Środa, 22 września 2010
Kategoria Surly-arch, Wypad
Mazury - dzień 5.
Trygort - Mamerki - Sztynort - Ogonki - Węgorzewo - Trygort
Rano może nie byliśmy zziębnięci, ale tylko dzięki dwóm kołdrom użytym na raz, natomiast wstanie z łóżka i wydmuchanie nosa były... trudne. W pokoju było bodaj 9 stopni. Zeszło nam więc nielicho.
Pogoda jednak okazała się być dobrą, więc postanowiliśmy ruszyć na zaplanowany dzień na lekko, tylko w nieco skróconej wersji, ze względu na późną porę wstania i nasze dolegliwości (N. faktycznie się ode mnie zaraziła, choć objawy miała lżejsze, ja wciąż nie do końca byłem zdrów, a do tego N. ponownie rozbolało kolano - no szpital na kółkach! ;)
Pojechaliśmy więc z powrotem wczorajszą trasą, weszliśmy "na nielegalu" do kwatery OKH w Mamerkach (znów wszystkie bunkry takie same :p) i dalej do Sztynortu. Po atmosferze ruchliwego portu, którą zapamiętałem z mojej jedynej tam wizyty (pod żaglami w roku bodaj 2000) nie było niestety o tej porze roku śladu. Stały puste łódki i smętnie kołysały się na wodzie lśniącej w zimnym, wrześniowym słońcu.
Co do pałacu, to kiedyś był niewątpliwie fajny, podobnie jak park, ale obecnie pierwszy jest w ruinie i zamknięty, a drugi w ruinie i zarośnięty ;)
Co prawda jakaś polsko-niemiecka oraz jakaś niemiecko-polska fundacja zbierają pieniądze na ich rewitalizację, ale póki co ich wkład widać tylko w wystawieniu tablicy informacyjnej na ten temat. Co ciekawe zarówno niemiecko-polska jak i polsko-niemiecka mają konta w Deutsche Banku :D
No, ale miejsce ogóle fajne z tego Sztynortu, nawet jesienią. Potem jeszcze przejeżdżaliśmy obok wyraźnie opuszczonego pałacyku w Okowiźnie, ale niestety też nie udało nam się wejść do środka :(
Dzień zakończyliśmy zakupami i ugotowaniem w naszej kuchence pysznego żarcia przez N. - może dzięki niemu kolejnej nocy zmarzliśmy nieco mniej ;)
Rano może nie byliśmy zziębnięci, ale tylko dzięki dwóm kołdrom użytym na raz, natomiast wstanie z łóżka i wydmuchanie nosa były... trudne. W pokoju było bodaj 9 stopni. Zeszło nam więc nielicho.
Pogoda jednak okazała się być dobrą, więc postanowiliśmy ruszyć na zaplanowany dzień na lekko, tylko w nieco skróconej wersji, ze względu na późną porę wstania i nasze dolegliwości (N. faktycznie się ode mnie zaraziła, choć objawy miała lżejsze, ja wciąż nie do końca byłem zdrów, a do tego N. ponownie rozbolało kolano - no szpital na kółkach! ;)
Pojechaliśmy więc z powrotem wczorajszą trasą, weszliśmy "na nielegalu" do kwatery OKH w Mamerkach (znów wszystkie bunkry takie same :p) i dalej do Sztynortu. Po atmosferze ruchliwego portu, którą zapamiętałem z mojej jedynej tam wizyty (pod żaglami w roku bodaj 2000) nie było niestety o tej porze roku śladu. Stały puste łódki i smętnie kołysały się na wodzie lśniącej w zimnym, wrześniowym słońcu.
Co do pałacu, to kiedyś był niewątpliwie fajny, podobnie jak park, ale obecnie pierwszy jest w ruinie i zamknięty, a drugi w ruinie i zarośnięty ;)
Co prawda jakaś polsko-niemiecka oraz jakaś niemiecko-polska fundacja zbierają pieniądze na ich rewitalizację, ale póki co ich wkład widać tylko w wystawieniu tablicy informacyjnej na ten temat. Co ciekawe zarówno niemiecko-polska jak i polsko-niemiecka mają konta w Deutsche Banku :D
No, ale miejsce ogóle fajne z tego Sztynortu, nawet jesienią. Potem jeszcze przejeżdżaliśmy obok wyraźnie opuszczonego pałacyku w Okowiźnie, ale niestety też nie udało nam się wejść do środka :(
Dzień zakończyliśmy zakupami i ugotowaniem w naszej kuchence pysznego żarcia przez N. - może dzięki niemu kolejnej nocy zmarzliśmy nieco mniej ;)
- DST 44.03km
- Teren 1.60km
- Czas 02:23
- VAVG 18.47km/h
- VMAX 44.62km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 216m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!