Informacje

  • Wszystkie kilometry: 222409.15 km
  • Km w terenie: 5430.61 km (2.44%)
  • Suma podjazdów: 1747635 m
  • Czas na rowerze: 449d 05h 04m
  • Prędkość średnia: 20.63 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 27 września 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpi mio amore, dz. 65

Wczoraj wieczorem było 10 stopni, rano miało być 5. Jako że dziś łatwiejszy dzień, to celowo wstałem dopiero o 7:15. I tak było strasznie, ruszałem się jak mucha w smole i w efekcie, mimo że na lekko, wystartowałem dopiero o 9:30. W słońcu był już upal, 12 :-P



Ale pierwsza część podjazdu na biga Passo San Marco i tak była w cieniu. Więc miałem 7 stopni. Potem zrobiłem postój na 900m i w słońcu termometr pokazał 17. Ale potem znów sporo cienia i na postoju na 1500 było już 6. A wyżej zaczął się śnieg. Jak droga szła przez las, to najpierw małe łaty, a potem wręcz tak.



Na szczęście las się skończył powyżej 1650 i dalej były już tylko laty. Mimo to bardzo ostrożna jazda, bo nawet pod górę ślisko. Na przełęczy (wys. 1995) byłem o 12:30. 3 stopnie :-/





Zjazd w podwójnych spodniach (windstopper i 3/4), 2 koszulkach, bluzie, kurtce puchowej i kurtce gore. Nawet nie było zimno, oprócz dłoni. No i bardzo powoli na tym śniegolodzie. A i tak wyprzedzając motocyklistów. Tacy są zawsze hop do przodu, a tu nagle jacy grzeczniutcy :-P

Reszta zjazdu już lepiej, ale w sumie zajął mi ponad godzinę! Na dole 16 stopni. Piję kawę, coś tam jem i zwijam namiot. Start z area sosta camper (podtrzymuję, że bardzo fajna!) o 14:50. Teraz zakupy. Miałem jechać do MD Discount, ale właśnie się połapałem, że jest niedziela i moje plany zakupowe legły w gruzach. Zostałbym bez kolacji, ale trafił się hipermarket Iperall, gdzie kupiłem co niezbędne oraz... Puntarelle!! :-D:-D:-D po raz pierwszy w tym roku! :-D

A jak wyszedłem, to zaczął padać deszcz. Bynajmniej nie po raz pierwszy :-P no, ale popadało krótko, więc o 16 ruszam. Dobrze, że to tylko 20km :-)

Na kemping El Ranchero docieram już bez przygód. Sam kemping raczej kiepski. Trudno o prąd, prysznic na żetony (60 sekund wody!), umywalki tylko z zimną i ciężko znaleźć kogoś z obsługi. No, ale trawa znów fajna, widoki piękne i nie bardzo mam alternatywę, więc biorę. Cena 11 w tym 2 żetony. Wystarczyły. 


Widok sprzed namiotu 

O 20:40 jest już raptem 9 stopni, więc spadam do śpiwora :-P



Ps. Roczny rekord podjazdów pobity! :-D
  • DST 77.97km
  • Teren 0.40km
  • Czas 04:23
  • VAVG 17.79km/h
  • VMAX 53.99km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 1940m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Marco San, dziękuję!
aard
- 20:07 poniedziałek, 28 września 2020 | linkuj
Passo San Marco zdobyte. Gratulacje. :)
transatlantyk
- 17:48 poniedziałek, 28 września 2020 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl