Informacje

  • Wszystkie kilometry: 222409.15 km
  • Km w terenie: 5430.61 km (2.44%)
  • Suma podjazdów: 1747635 m
  • Czas na rowerze: 449d 05h 04m
  • Prędkość średnia: 20.63 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Poniedziałek, 21 września 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpi mio amore, dz. 59

Dziś z braku netu na postojach nieco się nudziłem więc pisałem relację na bieżąco :p

9:00 start z kempingu. Pogoda dość ładna, słońce zza chmur. Początek ścieżka przez tereny nadrzeczne i kładką. Udało się ładnie skrócić i zwłaszcza podjazdów trochę ująć. Super! A jeszcze mam pomysł, jak można skrócić bardziej w drodze powrotnej :)


Maggiaschlucht w okolicy Locarno

9:55, kupuje chleb, 13 km i 150m w gore za mną. Pogoda nadal ładna.
A w coopie jest wifi :-) co prawda trzeba podać numer telefonu, ale piszą wprost "no commercial use". Zobaczymy, To uzależnienie od netu jest straszne :-)

11:30 W kolejnym coopie też jest net i nawet już jestem zalogowany bez smsow :-)
Stanąłem na zrobienie i zjedzenie kanapek i net sięga do murku, na którym siedzę :-) 25 km i, 250m za mną. Na szczęście mało zjazdów, dotychczas tylko 80m łącznie. Pogoda wciąż dobra, a wg prognoz powinno już padać. Kolejnych coopow po drodze nie mam, wiec to może być koniec netu. Zostało mi na górę 35km i 1900 m. Tak naprawdę formalnie dopiero tutaj zaczyna się big... Spoko mógłbym tu dotrzeć nie rowerem, gdybym miał czym ;-)


13:25, wys 1400
Dość pochmurno i już tylko 15 stopni, ale nie pada. Czuje się dość zmęczony. Niby jadę przyzwoicie, ale jest to okupione większym wysiłkiem niż ostatnio. Może dziewiąty dzień z rzędu bez restu, to nie jest dobry pomysł...? ;-) No nic, jem coś i lecę dalej*. A po drodze mijałem bardzo ładne miejsca :)


Hobbiton ;-)

13:40. Ruszam. Zaczęło troszkę kropić :-/

14:30. Wys 1900, ale było 4km płaskiego, bo objazd jeziora. Pada, wiec postój tylko na siku i łyk herbaty. 

15:05, wys 2307. 8stopni. Szczyt, tzn jezioro zaporowe Naret. Od ok 2000 jadę w chmurze (uploadowałem się ;-) co oznacza, że nie pada i że nie ma widoków ;-)



Końcówka solidna, od wys 1500 średnio 10% z długimi odcinkami 13-14%. No i ewidentnie jestem zmęczony. Już nie ma tej świeżości w kroku ;-) rest wkrótce niezbędny :-/

15:30. Założyłem na siebie wszystko. Zjeżdżam.



16:05,wys 1280, 14st. Krótki postój na foto (poniżej) i dać odpocząć dłoniom, bo ścierpły od zimna i ściskania klamek ;-)



16:50. No to jestem pod tym wyżej położonym coopem. Siąpi i 18st. W ogóle cały zjazd raz pada a raz nie. Ale nie przemoczyło mnie, znaczy jest dopsz :-)

17:40. Zakupy w niższym coopie. Przede wszystkim mleko, bo rano moje okazało się skisłe :/

18:30 jestem z powrotem na kempingu. Ładny mi big - 9,5 godziny!! Ale mój powrotny skrót zadziałał (to są te kilometry w terenie) i jeszcze trochę podjazdów mi oszczędził :)


* No i pojadłem. Ostatni raz, kurwa! Na tym postoju zostawiłem przez pomyłkę nóż!!
  • DST 119.03km
  • Teren 4.00km
  • Czas 06:13
  • VAVG 19.15km/h
  • VMAX 49.60km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 2358m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Czytają, ale lepiej nie na bieżąco, bo nie ma fotek, a czasem i opisu ;-)

Ktoś musi zgubić nóż, żebyśmy my mogli znaleźć... w tym roku znaleźliśmy dwa szpanerskie scyzoryki, absolutnie nieprzydatne na wyjazd, bo pierońsko ciężkie, ale dla Kluski w sam raz do zabawy, zwłaszcza jeden który oprócz tępego noża ma min:
- tępą siekierkę,
- tępą piłkę,
- tępy młotek,
- tępego dziadka do orzechów.

A ja nadal będę używał starego, znalezionego na granicy ze Słowacją scyzoryka.
meteor2017
- 10:39 środa, 23 września 2020 | linkuj
Czytają, czytają. Ale może to nie te zdjęcia? Sądziłem, że tam są wielkie pastwiska z krowami typu Milka...
huann
- 18:24 wtorek, 22 września 2020 | linkuj
I weź tu takim dogódź! :)
A swoją drogą tak rzadko ktokolwiek komentuje, ze myślałem, że nikt nie czyta :P

A Hobbiton niestety mocno zaszumiony i prześwietlony, ale takie światło było, mocne, a rozproszone przez chmurę :( A szum dlatego, że spory zoom, daleko było.
aard
- 17:24 wtorek, 22 września 2020 | linkuj
Jak czytałem opis bez zdjęć to jakoś inaczej to sobie wyobrażałem i teraz mi nie pasuje ;)
huann
- 17:17 wtorek, 22 września 2020 | linkuj
Ale świetne to zdjęcie z chmurami :))) I ten Hobbiton też :D
Carmeliana
- 16:30 wtorek, 22 września 2020 | linkuj
Jest opis, to pewnie będzie i zdjęcie!
huann
- 19:42 poniedziałek, 21 września 2020 | linkuj
A zdjęcie :D?
mdudi
- 19:28 poniedziałek, 21 września 2020 | linkuj
Zawsze najpierw wrzucam dane, zapisuję i dopiero pisze opis :)
aard
- 19:09 poniedziałek, 21 września 2020 | linkuj
A opis? :(
huann
- 18:58 poniedziałek, 21 września 2020 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl