Informacje

  • Wszystkie kilometry: 222409.15 km
  • Km w terenie: 5430.61 km (2.44%)
  • Suma podjazdów: 1747635 m
  • Czas na rowerze: 449d 05h 04m
  • Prędkość średnia: 20.63 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 1 października 2022 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Zwierz Alpuhary, dz. 28

Pobudka o 6, wyjazd 8:15. Dopiero co sie rozwidnilo :-P
Trasa na lotnisko skomplikowana. Znow oplotki, a nawet plot (! ), ale byla dziura i dalo sie przeprowadzic rower. O 8:40 jestem w wypozyczalni. Chwile czekam, a potem bardzo mily pan mnie obsluguje dosc sprawnie. Zamiast volkswagena t-roc dostaje mazde cx30, ponoc to nawet lepiej. Mozliwe, nie znam sie :-P



Pakowanie roweru i sakw, zdjecia uszkodzen auta (sporo ich!) i ok 9:30 ruszam. Pierwsze kroki do Leroy Merlin. Szukam pianki do pakowania roweru. Szukam dlugo, po angielsku i po hiszpansku. I po wlosku. W zadnym jezyku nie ma! Zrezygnowany kupuje 50m folii babelkowej za 40 eur (chociaz cena w porzadku) i ruszam do lidla. Jutro niedziela, a w poniedzialek rano lece, wiec zakupy musze zrobic juz do konca plus to, co zabieram ze soba. Lidl akurat niezbyt po drodze i Armageddon na parkingu, a ja jeszcze niezbyt czuje auto (wielkie i automat), wiec troche stresu jest. Ale finalnie bez problemow.

Po zakupach wreszcie ruszam na Gibraltar. Droga bardzo ruchliwa i bardzo kreta, choc dwupasmowa, wiec ciekawie. Ale tez momentami ladnie. Wreszcie ok. 12:30 widze pierwszy raz Skale Gibraltaru. No, niesamowita! 


Gdzie powietrza woń nektaru, a nie baru
Ach na skałach, być na Skałach Gibraltaru! 


O 13 parkuje w miejscu bezpańskim, wyciągam rower i w pedał. Po 4km granica (nie chciałem podjeżdżać bliżej, bo ciasne uliczki, duzy ruch i balem sie, ze nie bedzie miejsc parkingowych). Anglik tylko spoglada na paszport i mnie puszcza. Jestem w UK! Z prawostronnym ruchem! :-D

Poczatek w poprzek pasa startowego lotniska (!), potem przez miasto. Kojarzy sie troche z Monaco, choc nie az tak bogato wyglada. Potem zaczyna sie podjazd. A na 130 m wysokosci (start z poziomu morza) okazuje sie, ze ulica zamknieta na kłódkę i nie przejade. Jak niepyszny zjezdzam i probuje z drugiej strony. 15% i pod prąd! I tak wasko, ze musze stawac i przepuszczac auta z naprzeciwka. Meczace. A potem jest szlaban i okazuje sie, ze wjazd na gore jest biletowany. 16 funtow! Chodzi o to, ze cala Skala jest muzeum. Jest twierdza, baterie dzial, jaskinia, skywalk, inne cuda. Ale jazda dozwolona, wiec płacę, płaczę i jadę. Stromo, do 16%. Ale widoki niesamowite! Widać Afrykę!


Africa? 

A potem sa i malpy. Duzo. Rewelka! 





Wreszcie o 14:30 jestem na gorze. Fotki i zjazd. Weszla chmura, wiec zimno. Objechalem reszte skaly (wiec byly i podjazdy na zjezdzie), ale nie zwiedzilem nic, za malo czasu. Szkoda, chociaz skywalk bym sprobowal... Inna sprawa, ze pewnie byl osobno platny :-P





Z powrotem na granicy olbrzymia kolejka, ale omijam :-P


O 15:30 jestem przy aucie. Godzine pozniej niz planowalem! Jeszcze jedzenie, pakowanie i o 16 ruszam. Na kemping pod nastepnym bigiem 105 km i 2 godziny 15 minut. Ile? Jak to mozliwe?! 

Ano mozliwe. Tak bardzo eksponowanymi i waskimi szosami nie jechalem samochodem chyba nigdy! Niesamowite! Rzadko przekraczalem 50 kmh. A stromo... ! No, bardzo ciekawa jazda. I widokowa. Niestety z auta zdjec nie porobisz. Slabo :-(

O 18:30 wpadam do miasteczka Grazelma, na koncu ktorógo jest kemping. Ładnie.


Białe miasteczko. Pokażmy to polskim pielęgniarkom! ;-)

Aż tu zonk! Fiesta i poblokowane ulice. Policja kaze czekac! Na szczescie tylko kilka minut, ale potem przejazd przez miasteczko wśród mrowia pieszych i wymijanie autobusów na zyletke tez dostarczaja emocji. Wreszcie o 18:50 jestem na kempingu. Okazuje sie, ze fiesta jest dwudniowa, a mnie jutro czeka kilka kilometrow powrotu ta sama droga. Bedzie ciekawie... Ale przynajmniej prac juz dzis nie musze :-)

Ps. Tym razem nie zalalem telefonu (choc byc moze troche zapociłem), ale znow nie chce sie ladowac. Mam nadzieje, ze jak podeschnie, to jednak zalapie. Ale szczescie, ze mam sluzbowy! :O
  • DST 29.42km
  • Czas 02:07
  • VAVG 13.90km/h
  • VMAX 34.99km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 634m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl