Wpisy archiwalne w kategorii
!Surlier
| Dystans całkowity: | 35552.18 km (w terenie 522.87 km; 1.47%) |
| Czas w ruchu: | 1901:59 |
| Średnia prędkość: | 18.69 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 77.37 km/h |
| Suma podjazdów: | 595159 m |
| Maks. tętno maksymalne: | 168 (0 %) |
| Maks. tętno średnie: | 144 (0 %) |
| Suma kalorii: | 102058 kcal |
| Liczba aktywności: | 525 |
| Średnio na aktywność: | 67.72 km i 3h 37m |
| Więcej statystyk | |
Testowanie namiotu dzień 1
Się wybrałem, żeby sprawdzić jak się śpi w nowym Naturehike Star River 2. Bardzo dobrze :)

Jedyny minus to brak zaczepów na maszty pod tropikiem, więc tropik trzeba "rozściełać" na namiocie, co podczas wiatru będzie wyzwaniem. Jak już jest przypięty, to dobrze się napina, nie łopocze. Zamki wygodne, wnętrze przestronne, a wejście tak szerokie, że w otwartym do połowy można spokojnie siedzieć i gotować :) Oczywiście wejścia i przedsionki są dwa.
Wagowo o 50g mniej niż mój dotychczasowy Big Agnes, a cenowo o połowę mniej :P
Testowałem też nowy materacyk Exped Air Mat Lite 5. Bardzo wygodny do spania i siedzenia, ciepły. Ale pompuje się go ciężko - ma wbudowaną pompkę, którą się naciska ręką bądź stopą i jak w domu testowałem, to pompowanie trwało 1,5 minuty, ale w namiocie dużo gorzej szło. No, pierwsze koty za płoty. Raczej to w końcu opanuję :)

Przy okazji wreszcie zaliczyłem Schoepfl, czyli najwyższy szczyt Wienerwaldu :)

Jedyny minus to brak zaczepów na maszty pod tropikiem, więc tropik trzeba "rozściełać" na namiocie, co podczas wiatru będzie wyzwaniem. Jak już jest przypięty, to dobrze się napina, nie łopocze. Zamki wygodne, wnętrze przestronne, a wejście tak szerokie, że w otwartym do połowy można spokojnie siedzieć i gotować :) Oczywiście wejścia i przedsionki są dwa.
Wagowo o 50g mniej niż mój dotychczasowy Big Agnes, a cenowo o połowę mniej :P
Testowałem też nowy materacyk Exped Air Mat Lite 5. Bardzo wygodny do spania i siedzenia, ciepły. Ale pompuje się go ciężko - ma wbudowaną pompkę, którą się naciska ręką bądź stopą i jak w domu testowałem, to pompowanie trwało 1,5 minuty, ale w namiocie dużo gorzej szło. No, pierwsze koty za płoty. Raczej to w końcu opanuję :)

Przy okazji wreszcie zaliczyłem Schoepfl, czyli najwyższy szczyt Wienerwaldu :)
- DST 109.01km
- Teren 10.50km
- Czas 05:58
- VAVG 18.27km/h
- VMAX 60.25km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 1856m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Kilka mgnień wiosny
Wien - Exelberg - Sophienalpe - Mauerbach - Passauerhof - Tulbingerkogel - Hainbuch - Scheiblingstein - Exelberg - Wien.
Zimno jeszcze i przejmujący wiatr SE.
Zimno jeszcze i przejmujący wiatr SE.
- DST 46.10km
- Czas 02:08
- VAVG 21.61km/h
- VMAX 52.30km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 890m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Happy MInutes
Powtórka z poniedziałku. Dziś lekko pochmurno i ciut chłodniej ale nadal dość wiosennie :)
- DST 16.09km
- Czas 00:47
- VAVG 20.54km/h
- VMAX 61.42km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 405m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Happy Minutes
Na początek lajtowo: Jubilaeumswarte - Schottenhof.
Słonecznie i wiosennie :)
Słonecznie i wiosennie :)
- DST 15.83km
- Czas 00:47
- VAVG 20.21km/h
- VMAX 63.59km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 405m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Happy Minutes
- DST 16.04km
- Czas 00:46
- VAVG 20.92km/h
- VMAX 60.71km/h
- Temperatura 2.0°C
- Podjazdy 434m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Happy Minutes
- DST 15.85km
- Czas 00:45
- VAVG 21.13km/h
- VMAX 62.88km/h
- Temperatura 2.0°C
- Podjazdy 417m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Wienerwald - pożegnanie lata
Wien - Neuwaldegg - Exelberg - Steinriegl - Unterkirchbach - Hainbuch - Koenigstetten - Katzersdorf - Mauerbach - Sophienalpe - Exelberg - Neuwaldegg - Wien.
Zimno i pochmurno. Jedyny plus taki, że się mniej spociłem ;)
Zimno i pochmurno. Jedyny plus taki, że się mniej spociłem ;)
- DST 55.46km
- Teren 0.10km
- Czas 02:29
- VAVG 22.33km/h
- VMAX 59.46km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 1038m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Happy Minutes
Stała trasa, tęskniłem ;)
- DST 26.25km
- Czas 01:09
- VAVG 22.83km/h
- VMAX 66.36km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 637m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 21 września 2021
Kategoria !Surlier, Wypad, podsumowania
Chorwenia*, dz. 11 i ostatni
Dziś dzień powrotu, w tym konkretnym pociągiem z Grazu, więc wyjazd punkt 8, żeby na pewno zdążyć. Znów zimno, ale przynajmniej nie pada. Po ok 10 km jestem pod bigiem.

Trudno powiedzieć, czy to ma być pieszczota...
Sakwy w krzaki i heja. Jechałem nawet w niezłym tempie, ale już jakoś tak opornie, byle dojechać. Z góry widoki niespecjalne, chociaż teoretycznie jest panorama Mariboru.

Potem jeszcze drobne zakupy w Eurospinie (w tym roku raczej do Italii już się nie wybiorę, więc chociaż tyle) i 80 km leciutko pod górę do Grazu. 4 km od dworca stanąłem pod Lidlem, żeby kupić wodę na drogę, a tu patrzę... klub fitness. A to oznacza... prysznice. Wchodzę z głupia frant i pytam. A pewnie, że możesz się umyć, luz! :) No więc raz przynajmniej wsiadłem do powrotnego pociągu nie zapocony na amen :)
A wcześniej jeszcze 1,5 godziny zapasu miałem :)
Podsumowanie wypadu do Chorwenii:
Przejechany dystans: 1 278,74 km albo 127,3 km średnio dziennie
Suma podjazdów: 16 095 m albo 1 698 m średnio dziennie lub też 1 259 m/ 100 km. Trasa jak widać górsko raczej łatwa, a męczące były dystanse.
Zaliczonych bigów: 12, czyli wszystkie :)
Wrażenia: ta część Bałkanów jest stosunkowo nieciekawa, ale że nie był po wypad po widoki, więc się nie rozczarowałem specjalnie, a nawet kilka razy dałem się miło zaskoczyć :)
Liczyłem natomiast na bardziej letnią pogodę, ale właściwie nie było ani jednego stricte letniego dnia. Albo poranek był zimny, albo wieczór, albo wręcz padało. Mimo to z pogody jestem bardzo zadowolony, ponieważ... ilekroć mi się wydawało, że czeka mnie walka z wiatrem, to po chwili się okazywało, że jednak tak naprawdę jest bezwietrznie, albo wręcz wiatr w plecy. I tak było w obu kierunkach jazdy! Właściwie tak dobrego wiatru na wypadzie nie miałem chyba nigdy, nawet wtedy, jak wypad był specjalnie ustawiany tak, żeby było z wiatrem :)
Rozczarowujące ceny - poza Bośnią drogo, jeśli taniej niż w Austrii, to niezauważalnie. Natomiast w Chorwacji "wizualnie" bardzo biednie, aż uderza. Nie mam pojęcia, jak tych ludzi stać na tak drogie zakupy, jakie tam są. Słowenia zaś pod kątem wizualnych wrażeń "bogactwa" mniej więcej na poziomie Polski, ale w Polsce są lepsze drogi.

Trudno powiedzieć, czy to ma być pieszczota...
Sakwy w krzaki i heja. Jechałem nawet w niezłym tempie, ale już jakoś tak opornie, byle dojechać. Z góry widoki niespecjalne, chociaż teoretycznie jest panorama Mariboru.

Potem jeszcze drobne zakupy w Eurospinie (w tym roku raczej do Italii już się nie wybiorę, więc chociaż tyle) i 80 km leciutko pod górę do Grazu. 4 km od dworca stanąłem pod Lidlem, żeby kupić wodę na drogę, a tu patrzę... klub fitness. A to oznacza... prysznice. Wchodzę z głupia frant i pytam. A pewnie, że możesz się umyć, luz! :) No więc raz przynajmniej wsiadłem do powrotnego pociągu nie zapocony na amen :)
A wcześniej jeszcze 1,5 godziny zapasu miałem :)
Podsumowanie wypadu do Chorwenii:
Przejechany dystans: 1 278,74 km albo 127,3 km średnio dziennie
Suma podjazdów: 16 095 m albo 1 698 m średnio dziennie lub też 1 259 m/ 100 km. Trasa jak widać górsko raczej łatwa, a męczące były dystanse.
Zaliczonych bigów: 12, czyli wszystkie :)
Wrażenia: ta część Bałkanów jest stosunkowo nieciekawa, ale że nie był po wypad po widoki, więc się nie rozczarowałem specjalnie, a nawet kilka razy dałem się miło zaskoczyć :)
Liczyłem natomiast na bardziej letnią pogodę, ale właściwie nie było ani jednego stricte letniego dnia. Albo poranek był zimny, albo wieczór, albo wręcz padało. Mimo to z pogody jestem bardzo zadowolony, ponieważ... ilekroć mi się wydawało, że czeka mnie walka z wiatrem, to po chwili się okazywało, że jednak tak naprawdę jest bezwietrznie, albo wręcz wiatr w plecy. I tak było w obu kierunkach jazdy! Właściwie tak dobrego wiatru na wypadzie nie miałem chyba nigdy, nawet wtedy, jak wypad był specjalnie ustawiany tak, żeby było z wiatrem :)
Rozczarowujące ceny - poza Bośnią drogo, jeśli taniej niż w Austrii, to niezauważalnie. Natomiast w Chorwacji "wizualnie" bardzo biednie, aż uderza. Nie mam pojęcia, jak tych ludzi stać na tak drogie zakupy, jakie tam są. Słowenia zaś pod kątem wizualnych wrażeń "bogactwa" mniej więcej na poziomie Polski, ale w Polsce są lepsze drogi.
- DST 125.01km
- Czas 05:50
- VAVG 21.43km/h
- VMAX 54.45km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 1235m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Chorwenia*, dz. 10
W nocy lało. Rano miało przestać, ale nie chciało. Rad nierad ruszam o 8:45 w lekkim deszczu. Przestało dopiero ok 11, a słońce wyszło na moment ze trzy razy przez cały dzień. Jesień, panie! :-(
Pierwsze 40 km to falowanie do granicy, a potem w Słowenii już naprawdę solidne czechy przez cały czas. Męczące.

O 13:30 jestem w Konjicach, gdzie zostawiam bety na stacji benzynowej i lecę na biga. 20 km w jedną stronę! Ale że podjazd dość równy, 6-10% z tylko jednym małym zjazdem, więc w sumie dobrze, że tak daleko było, bo inaczej byłoby bardziej stromo ;-)
Od ok 800 m npm jadę w chmurze, z której wyjeżdżam dopiero na 1300. Ale i tu nie ma słońca, bo wyżej kolejna warstwa. Na górze, w Rogla, jestem o 16. 8 stopni, w sumie nie tak źle. Ubiórka i zjazd.

Tuż po godz. 17 zabieram sakwy, jeszcze zakupy na kolację w Lidlu i ostatnie 20km solidnych czech do miejscowości Polskava (sic!), gdzie mam zarezerwowany nocleg. Z tym, że obiekt wygląda na opuszczony. Dzwonię pod podany numer, a gość się dziwi, że mam rezerwację, a potem bez konkluzji się rozłącza. I nie odbiera kolejnych prób połączenia! Już myślałem, że przyjdzie mi szukać miejsca na dziko, gdy nagle wychodzi ze środka jakaś babka i mnie zaprasza. Strasznie dziwne obyczaje... W końcu tuż po 19 jestem w pokoju. Uff, to był długi dzień. A Gostisce Golob raczej odradzam bookingowiczom :)
Pierwsze 40 km to falowanie do granicy, a potem w Słowenii już naprawdę solidne czechy przez cały czas. Męczące.

O 13:30 jestem w Konjicach, gdzie zostawiam bety na stacji benzynowej i lecę na biga. 20 km w jedną stronę! Ale że podjazd dość równy, 6-10% z tylko jednym małym zjazdem, więc w sumie dobrze, że tak daleko było, bo inaczej byłoby bardziej stromo ;-)
Od ok 800 m npm jadę w chmurze, z której wyjeżdżam dopiero na 1300. Ale i tu nie ma słońca, bo wyżej kolejna warstwa. Na górze, w Rogla, jestem o 16. 8 stopni, w sumie nie tak źle. Ubiórka i zjazd.

Tuż po godz. 17 zabieram sakwy, jeszcze zakupy na kolację w Lidlu i ostatnie 20km solidnych czech do miejscowości Polskava (sic!), gdzie mam zarezerwowany nocleg. Z tym, że obiekt wygląda na opuszczony. Dzwonię pod podany numer, a gość się dziwi, że mam rezerwację, a potem bez konkluzji się rozłącza. I nie odbiera kolejnych prób połączenia! Już myślałem, że przyjdzie mi szukać miejsca na dziko, gdy nagle wychodzi ze środka jakaś babka i mnie zaprasza. Strasznie dziwne obyczaje... W końcu tuż po 19 jestem w pokoju. Uff, to był długi dzień. A Gostisce Golob raczej odradzam bookingowiczom :)
- DST 137.91km
- Czas 06:53
- VAVG 20.04km/h
- VMAX 67.95km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 2354m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze




















