Bilbao Biggins, czyli w Pireneje i z powrotem, dz. 31
Wczoraj rest bez ruszenia kołem. Wg prognoz miała być biblijna ulewa, ale popadało umiarkowanie i tylko w nocy i rano. Trudno, i tak mi się należał (ostatni) dzień odpoczynku. I dobrze wypoczałem, bo dziś naprawde zacnie jechałem :)
Trzy bigi na lekko. Na pierwszy (puerto de Urbasa, 920) ruszam o godz. 8, bez kupwania chleba (sklep czynny od 9), bo została mi resztka z wczoraj. Wszedł jak w masełko, mimo głupiego płaskowyżu na górze, na którym aż 14 km falowania (w obie strony).
Zjazd z powrotem do Altsasua, kupno chleba i wracam do hotelu na drugą kawę i zrobić kanapki na drogę. Ponownie ruszam tuż przed godz. 11.
Najpierw 18 km netto w dół, ale dość czesko - pod najwyższego biga dziś (Alto de Hachueta, 1323). Z wiatrem, więc lecę jak szatan. Big dość zacny, bo wiele odcinków za 12-13%, ale wchodzi jak śmietana! :) Na szczycie jestem jakoś po 13.
Foty i telepiący zjazd, bo droga z nierównych betonowych płyt. Teraz kanapka na dżizasie i o godz. 14 ruszam dalej pod wiatr. 9 km i 200m podjazdów zlatuje dość szybko i już pora na trzeciego biga - Puerto de Lizarraga, 1031. Ten już łatwy, 500m podjazdu cały czas ok 5% i do widzenia. Wciągam z prędkościami rzędu 15-17 kmh! Jak na happy minutes na Exelbergu! Wow! Na górze o godz. 16, piękne widoki na Lizarda Agę ;)
LizardAga
Zjazd, ostatnie 9 km pod wiatr (i już tylko 90m podjazdów) i o 17 jestem w hotelu. Elegancko. I jaka średnia! :)
Trzy bigi na lekko. Na pierwszy (puerto de Urbasa, 920) ruszam o godz. 8, bez kupwania chleba (sklep czynny od 9), bo została mi resztka z wczoraj. Wszedł jak w masełko, mimo głupiego płaskowyżu na górze, na którym aż 14 km falowania (w obie strony).
Zjazd z powrotem do Altsasua, kupno chleba i wracam do hotelu na drugą kawę i zrobić kanapki na drogę. Ponownie ruszam tuż przed godz. 11.
Najpierw 18 km netto w dół, ale dość czesko - pod najwyższego biga dziś (Alto de Hachueta, 1323). Z wiatrem, więc lecę jak szatan. Big dość zacny, bo wiele odcinków za 12-13%, ale wchodzi jak śmietana! :) Na szczycie jestem jakoś po 13.
Foty i telepiący zjazd, bo droga z nierównych betonowych płyt. Teraz kanapka na dżizasie i o godz. 14 ruszam dalej pod wiatr. 9 km i 200m podjazdów zlatuje dość szybko i już pora na trzeciego biga - Puerto de Lizarraga, 1031. Ten już łatwy, 500m podjazdu cały czas ok 5% i do widzenia. Wciągam z prędkościami rzędu 15-17 kmh! Jak na happy minutes na Exelbergu! Wow! Na górze o godz. 16, piękne widoki na Lizarda Agę ;)
LizardAga
Zjazd, ostatnie 9 km pod wiatr (i już tylko 90m podjazdów) i o 17 jestem w hotelu. Elegancko. I jaka średnia! :)
- DST 120.86km
- Czas 05:43
- VAVG 21.14km/h
- VMAX 54.49km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 2357m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!