Informacje

  • Wszystkie kilometry: 220239.27 km
  • Km w terenie: 5407.61 km (2.46%)
  • Suma podjazdów: 1720038 m
  • Czas na rowerze: 445d 05h 54m
  • Prędkość średnia: 20.61 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Środa, 4 września 2024 Kategoria Wyprawa, !Surlier

Bilbao Biggins, czyli w Pireneje i z powrotem, dz. 28

Leje. W nocy leje, rano siąpi, później mży, a potem pada. Na szczęście dzisiaj mam krótki dzień, więc na spokojnie się szykuję w namiocie. Jestem zdeterminowany, żeby pojechać, bo ten kemping się nie nadaje na deszcz. Ok 9:30 na chwilę przestaje padać, więc zwijam namiot i przed 10 out. Jeszcze zakupy w Lidlu, robienie pod jego daszkiem kanapek na drogę i ruszam o 10:15. Znowu pada.



Dziś większość dnia pod górę, a to akurat dobrze, bo jest 15 stopni, a im wyżej tym zimniej i pada cały kurwa czas. Podjazd ze 150 na 1000 robię z jednym postojem na jedzenie, pod ostatnim dachem na świecie, gdzieś na wysokości 350. Stamtąd już w ciągu, bo za zimno, żeby stawać. 



Na przełęczy Ibaneta (1050) o dziwo na chwilę wychodzi słońce. Zrzucam sakwy pod kaplicą (dokładnie za ołtarzem! :-) i jadę na biga.



To jeszcze 550 m. A w ogóle to już Camino de Santiago i pełno tu piechurów! Że im się chce. Nadal nie mogę tego zrozumieć...

Okropna droga, na poły stary asfalt jak po ataku bombowym, a na poły szuter. Podczas podjazdu znów chrzani się pogoda. Wraca mżawka i do tego pojawia się przenikający wiatr. Na górze totalna chmura. Chowam się przed wiatrem za czymś w rodzaju ogromnej cembrowiny i ubieram we wszystko. 

Zjazd mokry i zimny (8 stopni), więc szybko drętwieją dłonie. Na wysokości ok 1200 ratuję dwie starsze panie, którym padły komórki i nie wiedzą, dokąd iść! Na szczęście znały nazwę miejscowości, gdzie mają nocleg i było to tylko ok 5 km stąd. Pokierowałem, dobry uczynek dla bozi-santiazi spełniony, pojechałem. 



Sakwy bezpiecznie czekają za ołtarzem, więc zbieram i zjeżdżam. Zimno! Jeszcze tylko 8 km, ale już jestem przemarznięty. 12 stopni i wciąż siąpi. Po kilku kilometrach jest znak drogowy: "Santiago de Compostela 780"! Współczucia! :-P



A swoją drogą śmiesznie się obserwuje taki pieszy szlak, gdzie dokładnie wszyscy idą w tym samym kierunku! Gdyby mi się chciało, to bym ich strollował i poszedł w przeciwnym! B-)

Jest też kemping, na którym miałem spać, ale na szczęście sprawdziłem wczoraj booking i znalazłem dach za 20 eur! Po takim dniu dach jest w ogóle błogosławieństwem, ale za tę cenę? Wow! 

Kwatera okazuje się bardzo przyjemna. Można się wysuszyć (nawet namiot w kotłowni!), jest kuchnia, lodówka, czysto, cicho... No rewelacja! Polecam Casa Patxikuzuria w Espinal! (jest na booking). 
  • DST 48.67km
  • Teren 5.50km
  • Czas 03:56
  • VAVG 12.37km/h
  • VMAX 54.21km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 1643m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl