Big Bang, dz. 8 - rekordowy
Po tygodniu odpoczynku, tzn. pracy, powrót na bigów łono.
14. Aurach - Spitzingsattel - Aurach. Poza całkowicie płaskim początkiem trzymał 9-11%. Solidny, choć krótki. Nie wiedzieć czemu bolały mnie nogi, niepokojące.
15. Bayerischzell - Sudelfeld - Bayerischzell. Dość łatwy, z miejscami za 9%, ale bez szaleństw. Za to zrobiła się przepiękna pogoda, wreszcie dobra przejrzystość powietrza i alpejskie widoki! :) Ból nóg zniknął :)
Bayerischzedll widziane spod Sudelfeld
Jakaś góra nad Sudelfeld ;)
16. Rottach-Egern - Wallbergstrasse (tak się nazywa big) i z powrotem. Znów solidny choć krótki. Rzadko poniżej 9% schodził, a doszedł i do 13. Tu pogoda już słabsza, trochę się zaczęło chmurzyć
17. Kochel am See - Kesselbergstraße - Kochel am See. Na dojeździe kropiło, na podjeździe trochę też, ale ogólnie mi się upiekło. Chociaż widoki się niestety skończyły ;) Big krótki i łatwiutki (góra 8% przez chwilę).
18. Ehrwald - Ehrwalderalm - Ehrwald. Mała rzeźnia. Poza samym początkiem najmniejszym wymiarem kary (nachyleniem odpoczynkowym) było 10%, dominowało 13-15, a doszło parę razy i do 17%. Przy tym był to najdłuższy z dzisiejszych podjazdów, bo 550 metrów pod górę. Nieźle mnie wymęczył, ale może to i dobrze, że poczułem ten smak, bo jutro czeka mnie coś ZNACZNIE gorszego ;)
Pogoda się ustabilizowała na poziomie pochmurnym bez deszczu :)
Zugspitze (najwyższy szczyt Niemiec) widziane z Ehrwalderalm
Ehrwalderalm
19. Bichlbach - Berwang - Bichbach. Znów krótki, ale dość solidny, rzadko było mniej niż 8%, a doszło i do 13.
Dzień rekordowy, bo po raz pierwszy w życiu zrobiłem 6 bigów jednego dnia :)
Aha, a gdy jechałem przez okolice kilku jezior (Tegernsee, Spitzingsee i tak dalej), to pod koniec stała tabliczka "Auf Wiedersehen", a powinna stać "Auf Wiedeseen". A w górach Harzu powinna stać "Harzlich willkommen", ale nie stała :(
PS. A na deser... pierwsze w historii zwycięstwo Polaków na Niemcami w piłce nożnej!! :D :D :D
Ciekawe, jak - będąc w Niemczech - przeżyję jutrzejszy poranek. Bo teraz to jestem zabarykadowany w pokoju w pensjonacie, ale rano...? Zwłaszcza, że pod górę zawsze jeżdżę w bandanie (żeby się pot do oczu nie lał), a bandana ma na czole wielki napis POLSKA ;)
14. Aurach - Spitzingsattel - Aurach. Poza całkowicie płaskim początkiem trzymał 9-11%. Solidny, choć krótki. Nie wiedzieć czemu bolały mnie nogi, niepokojące.
15. Bayerischzell - Sudelfeld - Bayerischzell. Dość łatwy, z miejscami za 9%, ale bez szaleństw. Za to zrobiła się przepiękna pogoda, wreszcie dobra przejrzystość powietrza i alpejskie widoki! :) Ból nóg zniknął :)
Bayerischzedll widziane spod Sudelfeld
Jakaś góra nad Sudelfeld ;)
16. Rottach-Egern - Wallbergstrasse (tak się nazywa big) i z powrotem. Znów solidny choć krótki. Rzadko poniżej 9% schodził, a doszedł i do 13. Tu pogoda już słabsza, trochę się zaczęło chmurzyć
17. Kochel am See - Kesselbergstraße - Kochel am See. Na dojeździe kropiło, na podjeździe trochę też, ale ogólnie mi się upiekło. Chociaż widoki się niestety skończyły ;) Big krótki i łatwiutki (góra 8% przez chwilę).
18. Ehrwald - Ehrwalderalm - Ehrwald. Mała rzeźnia. Poza samym początkiem najmniejszym wymiarem kary (nachyleniem odpoczynkowym) było 10%, dominowało 13-15, a doszło parę razy i do 17%. Przy tym był to najdłuższy z dzisiejszych podjazdów, bo 550 metrów pod górę. Nieźle mnie wymęczył, ale może to i dobrze, że poczułem ten smak, bo jutro czeka mnie coś ZNACZNIE gorszego ;)
Pogoda się ustabilizowała na poziomie pochmurnym bez deszczu :)
Zugspitze (najwyższy szczyt Niemiec) widziane z Ehrwalderalm
Ehrwalderalm
19. Bichlbach - Berwang - Bichbach. Znów krótki, ale dość solidny, rzadko było mniej niż 8%, a doszło i do 13.
Dzień rekordowy, bo po raz pierwszy w życiu zrobiłem 6 bigów jednego dnia :)
Aha, a gdy jechałem przez okolice kilku jezior (Tegernsee, Spitzingsee i tak dalej), to pod koniec stała tabliczka "Auf Wiedersehen", a powinna stać "Auf Wiedeseen". A w górach Harzu powinna stać "Harzlich willkommen", ale nie stała :(
PS. A na deser... pierwsze w historii zwycięstwo Polaków na Niemcami w piłce nożnej!! :D :D :D
Ciekawe, jak - będąc w Niemczech - przeżyję jutrzejszy poranek. Bo teraz to jestem zabarykadowany w pokoju w pensjonacie, ale rano...? Zwłaszcza, że pod górę zawsze jeżdżę w bandanie (żeby się pot do oczu nie lał), a bandana ma na czole wielki napis POLSKA ;)
- DST 68.10km
- Teren 1.00km
- Czas 03:41
- VAVG 18.49km/h
- VMAX 69.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 2075m
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
I znów się okazuje, że wysyp rekordów jednego dnia ;)
huann - 21:59 niedziela, 12 października 2014 | linkuj
Niezły stosunek przewyższeń do dystansu;)
usulovski - 19:46 niedziela, 12 października 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!