Informacje

  • Wszystkie kilometry: 222409.15 km
  • Km w terenie: 5430.61 km (2.44%)
  • Suma podjazdów: 1747635 m
  • Czas na rowerze: 449d 05h 04m
  • Prędkość średnia: 20.63 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2019

Dystans całkowity:1810.26 km (w terenie 9.60 km; 0.53%)
Czas w ruchu:100:11
Średnia prędkość:18.07 km/h
Maksymalna prędkość:71.82 km/h
Suma podjazdów:32629 m
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:62.42 km i 3h 27m
Więcej statystyk
Sobota, 11 maja 2019 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Amici di Bico, dz. 5

Dziś łatwy dzień, więc się nie spieszyłem. Wstałem jak panisko o 8, wyjechałem przed 10. Pogoda ładna, jak ruszałem było 15 st., potem coraz cieplej :)
Big Passo del Diavolo łatwy, 3-5 procent cały czas, łącznie 450 metrów pod górę. Nie taki diabeł straszny ;)
Potem dość powolny zjazd, bo nachylenia typu 3% i kręto, i wreszcie dłuuugi i męczący odcinek po płaskim do Avezzano pod nasilający się wiatr. W samym mieście (zakupy w pierwszym Todisie na trasie! Provola affumicata!!) już dopadł mnie lekki deszcz, ale na szczęście chwilowy. Kwaterę znalazłem bez problemu (w Avezzano nie ma kempingu), jest znów świetna! I niedroga (23 EUR). I dobrze, że mam kwaterę, bo znów co chwilę pada. Ponoć od jutra ma być tylko gorzej...


A, harakiri!
Co chwilę pada,
psycha wysiada
trzeciego wersu nie dali.

  • DST 75.89km
  • Czas 03:38
  • VAVG 20.89km/h
  • VMAX 52.70km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 614m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 maja 2019 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Amici di Bico, dz. 4

Mój gospodarz (ze świetnego mieszkanka w Isernii) mnie intensywnie namawiał, żeby jechać drogą z tunelami, zamiast "konserwatywnym" wariantem, który sobie sam wytyczyłem. W sumie nie wiem czemu się tak uparł, no owszem, jest ze 300 metrów podjazdów mniej i 2 km bliżej, ale jednak to główniejsza droga, więc ruch i to w tunelach... Łamałem się po wyjeździe z Isernii i pewnie łamałbym się dalej, gdyby się nie okazało, że droga, która zaplanowałem jest zamknięta. Nie wiadomo z jakiego powodu, tylko jest znak, że dalej, na którymś-tam kilometrze droga zamknięta. W tej sytuacji przestałem się wahać, nawet dla policji miałem dobre wytłumaczenie :)

Ale okazało się, że jego porada była rewelacyjna: droga równa, bez czech (których pełno było na pierwotnej), z dobrym asfaltem i naprawdę niewielkim ruchem. Tunele? Luzik! Więc w sumie świetnie wyszło i do Alfedonii dojechałem w dobrym tempie i nastroju, zwłaszcza, że i pogoda niezła. 19 stopni, raczej słonecznie, lekki wiatr w plecy (!), no bajka! Tylko nad górami się intensywnie chmurzyło, ale zdążyłem już się przyzwyczaić :P

Z Alfedonii niezbyt intensywny podjazd na przełęcz 1150 i zjazd nad Lago di Barrea. Wreszcie ładne widoki! :)
Potem wzdłuż jeziora, miasteczko Viletta Barrea i już jest mój kemping Le Quite Natura. Prawie pusty, dość obskurny, ale że wziąłem przyczepę (raptem 2 EUR drożej niż namiot, kosztowała głupie 10 EUR w tym żetony na prysznic!), to szybko poszedł przepak i już lecę na biga Valico di Monte Godi. Big bez historii, łatwy i nudny, i nawet nie wyprowadza na przełęcz! Droga idzie dalej, jest tam ewidentnie wyżej, ale big zaznaczony właśnie tu, na małym parkingu, koniec. Nawet mi się nie chciało podjechać na tę przełęcz :P

Zjazd fajny, bo długie proste odcinki z prędkością ok 60 km/h, więc chociaż tyle z tego biga :)

W sumie dzień bez historii - po ostatnich doświadczeniach powiedziałbym, że na szczęście :)


A, jeszcze tradycyjne harakiri:
Gdy na biga
Miki śmiga
trzeciego wersu nie ma.

  • DST 81.45km
  • Teren 1.70km
  • Czas 04:29
  • VAVG 18.17km/h
  • VMAX 63.75km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 1560m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 maja 2019 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Amico di bico, dz. 3

Big Campitello Matese w bardzo silnym wietrze z góry (czyli głównie w twarz). Momentami chciało zrzucić z roweru, chyba ze 20 m/s wiało! Zjazd oczywiście bardzo ostrożnie w tych warunkach, bo boczne podmuchy mogły mną wionąć w przepaść :)
Potem zabrałem zabawki z agriturismo Le Due Arcate i pojechałem do Iserni. Niedaleko, ale alternatywą była Barrea, dokąd miałbym już ponad 2500m podjazdów, a nie chcę szarżować z tym achillesem. A pomiędzy tymi miejscami żadnych noclegów. I dobrze się stało, ze tak wybrałem, bo w połowie drogi do Iserni złapał mnie deszcz. Niby niezbyt silny, ale uparty, nie chciał przestać. Do tego mgła z widocznością na góra 20 metrów, a ruch na krajówce spory, w tym TIRy. W końcu zdecydowałem się na zjazd z przełęczy w tych warunkach (miałem raptem 15 km do celu). Dojechałem lekko podmoczony i mocno zmarznięty, ale super wypasione mieszkanko z booking wynagrodziło trudy. A deszcz padał do godz. 18, po czym wyszło piękne słoneczko!


I jeszcze kupiłem pyszności z Lidla na kolację - mniam! :)


  • DST 57.17km
  • Teren 0.40km
  • Czas 03:19
  • VAVG 17.24km/h
  • VMAX 63.75km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 1440m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 maja 2019 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Amico di bico, dz. 2 - chujnia

No i się doigrałem. Od rana bolał mnie prawy achilles. Nie mocno, ale mocniej niż bym chciał. Niepokojące. Poza tym piękna pogoda, więc ruszam mimo wszystko w bojowym nastroju. Na dzień dobry podjazd z 200 na 1650. Dość ciężko szedł z tym bolącym achillesem, ale jak znalazłem właściwą pozycję stopy na pedale, to jakoś szedł. Big Sella di Perrone (1261m) padł, ale z biga było... nadal pod górę, bo do Campitello Matese trzeba przewalić się przez przełęcz 1650. A na przełęczy i dalej rzeczona chujnia. Chujnia wygląda tak:



Ponad pół metra śniegu na szosie! Nie widać, jak daleko, ale sądząc z mapy mogło tak być i przez 15 km, a przez 5 to prawie na pewno. Nie pozostało mi nic innego jak wycof i objechanie gór dookoła. No i oczywiście nie zdążyłbym na zarezerwowany nocleg. Na szczęście na górze nie tylko był zasięg H+ (pierwszy cud), ale też mój nocleg można było bezpłatnie odwołać (drugi cud). A potem znalazłem nocleg w miejscu, z którego jutro mogę podjechać na drugiego biga, który dziś miał być po drodze (trzeci cud) i to w dobrej cenie (czwarty cud). No i teraz właśnie sobie tu siedzę i piszę, bo o dziwo działa WiFi (piąty cud). Cudownie! :)

Piedimonte Matese - Sella di Perrone (BIG) - bezimienna przełęcz na granicy Campanii i Molise - Sella di Perrone - Guardiaregia - Bojano - San Massimo.

I czas na tradycyjne harakiri:
Stojąc wśród śniegu
szukałem noclegu
trzeciego wersu nie będzie.

  • DST 67.71km
  • Czas 04:20
  • VAVG 15.63km/h
  • VMAX 59.03km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 1683m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 maja 2019 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Amico di Bico, dz. 1 - harakiri*

No, troszkę się zarżnąłem na początek ;)
Start w ładnej, słonecznej pogodzie z dość porywistym wiatrem z kierunków nieokreślonych, bo kołował między górami. Pierwszy big wchodził jak w masełko, aż do 1200 m npm. Tam najpierw zrobiło się stromo (12%), a potem pojawił się zalegający śnieg. Ewidentnie spadł wczoraj, gdy na dole lało i już się powoli roztapiał, ale był. Na szczęście nie bardzo dużo i prawie wszystko dało się podjechać. W kilku miejscach przeprowadziłem rower, żeby się nie wywalić. No i zrobiło się oczywiście pochmurno,  był 1 st. Celsjusza :)

Zjazd równie ciekawy, bo droga zamknięta (z powodu jakiegoś remontu, który rozgrzebali i tak zostawili), miejscami zaśnieżona i ogólnie w stanie bardzo kiepskim. A do tego po płaskowyżu (trochę czech) i miejscami wręcz błotnista. Użyłem jak pies od stu dni ;)
Końcówka zjazdu do Montesarchio już normalna, tylko asfalt nadal kiepski.

Drugi big, chociaż niższy (tylko 850 m podjazdu), był bardziej wymagający. Do 2/3 wysokości nachylenia były z przedziału 9-12%, a potem się zrobiły czechy, więc jeszcze na podjeździe zdążyłem zmarznąć (było 6 stopni). Zjazd za to fajniejszy, bo dość równy, chociaż trudny nawigacyjnie, ale na szczęście z GPSem i dobrze wytyczonym śladem mało co jest trudne :) A i tak lekko pobłądziłem, ale bez konsekwencji - zjechałem równoległą.

Końcówka po płaskim typową włoską krajówką, która z mojego punktu widzenia jest autostradą dla rowerów: niezły asfalt, wystarczająco szerokie pobocze, pasy też szerokie (nawet TIRy nie muszą zwalniać, wyprzedając mnie) i ruch umiarkowany, akurat taki, żeby ładnie ciągnąć przy bocznym wietrze, ale żeby nie uprzykrzać życia :)

No i na sam koniec szukanie kwatery AirBnB - droga przez mękę. GPS poprowadził mnie... schodami (!) W końcu kogoś spotkałem i tenże wskazał mi drogę kołową. Na sam koniec jeszcze kilka schodków do domku, który położony jest chyba najwyżej ze wszystkich w Piedimonte Matese. Masakra :P Ale za to w środku fajny, no i widok niezły :)


*Pora na obiecane harakiri, tfu! haiku:
Mam fantomowy
Ból głowy
Trzeciego wersu nie będzie.

  • DST 114.90km
  • Teren 2.00km
  • Czas 07:14
  • VAVG 15.88km/h
  • VMAX 53.23km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 2454m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 6 maja 2019 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Amico di bico, dz. 0 - dojazdówka

Na pociąg w Łodzi, potem dwoma pociągami do Dzierżoniowa i stamtąd jednym samochodem (dostawczym) do Avellino (Campania), skąd na nocleg do Mercogliano. Dziś cały czas pada deszcz (a wczoraj w Alpach nawet napadało sporo śniegu!), więc mimo, że miałem czas, to cieszę się, że z powodu olbrzymiego niewyspania (przez dwie noce spałem w sumie ok 6 godzin) zdecydowałem się (jeszcze będąc w Polsce) zostać na nocleg na samym początku trasy. Ponoć od jutra pogoda ma się poprawić :)



Przy okazji - raz jeszcze wielkie dzięki dla pana Krystiana i jego pracownika Marcina - za nieocenioną pomoc w dotarciu do Campanii (na dodatek niemal za friko!) :)
  • DST 5.26km
  • Czas 00:21
  • VAVG 15.03km/h
  • VMAX 25.96km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 210m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 maja 2019 Kategoria !Batawóz, Użytkowo

Po mieście

  • DST 12.06km
  • Czas 00:33
  • VAVG 21.93km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 31m
  • Sprzęt Batavus
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 maja 2019

Po mieście

  • DST 11.72km
  • Czas 00:35
  • VAVG 20.09km/h
  • VMAX 27.50km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 40m
  • Sprzęt Batavus
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 maja 2019 Kategoria !Batawóz, Użytkowo

Po mieście

Z N. do ogrodu botanicznego :)
  • DST 13.96km
  • Czas 00:44
  • VAVG 19.04km/h
  • VMAX 25.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 53m
  • Sprzęt Batavus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl