Alpi mio amore, dz. 69
Dziś bardzo leniwie. Wstałem o 7:15, wyjechałem o 9:30. A i tak miałem mnóstwo czasu :)
Big Muro di Sormano nie zrobił wrażenia, jako ze startowałem z wys. 610, a wjeżdżałem na 1110. Ale zaliczony :)
Potem zjazd z powrotem nad jezioro Como i 15 km w czeskim stylu wzdłuż brzegu. W południe docieram do miasta Como, gdzie mam zarezerwowany nocleg w hostelu. Zanim się tam udałem, zjadłem sobie lunch na ławce na głównym placu i trochę obejrzałem miasto. Taki typowy kurort.
O godz. 13 jestem w hostelu, zostawiam sakwy i ruszam na biga Monte Bisbino (1300). Początek wzdłuż jeziora do Cernobbio, a potem dłuuugo ulicami miasteczka, które skończyło się dopiero na wysokości 650! :o Na 800 krótki postój i potem druga część podjazdu. Nadal nie jestem świeży, niby jadę, ale męczę się. Chyba dobrze, ze jutro ostatni dzień bigania (z prozaicznego powodu, że mi się bigi skończą w okolicy :p). Na górze byłby ładny widok, ale przejrzystość powietrza drastycznie spadła i nawet fotki nie zrobiłem, bo byłaby jedna wielka mgła :/
To jeszcze z podjazdu. Na końcu jeziora majaczy miasto Como.
Zjazd w miarę komfortowy, bo na gorze 14 stopni (na dole 20) i już lekko po godz. 16 jestem w Ostello Bello w Como. Całkiem spoko hostel. Każdy pokój ma swoją łazienkę, każde łóżko ma swoje dwa gniazdka (łóżek w pokoju jest 6), pod łóżkiem jest bardzo duża szuflada na bagaż, która można zamknąć na kłódkę (o ile się ją ma :p), plus niezłe, wszędzie sięgające wifi, kuchnia z czajnikiem i drink powitalny w postaci małego piwa/ lampki wina lub napoju bezalkoholowego. No i bardzo miła obsługa. Naprawdę spoko hostel - cena 21 EUR.
PS. Niestety nie udało się dobić do 50k podjazdów we wrześniu - nie chce mi się dokręcać tych 171 metrów, bo już się umyłem :P
Big Muro di Sormano nie zrobił wrażenia, jako ze startowałem z wys. 610, a wjeżdżałem na 1110. Ale zaliczony :)
Potem zjazd z powrotem nad jezioro Como i 15 km w czeskim stylu wzdłuż brzegu. W południe docieram do miasta Como, gdzie mam zarezerwowany nocleg w hostelu. Zanim się tam udałem, zjadłem sobie lunch na ławce na głównym placu i trochę obejrzałem miasto. Taki typowy kurort.
O godz. 13 jestem w hostelu, zostawiam sakwy i ruszam na biga Monte Bisbino (1300). Początek wzdłuż jeziora do Cernobbio, a potem dłuuugo ulicami miasteczka, które skończyło się dopiero na wysokości 650! :o Na 800 krótki postój i potem druga część podjazdu. Nadal nie jestem świeży, niby jadę, ale męczę się. Chyba dobrze, ze jutro ostatni dzień bigania (z prozaicznego powodu, że mi się bigi skończą w okolicy :p). Na górze byłby ładny widok, ale przejrzystość powietrza drastycznie spadła i nawet fotki nie zrobiłem, bo byłaby jedna wielka mgła :/
To jeszcze z podjazdu. Na końcu jeziora majaczy miasto Como.
Zjazd w miarę komfortowy, bo na gorze 14 stopni (na dole 20) i już lekko po godz. 16 jestem w Ostello Bello w Como. Całkiem spoko hostel. Każdy pokój ma swoją łazienkę, każde łóżko ma swoje dwa gniazdka (łóżek w pokoju jest 6), pod łóżkiem jest bardzo duża szuflada na bagaż, która można zamknąć na kłódkę (o ile się ją ma :p), plus niezłe, wszędzie sięgające wifi, kuchnia z czajnikiem i drink powitalny w postaci małego piwa/ lampki wina lub napoju bezalkoholowego. No i bardzo miła obsługa. Naprawdę spoko hostel - cena 21 EUR.
PS. Niestety nie udało się dobić do 50k podjazdów we wrześniu - nie chce mi się dokręcać tych 171 metrów, bo już się umyłem :P
- DST 77.24km
- Czas 04:26
- VAVG 17.42km/h
- VMAX 58.23km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 1885m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!