Alpi mio amore, dz. 53, rwany
Dziś wstałem o 5, a wyjechałem z kwatery o 6:50 (!). Chodziło o to, żeby zdążyć na pociąg w Ivrea o 9:34, bo potem przez 3 godziny nie było żadnego do Aosty. Zdążyłem spokojnie, jeszcze przed pociągiem zdołałem spokojnie skoczyć do Lidla i zrobić zakupy :) Ale faktem jest, że start był prawie po ciemku, coraz krótsze już dni...
Ivrea
Z Ivrea w 1:10h przeleciałem do Aosty, skąd już tylko kilka kilometrów dzieliło mnie od kempingu Monte Bianco. O 11 już byłem zameldowany :) Lancz, kawa, namiot, kanapki na drogę i krótko po godz. 12 ruszam na Colle San Carlo. Jest to przełęcz w pobliżu Courmayeur, więc dziś przez większość czasu miałem widoki na Mont Blanc, z coraz bliższej perspektywy :)
Swoją drogą Colle San Carlo powinienem mieć zrobioną już w 2010 r, bo mieliśmy przez nią jechać podczas LBTdA, ale... nie zauważamy skrętu w La Thuille (czasy przed-GPSowe), a że byliśmy tego dnia już zmęczeni, to nie chciało nam się wracać i w sumie się chyba nawet ucieszyliśmy, że nas ominął ten big. No, to teraz za karę musiałem go zrobić od dwa razy trudniejszej strony :P
Ale forma naprawdę dobra już mi weszła, więc wciągnąłem go raptem na dwa razy mimo średniego nachylenia 10%. Powrót, mimo że pod wiatr, błyskawiczny.
Zamek królewski w Sarre koło Aosty
Po drodze urocze widoki doliny Aosty i o 17 jestem z powrotem na kempingu. Mimo zerwania się o nieludzkiej porze, wyszedł całkiem łatwy dzień :)
Ivrea
Z Ivrea w 1:10h przeleciałem do Aosty, skąd już tylko kilka kilometrów dzieliło mnie od kempingu Monte Bianco. O 11 już byłem zameldowany :) Lancz, kawa, namiot, kanapki na drogę i krótko po godz. 12 ruszam na Colle San Carlo. Jest to przełęcz w pobliżu Courmayeur, więc dziś przez większość czasu miałem widoki na Mont Blanc, z coraz bliższej perspektywy :)
Swoją drogą Colle San Carlo powinienem mieć zrobioną już w 2010 r, bo mieliśmy przez nią jechać podczas LBTdA, ale... nie zauważamy skrętu w La Thuille (czasy przed-GPSowe), a że byliśmy tego dnia już zmęczeni, to nie chciało nam się wracać i w sumie się chyba nawet ucieszyliśmy, że nas ominął ten big. No, to teraz za karę musiałem go zrobić od dwa razy trudniejszej strony :P
Ale forma naprawdę dobra już mi weszła, więc wciągnąłem go raptem na dwa razy mimo średniego nachylenia 10%. Powrót, mimo że pod wiatr, błyskawiczny.
Zamek królewski w Sarre koło Aosty
Po drodze urocze widoki doliny Aosty i o 17 jestem z powrotem na kempingu. Mimo zerwania się o nieludzkiej porze, wyszedł całkiem łatwy dzień :)
- DST 116.25km
- Teren 0.25km
- Czas 05:16
- VAVG 22.07km/h
- VMAX 61.90km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 1654m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!