 m, średnio dziennie 1407 m i 1600m/ 100km (raczej solidnie)
Bigi: 6, czyli wszystkie :)
- DST 52.06km
- Teren 0.50km
- Czas 02:55
- VAVG 17.85km/h
- VMAX 50.61km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 772m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 września 2018
Kategoria Surly-arch, Wypad
Czeski film, dz. 5
Wstałem trochę wcześniej niż zwykle, a że nie musiałem zwijać obozu, to w trasie, po zakupie rohlikow na cały dzień bylem już o 8:10. Pogoda słaba, bardzo niskie chmury i taka wodna mgiełka w powietrzu. Nie aż mżawka, ale i nie brak opadu. No i oczywiście wiatr się odwrócił wraz z moją trasą i teraz był NEE, czyli... w pysk. Na szczęście bardzo slaby.
W sumie to nawet dobrze mi się jechało, tylko bardzo nudno. Teren jak to w Czechach - czechy, ale widoki żadne, a że trasa wiodła odludziem (i dobrze!), to nawet prawie żadnych mniej lub bardziej interesujących wytworów ręki ludzkiej nie było (poza jednym niebrzydkim klasztorem w Marianskim Tyncu kolo Kralewic oraz masztem radiowym zaaranżowanym na olbrzymi zegar słoneczny, szkoda tylko, że nie było słońca, więc nie wiadomo, która była godzina :P).
Klasztor w Mariańskim Tyńcu
Fragment zegara słonecznego - po lewej widać cyfrę XII, a po prawej - profilu cyfrę I. Cały cyferblat miał średnicę kilkuset metrów!
Ogólnie najciekawszym momentem było drugie śniadanie na przystanku, na podłodze którego leżało... 6 zdechłych myszy! Nawet rozważałem zemstę za Popiela, ale powstrzymała mnie myśl, ze myszy mogły paść od trutki :-P
Jak widać ewidentnie przydałoby się towarzystwo. No, ale jak się nie ma, kogo się lubi, to się jeździ solo (lub z myszami ;-)
Marianskie Łaźnie - Tepla - Bezverov - Kralevice - Zvikovec - Skryje - Beroun. Nocleg na kempingu, ale w pokoju za 250 CZK, A to dlatego, ze pogoda nadal niepewna (choc wyraźnie lepsza niż rano), a pole namiotowe strasznie obskurne. Sporo śmieci, daleko do kibla, knajpa tuż obok (gwar). Zresztą namiot bylby raptem o 100 koron tańszy.
A jutro ostatni big wypadu oraz jedna atrakcja, ale za to pierwszej klasy! :-)
W sumie to nawet dobrze mi się jechało, tylko bardzo nudno. Teren jak to w Czechach - czechy, ale widoki żadne, a że trasa wiodła odludziem (i dobrze!), to nawet prawie żadnych mniej lub bardziej interesujących wytworów ręki ludzkiej nie było (poza jednym niebrzydkim klasztorem w Marianskim Tyncu kolo Kralewic oraz masztem radiowym zaaranżowanym na olbrzymi zegar słoneczny, szkoda tylko, że nie było słońca, więc nie wiadomo, która była godzina :P).
Klasztor w Mariańskim Tyńcu
Fragment zegara słonecznego - po lewej widać cyfrę XII, a po prawej - profilu cyfrę I. Cały cyferblat miał średnicę kilkuset metrów!
Ogólnie najciekawszym momentem było drugie śniadanie na przystanku, na podłodze którego leżało... 6 zdechłych myszy! Nawet rozważałem zemstę za Popiela, ale powstrzymała mnie myśl, ze myszy mogły paść od trutki :-P
Jak widać ewidentnie przydałoby się towarzystwo. No, ale jak się nie ma, kogo się lubi, to się jeździ solo (lub z myszami ;-)
Marianskie Łaźnie - Tepla - Bezverov - Kralevice - Zvikovec - Skryje - Beroun. Nocleg na kempingu, ale w pokoju za 250 CZK, A to dlatego, ze pogoda nadal niepewna (choc wyraźnie lepsza niż rano), a pole namiotowe strasznie obskurne. Sporo śmieci, daleko do kibla, knajpa tuż obok (gwar). Zresztą namiot bylby raptem o 100 koron tańszy.
A jutro ostatni big wypadu oraz jedna atrakcja, ale za to pierwszej klasy! :-)
- DST 129.83km
- Czas 06:25
- VAVG 20.23km/h
- VMAX 56.67km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 1843m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 13 września 2018
Kategoria Surly-arch, Wypad
Czeski film, dz. 4
W nocy popsuła się pogoda. Mocno wiało (aż rzucało namiotem), a rano było mocno pochmurno, nadal wietrznie (oczywiście wiatr SW) i wg prognozy miało padać. A przede mną akurat najdłuższy dzień wypadu, w deszczu i w całości pod wiatr. Czy można chcieć więcej? Można, pociągu! :-)
Pociąg się znalazł. Najpierw do Klasterca nad Ohri. Tam popadywało, ale że był big, to nie było przeproś. Droga do Medenca częściowo w remoncie, trochę rozkopana i błotnista, ale przejezdna. Podjazd sam sobie łatwy. Mimo to zmęczenie poprzednimi dniami (chyba głównie tą pieszą wycieczką) dawało mi się we znaki, wiec z ulgą odhaczyłem szczyt i z powrotem do Klasterca. Trasa na tym odcinku.
Na szczycie BIGa Medenec
Male zakupy w Pennym i na pociąg. Ledwo dotarłem na stację, gdy zaczęło serio padać :-)
Kolejny pociąg to dalsze 60km, tym razem do Kynšperka nad Ohri. W świetle pogody nie miałem wątpliwości :-) W Kynšperku bylem opóźniony o pół godziny, czyli tuż przed 16, ale to jeszcze dość czasu, by zdążyć przez biga Vysoke Sedlo do Marianskych Łaźni . Marnie mi się jechało, ale jakoś poszło i tak oto siedzę w pensjonacie w Mariańskich za 24 EUR. Zdecydowałem się na nocleg pod dachem, bo w nocy i rano znów ma padać, wiec chociaż wystartuję na sucho ;)
W bonusie mam restaurację na dole, gdzie wreszcie zjadłem vyprażany syr z hranolkami i diablovou omackou. Mniam! :-)
Pociąg się znalazł. Najpierw do Klasterca nad Ohri. Tam popadywało, ale że był big, to nie było przeproś. Droga do Medenca częściowo w remoncie, trochę rozkopana i błotnista, ale przejezdna. Podjazd sam sobie łatwy. Mimo to zmęczenie poprzednimi dniami (chyba głównie tą pieszą wycieczką) dawało mi się we znaki, wiec z ulgą odhaczyłem szczyt i z powrotem do Klasterca. Trasa na tym odcinku.
Na szczycie BIGa Medenec
Male zakupy w Pennym i na pociąg. Ledwo dotarłem na stację, gdy zaczęło serio padać :-)
Kolejny pociąg to dalsze 60km, tym razem do Kynšperka nad Ohri. W świetle pogody nie miałem wątpliwości :-) W Kynšperku bylem opóźniony o pół godziny, czyli tuż przed 16, ale to jeszcze dość czasu, by zdążyć przez biga Vysoke Sedlo do Marianskych Łaźni . Marnie mi się jechało, ale jakoś poszło i tak oto siedzę w pensjonacie w Mariańskich za 24 EUR. Zdecydowałem się na nocleg pod dachem, bo w nocy i rano znów ma padać, wiec chociaż wystartuję na sucho ;)
W bonusie mam restaurację na dole, gdzie wreszcie zjadłem vyprażany syr z hranolkami i diablovou omackou. Mniam! :-)
- DST 61.32km
- Teren 1.50km
- Czas 03:35
- VAVG 17.11km/h
- VMAX 50.13km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 1329m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 12 września 2018
Kategoria Surly-arch, Wypad
Czeski film, dz. 3
Koenigstein - Bastei (kolejne ładne piaskowcowe skaly, ale nazbyt skomercjalizowane, za to widok na dolinę Łaby wymiata - zdjęcia poniżej) - Pirna - Petrovice - Tisa (tu znów piękna ściana, już ostatnia na tym wypadzie) - Krupka - Komari Vizka (BIG) - Teplice - Oldřichov. Trasa.
Bardzo ciężki dzień. Upał i solidny przeciwny wiatr przez większość dnia. Do tego sporo podjazdów i to w upierdliwie czeskim stylu, czyli 200m pod górę i 100 w dół. To jednak wysysa. Zwłaszcza, że miejscami było i 12%, a ja wciąż prawie bez młynka.
Kemping marniutki. Dość obskurny (choć nie wprost brudny), brak papieru, ręczników, mydła, czegokolwiek (o kuchni nie wspominając). Tylko ten plus, że prysznic bez żetonu.
Bastei
Widoki na dolinę Łaby
Bardzo ciężki dzień. Upał i solidny przeciwny wiatr przez większość dnia. Do tego sporo podjazdów i to w upierdliwie czeskim stylu, czyli 200m pod górę i 100 w dół. To jednak wysysa. Zwłaszcza, że miejscami było i 12%, a ja wciąż prawie bez młynka.
Kemping marniutki. Dość obskurny (choć nie wprost brudny), brak papieru, ręczników, mydła, czegokolwiek (o kuchni nie wspominając). Tylko ten plus, że prysznic bez żetonu.
Bastei
Widoki na dolinę Łaby
- DST 108.51km
- Teren 0.70km
- Czas 06:16
- VAVG 17.32km/h
- VMAX 63.67km/h
- Temperatura 31.0°C
- Podjazdy 1978m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 11 września 2018
Kategoria Surly-arch, Wypad
Czeski film, dz. 2
Rano obejrzałem przerzutkę, ale nic nie znalazłem. Wygląda normalnie i bez stromego podjazdu działa też normalnie. Rad nierad (polon! ;-) wyruszyłem o 9 nic nie zmieniając, bo od biedy da się tak jechać, a mógłbym pogorszyć, skoro nie kumam, na czym polega problem. Poza tym wczoraj miałem prawdopodobnie najdłuższy ostry podjazd wypadu.
Nove Mesto - Frydlant (tu male zakupy w Lidlu i bankomat, bo wczoraj na kempingu mi przeliczyli korony na złote po takim kursie, że nie chciałem tego powtarzać :-P) - Bogatynia - Zittau - Varnsdorf - Jetrichovice - Mezni Louka - Hrensko - Bad Schandau (tu znow Lidl pełen tanich, niemieckich pyszności, szkoda, że się spieszyłem - patrz niżej) - Festung Koenigstein (BIG) - Koenigstein. Trasa.
Ogólnie miał być łatwy dzień i byłby, gdyby nie to, że sobie pomaszerowałem. Chciałem zobaczyć słynną Pravcicką Branę (największy most skalny Europy), ale mi powiedzieli, że z Mezni Louki to 2 godziny w jedną stronę piechotą. Znalazłem więc skrót, częściowo na skuśkę w ogóle bez ścieżki za to z trójkowym kominem, gdzie się trochę strachu najadłem ;-) Wracałem już naokoło, bo nie bardzo wyobrażałem sobie zejście tamtędy. Wyszło 8 km i 2 godziny w obie strony, wiec z łatwego dnia zrobił się mocno wymagający :-)
Pravcicka Brana
BIG Festung koenigstein łatwy, ale na koniec takiego dnia już mocno mnie spompował. Za to twierdza na szczycie potężna! Szkoda, że już była zamknięta :P
Festung Koenigstein spod samych murów i znad Łaby
Kemping w Koenigstein w wyraźnie lepszym standardzie niż wczoraj. Byłby naprawdę fajny, gdyby nie to, że co jakieś 10 minut, tuz za płotem, czyli ok 30 metrów ode mnie przejeżdża pociąg :-P Ale jest też jest oczywiście droższy, 13 euro z prysznicem. Padam ;-)
Nove Mesto - Frydlant (tu male zakupy w Lidlu i bankomat, bo wczoraj na kempingu mi przeliczyli korony na złote po takim kursie, że nie chciałem tego powtarzać :-P) - Bogatynia - Zittau - Varnsdorf - Jetrichovice - Mezni Louka - Hrensko - Bad Schandau (tu znow Lidl pełen tanich, niemieckich pyszności, szkoda, że się spieszyłem - patrz niżej) - Festung Koenigstein (BIG) - Koenigstein. Trasa.
Ogólnie miał być łatwy dzień i byłby, gdyby nie to, że sobie pomaszerowałem. Chciałem zobaczyć słynną Pravcicką Branę (największy most skalny Europy), ale mi powiedzieli, że z Mezni Louki to 2 godziny w jedną stronę piechotą. Znalazłem więc skrót, częściowo na skuśkę w ogóle bez ścieżki za to z trójkowym kominem, gdzie się trochę strachu najadłem ;-) Wracałem już naokoło, bo nie bardzo wyobrażałem sobie zejście tamtędy. Wyszło 8 km i 2 godziny w obie strony, wiec z łatwego dnia zrobił się mocno wymagający :-)
Pravcicka Brana
BIG Festung koenigstein łatwy, ale na koniec takiego dnia już mocno mnie spompował. Za to twierdza na szczycie potężna! Szkoda, że już była zamknięta :P
Festung Koenigstein spod samych murów i znad Łaby
Kemping w Koenigstein w wyraźnie lepszym standardzie niż wczoraj. Byłby naprawdę fajny, gdyby nie to, że co jakieś 10 minut, tuz za płotem, czyli ok 30 metrów ode mnie przejeżdża pociąg :-P Ale jest też jest oczywiście droższy, 13 euro z prysznicem. Padam ;-)
- DST 114.94km
- Teren 2.50km
- Czas 05:39
- VAVG 20.34km/h
- VMAX 61.62km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 1268m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 10 września 2018
Kategoria Surly-arch, Wypad
Czeski film, dz. 1
Może ciężko w to uwierzyć, ale troche mi jeszcze mało wyprawy. A że N. wyjechała z rodzinką się plazowac, to ja postanowiłem urwać sobie czeski film ;-)
Rano wsiadlem więc w pociąg do Jeleniej Góry, a o 15 ruszyłem w trasę. Sama Jelenia szału nie robi, wiec tylko skoczylem na rynek, zobaczylem, jak bardzo tam nic nie ma ;-) i w góry!
Rynek w Jeleniej Górze
Szklarską Porębę przejechałem pierwszy raz w życiu przez Dolną i Średnią a nie Górną i to jest zupełnie inne miasto, a właściwie wieś. Cisza, spokój jak w Beskidzie Niskim ;-)
Potem Zakręt Śmierci, Świeradów i pora była wciągnąć pierwszego biga, czyli Stóg Izerski, słynący z solidnych nachyleń. A tu klops! Na młynku łańcuch mi skacze z zębatki na zębatkę, zacina się i w zasadzie nie da się na nim jechać! Nie pomogły próby regulacji, nie działa! Od bidy można było ciągnąć na przełożeniu 1x1,ale co to za jazda na 22x34? Jakoś wjechałem, ale jutro rano czeka mnie naprawa. Jeszcze nie wiem, jak to zrobię :-P
Widok ze Stogu Izerskiego na grzbiet Karkonoszy
Nocleg na kempingu w Novem Meste pod Smrekiem. Prawie nikogo nie ma, ale prysznic na żetony jest! :-P
Przynajmniej cena znosna, 22 zł z zetonem.
Trasa.
Rano wsiadlem więc w pociąg do Jeleniej Góry, a o 15 ruszyłem w trasę. Sama Jelenia szału nie robi, wiec tylko skoczylem na rynek, zobaczylem, jak bardzo tam nic nie ma ;-) i w góry!
Rynek w Jeleniej Górze
Szklarską Porębę przejechałem pierwszy raz w życiu przez Dolną i Średnią a nie Górną i to jest zupełnie inne miasto, a właściwie wieś. Cisza, spokój jak w Beskidzie Niskim ;-)
Potem Zakręt Śmierci, Świeradów i pora była wciągnąć pierwszego biga, czyli Stóg Izerski, słynący z solidnych nachyleń. A tu klops! Na młynku łańcuch mi skacze z zębatki na zębatkę, zacina się i w zasadzie nie da się na nim jechać! Nie pomogły próby regulacji, nie działa! Od bidy można było ciągnąć na przełożeniu 1x1,ale co to za jazda na 22x34? Jakoś wjechałem, ale jutro rano czeka mnie naprawa. Jeszcze nie wiem, jak to zrobię :-P
Widok ze Stogu Izerskiego na grzbiet Karkonoszy
Nocleg na kempingu w Novem Meste pod Smrekiem. Prawie nikogo nie ma, ale prysznic na żetony jest! :-P
Przynajmniej cena znosna, 22 zł z zetonem.
Trasa.
- DST 60.85km
- Teren 0.50km
- Czas 03:30
- VAVG 17.39km/h
- VMAX 59.54km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 1252m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Po mieście
- DST 10.42km
- Czas 00:31
- VAVG 20.17km/h
- VMAX 33.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 28m
- Sprzęt Batavus
- Aktywność Jazda na rowerze
Po mieście
- DST 15.02km
- Czas 00:45
- VAVG 20.03km/h
- VMAX 34.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 80m
- Sprzęt Batavus
- Aktywność Jazda na rowerze
Po mieście
- DST 10.36km
- Czas 00:33
- VAVG 18.84km/h
- VMAX 34.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 34m
- Sprzęt Batavus
- Aktywność Jazda na rowerze
Po mieście
- DST 14.38km
- Czas 00:47
- VAVG 18.36km/h
- VMAX 26.50km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 35m
- Sprzęt Batavus
- Aktywność Jazda na rowerze