Pirenoja, dz. 23
Skończyły się bigi, więc dzisiaj turystyka. Na początek Andora La Vella. W tamtą stronę tylko przejechałem główną, więc tym razem bardziej na luzie.
Mosty paryski i madrycki


Rzeźba Salvadora Dali (powtarza się chłopak ;-)

Place Poetów i Ludu



I muzeum rowerów :-)


Pierwszy motocykl parowy!


Creepy...

Chociaż rzucisz przynętę, nigdy nie wiesz
I ukryty helikopter masz w rowerze...
W Sant Julia kupiłem w Leclercu trzy mega ciacha i to był dobry ruch, bo mega churro całkiem dobre, a pozostałe pyszne :-)

Potem pożegnanie z Andorą...
"Żegnajcie mi dziś Andorskie wyżyny,
żegnajcie mi dziś marzenia ze snów
Ku brzegom hiszpańskim juz ruszać mi pora
I nigdy zapewne nie wrócę tu znów.
Heja!
I blask waszych gor, Andorskie wyżyny
W noc ciemną i złą mi będzie się śnił
Leniwie popłyną w siodełku godziny
Wspomnienie gór waszych przysporzy mi sił.
Heja!
I dalej pod wiatr, ale za szosowcem do La Seu d'Urgell, gdzie zerknąłem na katedrę.

O tyle ciekawa sprawa, że biskup Urgell jest jedną z dwóch współ-głów państwa Andora (drugą jest prezydent Francji).
Dalej nadal głównie lekko w dół do Organyi, gdzie zaczyna się ładny przełom El Segre i długie jezioro zaporowe.



Niestety, wiatr cały czas w pysk, co odbierało nieco przyjemności. Za to pogoda wreszcie ładna, ok 30 stopni i full lampa. Opaliłem się! ;-)

Jak wreszcie odbiłem na wschód, to się zrobiło lekko pod górę, ale wiatr prawie w plecy :-) Potem jeszcze przełączka niecałe 500m przed Solsoną (zrobiłem w pół godziny!), Lidl w tejże i na kemping w Sant Ponc.

Niestety to 3 km w bok i 110m w dół od trasy, więc jutro na dzień dobry trzeba będzie to podjechać ;-)
Mosty paryski i madrycki


Rzeźba Salvadora Dali (powtarza się chłopak ;-)

Place Poetów i Ludu



I muzeum rowerów :-)


Pierwszy motocykl parowy!


Creepy...

Chociaż rzucisz przynętę, nigdy nie wiesz
I ukryty helikopter masz w rowerze...
W Sant Julia kupiłem w Leclercu trzy mega ciacha i to był dobry ruch, bo mega churro całkiem dobre, a pozostałe pyszne :-)

Potem pożegnanie z Andorą...
"Żegnajcie mi dziś Andorskie wyżyny,
żegnajcie mi dziś marzenia ze snów
Ku brzegom hiszpańskim juz ruszać mi pora
I nigdy zapewne nie wrócę tu znów.
Heja!
I blask waszych gor, Andorskie wyżyny
W noc ciemną i złą mi będzie się śnił
Leniwie popłyną w siodełku godziny
Wspomnienie gór waszych przysporzy mi sił.
Heja!
I dalej pod wiatr, ale za szosowcem do La Seu d'Urgell, gdzie zerknąłem na katedrę.

O tyle ciekawa sprawa, że biskup Urgell jest jedną z dwóch współ-głów państwa Andora (drugą jest prezydent Francji).
Dalej nadal głównie lekko w dół do Organyi, gdzie zaczyna się ładny przełom El Segre i długie jezioro zaporowe.



Niestety, wiatr cały czas w pysk, co odbierało nieco przyjemności. Za to pogoda wreszcie ładna, ok 30 stopni i full lampa. Opaliłem się! ;-)

Jak wreszcie odbiłem na wschód, to się zrobiło lekko pod górę, ale wiatr prawie w plecy :-) Potem jeszcze przełączka niecałe 500m przed Solsoną (zrobiłem w pół godziny!), Lidl w tejże i na kemping w Sant Ponc.

Niestety to 3 km w bok i 110m w dół od trasy, więc jutro na dzień dobry trzeba będzie to podjechać ;-)
- DST 110.33km
- Teren 0.50km
- Czas 04:55
- VAVG 22.44km/h
- VMAX 61.60km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 145
- HRavg 110
- Kalorie 1520kcal
- Podjazdy 904m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!