Informacje

  • Wszystkie kilometry: 230914.09 km
  • Km w terenie: 5475.01 km (2.37%)
  • Czas na rowerze: 465d 02h 31m
  • Prędkość średnia: 20.69 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 30 sierpnia 2025 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Pirenoja, dz. 19

Wstałem o 6:30, to jeszcze ciemno, a wyjechałem i tak o 9:15. Na usprawiedliwienie mogę powiedzieć tylko, że daleko do kibla było :-P

Wszystko mokre, uprane ciuchy, namiot... Pogoda się robi ładna, więc jak po 2 km zrzucałem sakwy przed skokiem w bokiem, to ręcznik i spodenki rozwiesiłem na drzewie. Trudno, niech kradną! ;-)

Big Estany de St. Maurici głównie w lesie, więc rano jeszcze rześko, 14-16 stopni, mimo wschodniego stoku. Podjazd wołowy, od zera do 16%. Ale może dzięki temu wciągam go na raz i lekko po 11 jestem na górze. Big na czczo jak leczo ;-) Tu piękny widok na zalew i okoliczne szczyty. 





Zjazd chłodny, ale bez przesady. W Espot kupuję strasznie drogą (1,90 eur) i niezbyt smaczną bagietke i zjeżdżam dalej. Sakwy są. Zabieram i nadal w dół, ale już główną. 

Do Llavorsi jadę ciągiem, a tam lancz na ławce z kawą mrożoną i strasznie drogim croissantem (razem z solero 5 eur!). Ok 13 ruszam dalej z zamiarem wzięcia gdzieś oo drodze wody i zrobienia siku. Dalej leciutko w dół, ale zrobił się solidny wiatr w pysk. 

Wkrótce mijam dwójkę szosowców stojących na parkingu. Machamy, jadę dalej. Ale po chwili mnie dochodzą i machają, żebym siadał na koło. W sumie czemu nie? Z górki pod wiatr to super opcja! Jedziemy! 

Okazuje się, że to ojciec z synem, przy czym syn (18 lat) jest zawodnikiem! Grzeje jak szalony, ale jakoś daję radę utrzymać koło :-) Dociągają mnie całą resztę zjazdu pod wiatr, aż do Sort. Tu wreszcie biorę wodę, ale siku już mi się nie chce :-P

I rozpoczynam podjazd na Port del Canto. Tym razem już z sakwami i w pełnej lampie. Temperaturema w cieniu 23, ale na szosie 39. Jadę. W sumie nawet nieźle, VAM 650. Tyle też robię przez pierwszą godzinę, po czym postój na przystanku autobusowym (jedyne zacienione miejsce!), gdzie wciągam kanapkę. Zostalo 500. W niecałą kolejną godzinkę jestem na górze. Jest godzina 17. Znów ładne widoki :-)







Na zjeździe miałem nadzieję na bidony z wczorajszego przejazdu Vuelta a Espana, ale wyzbierane do czysta :-/ Zjazd zresztą bardzo nierówny, z podjazdami. Zaczynam w kurtce, a kończę bez koszulki :-P

Lekko po 18 jestem na kempingu pod La Seu d'Urgell. Recepcjonistka jest Polką! :-) Przed 19 mam gotowy obóz i lecę 2,5km dalej do miasta na zakupy do Mercadony, bo jutro niedziela i wszystko nieczynne w Katalonii (w Andorze ponoć czynne, zobaczymy). Wracam ok 19:40 i wreszcie mycie, pranie, jedzenie i jakiś relaks. To był długi dzień... 
  • DST 115.09km
  • Teren 0.50km
  • Czas 05:51
  • VAVG 19.67km/h
  • VMAX 61.10km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • HRmax 150
  • HRavg 126
  • Kalorie 2844kcal
  • Podjazdy 2307m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl