Konserwatywnie - tyrolska, dżem 16 i ostatni
O 5:45 obudził mnie motocyklista, który zaparkowal 20m od mojego namiotu i poszedł na wycieczkę w góry :-D
Zwijalem się bardzo leniwie, wiedząc, że na koniec dnia i tak będę czekał na pociag. Wyjazd o 8:30. Na bigu Furkajoch byłem przed 10, a i tak były już 23 stopnie (na wysokości 1800!).
Zjazd do Schoppernau, tam żarcie na ławce w cieniu i już w solidnym upale zaczynam biga Hochtannberg. No bardzo ciężko szło. Postoje robiłem co 200 m w pionie (normalnie co ok. 500). Ale wreszcie się dotoczylem. Temperarura 44...
Krótki zjazd, trochę trawersu doliną górnego (i zimnego!) Lecha i pora na ostatni podjazd. Raptem 330m, ale też mnie strasznie wymęczył. Ale wszystko się kiedyś kończy i ta nierówna walka również. Bezbigowa przełęcz padła i dalej do Bludenz (skąd mam wieczorem pociąg powrotny) już z grubsza tylko w dół.
Na kemping docieram o 17:30. Spałem tu tydzień temu i mam dogadane, że mogę wziąć prysznic przed pociągiem. To wielka ulga po każdej trasie, a zwłaszcza w takim upale. Jeszcze golenie, przebiórka w ciuchy, w których można się ludziom pokazać, piwo pszeniczne w kempingowym barze i czekam. Odjazd o 23:40. Wziąłem kuszetkę, więc rano powinienem być gotów do życia i pracy :-)
A tymczasem dziś zaliczyłem ostatnie bigi w Austrii. Teraz najbliższe niezrobione mam w dolinie Górnego Rodanu...
Ostatnie impresje:
Ps. O, widzę, że rekord podjazdów czerwca pobity! :-D
Zwijalem się bardzo leniwie, wiedząc, że na koniec dnia i tak będę czekał na pociag. Wyjazd o 8:30. Na bigu Furkajoch byłem przed 10, a i tak były już 23 stopnie (na wysokości 1800!).
Zjazd do Schoppernau, tam żarcie na ławce w cieniu i już w solidnym upale zaczynam biga Hochtannberg. No bardzo ciężko szło. Postoje robiłem co 200 m w pionie (normalnie co ok. 500). Ale wreszcie się dotoczylem. Temperarura 44...
Krótki zjazd, trochę trawersu doliną górnego (i zimnego!) Lecha i pora na ostatni podjazd. Raptem 330m, ale też mnie strasznie wymęczył. Ale wszystko się kiedyś kończy i ta nierówna walka również. Bezbigowa przełęcz padła i dalej do Bludenz (skąd mam wieczorem pociąg powrotny) już z grubsza tylko w dół.
Na kemping docieram o 17:30. Spałem tu tydzień temu i mam dogadane, że mogę wziąć prysznic przed pociągiem. To wielka ulga po każdej trasie, a zwłaszcza w takim upale. Jeszcze golenie, przebiórka w ciuchy, w których można się ludziom pokazać, piwo pszeniczne w kempingowym barze i czekam. Odjazd o 23:40. Wziąłem kuszetkę, więc rano powinienem być gotów do życia i pracy :-)
A tymczasem dziś zaliczyłem ostatnie bigi w Austrii. Teraz najbliższe niezrobione mam w dolinie Górnego Rodanu...
Ostatnie impresje:
Ps. O, widzę, że rekord podjazdów czerwca pobity! :-D
- DST 93.07km
- Teren 1.00km
- Czas 05:20
- VAVG 17.45km/h
- VMAX 69.99km/h
- Temperatura 42.0°C
- Podjazdy 1654m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!