Po mieście Wiedeń
Zimno! :/
- DST 25.75km
- Czas 01:28
- VAVG 17.56km/h
- VMAX 30.00km/h
- Temperatura 9.0°C
- Podjazdy 173m
- Sprzęt Batavus
- Aktywność Jazda na rowerze
Po mieście Wiedeń
Zimno! Ale gorące emocje wyborcze. Poztywne! :)
- DST 10.07km
- Czas 00:35
- VAVG 17.26km/h
- VMAX 25.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 51m
- Sprzęt Batavus
- Aktywność Jazda na rowerze
Po mieście Wiedeń
Na wybory 8-)
- DST 12.03km
- Czas 00:39
- VAVG 18.51km/h
- VMAX 30.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 65m
- Sprzęt Batavus
- Aktywność Jazda na rowerze
Powrót
Start z kempingu o 8:30, bardzo spokojnie pod górę aż do Tarvisio i zjazd jeszcze po włoskiej stronie, ale okolica wyglądała już austriacko. No i wreszcie było trochę widoków Karawanków, chociaż widoczność wciąż marna.



A potem już przez Austrię do Klagenfurtu. Częściowo wzdłuż Woerthersee.

Bilet miałem od Villach, ale miałem też sporo czasu, więc dojechałem trochę dalej. I całe szczęście, bo po powrocie zobaczyłem na służbowym (przez który kupowałem bilet) maile od oebb (austriackie koleje), że z powodu awarii innego pociągu w okolicy Villach, na trasie Villach-następna stacja była zastępcza komunikacja autobusowa! Kto wie, czy by zabrali rower! A tak, to pociąg był o czasie i o niczym nie miałem pojęcia aż do dotarcia do domu :)
Za to w wagonie bardzo gorąco, nie wiadomo czemu, bo nie było oczywistego źródła ciepła. Miałem trochę za mało picia ze sobą i musiałem popijać... mleko :)
Ogólnie wypad bardzo udany. Chociaż pogoda sporo gorsza niż miała być (okropny wiatr pierwszego dnia, niebłahy również drugiego i popadywanie drugiego plus cały czas znacznie chłodniej niż wskazywały prognozy w momencie planowania wypadu), to jednak znośna, okoliczności jak zwykle w Alpach, a zwłaszcza w Italii, przepiękne i żadnych niemiłych przygód.
Łącznie kilometrów 732,85
Łącznie podjazdów: 8730 m
Średnio podjazdów: 1191 m/ 100 km
Łącznie bigów: 3 (oczywiście wszystkie miałem już wcześniej zrobione)



A potem już przez Austrię do Klagenfurtu. Częściowo wzdłuż Woerthersee.

Bilet miałem od Villach, ale miałem też sporo czasu, więc dojechałem trochę dalej. I całe szczęście, bo po powrocie zobaczyłem na służbowym (przez który kupowałem bilet) maile od oebb (austriackie koleje), że z powodu awarii innego pociągu w okolicy Villach, na trasie Villach-następna stacja była zastępcza komunikacja autobusowa! Kto wie, czy by zabrali rower! A tak, to pociąg był o czasie i o niczym nie miałem pojęcia aż do dotarcia do domu :)
Za to w wagonie bardzo gorąco, nie wiadomo czemu, bo nie było oczywistego źródła ciepła. Miałem trochę za mało picia ze sobą i musiałem popijać... mleko :)
Ogólnie wypad bardzo udany. Chociaż pogoda sporo gorsza niż miała być (okropny wiatr pierwszego dnia, niebłahy również drugiego i popadywanie drugiego plus cały czas znacznie chłodniej niż wskazywały prognozy w momencie planowania wypadu), to jednak znośna, okoliczności jak zwykle w Alpach, a zwłaszcza w Italii, przepiękne i żadnych niemiłych przygód.
Łącznie kilometrów 732,85
Łącznie podjazdów: 8730 m
Średnio podjazdów: 1191 m/ 100 km
Łącznie bigów: 3 (oczywiście wszystkie miałem już wcześniej zrobione)
- DST 140.86km
- Czas 06:06
- VAVG 23.09km/h
- VMAX 60.10km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 1068m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Tri
Pora powoli wracać. Dziś tylko z Udine do Gemony, gdzie byłem o godz. 11 i skąd potem pracowałem (z kempingu, niech żyje praca zdalna!).

Ekspozytura UNIQA w Gemonie ;)
Wieczorem na piccę :)
Jutro już prawdziwa jazda. Niestety również wyjazd z Italii :(

Ekspozytura UNIQA w Gemonie ;)
Wieczorem na piccę :)
Jutro już prawdziwa jazda. Niestety również wyjazd z Italii :(
- DST 37.92km
- Czas 01:52
- VAVG 20.31km/h
- VMAX 50.19km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 283m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Dwa
Po pracy po mieście Udine i bardzo bliskich okolicach. Nadal płasko jak stół :p

Narada przed akcją antypostojową ;)
Ślad z dwóch dni (prześmieszne te piki! :)

Narada przed akcją antypostojową ;)
Ślad z dwóch dni (prześmieszne te piki! :)
- DST 12.50km
- Czas 00:35
- VAVG 21.43km/h
- VMAX 31.95km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 26m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Udin
Po pracy po mieście Udine. Płasko jak stół, aż szokuje w Italii ;)
Miasto przyjemne, ale nic szczególnego. Jak na Italię, to wręcz rozczarowanie ;)



Ale najważniejsze i tak były zakupy :p


Miasto przyjemne, ale nic szczególnego. Jak na Italię, to wręcz rozczarowanie ;)



Ale najważniejsze i tak były zakupy :p


- DST 10.46km
- Czas 00:35
- VAVG 17.93km/h
- VMAX 29.20km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 25m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Udine, dz. 4
Rano o kilka stopni cieplej niż wczoraj, ale jeszcze więcej rosy. W związku z tym w ciągu dnia suszyłem namiot, ale z powodu braku słońca - niezbyt skutecznie (w narożnikach został lekko wilgotny).
Poza tym na dzień dobry zaskakująco syty big Nassfeld Pass - robiłem go 3 lata temu, ale nie pamiętałem, że tak dużo dwunastoprocentówki tam jest! A potem to, co aardy lubią najbardziej, czyli Italia, bella Italia! Kocham Italię! :D







Kwatera w Udine co najmniej poprawna, a może się okazać wręcz dobra*. Tak czy owak zostaję do piątku :)
*Jednak miała sporą wadę: ponoć "sąsiedzi mają coś przeciwko" (!!), żeby rower wnosić na górę (co za absurd! niezależnie od tego czy to prawda!), więc trzeba go odstawiać do garażu, który jest ze 200m dalej. Początkowo wręcz była mowa, że za każdym razem jak chcę wziąć rower, to mam dzwonić telefonem, żeby ktoś zszedł i mi otworzył garaż! No, ale finalnie dostałem klucze do tego garażu. Chociaż tyle. Niemniej powrót z zakupami był zawsze na raty: zostawiałem rower pod domem, wnosiłem zakupy, a potem odstawiałem rower do garażu. Bez sensu.
Poza tym na dzień dobry zaskakująco syty big Nassfeld Pass - robiłem go 3 lata temu, ale nie pamiętałem, że tak dużo dwunastoprocentówki tam jest! A potem to, co aardy lubią najbardziej, czyli Italia, bella Italia! Kocham Italię! :D







Kwatera w Udine co najmniej poprawna, a może się okazać wręcz dobra*. Tak czy owak zostaję do piątku :)
*Jednak miała sporą wadę: ponoć "sąsiedzi mają coś przeciwko" (!!), żeby rower wnosić na górę (co za absurd! niezależnie od tego czy to prawda!), więc trzeba go odstawiać do garażu, który jest ze 200m dalej. Początkowo wręcz była mowa, że za każdym razem jak chcę wziąć rower, to mam dzwonić telefonem, żeby ktoś zszedł i mi otworzył garaż! No, ale finalnie dostałem klucze do tego garażu. Chociaż tyle. Niemniej powrót z zakupami był zawsze na raty: zostawiałem rower pod domem, wnosiłem zakupy, a potem odstawiałem rower do garażu. Bez sensu.
- DST 110.51km
- Czas 04:55
- VAVG 22.48km/h
- VMAX 61.20km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 1098m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Udine, dz. 3
Rano 5 stopni, ale jakoś przeżyłem. Zakupy w piekarni, gdzie za zwykłą bułkę i jedno ciastko (ślimak makowy) zapłaciłem 4,54 eur (!!!) też.
Podczas podjazdu na Turracherhohe z czasem się ocieplilo i na górze było już 17 stopni i słońce zza chmur. Ale jakoś słabo mi się jechało. Za to zjazd 20% z wiatrem - emocjonujący. Były warunki na życiowy rekord prędkości (bodaj 82 kmh), ale jakoś nie miałem ochoty.

Drawa
Potem male zakupy w Billi, dalszy zjazd nad jezioro i stroma hopa 200m do Friesach. Zaś stamtąd ostatnia przełęcz: 600m netto, ale ze 150m zjazdem pośrodku. I do 12%. Dała mi w kość. Z formy po wyprawie (jeśli ją mialem) niewiele już zostało :-P
Finalnie jednak dzień znacznie krótszy i na kempingu w Obervellach byłem o godz. 17. Fajnie, że wreszcie przed zmrokiem :-) I kemping fajny. Spałem tu w 2020, teraz taniej! (bo po sezonie) :-)
Dziś też znacznie lepsza pogoda. Słońce zza chmur, bez opadów i raczej słaby wiatr. Tylko widoczność kiepska i ze zdjęć wspaniałych Karawanków nic nie wyszło :-(
Podczas podjazdu na Turracherhohe z czasem się ocieplilo i na górze było już 17 stopni i słońce zza chmur. Ale jakoś słabo mi się jechało. Za to zjazd 20% z wiatrem - emocjonujący. Były warunki na życiowy rekord prędkości (bodaj 82 kmh), ale jakoś nie miałem ochoty.

Drawa
Potem male zakupy w Billi, dalszy zjazd nad jezioro i stroma hopa 200m do Friesach. Zaś stamtąd ostatnia przełęcz: 600m netto, ale ze 150m zjazdem pośrodku. I do 12%. Dała mi w kość. Z formy po wyprawie (jeśli ją mialem) niewiele już zostało :-P
Finalnie jednak dzień znacznie krótszy i na kempingu w Obervellach byłem o godz. 17. Fajnie, że wreszcie przed zmrokiem :-) I kemping fajny. Spałem tu w 2020, teraz taniej! (bo po sezonie) :-)
Dziś też znacznie lepsza pogoda. Słońce zza chmur, bez opadów i raczej słaby wiatr. Tylko widoczność kiepska i ze zdjęć wspaniałych Karawanków nic nie wyszło :-(
- DST 103.82km
- Czas 05:55
- VAVG 17.55km/h
- VMAX 72.51km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 2044m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Udine, dz. 2
Obudziłem się przed 6, bo znów wiało jak poebane. Za to szokująco cieplo, 19 stopni! W budynku łazienek znacznie chłodniej! Anomalia jakaś. W związku z tym wyjechałem tuż przed 8. Wow!
Zjazd bardzo długi i łagodny, kilometry (a zostało mi jeszcze 85) ładnie lecą. Lubię takie :-) Po drodze się też nieco przeciera. Do końca dnia będzie już pochmurno, ale bez deszczu.

Chodził lisek koło drogi :-/
Wiatr okazał się kołujący, jak to w górach. Na początek stroma hopa do Mooslandl, a potem dolina Gesaeuse. Nie kojarzyłem, że tam takie czechy :O Za to pięknie jak zwykle, ale że to już mój bodaj piąty przejazd, to trochę przywykłem ;-)


Dachstein, ein Mensch brennt (zdjęcie strasznie zaszumione, bo na dużym zoomie)


Dachstein, ein Mensch brennt (zdjęcie strasznie zaszumione, bo na dużym zoomie)
Potem z Admont na przełęcz pod Oberstklinkehuette, na podjeździe zaczęło kropić, ale wkrótce przestało. Za to na górze (1100 m npm) już tylko 15 stopni i znowu zaczyna popadywać. Lunch pod daszkiem czyjejś szopy, i potem zjazd w coraz mocniejszym deszczu. Ale na dole w Trieben (700) już znów sucho.
Biorę wodę i zaczynam podjazd na Hohetauern. Oczywiście wkrótce zaczyna padać, tym razem to nieco więcej niż kropienie. Wkrótce szosa robi się mokra.
Biorę wodę i zaczynam podjazd na Hohetauern. Oczywiście wkrótce zaczyna padać, tym razem to nieco więcej niż kropienie. Wkrótce szosa robi się mokra.
Podjazd solidny, z reguły 9-12%, niby tylko 600m, ale daje nieco w kość. Za to jest to już ostatni większy na dziś. Na górze jestem ok 14 i wreszcie nie pada. Ubierając się na zjazd, czuję się jak jakaś szycha ;-)


Zjazd bardzo długi i łagodny, kilometry (a zostało mi jeszcze 85) ładnie lecą. Lubię takie :-) Po drodze się też nieco przeciera. Do końca dnia będzie już pochmurno, ale bez deszczu.

Chodził lisek koło drogi :-/
W dolinie Mur początkowo straszne czechy, do 12%! I oczywiście pod silny nadal wiatr. Po ok. godzinie (i raptem 12 km) czechy się zmniejszają, a wiatr słabnie. Za to jestem już bardzo głodny. Mam dość jedzenia kanapek, marzę o kebabie. Niestety trafia się dopiero w Murau, czyli kolejnych 30 km i kilka podjazdów dalej. Prawie mnie odcięło! (mimo batona na szybko)
Z Murau już tylko niecałe 20 km do Stadl. Ale jeszcze kilka hop, niestety. Docieram o zmroku. Na kempingu Brauhauser jedna para kamperowców z UK i to tyle. Gospodarzy ni widu. Rozbijam się wedle uznania, jutro spróbuję ich znaleźć. Na razie myć, prać i żryć. Mocno zmęczony znów jestem...
- DST 150.06km
- Teren 0.50km
- Czas 08:03
- VAVG 18.64km/h
- VMAX 63.64km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 2319m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze