Środa, 1 sierpnia 2018
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici di Bici, dz. 328
Wieczorem udało się jednak rozbić namiot w przerwie między deszczami, a w zasadzie podczas kropienia, więc trochę zamókł. No, ale nic groźnego, lekko wilgotne śpiwory jeszcze nikogo nie zabiły :)
Rano pogoda znacznie lepsza, lekko pochmurno, ale bez deszczu. Rzeczy wprawdzie nie doschły, bo okazało się, że rozbici byliśmy w cieniu góry, ale ruszyliśmy w dobrych humorach. Zresztą dziś krótki dzień.
Gaupne - Hafslo - Sogndal - Leikenger - (prom) - Dragsvik. Cały dzień wzdłuż najdłuższego fiordu świata, czyli Sognefjorden, a mimo to przejechaliśmy raptem ok 1/4 jego długości. Prom do Dragsviku za darmo, bo nikt się nie zgłosił po opłatę za bilety, ale bileter stał i pomachał nam na pożegnanie, więc prawdopodobnie auta płaciły, a rowerzyści nie.
Pojechalibyśmy dalej, bo jeszcze były ochota i czas, ale najbliższy kemping dopiero 50 km dalej i to za bigiem, więc to by była lekka przesada, jako ze była już niemal 16. Za to po rozbiciu pięknie doschły nam rzeczy :)
Kemping w Dragsviku na średnim poziomie - kuchnia jest, prysznic na dziesięciokoronówki, ale lodówki nie ma. Pod prysznicem miałem stłuczkę z glebą, bo wygrzmociłem się na (bardzo) śliskiej podłodze i (chyba) stłukłem sobie żebra. Boli przy oddychaniu i poruszaniu, ale to chyba nic poważnego, bo ból do zniesienia. W razie czego mam potwierdzenie z kempingu, że tu spałem, fotki podłogi, etc. Wraz ewentualną (odpukać) obdukcją roszczenie z OC jak ta lala :)
Rano pogoda znacznie lepsza, lekko pochmurno, ale bez deszczu. Rzeczy wprawdzie nie doschły, bo okazało się, że rozbici byliśmy w cieniu góry, ale ruszyliśmy w dobrych humorach. Zresztą dziś krótki dzień.
Gaupne - Hafslo - Sogndal - Leikenger - (prom) - Dragsvik. Cały dzień wzdłuż najdłuższego fiordu świata, czyli Sognefjorden, a mimo to przejechaliśmy raptem ok 1/4 jego długości. Prom do Dragsviku za darmo, bo nikt się nie zgłosił po opłatę za bilety, ale bileter stał i pomachał nam na pożegnanie, więc prawdopodobnie auta płaciły, a rowerzyści nie.
Pojechalibyśmy dalej, bo jeszcze były ochota i czas, ale najbliższy kemping dopiero 50 km dalej i to za bigiem, więc to by była lekka przesada, jako ze była już niemal 16. Za to po rozbiciu pięknie doschły nam rzeczy :)
Kemping w Dragsviku na średnim poziomie - kuchnia jest, prysznic na dziesięciokoronówki, ale lodówki nie ma. Pod prysznicem miałem stłuczkę z glebą, bo wygrzmociłem się na (bardzo) śliskiej podłodze i (chyba) stłukłem sobie żebra. Boli przy oddychaniu i poruszaniu, ale to chyba nic poważnego, bo ból do zniesienia. W razie czego mam potwierdzenie z kempingu, że tu spałem, fotki podłogi, etc. Wraz ewentualną (odpukać) obdukcją roszczenie z OC jak ta lala :)
- DST 67.40km
- Teren 0.50km
- Czas 03:48
- VAVG 17.74km/h
- VMAX 47.60km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 618m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!