Informacje

  • Wszystkie kilometry: 214788.57 km
  • Km w terenie: 5226.55 km (2.43%)
  • Czas na rowerze: 431d 07h 48m
  • Prędkość średnia: 20.75 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 26 września 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpi mio amore, dz. 64

Wczoraj dzień całkowicie restowy. Rower nie wyściubił kola z piwnicy ;) Natomiast ja poszedłem sobie na ponadgodzinny spacer i muszę przyznać, że w obcym otoczeniu było to nawet dość przyjemne :)

Dziś pobudka przed 7, o 8:20 wychodzę od Mauro i jego Rodziny. Przemili i przesympatyczni ludzie! Mam nadzieję, że zostaniemy w kontakcie :) Przed 9 jestem na Milano Centrale, gdzie standardowy horror. Najpierw ciężko znaleźć maszyny z biletami Trenord (bo to inna spółka niż Trenitalia i ma osobne maszyny). Potem tuż przede mną (w czasie gdy odstawiałem rower) jedyna czynną maszynę zajmuje facet. I stoi i stoi... Niby wszystko robi jak trza, a bilet się nie drukuje. Okazało się, że mu odrzuciło transakcje kartową, ale najpierw próbowało 4 razy i dlatego tyle to trwało. W końcu zapłacił gotówką. Gdy przyszła moja - nomen omen - kolej, spotkało mnie to samo. Tylko że ja nie zapłaciłem gotówką, tylko poszedłem do bileterii, bo i tak nie byłem pewien, który bilet kupić (były dwa warianty trasy). A w bileterii kolejka. I znów ktoś się wepchnął przede mnie, bo nie wiedziałem, że trzeba wziąć numerek. A tu do pociągu zostało 12 minut i przede mną 8 osób na 3 kasy...

Hmmm... tu też są maszyny. Ryzyk-fizyk, biorę wariant trasy na oko (kosztują tyle samo, więc czy nie kurna wszystko jedno?!), płacę gotówką (tu karta też nie działa, ale na szczęście w jednej maszynie to sprawdziłem, a w drugiej w tym czasie zapłaciłem gotówką). Wreszcie, mając już bilety, muszę wjechać windą dwa piętra wyżej. Potem jeszcze obejść pół dworca wokoło, bo tu gdzie trafiłem, nie wolno wchodzić na perony. A prawidłowe wejście jest - jak się okazuje raptem ze 30 metrów obok, ale strzałki prowadzą tak, że jest ze 150. Są 3 minuty do odjazdu, gdy wpadam na peron. Uff, zdążyłem. Oczywiście z rowerem muszę iść na samiuśki koniec dłuuugiego pociągu, ale przecież teraz już beze mnie nie odjadą... Nie odjechali. Ba, skład ruszył z opóźnieniem 10 minut. A w trakcie jazdy je powiększył do 30 :P


Widok z pociągu 

O 11:50 jestem w Sondrio. Słonecznie, ale zimno! 14 stopni i w cieniu ciężko wytrzymać. Kupuje jeszcze chleb (w Mediolanie jakoś nie trafiłem na piekarnię) i ruszam pod górę w stronę Val Malenco. Pod koniec miasta trafia się ławka, więc jem lancz. I znów jadę, i rozglądam się za miejscem na sakwy. Kilka jest obiecujących, ale po przyjrzeniu się okazują się albo prywatne, ale jednak zbyt odsłonięte. Wreszcie, już w następnym miasteczku Mussini trafiam na mały lasek obok szosy. To jest to. Upycham sakwy, przykrywam gałęziami tak, że nawet, jak ktoś obok przejdzie, to nie zauważy :) Ruszam. Jestem na wysokości 450, a podjechać trzeba na 1630.

Po chwili pierwsze zatrzymanie, bo trafił się kran z wodą, a rano od Mauro zapomniałem wziąć (na szczęście nie zapomniałem o herbacie do termosu, bardzo się przydała!). Jestem na 500, więc dzielę sobie podjazd na 2 części. Pierwszy postój planowo na 1100. Jedziemy!

Jedzie się słabo. Jest porywisty i zimny wiatr w ryj, a forma, jak zwykle bezpośrednio po reście, jakoś nie urzeka. Niby prędkość mam okej, ale męczę się. No, ale jadę. Niestety, na krótko przed kotą 1000 pada mi bateria w odtwarzaczu. Podczas jazdy nie zmienię, bo mogę coś wysypać z trójkąta, więc postój. Uff :P



Długo nie postałem, bo nawet w słońcu już chłodno, więc po kilku minutach jadę dalej. Coraz zimniej. Myślałem o postoju na 1400, ale tam się pojawiło wypłaszczenie, więc odpocząłem w trakcie jazdy. Stanąłem dopiero na 1600, bo już mi było tak zimno, że musiałem włożyć bluzę. I dobrze zrobiłem, bo dalej było tyleż podjazdów, co i zjazdów :P Na górze (koło hotelu na końcu miasteczka Chiareggio, nic ciekawego) jestem o 15:10. Zakładam na siebie wszystko, w tym nawet kurtkę puchową, którą przytomnie wziąłem do małej sakwy, a i tak jest mi zimno, głownie w dłonie. Niby 5 stopni, ale ten wiatr... Będzie wesoło na zjeździe :)

No i było. Ręce miałem kompletnie zgrabiałe, ledwo obsługiwałem hamulce. Na szczęście z czasem się ociepliło i nawet wyjrzało słońce (wcześniej pod koniec podjazdu weszły chmury) i przy sakwach byłem już tylko lekko wychłodzony, a nie przemarznięty :) Ale rozebrałem się dopiero po kilku kilometrach płaskiego na dole, pod Lidlem :P

Zakupy i przede mną ostatnie 20 km. Niestety nadal pod wiatr. Tym razem dość równy i nie porywisty, ale średnio silny i oczywiście w ryj. Ech, ponad godzinę zajął mi ten odcinek. Okropność.

Na Area Sosta Camper w Morbegno docieram o 18:30. Nie jest to kemping, tylko miejsce dla kamperów, ale że kempingu w okolicy nie ma, a "dachy" bardzo drogie, więc sprawdziłem i na satelicie widać było trawę. Udało się tez wczoraj dodzwonić i gość powiedział, że spokojnie mogę z namiotem. Jest łazienka, więc luz. I faktycznie, nie tylko łazienka (ciepła woda, prysznic, ale to zaledwie jedno pomieszczenie z kibelkiem i prysznicem, więc grozi kolejkami), ale też daszek ze stołami i krzesłami, oraz prądem. No i najlepsza trawa pod namiotem na całej tej wyprawie. A wszystko to za 5 EUR*. Kultura! :D

Niniejszym polecam tę miejscówkę sakwiarzom! :)



* później się okazało, że za darmo :)
  • DST 86.15km
  • Teren 0.10km
  • Czas 04:27
  • VAVG 19.36km/h
  • VMAX 57.52km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 1519m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl